Łokieć jelenia

Okładka książki Łokieć jelenia Żaneta Gorzka
Okładka książki Łokieć jelenia
Żaneta Gorzka Wydawnictwo: Wydawnictwo Autorskie poezja
68 str. 1 godz. 8 min.
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Autorskie
Data wydania:
2020-03-08
Data 1. wyd. pol.:
2020-03-08
Liczba stron:
68
Czas czytania
1 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788393864713
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
367
325

Na półkach:

Jedni powiedzą, że to zabawa formą i językiem, feministyczny bunt przeciwko uprzedmiotowieniu i 'udomowieniu' kobiety, bezkompromisowy debiut i świetne poczucie humoru. A mnie te wiersze po prostu zmęczyły, bo może gdzieś za dużo tego wszystkiego, za mało subtelnie, zbyt drapieżnie, nie w moim klimacie i tak trochę na siłę.

Pełną recenzję można przeczytać na blogu Redhead in Wonderland:
https://redhead-in-wonderland.blogspot.com/2021/02/okiec-jelenia.html

Jedni powiedzą, że to zabawa formą i językiem, feministyczny bunt przeciwko uprzedmiotowieniu i 'udomowieniu' kobiety, bezkompromisowy debiut i świetne poczucie humoru. A mnie te wiersze po prostu zmęczyły, bo może gdzieś za dużo tego wszystkiego, za mało subtelnie, zbyt drapieżnie, nie w moim klimacie i tak trochę na siłę.

Pełną recenzję można przeczytać na blogu Redhead...

więcej Pokaż mimo to

avatar
186
168

Na półkach:

