Alektromanta i inne opowieści niesamowite

Okładka książki Alektromanta i inne opowieści niesamowite Christopher Slatsky
Okładka książki Alektromanta i inne opowieści niesamowite
Christopher Slatsky Wydawnictwo: Dom Horroru horror
210 str. 3 godz. 30 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Dom Horroru
Data wydania:
2023-02-15
Data 1. wyd. pol.:
2023-02-15
Liczba stron:
210
Czas czytania
3 godz. 30 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367342469
Tłumacz:
Wojciech Gunia
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Baźnie Aleksandra Bednarska, Adam Ciszewski, Adrian Gawin, Artur Grzelak, Jarosław Klonowski, Aleksandra Knap, Krzysztof Kotlarski, Rafał Łoboda, Kornel Mikołajczyk, Sylwester Nowicki, Michał Pięta, Joanna Pypłacz, Małgorzata Sanchez, Tomasz Siwiec, Krzysztof Szabla, Maciej Szymczak, Aleksandra Woźniak-Marchewka, Alan Żegota
Ocena 6,5
Baźnie Aleksandra Bednarsk...
Okładka książki Pan Kanapka Patryk Bogusz, Marcin Piotrowski
Ocena 7,1
Pan Kanapka Patryk Bogusz, Marc...
Okładka książki Sny umarłych 2022. Polski rocznik weird fiction Leszek Baderski, Aleksandra Bednarska, Grzegorz Czapski, Jakub Filipkowski, Sylwester Gdela, Krzysztof Grudnik, Jarosław Klonowski, Daniel Krawczyk, Paweł Lach, Jakub Luberda, Marcin Bartosz Łukasiewicz, Marcin Mierzejewski, Franciszek Mocek, Aneta Pazdan, Jacek Pelczar, Rafał Pietrzyk, Michał Puchalski, Michał J. Sobociński, Robert Zawadzki
Ocena 7,4
Sny umarłych 2... Leszek Baderski, Al...

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
20 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
800
56

Na półkach: ,

Jeden z najlepszych zbiorów jakie czytałem od dłuższego czasu.
Ma jeden niezaprzeczalny atut. Jest oryginalny. Czytam dużo, różnych gatunków i większość to powielane historie, które odróżnia tylko imię bohatera i miejsce akcji. Tutaj mamy coś świeżego, coś czego ja nie potrafię porównać 1:1 do czegokolwiek.
Niepokój wylewa się z każdego zdania, a to lubię najbardziej. Kawał książki.

Jeden z najlepszych zbiorów jakie czytałem od dłuższego czasu.
Ma jeden niezaprzeczalny atut. Jest oryginalny. Czytam dużo, różnych gatunków i większość to powielane historie, które odróżnia tylko imię bohatera i miejsce akcji. Tutaj mamy coś świeżego, coś czego ja nie potrafię porównać 1:1 do czegokolwiek.
Niepokój wylewa się z każdego zdania, a to lubię najbardziej. Kawał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
641
610

Na półkach: ,

Uffff ! It was quite a challenge!

Za Encyklopedią PWN numinosum należy rozumieć jako coś przerażającego (tremendum) i zarazem pociągającego (fascinosum). Tak właśnie działa na czytelnika “Alektromanta” Christopha Slatsky’ego, mocny głos nowoczesnego weird fiction. Trudna do uchwycenia (a czasami nawet do ogarnięcia) groza budzi u czytelnika zmieszanie, zachwyt i niepokój jednocześnie.

Przy czym - uczciwie - opowiadania Slatsky’ego z “Alektromanty” są nierówne. Kiedy jest natchniony, fraza niesie go ku genialnym wyżynom (choć zawsze więcej w tym klimatu niż wypracowanej fabuły),ale nie ma co ukrywać, że kilka ślepaków mu się trafiło. Być może są one zaadresowane do wyłącznie do szczególnie wrażliwych koneserów weirdu, bo grozowych “normików” (jak piszący te słowa) nieco odstraszają trudnym do uchwycenia przekazem i kierunkiem fabuły.

