rozwińzwiń

W nogi, panie prezydencie!

Okładka książki W nogi, panie prezydencie! Radosław Nawrot
Okładka książki W nogi, panie prezydencie!
Radosław Nawrot Wydawnictwo: Wydawnictwo Miejskie Posnania powieść historyczna
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Miejskie Posnania
Data wydania:
2023-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2023-03-01
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377683316
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
323
300

Na półkach:

O miejscach nam znanych czyta się inaczej. A ja z Poznaniem bliżej nieco, bo część edukacyjnej drogi, bo teatr i wystawy. Bo targi, które odwiedzam regularnie, jak choćby te książkowe. Choć to nie opowieść tylko dla tych, którzy znają. Wręcz odwrotnie, mili Państwo, dla wszystkich jest. Więc, halo Poznań i świata reszta cała, dobra książka jest do przeczytania!

Na początek słowa z Metropolis w reżyserii Fritza Langa, które kwintesencją są wszystkiego, a i owej lektury wstępem: "Między rozumem a rękami musi być serce". A dalej w Berlin 1928 roku ruszamy, gdzie przychylnie nie jest i niecne plany powrotu tam, skąd wygnano się rodzą. Gdzie? Do Poznania, w którym historia się dzieje, bo wystawa rozmiarów spektakularnych ma zostać zorganizowana - pokaz gospodarczych, ekonomicznych, a najpewniej i wojskowych możliwości. Pierwsza taka, więc rzecz wielka, bo 138 dni i 4,5 miliona biletów samo za siebie mówi. Wnikamy więc w ówczesną mentalność odradzającej się Polski, gdzie rugowanie wszystkiego co niemieckie na porządku dziennym, bo i zamalowywanie portretów, kucie posągów, a nawet wymiana kranów z niemieckimi napisami. Gdzie tęsknota za gruntowaniem poczucia własnej tożsamości buchała na strony wszystkie.

To spacer i lekcja historii, a jak wartko podane, jak żywo i bez patetyczności. Proza historyczna, ale z przygodowo-sensacyjnym zacięciem, bo i plany zamachu pomieścić zdołała. Spotykamy osobistości znane, jak prezydenta Poznania Cyryla Ratajskiego, lotnika Wacława Orlińskiego, Henryka Króła ze swoim automobilem CWS T-1- mechaniczną dorożką, piłkarza i działacza Edmunda Szyca, a nawet prezydenta Mościckiego i marszałka Piłsudskiego, który się jednak nie zjawia. Wszystko zgrabnie wplecione w opowieść. Odkrywamy poznańskie zakamarki, jak Łazarz, ulicę Świętego Marcina, poznański ratusz, dworzec, a i na targowisku - Rynek Jeżyckim zdążymy owocami wypełnić torby. Budowę stadionu miejskiego nadzorować będziemy, zajrzymy do sklepu z egzotycznym asortymentem, a w Centralnej Restauracji wypijemy kawę.


"Po nim do klientów docierała słodka woń wanilii z Madagaskaru oraz gotowanego w garneczkach karmelu i kajmaku z gęstej śmietanki, a także sproszkowanego kakao ze Złotego Wybrzeża. Z cynamonu, wanilii i kakao Feliks Pomorski sporządzał łakocie, z których słynął w całej Polsce. Szyld głosił, że mają w sprzedaży sto osiemnaście rodzajów słodyczy, na przykład cukierki marcepanowe, czekoladki koniakowe, czekoladowe draże, nadziane pomarańczową skórką delicje czy smakołyki w kształcie muszelki, bardzo chętnie kupowane przez poznaniaków jako ozdoby. Takie, które jednak jako dekoracja zbyt długo przetrwać nie mogły"

Welopłaszczyznowa lektura, która łączy sobą tak wiele wątków, środowisk, dziedzin, zdradzając przy tym erudycyjność autora. Bo z jednej strony zawiłości prawnych regulacji ówczesnego czasu wraz ze słyszalnym wciąż echem wojny zgłębiamy, z drugiej czekoladę w filiżance pijemy, a obie czynności tak mi bliskie. Tło polityczno-gospodarczo-społeczne ukazane z detalami, a jednak bez przeładowania suchymi faktami, co sprawia, że tej książki się nie czyta, ale jest się w zbudowanym przez nią klimacie. Uczestniczymy więc, zamiast biernej obserwacji, a taki sposób narracji działa na mnie jak magnes.