Tym razem mam dla Was coś odmiennego niż zwykle. Nie jest to proza, poezją też bym tego nie nazwała. No, więc co to jest? Hm, sama muszę się zastanowić, by odpowiednie dać rzeczy słowo.
Olga Tokarczuk wypowiadając się (bodajże w swej mowie Noblowskiej) na temat narracji, wspominała, że we współczesnej prozie marzy jej się narrator „czwartoosobowy”, który mógłby wypełnić lukę narracyjną. A ja patrząc na rodzaje literackie, gdzie mamy klasyczny podział na prozę, lirykę i dramat, śmiem twierdzić, że brakuje mi formy pośredniej między prozą i liryką. Tak jest m.in. z twórczością Żanety Gorzkiej, bo trudno mi ją jednoznacznie sklasyfikować.
Zawalona zobowiązaniami niezbyt chętnie podjęłam się recenzji książki Żanety Gorzkiej. Podałam nawet dość odległe terminy oraz uprzedziłam, że nie piszę pod dyktando publiki (co oznacza ryzyko dla pisarza i wydawcy),ale autorki to nie zrażało. Odparłam więc, ślij, kobieto, co w domyśle miało oznaczać: ślij i czekaj na swoją kolej. Książka przyszła dość szybko i powędrowała na pokaźny stosik. I pewnie leżałaby tam nadal, grzecznie czekając na swój czas, ale wypakowałam ją z koperty i… i babeczka z okładki od razu figlarnie puściła do mnie oko. Nie wiem, jak to dostrzegłam, gdyż chytrze maskowała się za ciemnymi szkłami lenonek, ale to się działo naprawdę. Więc grzecznie zaproponowałam jej herbatę w fotelu, czyli tam, gdzie zwykle gniazduję podczas czytania. Cisza i zero reakcji z jej strony. Pomyślałam, że foch. Ale żeby tak od razu po wejściu do domu? Jednak wzięłam ją ze sobą. Popijam herbatkę… Zajadam ciacho… A ona leży i trzepie tymi swoimi kolorowymi włosami z okładki. No, nie, myślę sobie. Czekaj ty, zaraz się za ciebie zabiorę.
Zawartość „Łokcia jelenia” została oprawiona przyciągającą oko grafiką. Okładka przypomina mi nieco te z lat 60-tych z dużą dozą wyrazistej ekspresji. Skrzydełka też zagospodarowano – na jednym umieszczono jeden z utworów, a na drugim portret autorki skreślony albo ręką dziecka, albo stylizowany na sztukę prymitywną. Cóż my tam jeszcze mamy? Już same podziękowania zwracają uwagę i budzą zdziwienie. Nie tylko ze względu na liczbę owych dziękczynień, lecz także pod czyim adresem są one kierowane. Sprawdźcie zresztą sami. No, i wreszcie samo sedno zawartości. Utworów jest ponad kilkadziesiąt i chyba to są wiersze. Może nie wszystkie, ale niektóre na pewno za takie bym uznała. Wciąż szukam na nie właściwego słowa. Miał Lec swoje „Myśli nieuczesane”, Boy „Słówka”, a Żaneta Gorzka ma swoje literackie igraszki. Autorka upatrzyła sobie zdecydowanie krótkie struktury, niektóre nazwałabym miniaturami, a inne wręcz mikroformami, a zdarzają się i takie, w których sam tytuł jest dłuższy od reszty utworu, lub istnieje tylko tytuł – ba! Ale za to pojemny. No, więc pytam się ja Was, czy to są aby wiersze? Pomóżcie… podpowiedzcie…
O czym pisze Gorzka? O wszystkim, o życiu, o sprawach codziennych, o miłości, o mężczyznach, o zakupach, o upalnym dniu i tak można by jeszcze długo wymieniać. Pisze o tym wszystkim, co akurat w danej chwili wpadnie jej w oko i zaprzątnie umysł. Jakby sama gdzieś gnała, gdzieś spieszyła się i w przelocie tylko mogła odnotowywać doraźność doznania. W tych jakże zwartych i lapidarnych kształtach Gorzka łapie chwilę, chwyta moment. Interesujące dla niej może być każde mgnienie. Każde zjawisko, każda rzecz może stać się inspiracją, zasługiwać na to, by ją dostrzec, „ucapić” iskrę w szybkim locie, a potem utrwalić w formie literackiej. Wyobrażam sobie autorkę zmierzającą przez miasto, gdy właśnie przeszywa ją przebłysk wart uchwycenia i momentalnie nagrywa na telefon, by jej jak swawolny motyl nie umknął, a potem przenosi na kartkę papieru (no, dobrze do pliku, bo przecież nowoczesna jest),może trochę doszlifowuje tu i tam, zanim powstanie ostateczna konstrukcja. W tych utworach widać żywiołowość, widać spontaniczność, czasami miałam wrażenie, że autorka bawi się ze mną w kalambury. „Tak postrzegam świat, bo taka jestem, bo jestem kobietą i dobrze mi z tym” – wydaje się mówić autorka. Liczy się dla niej emocja chwili, ekspresja może nieco zakrzywiona jak w gabinecie luster, gdzie kształty gięły się i niesfornie wymykały spod kontroli. Twórczość Gorzkiej jest nieco przewrotna, miejscami kpiarsko-filutna, a sama autorka podchodzi z dystansem do siebie i własnej twórczości. Jakby podczas pisania mrugała do nas okiem, pytając: „I co ty na to? Podoba ci się? To zapraszam po więcej. Nie podoba ci się, trudno, szukaj, kolego, dalej.” Gorzka nęci pytaniami i wciąga odbiorcę w interakcje. Zostawia nawet wykropkowane miejsca, by je sobie czytelnik sam dopowiedział, dopełnił po swojemu, według własnego uznania. Taka forma literackiego happeningu. „Improwizuj, kolego, włącz się w to, co robię. Twórzmy to razem.” Prawie jak za czasów konceptualistów, gdzie nie tyle istotne było samo dzieło, co proces jego tworzenia. Dworując sobie z formalizmów, skostniałych struktur czy drętwych analiz, Gorzka śmiało dzieli się swoimi spostrzeżeniami. Bez zadęcia i bez skrępowania odsłania nam swój świat, który wcale nie musi być od razu wzniosły i patetyczny, ten zwykły świat wokół nas także może okazać się źródłem bogatych doznań. Skraca dystans, nie baczy na podmiot liryczny, nie baczy na interpretacje, stawia na wolną i nieskrępowaną improwizację, na impuls, który wyzwala iskrę. Świat składa się z ulotnych chwil, które, by je literacko uchwycić, trzeba zatrzymać w słowie. Przecież sam Faust powiedział „Chwilo, trwaj!”, więc autorka te chwile zbiera, dzieląc się nimi z nami.

