Zamiast zabijać pluję jadem na papier Weronika Sobolewska 6,4
ocenił(a) na 443 tyg. temu ,,Chodź. Złap mnie za rękę. Pokaże ci ukryte zakamarki mojej duszy.”
Weronika Sobolewska w najgorszym czasie w swoim życiu, postanowiła spisywać myśli na papier. To bardzo dobry sposób na pozbycie się nagromadzonych złych i dobrych myśli oraz uwolnienie emocji. Autorka przeszła ciężkie chwile i w pełni rozumiem, dlaczego powstał ten mocno osobisty dziennik. Jednak dla mnie dzieło Weroniki Sobolewskiej jest napisane zbyt wulgarnym językiem. Gdyby pominąć te części, to naprawdę polecałabym każdemu w ciemno. Niestety one tu są i nigdzie się nie wybierają.
,,To nie jest życie, to jest więzienie.”
,,Zamiast zabijać, pluję jadem na papier” jest czymś w rodzaju pamiętnika. Kobieta wylewa tam swoje smutki, żale, złości. Przez całą lekturę, a czyta się to szybko (bo ma czterdzieści siedem stron),nie mogłam się pozbyć wrażenia, że autorka jest mocno egocentryczna. Nie wiem, czy też się z tym zgodzicie, jednak u mnie jej dziennik wywołał właśnie takie wrażenie. Mocno mnie to zniechęcało podczas czytania, dlatego musiałam robić sobie przerwy na przemyślenia.
,,Podlewanie martwych kwiatów nic nie da. Nie pielęgnuj czegoś, co już dawno umarło.”
W pewien sposób rozumiem, co Sobolewska miała na myśli pisząc, ale mi to nie siada. W dzienniku znajdziecie mnóstwo fajnie napisanych krótkich sentencji oraz dłuższe, właśnie te wulgarniejsze przemyślenia. Wydaje mi się, że o ile sentencje są mocną stroną autorki, o tyle tych przemyśleń nie jestem pewna. Mocno mnie odpychały. Wiem, że to myśli osoby, która była na granicy wytrzymałości psychicznej. Jednak mimo wszystko, ja tego nie kupuję.
,,Ona jest jak trucizna: słodką i zabójcza.”
Słowem podsumowania: niespecjalnie podobała mi się ta lekturą. Nie zniechęcam, ani nie zachęcam do czytania.