rozwińzwiń

Siedem dalekich rejsów

Okładka książki Siedem dalekich rejsów Leopold Tyrmand
Okładka książki Siedem dalekich rejsów
Leopold Tyrmand Wydawnictwo: Wydawnictwo MG literatura piękna
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo MG
Data wydania:
2022-03-09
Data 1. wyd. pol.:
1992-01-01
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377797785
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
634 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
63
7

Na półkach: ,

Na okładce książki "Siedem dalekich rejsów" znajdziemy slogan - perła polskiej powojennej literatury. Mhh... a ja ? Mam duży problem z oceną tej powieści.

Powojenne Darłowo, nacjonalizacja "prywaciarzy", niepewność jutra w nowej, nieznanej, komunistycznej Polsce. Roland Nowak - określony przez Tyrmanda jako " człowiek pośród decyzji" - planujący ucieczkę "na Zachód". Można się domyślać, że żyje z szabrowania m.in. "poniemieckich" kościołów.

Po przeczytaniu kilkunastu stron byłam przekonana, że będzie to świetna literatura - genialne scenki i dialogi / np. bluzka dla Anity, w wyszynku u Krztynki, scenka kapitana Stołypa z Tołłoczko/, gra słów, tyrmandowska ironia w patrzeniu na świat. Gdyby autor pozostał przy głównej historii oceniłabym tę powieść zapewne na 9 gwiazdek.
Pojawia się niestety element "romansowy". Miałam wrażenie, jakby wklejony w powieść na siłę, wybijał mnie z przyjemnego rytmu czytania, irytował. " Nie kupiłam" historii zakochania się Nowaka w ciągu zaledwie kilkunastu godzin i chęci zmiany planów, życia... Ten wątek przebiegałam zaledwie wzrokiem, kanciasty, nudny, niewiele wnoszący dla mnie jako czytelniczki. Tej części wystawiam maksymalnie 3 gwiazdki.
Ostatecznie oceniłam " Siedem dalekich rejsów" na 6-kę, bo od autora książek "Dziennik 1954" i "Zły" oczekuję jednak dużo więcej.

Fragment z tej 9-cio gwiazdkowej części ....
- Ta pani, pod ósemką - powiedziała Anita- przywiozła ze sobą trzy bluzki. (…) Jedna bluzka już trochę taka zdarta, ale ładna, takich tu nie ma. Wie pan, żeby tak zamiast napiwku(..) no, rozumie pan.
- (…)zrobię, co będzie w mojej mocy.
- Może się pan postara, przecież jesteśmy przyjaciôłmi. Pan nigdy nie chciał inaczej.
-Wybacz mi, Anito. Przyjaźń to piękna rzecz. (…)
- Lubię, jak pan mówi. Nie zawsze rozumiem, ale lubię. (…)
.....
- Anita chciałaby odkupić jedną z pani bluzek. Tę najbardziej zniszczoną.
- Przecież nie jestem magazynem bławatnym. Skąd jej przyszło do głowy, że sprzedaję bluzki.
- Nieporozumienie. Anita nie posądza panią o wędrowne kramarstwo. Po prostu zapalała nagłą namiętnością do jednej z pani bluzek.

Na okładce książki "Siedem dalekich rejsów" znajdziemy slogan - perła polskiej powojennej literatury. Mhh... a ja ? Mam duży problem z oceną tej powieści.