Tym razem mam dla Was coś odmiennego niż zwykle. Nie jest to proza, poezją też bym tego nie nazwała. No, więc co to jest? Hm, sama muszę się zastanowić, by odpowiednie dać rzeczy słowo.
Olga Tokarczuk wypowiadając się (bodajże w swej mowie Noblowskiej) na temat narracji, wspominała, że we współczesnej prozie marzy jej się narrator „czwartoosobowy”, który mógłby wypełnić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1333
1111

Na półkach: ,

Zawsze myślałam, że nie potrafię recenzować poezji. I z technicznego punktu widzenia właśnie tak jest 😁 tyle że podskórnie czuję, że dla poety najważniejsze nie jest to jak ocenimy formę, podmiot liryczny czy środki stylistyczne. Najistotniejsza jest treść i to, co ta treść wyczynia z naszym mózgiem, sercem i innymi ludzkimi podrobami 😁 "Łokieć jelenia" uzmysłowił mi, dlaczego tak trudno pisać opinię na temat poezji. Bo autorka oddając w ręce czytelnika swój debiut, oddaje tak naprawdę kilo surowego miecha, schabu na przykład. I teraz – od nas zależy jak ten schabik pokroimy, przyprawimy, przyrządzimy. Jaki wydobędziemy smak i jak bardzo się tym schabikiem nasycimy.

Żaneta Gorzka nie zaprasza nas na wystawną kolację z perfekcyjnie podanymi, konkretnymi daniami. Z nożem z naszej prawej i widelcem z lewej strony. Rzuca nam wiersze, pełne niejasności, o przedziwnych słownych kombinacjach, kompletnie niepasujących epitetach i pozornie rozrzuconym sensie. "Róbta z tym, co tam se chceta robić". Interpretuj, główkuj, myśl, kojarz fakty. I nagle z plątaniny słów i niepasujących przymiotników wyłania się proza nasycona absolutnie doskonałym, dosadnym spojrzeniem na kobiecość, na to, w jaki sposób kobieta czuje, jest postrzegana, jest doceniana i częściej – niedoceniana. "Podmiotka liryczna" prowadzi nas przez codzienność, manewruje między zwyczajnością a abstrakcją. Puszcza nam oko nasycając wiersze lapidarnością, groteską i ironią.

Bajka na dobranoc (ostateczna wersja rodzicielska)

Stul japę

dziecino

i zmruż oczęta.

"Łokieć jelenia" wypełniony jest przede wszystkim absurdem, który w odpowiedniej konfiguracji przyjmuje formę zadumy, poruszenia a nawet złości.

Tak bym chciała

jeśli mężczyźni wyginęli

to co robi ten paź królowej

w moim żołądku?

(Hej, ty!

upewniam się).

I czy to już na pewno jest

miłość?

To nie jest tomik dla grzecznych dziewczynek. To jest tomik z pazurem.

Pazurem pomalowanym krwistoczerwonym lakierem – po trosze symbolem kobiety odważnej, konkretnej, twardej. Jednak niezależnie od tego z jaką precyzją malować będziemy paznokcie, na płytce zawsze pojawia się niedoskonałości, odpryski, zgrubienia. Właśnie o takiej kobiecości pisze Gorzka. Przynajmniej ja w "Łokciu jelenia" znalazłam taką silną kobiecość... z rysami wrażliwości.