Generalnie cały zbiór warto czytać dwa razy, bo za pierwszym zdarzyć się może (jak było np. z autorem niniejszego tekstu) że się czytelnik całościowo od koncepcji odbije, a szkoda byłaby wielka, bo to - w tych dobrych momentach, jest to groza najwyższej próby.

Zacznijmy zatem od highlightów, jest ich bowiem w tomie naprawdę mnóstwo :

“Zaraza Pośród Gwiazd” - czyli “kultyści w workach/maskach na głowie” cz.1. Klasyczne artefakty post-lovecraftowskiego horror weirdu. Mamy tutaj tajemniczą księgę i sekretną sektę (ihaa!) - badanie jej tajemnic sprowadzi śmierć na ojca bohaterki. Ta poświęca swe życie na kontynuację jego dzieła. Pewnego razu otrzymuje zaproszenie od zaprzyjaźnionej uczonej na weekend i spotkanie z innymi badaczami…
Uczucie dojmującej grozy finałowego rytuału i jego wstrząsający rozmach zachwycają, nawet jeśli (jak prawie zawsze u Slatsky’ego) fabularny sens zakończenia wymyka się nieco zrozumieniu.

“Korporatuloza” - tutaj wjeżdża korpo-ligotti na pełnej. Pracownik po osobistej tragedii wraca do pracy do biura…. Akcji, jak to w weirdzie, niewiele (prawie wcale),za to klimat jest obezwładniający - te koszmarne wizje grzybów i rzeki szlamu! - a wszystko to zmierzające do przekazania myśli „nie poświęcaj rodziny dla kariery w korpo, bo to wszystko g….. warte”

“Na Tym Świecie Nie Śpi Nikt” - (“kultyści w workach na głowie” 2 :-) ).
Co to jest za paskudny, koszmarny tekst! Rozpoczyna się dalekim echem “Zakazanego/Candymana” Clive Barkera. Dwie panie badające prace tajemniczego architekta Alexisa odnajdują jedną z jego budowli w rozpadających się slumsach Los Angeles. Włamują się do zapuszczonego, niepozornego budynku, jakiegoś pustego magazynu, by w środku natknąć się na….KULTYSTÓW Wielkiego Architekta! (Do tego - no właśnie - w workach na śmiecie na głowach! Ależ to jest nasty wizja!). Nawet jeśli, ponownie, czytelnik nie do końca ogarnie cały koncept, to klimat, którym ocieka to opowiadanie, nadrobi wszystko.

Apokaliptyczny “Ocean Pożera Nasze Groby” kłania się w pas Lovecraftowi. Inspirowana “Widmem Nad Innsmouth” fabuła osadzona jest w rezerwacie indiańskim (uwagę zwraca gęsty klimat upadku i biedy, Slatsky na marginesie opowiadanej historii sprzedaje mocne ciosy USA niszczącemu rdzennych Indian),a niosący światu zagładę podmorski bóg Kumguwe i wijący się na jego ciele Pugwisi - to nowa wersja Dagona i ryboludzi.

“Film Maudit”- to w mojej ocenie chyba najlepszy tekst całego zbioru. Starzejący się bohater ma zwyczaj uciekać od problemów życia w świat tandetnej kinowej grozy. By zapomnieć o rozpadzie związku, o problemach z opóźnioną w rozwoju 17-letnią córką udaje się do starego kina, na festiwal filmowy, by tam obejrzeć kultowy, nieznany horror “Film Maudit”.
Sceny w kinie to jest aż UberHorror - rozpadający się, zniszczony lokal, kasjerka “z gruzeł i piasku”, nieliczna widownia (ponownie “w maskach”!),masturbujący się zbok, i w końcu finałowa kulminacja - Smukła Postać. BRRRRR! Absolutnie przerażający fabularnie, duszny w znaczenia.

