rozwińzwiń

Niebożęta

Okładka książki Niebożęta Urszula Stokłosa
Okładka książki Niebożęta
Urszula Stokłosa Wydawnictwo: JanKa literatura piękna
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
JanKa
Data wydania:
2023-05-15
Data 1. wyd. pol.:
2023-05-15
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362247905
Tagi:
marzenia dojrzewanie milościzbrodnia dramatyrodzinne powieśćwspółczesna prozapolska
Średnia ocen

8,4 8,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,4 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
731
621

Na półkach: , , ,

Dawno nie czytałam tak oryginalnej książki!
Trudno jest mi o niej pisać, bo wszystko, co chciałabym o niej powiedzieć, wydaje się zbyt błahe i proste, by uwydatnić wszystkie emocje, które czułam gdy poznawałam tajemnice z dzieciństwa czwórki przyjaciół i zaczynałam rozumieć, dlaczego ich dorosłe życie wygląda w ten, a nie inny sposób. Jest to jedna z tych książek, które niesamowicie trudno jest zamknąć w sztywnych ramach i jednoznacznie ocenić. Nawet w kilka dni po skończeniu lektury czuje się totalny mętlik w głowie i nadal nie wie się jak ubrać w słowa te emocje, które ciągle czuję i refleksje, które nie chcą opuścić mych myśli.
"Niebożęta" to przepełniona emocjami gęsta od skrywanych prawd, opowieść o traumie, marzeniach, przyjaźni na dobre i złe i poszukaniu nadziei. Jest to historia o zagubieniu, trudnościach w życiu mających swoje źródło w dzieciństwie, o trudnościach w nawiązywaniu relacji.
To opowieść o tym co najważniejsze i najcenniejsze w naszym życiu, a zarazem wskazówka jak bardzo ważne jest słuchanie siebie i mówienie o tym co jest złe, o tym co boli.
Pani Stokłosa w niezwykły sposób podaje nam prawdę o życiu i ludziach. Pokazuje, jak bardzo potrafimy zagrać rolę, którą napisało dla nas życie, rzucając nam pod nogi kłody. Jak potrafimy się dostosować do panujących warunków i potrafimy wyprzeć z głowy to, co złe, poradzić sobie w nowej dla nas sytuacji.
Autorka zaserwowała czytelnikowi cały wachlarz emocji i jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści. Dawno nie byłam tak poruszona...

Atmosfera tej powieści otula czytelnika tajemnicą, która z każdą kolejną stroną odkrywa się coraz bardziej i niestety, ale coraz bardziej boli, mimo to wciąga, i nie sposób się od niej oderwać. Genialnie poprowadzona fabuła, przeskoki czasowe idealnie obrazują proces dojrzewania, któremu zostali poddani bohaterowie i wpływie jednej osoby na całe ich późniejsze życie.
Bohaterowie są niezwykle realistyczni, pod względem psychologicznym dopracowani w najdrobniejszych szczegółach. Wyzwalają całą gamę uczuć, od sympatii poprzez złość i niedowierzanie, po współczucie a momentami nawet litość.
Akcja może nie dzieje się szybko, ale jej zwroty zaskakują w najmniej spodziewanych momentach- niejednokrotnie moje serce pękało na tysiące kawałków.

"Niebożęta" to jedna z tych powieści, która pomimo bólu i nieprzepracowanej traumy wypływającej z każdej kolejnej strony, niesie także nadzieję, ale pokazuje również, jak ważne jest pogodzenie z przeszłością i wybaczenie... nie tylko oprawcy, ale i samemu sobie.

Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Napisana przepięknym stylem, niezwykle liryczna opowieść, o której powinno zrobić się naprawdę głośno. To powieść, która zmusi Was do refleksji, pokaże, co jest w życiu ważne. Ja jestem szczerze zachwycona. Dla mnie to zdecydowanie jedna z lepszych powieści, które przeczytałam w tym roku!

Dawno nie czytałam tak oryginalnej książki!
Trudno jest mi o niej pisać, bo wszystko, co chciałabym o niej powiedzieć, wydaje się zbyt błahe i proste, by uwydatnić wszystkie emocje, które czułam gdy poznawałam tajemnice z dzieciństwa czwórki przyjaciół i zaczynałam rozumieć, dlaczego ich dorosłe życie wygląda w ten, a nie inny sposób. Jest to jedna z tych książek, które...

więcej Pokaż mimo to

avatar
28
20

Na półkach:

Skąd się biorą dziwacy? Aspołeczni, depresyjni, perfekcyjni, nadwrażliwi czy uciekający w różne używki. W "Niebożętach" poznajemy drugą stronę medalu, zerkamy w życiorysy dziwaków, których chcemy nazywać niebożętami, a w słowie tym zawarta jest pobłażliwość, politowanie, ale i dystans. Podobnie jak w "Cichoborku" Stokłosa wystrzega się ocen, komentarzy. Ponownie osadza akcję powieści na Żywiecczyźnie. Tym razem bardziej folguje sobie z gwarą, a że żaden przypis nie wyjaśni czytelnikowi, czym jest na przykład grapa, to może się czuć nieco zagubiony. Autorka przedstawia świat bardzo zmysłowo, przy czym nie omija tego, co dla zmysłów niemiłe, np. obwąchiwanie ubrań noszonych dnia poprzedniego, aby stwierdzić, czy nadal można je nosić.
Niechronologiczne przedstawienie zdarzeń trzyma w napięciu. Karty odsłaniane w kolejnych rozdziałach prowadzą do śmierci wujka Janka i można się domyślać, że to tykająca bomba i że jak w końcu pierdyknie, to zrobi się gęsto. No i robi się. Gęsto, ale wielowymiarowo. Nikt tu nie jest jednoznacznie zły, jednoznacznie dobry. Cała książka dotyczy pewnego problemu społecznego, lecz nie chcąc spoilerować, nie można powiedzieć jakiego. Dodam tylko, ze został on potraktowany bardzo całościowo i wielowymiarowo. Gorąco polecam!

Skąd się biorą dziwacy? Aspołeczni, depresyjni, perfekcyjni, nadwrażliwi czy uciekający w różne używki. W "Niebożętach" poznajemy drugą stronę medalu, zerkamy w życiorysy dziwaków, których chcemy nazywać niebożętami, a w słowie tym zawarta jest pobłażliwość, politowanie, ale i dystans. Podobnie jak w "Cichoborku" Stokłosa wystrzega się ocen, komentarzy. Ponownie osadza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
406
399

Na półkach:

Książka pokazująca jak życie niweczy dziecięce marzenia.
Ile zła kryje się w najmniej oczekiwanych miejscach i jak życie potrafi stać się skompilowane i odstające całkowicie od naszych oczekiwań stając się ciężką przeprawą przez komplikacje i problemy o których czasem nie sposób mówić
Ta krótka historia okazała się bardzo treściwa , z treścią na długo zapadająca w pamięć . Łącząca teraźniejszość z przeszłością . Przeszłość bohaterów, prostych dzieci którzy stali się zwykłymi dorosłymi pokazuje siłę ich traum i tajemnic skrywanych pod milczeniem
Po latach pod wpływem wydarzenia,grupa bohaterow spotka się aby wyjawić co im na duszy leży ,a odbiór tego nie będzie lekki dla nikogo
To książka którą ciężko się czyta , chwilami jeszcze ciężej pojąć tym bardziej ,że każdy z nas mógłbyc jednym z bohaterów .
Książka moim zdaniem niedoceniana,o której mówi się zbyt mało . Wartościowa , nie mydląca oczu .

Książka pokazująca jak życie niweczy dziecięce marzenia.
Ile zła kryje się w najmniej oczekiwanych miejscach i jak życie potrafi stać się skompilowane i odstające całkowicie od naszych oczekiwań stając się ciężką przeprawą przez komplikacje i problemy o których czasem nie sposób mówić
Ta krótka historia okazała się bardzo treściwa , z treścią na długo zapadająca w pamięć ....

więcej Pokaż mimo to

avatar
323
300

Na półkach:

Truskawkowość pod wieloma tu postaciami - a to grządki, zapachy i błękitna sukienka w wielkie truskawy - nie zapowiada goryczy, która się wyleje. Człowieka pod nogami wśród mchu - wcale nie leśnego ludka, ale tego, który niczym głaz rozgniatał wszystko co na drodze napotkał. Nie dajcie się zwieść i nie oczekujcie słodyczy, bo pół paczki rodzynek-sułtanek, kakao na dnie plastikowego słoika z misiem i puszka ananasów nie wystarczą przy zagłuszyć degrengoladę, która za sprawą jednego tu się dzieje. I już zawsze będzie boleć, bo są emocje, które nie mijają nigdy. Nie spodziewałam się, że taki grom z jasnego nieba na mnie spadnie. Nie byłam gotowa i ta niegotowość jeszcze w tym momencie drży we mnie.

To powieść kuta detalami i prostotą codzienności, bo najpiękniejszą chwilą w życiu całym może być grzybobranie z bratem, kubek z bohaterami z Muminków tym najbliższym, "Świat seriali" podpałką niezawodną. Bo znaczyć mogą wiersze z dna szuflady i wyjmowanie majonezu z lodówki. Gdzieś faluje firanka, ktoś pali światło i furtka się otwiera, pozwalając nam zajrzeć w samo centrum mikroświatów Buły, Brata, Serduszka i Paciorka, którzy po latach, się spotykają. A wtedy na wierzch wyłazi tak wiele niedobrego, które jest jak łącząca ich niewidzialna nić.