Nie wiem czy poezja ma się podobać, ale wiem, że "Łokieć jelenia" kupił mnie swoja dziwnością, niebanalnością i oryginalnością zarówno słowa, ale i rewelacyjnej, FENOMENALNEJ wręcz, grafiki <3

Polecam :)

https://tylkoskonczerozdzial.blogspot.com/2020/04/okiec-jelenia-zaneta-gorzka.html

Zawsze myślałam, że nie potrafię recenzować poezji. I z technicznego punktu widzenia właśnie tak jest 😁 tyle że podskórnie czuję, że dla poety najważniejsze nie jest to jak ocenimy formę, podmiot liryczny czy środki stylistyczne. Najistotniejsza jest treść i to, co ta treść wyczynia z naszym mózgiem, sercem i innymi ludzkimi podrobami 😁 "Łokieć jelenia" uzmysłowił mi,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1531
259

Na półkach: ,

Kobiecy teren pisania - o debiucie Żanety Gorzkiej

"Obecne tu ciało
wiersza zsuwa się
z języka drapieżne i wściekłe.”
(Bestia nienasycona, s. 54. )

Debiut poetycki to zawsze jakaś forma eksperymentu, efekt procesu poszukiwań i odkrywania możliwości i barier, które rodzi tworzywo słowne. A nad słowem nie jest łatwo zapanować, wczuć się w tembr i melodię środków poetyckich. To, co może ożywić wiersz, nadać mu głębi, w nadmiarze powoduje jego zanikanie, a wtedy łatwo już niestety przekroczyć granicę grafomanii. Albo się czuje słowa, swobodę ich przepływania w dynamicznym krwiobiegu wyobraźni, albo walczy się z nimi, próbując zniewolić i unieruchomić żywiołowość obrazów, co zazwyczaj kończy się ulepieniem tworów „poetycko podobnych” pełnych banalności i nadmuchanej sztuczności. Lektura debiutu to zawsze mieszanka podejrzliwości i ciekawości i próba odszukania w wierszach tętna słów.

Czym tętni debiut Żanety Gorzkiej? Gdybym miała określić charakter „Łokcia jelenia” w lapidarny sposób, na pewno ujęłabym to jako kobiecość, mrużąca przekornie oczy i wyłaniająca się zza każdego rogu wiersza. Ale w tym tomie jest o wiele większe spektrum poetyckich zaułków i labiryntów, które odkrywa się z rosnącym apetytem. Żaneta Gorzka eksperymentuje, intryguje i pokazuje czytelnikowi jak świetnie potrafi bawić się słowem, onirycznością i nadrealizmem. W tych wierszach dzieje się i może zdarzyć się wszystko, życie codzienne poddane zostaje surrealistycznej reinterpretacji, co daje nieograniczone możliwości dla wyobraźni. A poetka czerpie z niej całymi garściami, nie rezygnując z inspiracji literackich i popkulturowych ikon.

Przytoczony cytat z wiersza „Bestia nienasycona” już wiele mówi i odkrywa charakter całego tomiku o dość przewrotnym i absurdalnym tytule „Łokieć jelenia” debiutującej Żanety Gorzkiej. Język poetycki autorki to połączenie drapieżności ze słowną wściekłością, pełną żywiołowych, ulicznych rozmów, zasłyszanych i odtworzonych w lirycznym minimalizmie. Bohaterka wierszy obserwuje codzienność, wyłuskując z niej pospolitość, powtarzalność, nakładając na nią surrealistyczne czasami absurdalne witraże.

Kreowany świat Żanety Gorzkiej to z jednej strony spacer po miejskiej przestrzeni, która rozwarstwia się, zagina, by w pewnym momencie przekształcić się w dziwne fantasmagorie, przenoszące odbiorcę na niepewny grunt klimatu groteski i ironii. Z drugiej strony to zadziorne i cielesne odsłanianie kobiecych terytoriów, ciągłe podważanie męskiego punktu widzenia i mruganie kobiecym okiem. „Podmiotka” liryczna szydzi ze stereotypów, buntuje się przeciwko „udomowieniu” kobiety, osadzeniu jej w przestrzeni zwyczajności, trywialności. Może dlatego tak wiele w tym zbiorze wierszy dotykających sfery domowej, ale i intymnej. Dla bohaterki jest to tylko pretekst, aby na fundamencie codzienności ponownie zbudować własne łobuzerskie i abstrakcyjne uniwersum.