Pozostając wśród najlepszych tekstów zbioru, znajdziemy jeszcze :

“Nagie Gwiazdy Filmowe”- fabularnie leżące najbliżej VHSowego horroru ejtisowego (taka jest też ich celowa, stranger thingsowa scenografia).
Trzech nastolatków w Halloween, noc, dom pod gęstym lasem, w którym stoi dom nie/sławny satanicznym mordem. Jest jasne, że chłopaki pójdą se zwiedzać “dom w którym straszy” ale do samego miejsca nie znajdą, po drodze bowiem natkną się na arcyniepokojące cmentarzysko potłuczonych figurek…
Wszystko to jednak okaże się ściemą - bowiem Kosmiczne Monstra ogłupiają ludzkość satanicznymi bredniami (chyba byłby to Nyarlathotep?).

Niewiele ustępują powyższym “To Podzielone Ciało” - kolejny duszny koszmar senny, w którym w obskurnym apartamentowcu w sercu miasta, mieszkają okaleczeni, niczym lalki, lokatorzy (wszyscy jesteśmy lalkami w rękach…lalki(?)) i niepokojące “Piękno Jak Cień” - w którym pewna rzeźbiarka po rozstaniu z mężem, siedząca samotnie w zimnym ceglanym budynku z pleśnią na ścianach powoli pogrąża się w szaleństwie
Jest jeszcze “Ledwo Zasiane”…. Pewna rodzina żyje w Tajemniczym Ogrodzie, opóźniona umysłowo narratorka (stylizacja na ludowo godke może była i konieczna, ale też nieco męcząca),zakochuje się w przybyłej Annabelle, ta jednak po pewnym czasie znika, a w poszukiwaniu ukochanej nasza dziewczyna trafia po tajemniczych schodach na rytualną ucztę…
Potencjał grozy jest tutaj olbrzymi, ale czasami porażkę od triumfu dzieli naprawdę arcycienka linia i w tym wypadku Slatsky’emu zdarzyło się nieco przeszarżować z chaotycznym trudnym do ogarnięcia zakończeniem.

+

Na zakończenie ta grupka tekstów, która (mimo zalecanej wyżej dwukrotnej lektury) mniej przekonuje, w której autor, wydaje się, koncepcyjnie przestrzelił, a mętne meandrowanie fabuły ma przykryć brak satysfakcjonującego pomysłu na opowiadanie. Naturalnie we wszystkich tych tekstach pojawia się taki sam nastawiony na wywołanie dyskomfortu u czytelnika, niepokojący klimat i nastrój, ale ma się wrażenie, że czasami Slatsky sam nie wiedział, co chce w nich - w sensie fabuły - opowiedzieć.

I tak :

“Intaglia” - samotna, naćpana kobieta idąc przez pustynię kalifornijską natrafia na pustynne cmentarzysko wielkich przydrożnych figur reklamowych. Klimat jest, fabuła niestety nie bardzo.

“Alektromanta” (ku zaskoczeniu, to przecież tytułowy utwór). - Lata 20-te XX wieku, Kalifornia. Jedyną pasją emigranckich robotników rolnych haruje są walki kogutów. Mnóstwo niepokojących wizji (brudne dziecko gryzące w dłoń bohatera, glutowata materia - zupa, kaktus, wysięk z rany),“wewnętrzna machineria świata” (symbolizowana przez wizję płonącego konia i nieczytelne fragmenty tekstu o Phainothropusie) rusza w kierunku zakłady. Ale fabularnie, no Matko i córko - o co chodziło autorowi?

