Gniazdko dudków
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Proza Światowa
- Tytuł oryginału:
- A Nest of Ninnies
- Wydawnictwo:
- Państwowy Instytut Wydawniczy
- Data wydania:
- 2022-03-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-03-22
- Liczba stron:
- 260
- Czas czytania
- 4 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381962131
- Tłumacz:
- Tadeusz Pióro
- Tagi:
- powieść amerykańska proza powieść
„Gniazdko dudków" to powieść napisana na cztery ręce przez kultowych nowojorskich poetów: Johna Ashbery’ego i Jamesa Schuylera. Poetycki duet pisał ją, z przerwami, kilkanaście lat, a potem tandem polskich poetów – Andrzej Sosnowski i Tadeusz Pióro – przekładał ją, z przerwami, ponad dwadzieścia pięć lat. We wstępie Ashbery’ego czytamy: „Czysty przypadek sprawił, że James Schuyler i ja zaczęliśmy pisać «A Nest of Ninnies» - opowiada John Ashbery. – Był lipiec roku 1952, kiedy wracaliśmy do Nowego Jorku z East Hampton [...]. Zaczynając się nudzić, Jimmy powiedział: – A może byśmy tak napisali powieść? – A jak mielibyśmy to zrobić, zapytałem. – To proste, ty piszesz pierwsze zdanie – brzmiała odpowiedź. Dla Schuylera było to dość typowe – wpaść na błyskotliwy pomysł, po czym zatrudnić kogoś innego, żeby wprowadził go w życie. Żeby nie dać się wystrychnąć na dudka, rzuciłem zdanie złożone z trzech słów: «Alice was tired»”. Efektem tego pomysłu jest jeden z najdziwniejszych i najbardziej żywiołowych eksperymentów w historii literatury amerykańskiej, pastisz opery mydlanej, literackie tour de force rozgrywane na przedmieściach Ameryki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 36
- 22
- 4
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Dla wielbicieli literackich eksperymentów i zabawy formą. Pod koniec już jednak męczące. Książka nie ma fabuły. O bohaterach też wiemy tyle, co nic. Gdyby komuś zakładka wypadła i nie wiedział, gdzie skończył czytanie i zaczął od randomowej strony, to mógłoby to naprawdę nie zrobić żadnej różnicy.
Dla wielbicieli literackich eksperymentów i zabawy formą. Pod koniec już jednak męczące. Książka nie ma fabuły. O bohaterach też wiemy tyle, co nic. Gdyby komuś zakładka wypadła i nie wiedział, gdzie skończył czytanie i zaczął od randomowej strony, to mógłoby to naprawdę nie zrobić żadnej różnicy.
Pokaż mimo toCzytanie tej książki to czysta, bezinteresowna radość. Taka, jaką było jej pisanie i (co wynika z posłowia) tłumaczenie. Sposób, w jaki powstała, wyraźnie wpłynął na treść: gwałtowne, burleskowe, zwroty akcji, zabawne dialogi, pojawiające się i znikające postaci - wszystko to zapewniło mi pierwszorzędną rozrywkę
Czytanie tej książki to czysta, bezinteresowna radość. Taka, jaką było jej pisanie i (co wynika z posłowia) tłumaczenie. Sposób, w jaki powstała, wyraźnie wpłynął na treść: gwałtowne, burleskowe, zwroty akcji, zabawne dialogi, pojawiające się i znikające postaci - wszystko to zapewniło mi pierwszorzędną rozrywkę
Pokaż mimo toPrzeraźliwy bełkot. Miejsca, dialogi i sytuacje aspirujące do miana groteski, ale nie udało się osiągnąć tego poziomu. Zamiast tego odczuwałem zmęczenie i zażenowanie utraconym czasem. Za przykład dobrze zrobionej groteski podaję "Rum doodle", dudki będą dokładnie na przeciwnym biegunie.
Plus - ładnie wydana, na dobrej jakości papierze i z przyciągającą wzrok okładką.
Przeraźliwy bełkot. Miejsca, dialogi i sytuacje aspirujące do miana groteski, ale nie udało się osiągnąć tego poziomu. Zamiast tego odczuwałem zmęczenie i zażenowanie utraconym czasem. Za przykład dobrze zrobionej groteski podaję "Rum doodle", dudki będą dokładnie na przeciwnym biegunie.
więcej Pokaż mimo toPlus - ładnie wydana, na dobrej jakości papierze i z przyciągającą wzrok okładką.
Właściwie wszystko, co pozwolę sobie napisać o „Gniazdku dudków” sprowadza się do słowa ‘niepoważne’. Tak, książka dwóch wielkich amerykańskich poetów, centralnych postaci Szkoły nowojorskiej, wydana obecnie przez najważniejszą polską oficynę specjalizującą się literaturze pięknej, przetłumaczona przez nie spieszących się z dokonaniem tego dzieła artystów, to dzieło niepoważne. I to tak niepoważne, że nawet momentami mało poważny Raymond Queneau się przy niej chowa.