Podmiotka liryczna na pierwszym planie – o cielesności

„Chwała lirycznym dziewczynkom” - wybrzmiewa w jednym z wierszy Żanety Gorzkiej. Bohaterka wierszy solidaryzuje się z kobietami piszącymi, ale i bezkompromisowo osłania to, co ukryte, przemilczane, tabuizowane. Spoglądając całościowo na tom od razu dostrzegamy dominującą kobiecą perspektywę, osadzoną dość głęboko we współczesnym ilustrowaniu fizyczności i seksualności. Pojawiające się lecące łona, łydki, sutki, piersi, ale i język, to słowa-symbole naznaczone zmysłowością, eksponujące ciało, fizjologię, anatomię zmetaforyzowanej erotyki. Żaneta Gorzka nie jest jednak w opisywaniu cielesności wulgarna, ale dzięki stosowaniu humoru, wyrafinowanego cynizmu i kategorii absurdu potrafi ująć ciało (czy to kobiece, czy męskie) w intymności, ale i w codziennych sytuacjach. Ciało okazuje się kolejnym pretekstem lub raczej doskonałym tworzywem tematycznym do konstruowania poetyckich miniatur, lekko prześmiewczych, otwartych na wyobraźnię czytelnika:

„Na oparciu krzesła
wiszą rajstopki
i kategorycznie
domagają się ciała”
[Po prostu spróbuj być dla niego miła (…c..-…c..),s. 51]

Podmiotka liryczna próbuje wejść w rolę koleżanki, przyjaciółki, feministki, zdystansowanej i unikającej patosu emocjonalnego. Mężczyznom, a raczej „zimnym samczykom” nieźle się obrywa, w większości utworów otrzymujemy ich karykatury, jakby wycięte z modelu systemu patriarchalnego, napuchniętego od testosteronu. Kobiety żądzą w „Łokciu jelenia”, co przypieczętowuje ostatni retoryczny wers jednego z wierszy: „A ty tu facet czego?!”. Na terytorium kobiecej poetyki Żanety Gorzkiej nie ma miejsca dla samców, spoglądających na kobiety przez pryzmat płci.
W prezentowanym debiucie nie brakuje jednak relacji damsko-męskich, konstruowanych w formie poetyckich mozaik, minimalistycznych obrazków z codzienności:

„Jeżeli mężczyźni wyginęli
to co robi ten paź królowej
w moim żołądku?

(Hej, ty!
upewniam się)

I czy to już na pewno jest
miłość?"
[Tak bym chciała, s. 45]

To krótkie refleksje w formie tekstów z graffiti czy przełamanych ironią definicji stanów emocjonalnych. Minimalizm słowny, charakterystyczny dla tego tomu, to również redukcja emocjonalności, uczucia okazują się być źródłem cierpienia, a miłość „jarzmem emocji”. Więcej w tych wierszach anatomii, czułości względem własnej kobiecości i natury niż uczuciowości. Z jednej strony mógłby to być zarzut, ale po głębszej lekturze uderza samotność bohaterki wierszy, samotność kobiecości tak bardzo uprzedmiotowionej i włożonej w ramy męskiego, dominującego świata. Jednym z poważniejszych wierszy, wyróżniających się klimatem jest „Wojna i pokój”. To samotne wypłynięcie na głębię, ofeliowe zanurzenie się w wodzie, ucieczka od uczuć i wrośniętych w kobietę ról, bycia ciągle poza sobą, bycia wtłoczoną w gotowe scenariusze życia matki, żony, kochanki.