Powojenne Darłowo, nacjonalizacja "prywaciarzy", niepewność jutra w nowej, nieznanej, komunistycznej Polsce. Roland Nowak - określony przez Tyrmanda jako " człowiek pośród decyzji" - planujący ucieczkę "na Zachód"....

więcej Pokaż mimo to

avatar
557
391

Na półkach: , ,

Gdyby nie fakt, iż cały czas pamiętam jaką lekturę wybrałem i kto jest jej autorem, muszę przyznać, że po wielokroć w jej trakcie łapię się na spostrzeżeniu, że bardzo mi powieść przypomina “Złego” - jakimś ogólnym klimatem, jakąś nostalgią może i jakimś lekko umownym traktowaniem przaśnej peerelowskiej rzeczywistości; tam mieliśmy rasowy western w socjalistycznej masce, a tu - pod płaszczykiem realiów powojennych gdzieś na Ziemiach Odzyskanych - rozgrywa się prawdziwa powieść łotrzykowsko-romansowa, jakiej nie powstydziłby się jakiś Dumas, Remarque czy inny Faulkner (choć raczej to francuskie mam tu konotacje literackie).
Trzeba przyznać, że miał Tyrmand pióro! Miał wyobraźnię! Kompletnie to przeze mnie pisarz niedoceniony, a zasługuje na atencję ze wszech miar i nadrobię nieco moje braki, walcząc jeszcze z tą kolejną literacką ignorancją w najbliższym czasie…
Sama zaś powieść, to z jednej strony - jako się rzekło - powieść łotrzykowska, a więc mamy i arcyciekawą galerię kilku postaci z pogranicza półświatka, z lekko rozmywającymi się życiorysami. Zresztą i sam półświatek we wczesno-peerelowskiej rzeczywistości rozmaicie bywa rozumiany w momencie, gdy lekko już okrzepła władza przystępuje do ostatecznego rozprawienia się z resztkami prywatnych przedsiębiorców i znacjonalizowania ostatnich prywatnych inicjatyw i branż, z drugiej zaś same ludzkie życiorysy - ze służbą na wojennych kontrtorpedowcach pod wątpliwymi flagami, znajomością podejrzanych wielce języków obcych i przeszłymi bytnościami w dość wrogich obecnie, a niedawno jeszcze sojuszniczych państwach Zachodu - same w sobie często nie nadają się do głośnego z nimi obnoszenia… Na to wszystko nakłada się warstwa obyczajowa, a więc przelotne spotkanie dwojga młodych ludzi w jakimś nieco obcym im miejscu, gdzie od pierwszej chwili czujemy rodzącą się między nimi fascynację i obserwujemy, dokąd ów kilkudniowy romans ich zaprowadzi. Z jednej strony spotkanie to zmieni całkiem wiele zwłaszcza w planach jednej ze stron, a z drugiej - to, co początkowo widzimy jako klęskę, finalnie okazuje się może nawet ocaleniem? Porusza się w pisaniu tej romansowej opowieści Tyrmand niemal jak po krawędzi wąskiego ostrza prawdopodobieństwa, próbując nie wpaść w śmieszność, nieprawdę psychologiczną postaci i banał. Czy mu się udaje? Pewnie każdy będzie miał tu swoje zdanie po lekturze. Na pewno autorowi trzeba przyznać dość sprawne operowanie słowem w opisach erotyzmu, a pamiętać trzeba, że nie tylko wydarzenia lokują się w czasach powojennych, ale i książka była pisana w latach pięćdziesiątych XX wieku. Dalekie to oczywiście od współczesnych nam Grejów czy innych Blanek (o ile ja sobie tą "literaturę" potrafię wyobrazić bez jej lektury),ale jest to na pewno i konsekwentne do całości powieści, i odważne zarazem; choć sugestywne i pobudzające, to wciąż nie pozbawione smaku…
Ileż tu w ogóle smaczków w tej powieści! jakie subtelne, a wszak dość czytelne echa niedawnej wojennej przeszłości (pamięć morskiej służby na okrętach wojennych, cienie Powstania Warszawskiego),aż nabrałem ochoty na głębsze wejście w mocniejszą lekturę: może literacka wersja Maćka Chełmińskiego niedługo?
A tu jeszcze czyta Krystyna Czubówna; mistrzowsko czyta i interpretuje, choć może do całości lektury i z racji ogromnej przewagi postaci męskich przydałby się i męski raczej lektor? Zdecydowanie nie dość doceniałem dotychczas kunszt Tyrmanda; wrócę doń na pewno!

