Poeta amerykański. Urodzony w Rochester, absolwent Harvardu i Columbia University. W swej karierze otrzymał niemal każdą ważniejszą amerykańską nagrodę w dziedzinie poezji, poczynając od Yale Younger Poets Prize w 1956, za swój pierwszy tomik Some Trees. W swej twórczości wykazuje wpływy francuskich surrealistów (dokonywał wielu tłumaczeń tychże),Wallace'a Stevensa i Borysa Pasternaka.
Pod koniec lat 50. krytyk literacki Bernard Myers zakwalifikował m.in. Johna Ashbery'ego, Kennetha Kocha, Franka O'Harę i Jamesa Schuylera jako przedstawicieli tzw. szkoły nowojorskiej w poezji.
Poetyka Ashbery'ego opiera się na wolnej składni, zabawą słowem, humorystycznym, często parodystycznym tonie.
W Polsce tłumaczenia jego wierszy ukazywały się głównie w "Literaturze na Świecie", a także w bibliofilskim zbiorze wydanym w 1993 przez Fundację "Literatura Światowa" i Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju – No i wiesz (tłum. Piotr Sommer, Andrzej Sosnowski, Bohdan Zadura).
Był homoseksualistą.
Mikrokosmos poezji amerykańskiej. 12 poetów i ona, malarka, której obrazy stanowią świetną ilustrację, zapowiedź, komentarz do kolejnych części tego zbioru.
Czytanie poezji to hobby niszowe, czym zatem jest czytanie poezji amerykańskiej, której zbiór ma ponad 700 stron? Jest postrzeganiem świata z zupełnie innej perspektywy, patrzeniem, wąchaniem, dotykaniem, smakowaniem miejsc, obrazów, zdarzeń, które są odległe w czasie i przestrzeni. Czasem widok jest pełen obiektywizmu, czasem to najgłębsze emocje i uczucia autora.
Czemu służy poezja? Nie ma z niej pożytku. To nie towar, nic za nią nie kupimy. Nie można jej zjeść, napić się.
Dlaczego zatem warto przeczytać tą książkę? “Bo to byli wielcy poeci, a wielkim poetów należy czytać”. A może - “Poeta lepiej obrazuje świat, w którym żyjemy.”
Myślę, że warto ją przeczytać, bo nie trzeba tego robić. Wybór lektury, książki, wiersza to akt woli, wyraz decyzji.Mogę zacząć co chcę i kiedy chcę. Mogę w każdej chwili przerwać, wrócić lub nie.
Ashbery, Ginsberg, Reznikoff nie zmuszają do przeczytania swoich wierszy, Berryman nie oczekuje, że będziemy zachwycać się jego snami, Lowell nie czeka na to, by litować się nad jego kryzysami psychicznymi. Możemy po prostu czytać, zbrzydzać się, upajać, zohydzać, smakować, degustować, czy też cokolwiek innego, tylko dlatego, że możemy.
Warto.
IG mariuszowelektury
Ciekawy zbiór liryki, ukazujący drobiazgowy przekrój poezji amerykańskiej. Kwestia doboru utworów charakterystycznych dla danego twórcy jest oczywiście subiektywna, ale wybrane teksty w większości pokazują najistotniejsze cechy warsztatu omawianych poetów. Ważnym uzupełnieniem wierszy są biografie ich autorów. Warto zwrócić na nie uwagę. Jedyną przeszkodą w odbiorze całości była dla mnie sama specyfika poezji zza oceanu - topornej, surowej, często niesamowicie realistycznej i "codziennej".