Pod maską absurdu, czyli kroniki codzienności

„Czterdziesta pierwsza rozbójniczka Ali Baby” jak określa siebie podmiot liryczny ma dość specyficzny i oryginalny model własnej sztuki poetyckiej. To dążenie do skrótowości, lapidarności i redukcji słownej przy dużej rozpiętości tematycznej. Wiersze składające się na tom „Łokieć jelenia” odznaczają się spójną formą, ale i topiką. Obrazki codzienności, miejscami wyczulone na detal, kiedy indziej brutalne, marginesowe, to paleta, z którą spotykamy się każdego dnia. Autorka nie zostawia nas jednak z wiernymi odbiciami, realnymi kopiami rzeczywistości, ale wprowadza furtki, konstruuje przejścia podziemne, poszerza wiersze o przestrzeń dla wyobraźni. Żaneta Gorzka z dużą umiejętnością i wyczuciem gier słownych dekonstruuje codzienne sytuacje, rozbiera je na detale i ponownie składa w oniryczno-groteskowe metafory.

Poczynając od samego tytułu tomu, po przez zaskakujące tytuły wierszy (będącymi już samymi w sobie mikropoetyckimi sekwencjami: „I wezbrały wody ślinotoku a usta piszących rozstąpiły się” ; „Tajemnice rurki próżniowej (albo gonitwa myśli na 400 metrów przez płotki”)),projekt graficzny (którego kształt i wyjątkowy charakter również jest spójny, kunsztowny i dopracowany),a kończąc na utworach, „Łokieć jelenia” odznacza się pewną dozą awangardowości i zakorzenianiu świata poetyckiego w przewrotnym absurdzie. Momentami tytuły odgrywają ważniejszą rolę niż sam wiersz. Czy nie jest to zabieg przesadny, pełniący rolę, zaskakującego, ale ozdobnika? Myślę, że to jednak świadomy mechanizm budowania klimatu zaskoczenia, nowatorskiego podejścia do formy wiersza, która w wypadku debiutu Żanety Gorzkiej jest plastyczna i giętka.
Poszczególne wiersze dążą do efektu zaskoczenia, zburzenia poczucia czytelniczego bezpieczeństwa. Czytanie wierszy Gorzkiej to trochę jak podróż bez mapy, całkowicie spontaniczna, żywiołowa, ale i niebezpieczna, łatwo zbłądzić w labiryntach wyobraźni. Tym bardziej, że nie mamy kompasu w postaci utartych metafor, ale dysponujemy własną intuicją i wrażliwością. I warto im zaufać. Ufa też czytelnikowi sama poetka, nie bojąc się nadrealistycznych i irracjonalnych opowieści. Pomimo stosowania groteskowej perspektywy, mocnej ironii, to pod warstwą surrealistycznego i eksperymentalnego obrazowania kryje się to, co ludzkie, jątrzące, stosunek człowieka do natury, zwierząt (aby poznać życie trzeba „zajrzeć kotce pod powieki” – wiersz „W życiu trzeba miau miau”),relacji międzyludzkich, pytanie o sens egzystencji, słabości i niewiedzy.

Wiersz jak bestia, wiersz jak wilk

Oprócz absurdu pojawiają się u Żanety Gorzkiej nawiązania do popkultury, konsumpcjonizmu, bohaterów z legend, kina, baśni (3 wiersze mają w tytule słowo Bajka) czy literackich postaci. Przekrój jest tu naprawdę pojemny – i tak między wersami goszczą: Yeti, Michael Jackson, Ewa Chodakowska, psychopatyczny Fredy Krueger, Tarzan, Godzilla, Mona Lisa, poeta Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, św. Augustyn, Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Ilona [W] zapewne Witkowska, Kira [P], czyli Pietrek, filozof Jacques Derrida, Piero Manzoni, i nawet Muminki w dość ekscentrycznym wierszu (pomijam oryginalne podziękowania, w których też roi się od tropów inspiracyjnych). Dlaczego tak dużo tych postaci? Co ma na celu ten różnobarwny korowód? Widziałabym w takiej konwencji ślady postmodernizmu, ale i celowe zestawianie kontrowersyjnych ikon naszej współczesności. Tylko w takiej poezji jest miejsce w jednym wierszu dla celebrytki i poety (wiersz „Weź się zastanów”).