“Fasada Telluryczna” - ponownie sens opowiadania trochę się wymyka. Weteran z Wietnamu opętany przekonaniem o istnieniu podziemnych cywilizacji zajmuje odosobnione rancho, gdzie dopuszcza się (w typowym kingowskim stylu - przypomina się “Historia Lisey”) aktów przemocy domowej na trójce swych dzieci. Po latach dorosła trójka zbiera się na jego pogrzebie. Trauma przemocowego dzieciństwa prowadzi do rodzinnego awantury, tymczasem na ukrytym w lesie wzgórzu pojawiają się jakieś malachitowe konstrukcje z ukrytym zejściem w dół, a jacyś “kultyści” wykrwawiają okoliczne krowy….

No i mój osobisty antyfaworyt czyli “Węże” - aktorkę w kryzysie, w jaki wpędziła ją samobójcza śmierć córki, wspomina dzikie pole z dzieciństwa i nawiedzającego to pole “pudrowego mężczyznę”. Niestety, opowiadanie jest jak niedopisany wiersz, za dużo czytelnik musi sam z siebie dopisywać (cz “pudrowy mężczyzna to morderca pedofil - upiorna wizja rozkładającej się głowy dziewczynki w porzuconym na polu sedesie?).
Czasami trzeba zawołać “król jest nagi!” Opowiadanie jest stanowczo przekombinowane, a nastrój i irytujące niedookreślenie mają zastąpić brak punchu i pomysłu.

+

W opowiadaniach weirdowych fabuła niekoniecznie ma najistotniejsze znaczenie (jak np. jest to z opowiadaniami Kinga). W weirdzie teksty operują klimatem, skrywanymi znaczeniami, metaforami, prowokują do myślenia. Można je czytać wielokrotnie, odkrywać te nowe znaczenia, badać nowe warstwy opowieści. W tym sensie przypominają one czasami bardziej poezję niż prozę.
Wątki fabularne nie mają większego celu, dalszego ciągu, są jak fragmenty snu, maja nas tylko napełnić niepokojem i strachem. Mnóstwo klimatu, mało fabuły - to taki weirdowy standard

Problemem z tak artystowskimi książkami jest jednak to, że czasem stawiają zbyt duże wyzwania przeciętnemu szukającemu rozrywki czytelnikowi, mają zbyt wysoki próg wejścia. Ale warto, należy, próbować ten próg pokonywać - wysiłek w to włożony potrafi zaskutkować nagłą grozową epifanią, nawet jeśli nie wszystko zrozumiemy, nie wszystko do nas trafi. Dlatego pisze o “Alektromancie” , nawet jeśli to lektura bardziej wymagająca niż przeboje Złotej Ery czy blockbustery Stephena King. Zaciśnijcie zęby, jak coś się urywa, nie wahajcie się ponowić lektury, na koniec okaże się, że było warto.

Uffff ! It was quite a challenge!

Za Encyklopedią PWN numinosum należy rozumieć jako coś przerażającego (tremendum) i zarazem pociągającego (fascinosum). Tak właśnie działa na czytelnika “Alektromanta” Christopha Slatsky’ego, mocny głos nowoczesnego weird fiction. Trudna do uchwycenia (a czasami nawet do ogarnięcia) groza budzi u czytelnika zmieszanie, zachwyt i niepokój...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1268
998

Na półkach:

Powiem szczerze, że dla mnie jest to książka bardzo trudna do oceny. Opowiadania często oparte są na bardzo interesujących pomysłach, ale rozwijają się w dość dziwnych (zbyt dziwnych?) kierunkach. Wiadomo - weird fiction, więc w sumie nie ma się co temu za bardzo dziwić.

Czasami mi te fabularne kierunki leżą, a ich nieoczywistość i możliwość wielorakiej interpretacji czaruje, ale jest tu kilka tekstów, które zupełnie do mnie nie trafiły, lub ich zwyczajnie nie zrozumiałem. Są "zbyt" - i tu można podstawić kilka różnych przymiotników.