Gdyby nie fakt, iż cały czas pamiętam jaką lekturę wybrałem i kto jest jej autorem, muszę przyznać, że po wielokroć w jej trakcie łapię się na spostrzeżeniu, że bardzo mi powieść przypomina “Złego” - jakimś ogólnym klimatem, jakąś nostalgią może i jakimś lekko umownym traktowaniem przaśnej peerelowskiej rzeczywistości; tam mieliśmy rasowy western w socjalistycznej masce, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
617
294

Na półkach:

Nikt tak pięknie i subtelnie nie opisywał męskich rozterek sercowych od czasów Prusa i Wokulskiego.

Nikt tak pięknie i subtelnie nie opisywał męskich rozterek sercowych od czasów Prusa i Wokulskiego.

Pokaż mimo to

avatar
109
108

Na półkach:

„Siedem dalekich rejsów” Leopold Tyrmand.

Piękne, zabytkowe nadmorskie miasteczko portowe Darłowo, rok 1949, wczesna wiosna. W takiej scenerii odbywa się akcja powieści „Siedem dalekich rejsów” Leopolda Tyrmanda. Krótko po zakończeniu II Wojny Światowej i w okresie intensywnych zmian ustrojowych oraz ekonomiczno – społecznych na terenie Polski, na dworcu kolejowym w Darłowie spotyka się para młodych ludzi – Ewa Kniaziołęcka, dwudziestoczteroletnia świeżo upieczona magister historii sztuki w podróży służbowej oraz Jan Ronald Nowak, dziennikarz z Gdańska, który próbuje podjąć ważną decyzję dotyczącą swojej przyszłości i docelowego miejsca pobytu stałego.

Czy oglądaliście kiedykolwiek filmy z polskiego kina powojennego? Takie perełki, jak „Popiół i diament” lub „Kanał” Andrzeja Wajdy, albo „Eroica”, czy „Pasażerka” Andrzeja Munka itp.? Filmy, które powstały w okresie wszechobecnej cenzury, zawierające w sobie elementy socrealizmu, ale próbujące też przemycić ideę wolnej, niezależnej myśli jej twórców? Książka „Siedem dalekich rejsów” Leopolda Tyrmanda również pochodzi z tamtych czasów, ale na nieszczęście dla autora jej wydanie zostało zatrzymane przez cenzurę i autor opublikował ją dopiero ok. 20 lat po jej napisaniu. A dlaczego cenzura zatrzymała wydanie tej powieści? Ponieważ uznano, że zawiera elementy pornografii oraz pochwala prywatną inicjatywę, co było wbrew głoszonej w okresie powojennym potrzebie nacjonalizacji majątku polskich przedsiębiorców i dążeniu do przejęcia oraz upaństwowienia wszystkiego, co wcześniej było w prywatnym posiadaniu. A także wymagało pełnego przestrzegania nieskazitelnych zasad przyzwoitego i moralnego prowadzenia się polskich obywateli.

Niemniej nawiązałam do polskiej kinematografii powojennej nie bez przyczyny. Oglądając filmy z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku widzimy charakterystyczny dla tego kina sposób zachowania się i wysławiania jego bohaterów. Zniewalający tembr głosu, piękny język polski pozbawiony wulgaryzmów, elegancja, szyk, wspaniałe maniery, błyskotliwe dialogi. Niemalże to samo możemy znaleźć w tej powieści. Również zastrzeżenia cenzury co do elementów pornografii zawartych w książce są według naszych obecnych standardów daleko na wyrost.

Świeżo zapoznana para, czyli Ewa i Ronald w niezwykle efektowny sposób prowadzą między sobą konwersacje, coraz bardziej się wzajemnie oczarowując i stopniowo uzależniając się od siebie nawzajem. Ewa pozostawiła w Warszawie narzeczonego, więc jej zauroczenie napotyka na wewnętrzne ograniczenia. Ronald jednak idzie na całość. Czy jednak ich wzajemny afekt ma przyszłość?