Niepoważne jest już podejście do aktu twórczego. Historia powieści rozpoczyna się gdzieś na początku lat 50. XX wieku. Wtedy to, by przerwać panującą w samochodzie ciszę, mało jeszcze znany James Marcus Schuyler rzucił pomysł wspólnego pisania książki. Zaproponował nawet, że pierwsze zdanie odda swojemu znajomemu. John Ashbery wyzwanie przyjął i wymyślił trzy słowa luźno nawiązujące do „Alicji w krainie czarów”. Tak to się zaczęło. Jeśli ktoś myśli, że wymiana zdań między poetami była szybka i prosta, bardzo się myli. W 1955 roku Ashbery wyjechał do Paryża. Próby korespondencyjnego tworzenia książki spełzły na niczym. Reanimacja pomysłu wspólnego pisania nastąpiła dopiero po powrocie do Stanów Zjednoczonych. Wtedy też pojawiła się propozycja wydawnicza, która znacząco przyspieszyła prace. Ostatecznie pozycję wydano po 16 latach od pamiętnej jazdy samochodem wzdłuż Sunrise Highway. Nie udało się zachować pierwotnego zamierzenia – im bliżej końca dzieła, tym ustępy pisane przez danego autora są coraz dłuższe. Z jednego zdania przekształciły się w ciąg słów, akapity, a ostatecznie także we wspólną pracę. Czytając powieść można tę różnicę wyczuć. Początkowo stosunkowo łatwo wskazać zdanie pisane przez Ashbery’ego i Schuyler’a. Później te różnice się zacierają.
Niepoważna w „Gniazdku dudków” jest też fabuła (której nie ma) oraz bohaterowie. O tych ostatnich właściwie trudno cokolwiek powiedzieć, bo to jednostki papierowe. Mają jakieś imiona, ale wiemy o nich tak niewiele, że po skończonym rozdziale chcielibyśmy jak najszybciej o nich zapomnieć. Większość książki stanowią rozmowy prowadzące donikąd. Bohaterowie debatują o curlingu, otwarciu sklepu z pamiątkami, duchach w zamku czy o tym, co akurat zamówili w kawiarni. To właściwie nie są dyskusje, tylko słowa rzucane na wiatr. Wrażenie zagubienia czytelnika pogłębia też język: prosty, sztywny, zabarwiony trudnym do uchwycenia humorem. Nie chcę nadużywać tu sformułowania zabawy językiem (bo to żaden postmodernizm),ale coś w tym jest. Autorzy bawią się, grają w skojarzenia, podtykają sobie wzajemnie przeszkody, sprawdzając, jak druga osoba sobie z nimi poradzi.
„Gniazdka dudków” zdecydowanie nie należy czytać jako powieści fabularnej. Oczekiwanie na rozwój zdarzeń wymaga dużej cierpliwości. Przez większość książki nie dzieje się zgoła nic. To nietypowy, skondensowany zapis wymiany zdań. Dopiero ostatni rozdział przynosi nam pewne rozwinięcie wątków i relacji, ale doprawdy trudno to nazwać jakimś szokiem czy czytelniczym objawieniem. W tym całym kotle myśli nie pomoże nam też narrator, którego rola została sprowadzona do minimum (ogranicza się do sformułowań w stylu „rzekł”, „powiedziała”, „usiadła”).
W tym miejscu warto zadać sobie pytanie: po co? O ile dość łatwo można wyjaśnić motywacje autorów (zabawa),o tyle trudniej uzasadnić sens czytania „Gniazdka dudków” przez współczesnego czytelnika. Powieść co prawda odnosi się do kilku ciekawych kwestii, między innymi homoseksualizmu czy kampu, ale to wszystko pozostaje papierowe. Po co więc czytać książkę? Dla rozrywki? Czemu nie, chociaż pewnie znalazłyby się dzieła dające większą satysfakcję. Z ciekawości? Tak, to też dobry powód. Nie znam drugiej tak niepoważnej pozycji. A może żeby doszukać się czegoś więcej? I tu trop wydaje mi się słuszny, szczególnie w kontekście ostatniego zdania, które niejako sugeruje, że to, co wcześniej przeczytaliśmy, możemy nazwać naszym ziemskim, pogmatwanym i dalekim od wyobrażeń rajem. Tych impulsów jest pewnie więcej. Ja „Gniazdku dudków” przeczytałem i dobrze mi z tym, chociaż mam świadomość, że to lektura niepoważna.
Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2022/04/recenzja-gniezdko-dudkow-john-ashbery.html
Właściwie wszystko, co pozwolę sobie napisać o „Gniazdku dudków” sprowadza się do słowa ‘niepoważne’. Tak, książka dwóch wielkich amerykańskich poetów, centralnych postaci Szkoły nowojorskiej, wydana obecnie przez najważniejszą polską oficynę specjalizującą się literaturze pięknej, przetłumaczona przez nie spieszących się z dokonaniem tego dzieła artystów, to dzieło...
więcej Pokaż mimo to