O tym, że można na odległość śmierdzieć odmieńcem, ale można też grą pozorów zamydlić wszystkim oczy. Przecież taki dobry, przemiły, szarmancki. Lgną wszyscy.
O tym, że słomką z plastiku świata nie zbawisz, ale jeden gest może tyle światów rzucić w otchłań. Bezpowrotnie?
O tym, że śmiertelne kolory mogą się różnić, bo nie każda śmierć znaczy to samo.
O tym, że to co było wpływa na to co "będzie", bo jesteśmy sznurem ze swoich przeżyć plecionym.
Wreszcie o wolności człowieka, która jest pragnieniem dojmującym, ale czy kiedykolwiek da się je ugasić?

Bagaż bohaterów waży swoje. Poza skrywaną tajemnicą są w nim i nieakceptacje, milczące miłości, emigracja, nieustanne bycie nie u siebie, depresyjność, niedopasowanie. Miesza się bycie oprawcą i ofiarą. A to tylko jego część. Czy uniosą?

Język bez lukru, z echem ironii, a nawet dowcipu, bo czy stojąc pod ścianą nie pozostaje nic innego, a może to tylko obrona przed niepojętym złem, które przychodzi tak niewinnie? Dzięki zastosowanym retrospekcjom i przeskokom czasoprzestrzennym konstrukcja jest nieoczywista, wymagając od czytelnika skupienia, a ja cenię lektury, które motywują do czujności. Przecież nie znasz dnia ani godziny.

Bezmiar tu smutku, nie będę w bawełnę owijać, wygładzać i filtrów wprost z photoshop'a nakładać. Tu toczy się prawda. Surowa jak sztuka mięsa. Bezwzględna niczym wojna, choć w skali jednostki.

"Jak dorośniesz" wzdryga mną na myśl samą, bo niewyobrażalny ładunek niesie.
Ale może gdzieś tam kryje się jeszcze Nadzieja? Na jaśniejsze jutro, na słodki smak truskawek i bez trosk głębszy oddech.
Może nieśmiało wypatruje niebożąt, którym nogi poplątały się w biegu bycia? Którym serce się zbiło się w drobny mak.
Może gdzieś...
Może kiedyś...
Się spotkamy.
Się.

Truskawkowość pod wieloma tu postaciami - a to grządki, zapachy i błękitna sukienka w wielkie truskawy - nie zapowiada goryczy, która się wyleje. Człowieka pod nogami wśród mchu - wcale nie leśnego ludka, ale tego, który niczym głaz rozgniatał wszystko co na drodze napotkał. Nie dajcie się zwieść i nie oczekujcie słodyczy, bo pół paczki rodzynek-sułtanek, kakao na dnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
50
46

Na półkach:

Ważne treści i problemy z pierwszych stron gazet, przy tym subtelność i precyzja w konstrukcji. Świadomie używany język prostych ludzi, bez prymitywizmu i podskórnego nabijania się w nich ( co często się zdarza w literaturze). Książka dla uważnego czytelnika, ale nie wymagająca żadnej erudycji.

Ważne treści i problemy z pierwszych stron gazet, przy tym subtelność i precyzja w konstrukcji. Świadomie używany język prostych ludzi, bez prymitywizmu i podskórnego nabijania się w nich ( co często się zdarza w literaturze). Książka dla uważnego czytelnika, ale nie wymagająca żadnej erudycji.

Pokaż mimo to

avatar
1756
1755

Na półkach:

Buła, Brat, Serduszko i Paciorek – czwórka przyjaciół od dzieciństwa.
Dorastających w Żywcu pod koniec ubiegłego milenium i powiązanych ze sobą więzami krwi lub powinowactwa. Mających marzenia i nadzieje na ich spełnienie, które poznałam już na początku ich pięknej, a zarazem przerażającej historii. Buła, pulchna dziewczynka o trojgu imionach – Nadzieja, Wanda i Marta, chciała zostać fotomodelką. Jej młodszy brat Bożydar lub Bożek, dlatego Brat, chciał pracować jako śmieciarz, chociaż nie wypowiedział tego na głos. Serduszko, czyli Katarzyna o głowie w kształcie serca myślała o zostaniu żoną inżyniera. I wreszcie Paciorek, bo tak miał na nazwisko, z imieniem Onufry skracanym do Olka, pragnął latać jako pilot, chociaż jego słaby wzrok go dyskwalifikował. Jednak marzyli po dziecięcemu nieograniczani niczym i przez nikogo.
Ograniczenia pojawiły się później.
Przyszły podstępnie z najmniej oczekiwanej strony i miały decydujący wpływ nie tylko na korektę planów, ale również destrukcję ich psychiki, a tym samym całokształt dalszego życia. Nieprzystających do innych i niepasujących do czasów, w których żyli. Konfrontacja rzeczywistości po kilkudziesięciu latach z ich marzeniami tworzyła wspólnie klamrę fabuły zawierającą w sobie opowieść wywołaną jedną piorunującą informacją.
Wujek Jasiek nie żyje.
Pozornie tragiczna dla wszystkich wiadomość przekazywana sobie przez bliskich i powoli rozchodząca się w rodzinie, wywołała falę wspomnień z dzieciństwa czwórki przyjaciół naprzemiennie konfrontowanych z czasem teraźniejszym powieści w 2019 roku.
W efekcie drobiazgowo odtwarzająca obraz traumy i zmowy milczenia.
Autorka zestawiła ze sobą dwa dychotomiczne światy dziecka w ich patologicznym współistnieniu. Tego oficjalnego, wiadomego, powszechnie przyjętego i znanego, dostępnego innym powierzchownie, pełnego śmiechu, radości, zabawy, dziecięcych sekretów, rodzących się uczuć, planów i chwil spędzanych wspólnie, a po latach odbieranego nostalgicznie. I tego ukrytego, niewidocznego, wstydliwego, zaburzającego poczucie bezpieczeństwa, niszczącego kruchość funkcjonowania pierwszego, który powoli, delikatnie, ale bardzo sugestywnie, przebijał sielskość i beztroskość pierwszego. To tu, to tam pojawiającymi się ciemnymi, cuchnącymi plamami negatywnych zdarzeń i skrajnych emocji z nich płynącymi. W dłuższej perspektywie zatruwającymi i okaleczającymi dzieciństwo, budując lęki i kompleksy, kalając jego czystość i profanując jego sacrum.
Razem chroniącymi bolesną tajemnicę wiążącą przyjaciół bardzo silnymi więzami tabu.
Autorka perfekcyjnie ukazała mechanizm jego powstawania i sprzyjających warunków trwania, wykorzystując wędrówkę w czasie. Wprowadziła do misternie utkanej fabuły bohaterów reprezentujących wszystkie możliwe postawy, które go budowały i umacniały w trwaniu przez dziesięciolecia. Tych, którzy byli jego ofiarami z ustami zamkniętymi szantażem. Tych, którzy znali prawdę, ale nie umieli z nią żyć, milcząc albo uciekając mentalnie lub dosłownie. Tych, którzy rzeczywiście nic nie wiedzieli, ale pośrednio dobrymi opiniami nieświadomie podtrzymywali żywotność problemu. I wreszcie tych, którzy wiedzieli wszystko o wszystkich, biernie poddając się losowi i jego wyrokom ujętym w jednym słowie – niebożę. Dla nich niebożętami byli wszyscy bohaterowie tej opowieści.
Bez wyjątku.
Stąd tytuł powieści, sugerujący, że każdemu z nich należy współczuć. Nic bardziej mylnego. Przewrotność konstrukcji tej opowieści sprawiała przyjęcie przeze mnie przeciwstawnej postawy do opisywanych w tej powieści. Postawy przerywającej koło bierności bohaterów. Niezgody na tabu. Niezgody na niebożęcość. Wręcz na przyjęcie postanowienia – nie będę takim niebożęciem. A może będę?
Decyzję autorka pozostawia czytelnikowi.
naostrzuksiazki.pl

Buła, Brat, Serduszko i Paciorek – czwórka przyjaciół od dzieciństwa.
Dorastających w Żywcu pod koniec ubiegłego milenium i powiązanych ze sobą więzami krwi lub powinowactwa. Mających marzenia i nadzieje na ich spełnienie, które poznałam już na początku ich pięknej, a zarazem przerażającej historii. Buła, pulchna dziewczynka o trojgu imionach – Nadzieja, Wanda i Marta,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