A w tle tego trzydniowego romansu, albowiem właśnie trzy dni zajmuje akcja powieści „Siedem dalekich rejsów” Leopolda Tyrmanda, poznajemy fragment historii Darłowa, tej sprzed trochę ponad sześciuset lat, czyli z czasów Eryka Pomorskiego (króla Danii i Norwegi) oraz tej już nam znacznie bliższej, czyli krótko po zakończeniu II Wojny Światowej.

Najbardziej jednak jesteśmy wraz z głównymi bohaterami uwikłani w problemy kilku mieszkańców Darłowa, drobnych przedsiębiorców, w obliczu nadchodzących zmian ustrojowych i zbliżającej się utraty ich małych biznesów, próby dostosowania się do nowych warunków ekonomiczno – społecznych, zamknięcia granic i istotnego ograniczenia podróży zagranicznych dla obywateli Polski, nawiązania współpracy z nową socjalistyczną władzą, czy lojalności w stosunku do przyjaciół oraz sąsiadów, czując smętny i pełen przerażających niewiadomych oraz nowych wymagań oddech przemian za plecami.

Zostać, czy uciec do innego kraju; przymknąć oczy, czy donieść nowym władzom – oto dylematy z tamtego burzliwego okresu dziejowego.

Do romansu i kwestii egzystencjalnych autor dodaje nam jeszcze elementy kryminalne, związane z tajemnicą zniknięcia zabytkowego ołtarza z kościoła św. Gertrudy oraz próbą realizacji nielegalnych transakcji. A wszystko to ujęte w pięknym polskim języku, któremu smaczku dodaje sznyt powojennej inteligencji oraz odrzucone przez cenzora skandalizujące fragmenty, uważane w tamtych czasach za pornograficzne, które to ogniwa płynnym „rejsem” prowadzą nas powoli przez burzliwe wody powojennego Morza Bałtyckiego.

Akcja powieści nie jest zbyt wartka, jednak przykuwa naszą uwagę i pozwala od podszewki poznać ten bardzo trudny okres przemian ustrojowych w powojennej Polsce oczami ówczesnych ludzi, którzy mogli wiele stracić, a niewiele zyskać, a całość podana jest nam przez autora na eleganckim talerzu niczym wykwintna potrawa o wysublimowanym smaku. Smacznego.

Książkę otrzymałam z serwisu Sztukater

„Siedem dalekich rejsów” Leopold Tyrmand.

Piękne, zabytkowe nadmorskie miasteczko portowe Darłowo, rok 1949, wczesna wiosna. W takiej scenerii odbywa się akcja powieści „Siedem dalekich rejsów” Leopolda Tyrmanda. Krótko po zakończeniu II Wojny Światowej i w okresie intensywnych zmian ustrojowych oraz ekonomiczno – społecznych na terenie Polski, na dworcu kolejowym w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
208
206

Na półkach:

Morska bryza towarzyszy czytelnikowi podczas lektury tej powieści, pozwalając na całkowite zatopienie się w książce i tak właśnie było ze mną.

Historia Ewy i Rolanda, obu z pozoru różnych, jest wpleciona w poszukiwaniach zaginionego tryptyku Eryka Pomorskiego. To pożądanie dzieła sztuki prowadzi do intensywnego romansu, który w szybki sposób przekracza granice zwykłej pasji do sztuki sakralnej.

Damsko-męskie relacje to tylko jedna warstwa powieści. Tyrmand korzysta z nich jako punktu wyjścia do głębszych refleksji na temat funkcjonowania społeczeństwa w powojennej rzeczywistości. Niepewność ta przenika także życie bohaterów, którzy muszą podejmować życiowe decyzje w świecie pełnym strachu i obaw o przyszłość.