To historia o działaniu. O klęskach, upadkach, ale i podnoszeniu się. O zdolnych młodych ludziach, którzy szyfry łamali, zmagając się ze słynną, niemiecką Enigmą (tak, to Poznaniacy). O kinematografie w domu i radiowęźle w szpitalu, który miał moc uzdrawiania i o polskich kolejach, które nie spóźniały się nigdy. To nie żart Szanowni, a prawda sama. O sporcie, który zaczął istnieć na antenie radiowej za sprawą meczu Warty i holenderskiego klubu Philips Eindhoven, o zasłanianiu cmentarza i alkoholowym problemie, który wcale nie dotyczył nadmiernych ilości spożywanych trunków. Nie zabraknie i damsko-męskiej relacji, która przedstawiona bez lukrowanej ułudy została, choć z pewną nostalgią i goryczą. Jest zatem wszystko czego trzeba by chcieć iść w nią, strona po stronie. Na własnej skórze sprawdziłam.


"Tadeusz postawił na stole elegancką butelkę ze złocistym trunkiem, ale zanim nalał go do pękatych kieliszków, skierował się w stronę drzwi salonu. Za nimi znajdowały się regały z książkami i kolekcja figurek z gipsu przedstawiających baśniowe postacie, które zbierała Lucyna. Stało tam też pudło z wielkim zielonym okiem, które zapłonęło światłem, gdy tylko włączył przycisk. Kościanym pokrętłem skierował wskazówkę to w jedną, to w drugą stronę skali, aż złapał w miarę czysty dźwięk.
- "Hallo, halllo. Tu Radio Poznań, fala dwieście siedemdziesiąt koma trzy metra. Nadajemy na falach długich" - dał się słyszeć damski, przyjemny głos."

Drodzy moi, oto 16 maja 1929 roku nastał, Pewukę - Powszechną Wystawę Krajową na terenie Miedzynarodowych Targów Poznańskich uważam więc za otwartą! Biały gołąb już w przestworzach. Prezydent Ignacy Mościcki zainaugurował, gwarne tłumy i miasteczko wesołe, bo co ma być smutne. Nagle ziemia drży, ściany pękają. Co się dzieje? Czy to czas zakrzyknąć "w nogi!"? Nie powiem, nie zdradzę, bo przyjemności czytania Wam zburzyć nie chcę.

Napisana z lingwistyczną dbałością. Język - piękna polszczyzna, a do tego uważny, bo dostrzega lampę naftową, czy samowar, który pykał, wydzielając ciepło. Przemyca ogrom wiedzy i wyjaśnia fakty. Narracja pełna dialogów i retrospekcji, przenoszących czytelnika w czasie i przestrzeni. Do tego fotografie z dwudziestolecia międzywojennego, które stają się naszym transferem do minionej nastrojowości.

"Oczywiście, bo i wielkie jest nasze przedsięwzięcie. Nikt jeszcze nie robił takich targów, nikt nie tworzył takiej wystawy. A skoro jesteśmy pierwsi, to warto podjąć ryzyko, gdyż i tak zapiszemy się w pamięci potomnych. Nikt nie wspomina po latach ludzi ostrożnych, zwłaszcza ostrożnych prezydentów"

Wydana z najwyższą starannością. Twarda oprawa, szorstkość okładki w kolorach sepii, śliskie strony i żółta tasiemka introligatorska przenoszą mnie w inny wymiar. Pierwsze spojrzenie, zapowiada historyczne uniesienia. I nie jest mylące. Doceniam ten kunszt, bo coraz więcej wydawania "na szybko", bez troski o wizualną estetykę.

Ostatecznie wystawa była tylko pretekstem, do tego żeby iść na przód, zmieniać, upiększać. Zostawić za sobą potłuczoną przeszłość i jasną przyszłość tworzyć. Bo przesłanie sobą niosła, że nawet jeśli nie wszystko da się zgodnie z planem, to rozwój potrzebuje poświęcenia. Potrzebuje odwagi.

O miejscach nam znanych czyta się inaczej. A ja z Poznaniem bliżej nieco, bo część edukacyjnej drogi, bo teatr i wystawy. Bo targi, które odwiedzam regularnie, jak choćby te książkowe. Choć to nie opowieść tylko dla tych, którzy znają. Wręcz odwrotnie, mili Państwo, dla wszystkich jest. Więc, halo Poznań i świata reszta cała, dobra książka jest do przeczytania!

Na początek...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    5
  • Przeczytane
    2
  • Posiadam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki W nogi, panie prezydencie!


Podobne książki

Przeczytaj także