Badania eyetrackingowe wskazują, że użytkownicy witryn internetowych szczególną uwagę zwracają na nagłówki, pierwsze słowa artykułu oraz wyrazy pisane wielkimi literami. Biorąc te wytyczne za fakt (wszak sam często robię podobnie),jeszcze zanim opowiem nieco o treści i strategiach pisarskich, chciałbym aby to wybrzmiało. Książka „Niebożęta” powinna być nominowana do którejś z rozpoznawalnych polskich nagród. Oczywiście mam świadomość, że ani autorka tego nie oczekuje, ani polski rynek książki nie jest na to gotowy. Żeby być nominowanym, nie wystarczy po prostu pisać dobrze. Gdybym jednak miał tu jakiś głos, to mimo, że mamy dopiero maj, „Niebożęta” Urszuli Stokłosy na skróconej liście NIKE czy GDYNI by się znalazły. Dlaczego?
Zacznijmy od tego, co widoczne gołym okiem. Tytuł może być swego rodzaju zagadką, którą rozwiewa Słownik Języka Polskiego. „Niebożę” to inaczej „ze współczuciem o biednym, słabym człowieku lub zwierzęciu”. „Niebożęta” są więc biedactwami, którym los napisał trudny do odegrania scenariusz, i z którym muszą iść przez życie. Tymi niebożętami jest czwórka bohaterów Brat, Buła, Serduszko i Paciorek. To oni w dzieciństwie doświadczyli czegoś, o czym nie będę chcieli rozpowiadać na prawo i lewo, a co naznaczy ich na zawsze. Waga przeżytych traum jest na tyle pokaźna, że mimo różnych charakterów, bohaterowie nie są w stanie ich przepracować, porzucić. Niosą je ze sobą jak bolesny balast, który wciąż o sobie przypomina.
Słowo „Niebożęta” widzimy też na okładce książki. W jej centrum znajduje się kartka z prostym przekazem 'jak dorośniesz'. Co ona nam mówi? Między innymi to, że jest to dzieło o dzieciach, które pod wpływem upływającego czasu, zaczynają coraz więcej rozumieć. Te truskawki w rogach też przypadkowe nie są. Jedne na wierzchu, inne na spodzie. Część spleciona w pary, inne nadal samotne. Są nawet takie, które od dorastania są oddalone. Każdy element okładki, począwszy od doboru czcionki, a na widocznych zagięciach kartki kończąc, ma tu swoje symboliczne znaczenie. I chociaż nie jest to front, który rzuca się w oczy jak oprawy Państwowego Instytutu Wydawniczego czy Karakteru, to mówi on znacznie więcej o treści, niż najnowsze wydania „Moby Dicka” lub „Dżumy”.
Urszula Stokłosa w swojej drugiej książce unosi presję dobrego debiutu i zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że poszła o kilka kroków dalej. Przeskoczyła do wyższej, literackiej ligi. „Niebożęta” nie są kalejdoskopem dziwności znanym z „Cichoborka”. To niespieszna, wielowątkowa, tajemnicza relacja o lękach, milczeniu, trudnych emocjach czy wreszcie śmierci. Powieść wpisuje się w listę modnych, krótkich tekstów, odróżnia się jednak znacząco od nich. Mamy tu poszatkowaną narrację, układankę zdarzeń i język, który woli szeptać niż krzyczeć. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, dzieciństwo z dorosłością, marzenia z realiami. Co jednak ważne, w tej polifonii można usłyszeć każdego z bohaterów. Są oni potraktowani podmiotowo.
Na tę znakomitą powieść składa się kilka splatających się ze sobą, wypływających z siebie nawzajem i rozplatających się znów z okrutnym wręcz wyrafinowaniem opowieści, rozpiętych między umiłowaniem bliskości natury lat 50. XX stulecia a ponurą rzeczywistością 2019 roku. Istotność wątków i życiorysów trudno tu odpowiednio zważyć. Żadna z opowiadanych historii nie wydaje się w tej książce najważniejsza, a jednak można wyodrębnić pewien trzon konstrukcyjny, uznać za głównego bohatera nie daną osobę, a niewielką wspólnotę. Urszula Stokłosa w „Niebożętach” opowiadania o tym, co bardzo trudno ujmuje się w słowach, bo te brzmią oskarżycielsko, wywołują skrajne odczucia. A to nie jest przecież literatura, która ma komuś dopiec, czy relacja powstała w wyniku potrzeby podążania za sensacją. To wstrząsająca książka o tym, jak jedno zło tworzy kolejne i jak łatwo obojętnością zepsuć komuś życie. Jeśli mówić o czymś przekraczającym granicę opisu, ale nadal mieszczącym się w granicach jednostkowego poznania, to należy robić to właśnie tak – cicho, bez dopowiedzeń, lirycznie.
Brat, Buła, Serduszko i Paciorek są centrum książki, jej jądrem i sercem. To oni noszą ze sobą ładunek doświadczeń, wynikających ze zbyt wczesnej dorosłości. Upływający czas zmienił ich. Nie są już wesołymi łobuzami, trzepiącymi dywan na wieszaku (trzepaczka w kształcie truskawki!) czy puszczającymi w przestworza woreczki z plastiku. Nadal żyją, funkcjonują w społeczeństwie, dokonują czynności niezbędnych do przetrwania, ale trudno powiedzieć, że unieśli ów ciężar. Nie pomagają im bliscy. Urszula Stokłosa, portretując wybrane osoby, podejmuje temat lokalnej społeczności, obrazuje w bardzo sugestywny sposób, czym może zakończyć się przemilczenie i odwracanie wzroku.
Rodzina jest u Stokłosy źródłem zaskakująco różnych niedopowiedzeń. Coś się dzieje poza świadomością dorastającej dziewczynki. Coś innego wciąż niepokoi dorosłego mężczyznę. Autorka mówiąc o matkach, ojcach czy babci często używa takich słów jak: „udała zainteresowanie”, „mama miała święty spokój”, „mama rzuciła znudzone spojrzenie”, „Oluś nie był przyzwyczajony do tego, że tata o cokolwiek pyta”, „lecz babcia nawet nie udała zainteresowania”. W tym znaczeniu „Niebożęta” opowiadają o tym, że nasza świadomość zaczyna się pośród zagadek, niepokojów, marzeń i oczekiwań naszych bliskich, którzy nie zawsze umiejętnie wprowadzają swoje dzieci w świat. Nie zawsze są gotowi na konfrontację z przestrzenią, którą sami ukształtowali.
„Niebożęta” to powieść o niemożliwości stanowienia o sobie. To też historia pokazująca, że na każdym etapie życia walkę należałoby podjąć, że zakopywanie trudnych wspomnień jeszcze głębiej, może zakończyć się niezrozumieniem, samotnością i wykluczeniem. Urszula Stokłosa dotyka ważkich tematów z niebywałą delikatnością i empatią wobec swoich bohaterów. Dzięki temu czujemy, że to żywi ludzie. Nie ma tu zmyślenia. To po prostu książka bliska człowiekowi i myślę, że większość będzie w stanie zainteresować. Tym bardziej że jest to napisane w sposób nieoczywisty, z umiejętnym wykorzystaniem dramatyzmu, poczucia humoru i obserwacji społecznej. Czyta się „Niebożęta” szybko i odkłada z poczuciem, że może czasami warto się zatrzymać i rozejrzeć dookoła.
Podoba się również to, jak te porozrzucane w czasie i przestrzeni wątki łączą się. „Niebożęta” są fascynującą przechadzką po otoczonym rozległymi lasami literackim labiryncie, z którego wyjść można tylko wtedy, gdy człowiek otworzy się na innych, spojrzy prosto w twarz przeszłości i przepracuje to, czego najbardziej się boi. To nie tylko uniwersalna powieść obyczajowo-psychologiczna z elementami sielskimi oraz frapującą intrygą rodzinną, które składają się na przenikliwe studium funkcjonowania małej społeczności. To także zatrzymany w plastycznym kadrze pejzaż świata, który jest stopniowo zastępowany przez różne emblematy współczesności (autostradę, social media, tusz do rzęs). Wreszcie to również brawurowa zabawa językiem, który nie potrzebuje pięknych zdań, żeby oddziaływać na czytelnika. Jakaż przyjemna odmiana pośród łzawych, pełnych hamletyzowania i ważnych polskich powieści o przemijaniu i tożsamości.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2023/05/recenzja-niebozeta-urszula-stokosa.html