Osobiście mogę powiedzieć, przepadłam w twórczości Tyrmanda. Przyjmuję ją z pełnym uznaniem, zdając sobie sprawę, że czytanie tej powieści to podróż w czasie, do atmosfery minionych dni. Postacie Ewy i Rolanda oraz ich burzliwe relacje zasługują na najwyższe uznanie. Ja polecam!

Morska bryza towarzyszy czytelnikowi podczas lektury tej powieści, pozwalając na całkowite zatopienie się w książce i tak właśnie było ze mną.

Historia Ewy i Rolanda, obu z pozoru różnych, jest wpleciona w poszukiwaniach zaginionego tryptyku Eryka Pomorskiego. To pożądanie dzieła sztuki prowadzi do intensywnego romansu, który w szybki sposób przekracza granice zwykłej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
25
5

Na półkach:

Początkowo książka czaruje nas kameralnym klimatem Darłowa, ciekawymi postaciami, piękną polszczyzną, humorem i ciekawą intrygą w tle. Jednak po jej przeczytaniu jest we mnie rozczarowanie - uczucie jakiejś nijakości. Cała intryga, piękny język, postacie - na cóż to było. Aż żałuję, że to moja pierwsza lektura Tyrmanda.

Początkowo książka czaruje nas kameralnym klimatem Darłowa, ciekawymi postaciami, piękną polszczyzną, humorem i ciekawą intrygą w tle. Jednak po jej przeczytaniu jest we mnie rozczarowanie - uczucie jakiejś nijakości. Cała intryga, piękny język, postacie - na cóż to było. Aż żałuję, że to moja pierwsza lektura Tyrmanda.

Pokaż mimo to

avatar
50
34

Na półkach:

Z jednej strony, to prosta opowieść łącząca romans i kryminał (bo czy jest prawdziwy kryminał bez romansu?). Z drugiej to opowieść o swoich czasach, tym ciekawsza, że osadzona na peryferiach.

Z jednej strony, to prosta opowieść łącząca romans i kryminał (bo czy jest prawdziwy kryminał bez romansu?). Z drugiej to opowieść o swoich czasach, tym ciekawsza, że osadzona na peryferiach.

Pokaż mimo to

avatar
5
2

Na półkach:

Dialogi lepsze niż u Tarantino.

Dialogi lepsze niż u Tarantino.

Pokaż mimo to

avatar
115
44

Na półkach:

Tak* Cię kocham.


*w ten sposób

Tak* Cię kocham.


*w ten sposób

Pokaż mimo to

avatar
235
88

Na półkach:

Czytając "Siedem dalekich rejsów" cały czas zastanawiałam się co też autor miał na myśli pisząc coś tak irytującego. A drażniło mnie wszystko bohaterowie, akcja której praktycznie nie było, rozważania o kobietach, które nic nie wnoszą do powieści. Zauważyłam również że autor nie ma zielonego pojęcia jak się żyje na wybrzeżu. Po takim "rejsie" pozostał niesmak.
Nie wystawiam oceny, może po prostu nie zrozumiałam toku myślenia autora.

Czytając "Siedem dalekich rejsów" cały czas zastanawiałam się co też autor miał na myśli pisząc coś tak irytującego. A drażniło mnie wszystko bohaterowie, akcja której praktycznie nie było, rozważania o kobietach, które nic nie wnoszą do powieści. Zauważyłam również że autor nie ma zielonego pojęcia jak się żyje na wybrzeżu. Po takim "rejsie" pozostał niesmak.
Nie wystawiam...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    808
  • Chcę przeczytać
    620
  • Posiadam
    161
  • Ulubione
    25
  • 2018
    9
  • 2022
    8
  • Teraz czytam
    8
  • Ebook
    8
  • Literatura polska
    7
  • 2020
    6

Cytaty

Więcej
Leopold Tyrmand Siedem dalekich rejsów Zobacz więcej
Leopold Tyrmand Siedem dalekich rejsów Zobacz więcej
Leopold Tyrmand Siedem dalekich rejsów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także