Ogólnie rzecz biorąc lubię weird fiction, ale ten zbiorek nie stanie się jednym z moich ulubionych przedstawicieli gatunku, choć naprawdę doceniam jego klasę i erudycję autora. Na pewno wielu czytelników spodoba się mocniej niż stało się to w moim przypadku.

Powiem szczerze, że dla mnie jest to książka bardzo trudna do oceny. Opowiadania często oparte są na bardzo interesujących pomysłach, ale rozwijają się w dość dziwnych (zbyt dziwnych?) kierunkach. Wiadomo - weird fiction, więc w sumie nie ma się co temu za bardzo dziwić.

Czasami mi te fabularne kierunki leżą, a ich nieoczywistość i możliwość wielorakiej interpretacji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
968
360

Na półkach: , , , ,

Bardzo dobry zbiór opowiadań w stylu weird fiction. Szanuję za niesztampowe pomysły.

Bardzo dobry zbiór opowiadań w stylu weird fiction. Szanuję za niesztampowe pomysły.

Pokaż mimo to

avatar
210
16

Na półkach:

Dziwi mnie trochę tak niska ocena tego zbiorku, ale też po części ją rozumiem: "Alektromanta" nie jest pozycją dla każdego. I nie mam tu na myśli tego, że ciężko się poznać na geniuszu Slatsky'ego, ile to, że zwyczajnie tworzone przez niego historie tak mocno wgryzają się w wyobraźnię i na długo zapadają w pamięci. Nie dajcie się więc zwieść rozmiarom tej książeczki, bo to, co znajdziecie wewnątrz może wam zapewnić prawdziwą jazdę bez trzymanki.

Dziwi mnie trochę tak niska ocena tego zbiorku, ale też po części ją rozumiem: "Alektromanta" nie jest pozycją dla każdego. I nie mam tu na myśli tego, że ciężko się poznać na geniuszu Slatsky'ego, ile to, że zwyczajnie tworzone przez niego historie tak mocno wgryzają się w wyobraźnię i na długo zapadają w pamięci. Nie dajcie się więc zwieść rozmiarom tej książeczki, bo to,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
984
432

Na półkach: , ,

"Wyobraź sobie - powiedziała - że wszyscy powstaliśmy jako odbitka jednej osobowości. Wszystko to, kim jesteśmy, wszystko to, co czyni nas takimi, jakimi jesteśmy.. [...].. czyni nas jedynie drobną modyfikacją ustalonego wcześniej wzorca. A wszystko to niemal niezmienne."

"Alektromanta" wymyka się poza wszelkie ramy gatunkowe i nie jest literaturą niesamowitą, która czytam na co dzień, dlatego nawet nie wciskam kitu, że dzisiejszy tekst to jakaś opinia. Prędzej zlepek zdań, które mogą być traktowane jako chaotyczny zachwyt nad wyżej wspomnianym zbiorem.

Dlaczego? Ponieważ nie mam słów w swoim słowniku, którymi mógłbym opisać twórczość Slatsky'ego. Wszelkie próby uporządkowania tej absolutnej ciemności i chaosu, który rozlał się w mojej głowie, kończą się w martwym punkcie, a ja nie potrafię jasno opisać co sprawia, że "Alektromanta" budzi we mnie ten pierwotny strach.

Już to gdzieś wspominałem, ale czytanie opowiadań Slatsky'ego jest jak ten dziwny dźwięk wydobywający się z pustego pokoju, gdy jesteś sam w domu. Jest jak wpatrywanie się w okna ruin podczas wieczornych spacerów. Jest jak powrót do domu z pracy przez te wszystkie nieoświetlone miejsca. Nie widzisz źródła strachu czy zagrożenia, wiesz że jesteś sam, ale jednocześnie czujesz ten podskórny lęk, który rozlewa się w twojej głowie i paraliżuje ciało.