Badania eyetrackingowe wskazują, że użytkownicy witryn internetowych szczególną uwagę zwracają na nagłówki, pierwsze słowa artykułu oraz wyrazy pisane wielkimi literami. Biorąc te wytyczne za fakt (wszak sam często robię podobnie),jeszcze zanim opowiem nieco o treści i strategiach pisarskich, chciałbym aby to wybrzmiało. Książka „Niebożęta” powinna być nominowana do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1202
1023

Na półkach: , , , , , ,

W 1998 roku puszczało się na wiatr foliowe woreczki, gnało z kuzynem nad rzekę, żeby wreszcie skoczyć, wykrzykiwało pomysły na przyszłość, z których bycie śmieciarzem było najbardziej realne. Do kościoła zakładało się falbanki, jak Słoneczko, albo było się szefową o tubalnym śmiechu, jak Buła. Nosiło się wielkie okulary a do pierwszej miłości - starszego, eleganckiego sąsiada, pisało się listy długopisem z brokatem na wyrwanej z zeszytu kartce. I dostawało obietnicę.
Dwadzieścia lat jak z bicza strzelił i Marta w Niemczech dziwnie często patrzy z wieży na świat, Olek kuli się w wiejskim życiu z babcią i psem, Kasia, teraz miastowa, wpycha do głowy seriale a Bożek jąka się i tak!jest śmieciarzem. Ot, życie trochę koślawe, bardzo nieciekawe, typowe życie "Niebożąt". Czyżby?

Nagle Jasiek się wiesza - ojciec, wujek i mąż, trzeba czwórką zjechać na pogrzeb. To tutaj autorka ściąga nas za koszulę z chmur i wypełnia straszną lukę. Skacze po latach, wypadkach, zdarzeniach, wyrywa z lasu tajemnicę "brzydkiego grzybiarza", spowiada sąsiada z grzechu golizny i serii podłości, daje komuś brata z macochy, co powinna być jego żoną. Ojciec znika, wisi mąż, objawia się kochanie chłopców i molestowanie dzieci. Niewinność wioski kreuje potwora, o którym się milczało. Wiedziała matka, synek odczuł, żona poszła w świat... żeby nie wiedzieć lub nie powiedzieć.