Warsztat poetycki, którym dysponuje debiutująca poetka jest naprawdę przemyślany i konsekwentny. Słowa, stosowane oszczędnie i ostro, mają szokować, ciągle polemizować z czytelniczą wyobraźnią. Pobrzmiewają w nich echa miejskich ulic, opuszczonych peryferii, pogłosy podsłuchanych rozmów, znaczeń dobranych fantazyjnie i zadziwiająco. To język poetycki pełen zakamarków, wypełnionych imaginacją i nieustannie ripostującymi wersami.
Wiersze ciągle zmuszają odbiorcę do reakcji, do polemiki, do poetyckiego dialogu. Słowa wręcz same tworzą się, nie panuje na nimi podmiot, wyskakują spod języka w postaci wilka („Bajka na dobranoc”) czy drapieżnej bestii, trudno je okiełzać i oswoić. Wiersz staje się osobnym tworem, żywiołowym, plastycznym, pozornie wymykającym się spod kontroli poetki. Pozornie, bo autorka panuje nad materią słów, spina je delikatną nicią spójnej, indywidualnej, nieco zadziornej ale i osobliwej poetyki.



Żaneta Gorzka swoim tomikiem poetyckim udowadnia, że można zadebiutować bardzo dojrzale, z wyrazistym konceptem i zaskakującą tematyką. „Łokieć jelenia” to poezja eksperymentalna, lekko postmodernistyczna, zakorzeniona w kobiecości. Słowo ma oddziaływać, wywierać wpływ na odbiorcę, odciskać się w myślach. Forma wiersza Gorzkiej to często szyfr wyobraźni, onirycznych przebłysków i plastycznego przenikania świata i iluzji. Poetka często mruga okiem do czytelnika, jej podmiotka jest zdystansowana, ale i przekorna, eksponująca to, co fizyczne. Materia codzienności w „Łokciu jelenia” nabiera wielosemantyczności, słowo przenosi czytelnika ponad banalność i zwyczajność, stawia go przed krzywym zwierciadłem, pozwala bawić się znaczeniem i metaforyką. I to zabawa słowem sprawia czytelnikowi największą frajdę. „Łokieć jelenia” to zapowiedź poezji łobuzerskiej i buntowniczej, słowem - kobieco-rebelianckiej. To specyficzny kobiecy teren pisania, terytorium absurdu, ale i słownej żywiołowości i niekonwencjonalności. Warto tej ekscentrycznej kobiecości zaufać.

Żaneta Gorzka, Łokieć jelenia, Wydawnictwo, Warszawa 2020.

Kobiecy teren pisania - o debiucie Żanety Gorzkiej

"Obecne tu ciało
wiersza zsuwa się
z języka drapieżne i wściekłe.”
...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6020
1386

Na półkach: ,

Trzeba przyznać, że Żaneta Gorzka wie jak zrobić dobre pierwsze wrażenie. „Łokieć jelenia” już przy wstępnym przejrzeniu prezentuje się bardzo dobrze. Okładka przywodzi na myśl najlepsze stare serie literackie (mnie kojarzy się z książkami PIW-u),ale w środku już zupełnie współcześnie – zabawa formą, zaskakiwanie czytelnika już od poziomu graficznego, mnóstwo humoru i puszczanie oczka.

Więcej: https://dajprzeczytac.blogspot.com/2020/03/okiec-jelenia-zaneta-gorzka.html

Trzeba przyznać, że Żaneta Gorzka wie jak zrobić dobre pierwsze wrażenie. „Łokieć jelenia” już przy wstępnym przejrzeniu prezentuje się bardzo dobrze. Okładka przywodzi na myśl najlepsze stare serie literackie (mnie kojarzy się z książkami PIW-u),ale w środku już zupełnie współcześnie – zabawa formą, zaskakiwanie czytelnika już od poziomu graficznego, mnóstwo humoru i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    9
  • Chcę przeczytać
    2
  • Posiadam
    2
  • 2020
    2
  • Literatura polska
    1
  • Poezja
    1
  • Połezja & pokrewne rzeczy
    1
  • Przeczytane w 2020
    1
  • Poezja polska
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Łokieć jelenia


Podobne książki

Przeczytaj także