W swoich opowiadaniach Christopher przedstawia nam historie ludzi zniszczonych przez życie, dźwigających swój krzyż. Często są to narratorzy, który próbują zwalczyć swoje traumy, odnaleźć gdzieś zagubiony spokój, a ostatecznie kończą z rozpadającą się rzeczywistością, która na moment odsłania swoją prawdziwą naturę.

Tak jak wyżej wspomniałem, "Alektromanta" to nieokreślony strach. To zbiorek, który cię przeora, zmęczy psychicznie i jednocześnie zostawi bez jasnych odpowiedzi. Christopher nie bawi się w dawanie czytelnikowi wszystkiego na tacy, co najwyżej może podsunąć kilka wskazówek.

Jeżeli po lekturze poczułeś się na moment jak debil, to spokojnie, nie jesteś w tym sam. Wiem, że sam mam spore braki, by w pełni zrozumieć to, co Christopher chciał mi przekazać i wierz mi, że momentami też zastanawiałem się o co gościowi tak właściwie chodzi. Mimo wszystko czytając te opowiadania bałem się jak jasna cholera, a to w końcu o to mi chodzi w grozie.

Twórczość Slatsky'ego mogę porównać do Ligottiego, Padgetta, Aickmana czy Guni i Kaina. Wszyscy ci autorzy składają mózg czytelnika jak origami i do wszystkich z nich wracam uparcie prosząc o więcej.

Sprawdźcie sobie koniecznie "Piękno jak cień" i "Węże". Gwarantuję, że poczujecie się na moment jakbyście znaleźli się w kosmicznej pustce.

Książkę bez trudu znajdziecie w języku polskim i angielskim. Mój angielski jest za słaby na czytanie weird w oryginale dlatego cieszę się, że mogłem w końcu przeczytać to po polsku. (Dzięki Wojtek!)

"Wyobraź sobie - powiedziała - że wszyscy powstaliśmy jako odbitka jednej osobowości. Wszystko to, kim jesteśmy, wszystko to, co czyni nas takimi, jakimi jesteśmy.. [...].. czyni nas jedynie drobną modyfikacją ustalonego wcześniej wzorca. A wszystko to niemal niezmienne."

"Alektromanta" wymyka się poza wszelkie ramy gatunkowe i nie jest literaturą niesamowitą, która czytam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
96
58

Na półkach:

Erudycyjna, idąca pod prąd, robiąca zamęt w głowie. Zdecydowanie dla czytelników z otwartymi głowami.

Erudycyjna, idąca pod prąd, robiąca zamęt w głowie. Zdecydowanie dla czytelników z otwartymi głowami.

Pokaż mimo to

avatar
66
56

Na półkach:

Pozycja wyjątkowa, ale sugeruję dawkowanie opowiadań, bo wbrew pozorom nie są łatwe i przyjemne. Tłumaczenie Pana Wojtka robi robotę.

Pozycja wyjątkowa, ale sugeruję dawkowanie opowiadań, bo wbrew pozorom nie są łatwe i przyjemne. Tłumaczenie Pana Wojtka robi robotę.

Pokaż mimo to

avatar
32
3

Na półkach:

Świetne opowiadania, ogromny wkład tłumacza,bo na pewno nie było łatwo to przełożyć.Warsztat literacki autora na wysokim poziomie,a to co ma w głowie spokojnie może stanąć w szranki z Ligottim.

Świetne opowiadania, ogromny wkład tłumacza,bo na pewno nie było łatwo to przełożyć.Warsztat literacki autora na wysokim poziomie,a to co ma w głowie spokojnie może stanąć w szranki z Ligottim.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    29
  • Przeczytane
    25
  • Posiadam
    9
  • 2023
    3
  • Legimi - Fantastyka
    1
  • Weird fiction, groza, horror
    1
  • 💀Groza/Horror/Dziwne
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Ulubione
    1
  • Groza i niesamowitość
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Alektromanta i inne opowieści niesamowite


Podobne książki

Przeczytaj także