Straszne historie opowiedziane pięknie bolą podwójnie. Urszula Stokłosa opowiada o brudzie lirycznie, sielankowo, na makatki w truskawki rozlewa gnój.
Zakochałam się w jej stylu, gdy zaprosiła nas do "Cichoborka", dzisiaj patronuję z dumą "Niebożętom" - książce, która nie miele nas brutalnością ani prosto nazwanym dramatem ale z uśmiechem, z wonią czarnego bzu, prowadzi w mrok tajemnic. Biedactwa, sieroty życiowe i Jasiek - jeden z nich. Czy on jest temu winien, że całe pokolenie, czworoboczne stadko, będzie zawsze uwieszone przeszłości, babcinych wspomnień, miłości do brata, niemożliwości bycia tu, teraz, współcześnie?

Wydawnictwo JanKa wyławia perły. Ja pokazuję je z dumą. Oto jedna z nich. Czytajcie koniecznie.
Polecam obie książki Autorki. To wielki żal, gdy tak piękne teksty giną w zalewie bylejakości. Obok mnie, "Niebożęta polecają osoby, których wyborom warto zaufać:
SieCzyta
𝘗𝘳𝘻𝘦𝘤𝘻𝘺𝘵𝘢𝘯𝘦. 𝘕𝘢𝘱𝘪𝘴𝘢𝘯𝘦.
Melancholia Codzienności - Blog książkowy

Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem JanKa

W 1998 roku puszczało się na wiatr foliowe woreczki, gnało z kuzynem nad rzekę, żeby wreszcie skoczyć, wykrzykiwało pomysły na przyszłość, z których bycie śmieciarzem było najbardziej realne. Do kościoła zakładało się falbanki, jak Słoneczko, albo było się szefową o tubalnym śmiechu, jak Buła. Nosiło się wielkie okulary a do pierwszej miłości - starszego, eleganckiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6020
1386

Na półkach: ,

„Niebożęta” to opowieść o utratach. A proces braku rozpoczyna się dla bohaterów najnowszej książki Urszuli Stokłosy już w dzieciństwie.

Pisarka świetnie skonstruowała swoją opowieść. Bo rozdziały to właściwie jak karty z pamiętników – z tym, że nie do końca zachowana jest kolejność chronologiczna. Raz bowiem zajrzymy w przeszłość, raz podejrzymy Bułę, Brata, Paciorka i Serduszko teraz. Można zatem pokusić się także o metaforę rozsypanych zdjęć z albumu. Ta naprzemienna narracja służy temu, by pokazać bohatera w momencie jakiegoś wyboru i pokazać jego motywację. Albo odwrotnie – nakreślić tło dla pewnych decyzji, a potem obserwować ich konsekwencje.

Czworo postaci odgrywa tu kluczową rolę. Znają się, przyjaźnią. Każdy z nich podążył własną ścieżką, a jednak w niektórych miejscach ich drogi się spotykają. Wszyscy zmagają się z jakąś traumą, wypełnia ich mrok, duszą się tajemnicami, niespełnionymi pragnieniami, niezaspokojonymi ambicjami lub życiowym rozczarowaniem.

Właśnie dzieciństwo jest tu kluczem, który otwiera szkatułkę z odpowiedziami na wiele pytań. To nie tylko okres kształtowania się młodych osobowości, ale – przede wszystkim – to początek najważniejszego dla nich procesu utraty. Czas braków oraz wypełniania pustki zastępnikami. Im bardziej bohaterowie są dojrzalsi, tym częściej godzą się na erzac (Stokłosa od czasu do czasu podsuwa nam takie zdania-prowokacje: „Lubiła tę porę. O poranku nawet w centrum miasta słychać było śpiew ptaków, choćby były to tylko gawrony”).

Nie radzą sobie zupełnie z pułapkami życia, z tym co ich spotkało, co zostało przemilczane, a konsekwentnie w nich rośnie. Tłumią w sobie nigdy niewykrzyczany ból. Pragną akceptacji, zrozumienia. Jednak znajdują je w uzależnieniach. Są bezbrzeżnie samotni. I to bodaj jest największym źródłem ich cierpienia. Szukają chwili wytchnienia od smutku i złych emocji. Ktoś zajada cierpienie, inny pisze wiersze, a jeszcze ktoś będzie szukał potwierdzenia swojej wartości w przygodnym seksie.

Bardzo podoba mi się złożoność tej powieści. „Niebożęta” są bowiem lekturą do (wielokrotnego) odkrywania – tak jak osobowości bohaterów. Stokłosa nieustannie nas zaskakuje, niekiedy tym, co mówi nam wprost, a innym razem tym, co stara się ukryć w symbolach i subtelnych metaforach. Zauważmy chociażby umiłowanie Marty czy Olka do przestrzeni, nieba, „gapienia się w chmury”. W moim odbierze ich rytuały i pragnienia wyrażają właśnie potrzebę wolności, oswobodzenia się w tego, co ich wiąże. To m.in. strach czy brak możliwości.

Co krok autorka podsuwa nam takie tropy. Oczywiście, można je pomijać i traktować wyłącznie jak dalszy plan opowieści głównej. Ale o ile bogatsza jest lektura, gdy podąża się śladem pozostawionych przedmiotów (nawet jeśli to tylko plastikowa torebka po ciastkach),bo one także opowiadają pewną historię, dopełniają obraz człowieka.

„Niebożęta” to przede wszystkim ludzie i ich poruszające życiorysy. Jak bardzo trzeba być/czuć się skrzywdzonym/pominiętym, by zamiast szukać lub budować swoje ja – wyrzekać się go? U Stokłosy bohaterowie dokonują swoistego symbolicznego przybierania nowej tożsamości, poprzez zmianę imion. Z kwestią identyfikacji (lecz nie tylko) wiąże się też choćby nauka obcego języka, który ma pomóc w oswojeniu się ze sobą, w nazwaniu, zrozumieniu. „Miała pomóc wypowiedzieć to, co pozostało nie wypowiedziane”.

Te historie sprawiają ból (mimo że pisarka niekiedy stara się równoważyć ten ciężar delikatnym humorem). Stokłosa tak plastycznie odmalowała postaci, że po prostu, po ludzku, litujemy się nad nimi, współczujemy, pragniemy przytulić. Ich cierpienie jest namacalne, doskonale potrafimy je wyczuć. I choć pocieszamy się myślą, że to fikcja literacka, to jednak z tyłu głowy pojawia się dręcząca myśl – czy aby na pewno? Bo przecież ileż takich portretów już widzieliśmy?

W „Niebożętach” widać jak na tacy, jak zatrważająco łatwo powielamy schematy (i stereotypy),które wcale nie służą ani nam, ani bliskim. Jako ich ofiary obiecujemy sobie bunt, a później sami wcielamy je w życie. Jakość życia bohaterów możemy odczytywać m.in. po rekwizytach ich codzienności – to, co kojarzy im się z trudnym dzieciństwem, od czego pragnęli uciec, w dorosłym życiu nadal jest obecne. Nie wspominając już o krzywdzących „prawdach” uniwersalnych, m.in. nakazującym dziewczynkom bycie grzeczną i uległą, a chłopcom zakazującym płaczu czy strachu.

Wspominałam, że powieść Stokłosy naszpikowana jest symbolami, obrazami, które są metaforą samą w sobie. Zwróćcie uwagę na dziecięce marzenia przyjaciół – Brat (Bożydar) marzył o pracy śmieciarza. Dążył do spełnienia tego pragnienia i cel osiągnął. Czyż nie ma w tym portrecie pewnego dysonansu? Podobnie jest z budowaniem relacji intymnych między bohaterami czy choćby stosunków głównych bohaterów wobec siebie nawzajem.

Urszula Stokłosa niezwykle czujnym okiem patrzy na losy pojedynczego człowieka. Widzi swoich bohaterów, a nawet ich prześwietla. Do tego ich rozumie. A jednak im nie pobłaża. Wystawia ich na te próby i z czułością, ale i dystansem, sprawdza jak sobie poradzą, albo nie poradzą, z tym ogromnym bagażem.

To książka o zmianach w życiu o tym, co wiecznie stałe. O złu i jego nieoczywistych obliczach. Poza wątkami głównymi, wiele dzieje się też w tle powieści. To m.in. różne odautorskie gierki między słowami czy choćby delikatna kpina z pewnych mód, tendencji.

„Niebożęta” to powieść do odczuwania. Wywołają dużo różnych uczuć, a najbardziej obezwładniające będą poczucie bezsilności i myśl, że takie sytuacje dzieją się właśnie teraz, gdzieś w cichym kącie jakiegoś domu. I my nie możemy nic nie zrobić. I oni nie mogą niczego zrobić. Ale wszyscy musimy próbować! Pierwszym krokiem niech będzie nadzieja!

„Niebożęta” to opowieść o utratach. A proces braku rozpoczyna się dla bohaterów najnowszej książki Urszuli Stokłosy już w dzieciństwie.

Pisarka świetnie skonstruowała swoją opowieść. Bo rozdziały to właściwie jak karty z pamiętników – z tym, że nie do końca zachowana jest kolejność chronologiczna. Raz bowiem zajrzymy w przeszłość, raz podejrzymy Bułę, Brata, Paciorka i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    25
  • Przeczytane
    14
  • 2023
    3
  • Współczesna literatura polska
    1
  • 2 kategoria
    1
  • Polonica
    1
  • Ulubione
    1
  • Posiadam
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Legimi powieści
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Niebożęta


Podobne książki

Przeczytaj także