rozwińzwiń

Miasto niesamowitości

Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc Sylwia Błach, Rafał Christ, Arnold Cytrowski, Łukasz Dubianowski, Tomasz Duszyński, Norbert Góra, Maciej Klimek, Marcin Kowalczyk, Marta Kucharska, Wojciech Kulawski, Graham Masterton, Tomek Miłowicki, Karolina Mogielska, Jarosław Adam Pankowski, Rafał Grzegorz Sawicki, Łukasz Śmigiel, Hubert Smolarek, Nadia Szagdaj, Honza Vojtisek, Paweł Widomski, Flora Woźnica, Olek Zielonka
Ocena 8,4
Nocne mary. Op... Sylwia Błach, Rafał...
Okładka książki Obłąkane historie Dagmara Adwentowska, Jakub Chilimończyk, Agata Francik, Lidia Gręda, Nika Gris, Adrian Iwaniak, Paulina Kajoch, Marek Kolenda, Michał P. Lipka, Adam Loraj, Krzysztof Marciński, Karol Matlachowski, Wiktor Matyszkiewicz, Wioletta Mielnik, Marcin Nadratowski, Jarosław Adam Pankowski, Aneta Pazdan, Artur Pomierny, Agata Poważyńska, Hubert Smolarek, Piotr Tomczak
Ocena 6,7
Obłąkane historie Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Mroczne Pomorze. Opowiadania z dreszczykiem Kinga Grablis, Agata Karpowicz, Dorota Lizurej, Marcin Nadratowski, Zofia Olejnik, Jerzy Pędzisz, Karolina Polasik, Krystyna Renc-Przybysz, Magdalena Rutkowska, Agnieszka Słapińska, Hubert Smolarek, Anna Stepnowska, Elżbieta Wieliczko, Mariusz Żebrowski, Katarzyna Zielińska, Linda Zielińska
Ocena 7,0
Mroczne Pomorz... Kinga Grablis, Agat...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
29 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
984
432

Na półkach: , ,

"Zjawa bez głowy stała odwrócona w moją stronę. Strach, jaki mnie wtedy ogarnął, jest trudny, chyba niemożliwy do opisania. Zrobiło mi się przeraźliwie zimno, a twarze na wszystkich malowidłach zaczęły się śmiać!"

Autor to absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika który dzięki stypendium miał okazje na zadebiutowanie. Grafik zrobił też dobrą robotę a całość na pierwszy rzut oka prezentuje się naprawdę dobrze. Obietnica opowiadań w stylu Lovecrafta, Poego, Wellsa, Grabiskiego czy Doyla brzmiała bardzo dobrze.

"Miasto niesamowitości" to zbiór ośmiu opowiadań, z różnych tematów, rozgrywających się w różnych okresach czasu.

Przygody z niesamowitym Toruniem zaczynamy od opowiadania pt. "najlepszy przyjaciel", jest to historia dwóch chłopaczków którzy jak to dzieci lubią odkrywać nowe miejsca, aż trafiają do dziwnego otworu w ziemi którego za wszelka cenę chcą sprawdzić dokładniej. Pomysł był zacny, opisy przedstawione wiarygodnie ale podczas czytania nie odczułem żadnego strachu i przez chwile zastanawiałem się czy ta książka będzie warta zachodu.

Drugie opowiadanie to historia pewnego upierdliwego studenta który wszystkim pragnie pokazać jaki nie jest wybitny. Denerwował mnie język , zupełnie nie pasujący do epoki, ale jak to bywa byłem zbyt niecierpliwy i to co zdawało się być słabe okazało się pod koniec przewrotnie dobre. Historia dobra i z morałem.

Trzecie to krótka historia pewnej znanej osobistości Toruńskiej.

Kolejne opowiadanie pt. "bestia" to literatura Grozy przez duże G. Poznajemy tu grupę dziennikarzy przeprowadzającą wywiad z Leszkiem Bengalskim zwanym inaczej wampirem z Bytomia. Wyżej wspomniany opowiada kulisy swoich zbrodni.

Dalej mamy typowe ghost story z solidnym zakończeniem. "Trzecia trzydzieści trzy" to historia ochroniarza którego prześladuje duch i co najgorsze widoczny tylko dla narratora.

Idąc dalej mamy opowiadanie " Toruń Kluczyki". Od samego początku pachnie uznaniem dla twórczości Grabińskiego. Właściwie pociągi i miłość do nich przewijają się przez całe opowiadanie, a zakończenie to coś wspaniałego.

W zbiorku przeczytamy jeszcze opowiadanie pt. "vilcabamba". To powieść która rozgrywa się podczas szukania pewnego miasta w Peru, podczas z uczestników wpada do jaskini i odkrywa dziwne miejsce. To opowiadanie tematycznie "pachnie" Lovecraftem ale niestety nie jest aż tak dobrym naśladownictwem.

Na koniec dostajemy " w upalną noc". To historia młodego lekarza który "poskładał" gangstera po ciężkiej strzelaninie. Narrator jest świadkiem rzeczy które nawet zaprawionego w boju czytelnika mogą zaskoczyć.

Polecam na wolny wieczór.

"Zjawa bez głowy stała odwrócona w moją stronę. Strach, jaki mnie wtedy ogarnął, jest trudny, chyba niemożliwy do opisania. Zrobiło mi się przeraźliwie zimno, a twarze na wszystkich malowidłach zaczęły się śmiać!"

Autor to absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika który dzięki stypendium miał okazje na zadebiutowanie. Grafik zrobił też dobrą robotę a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
558
392

Na półkach:

Z niemałym trudem zdobyłem swego czasu ten zbiór opowiadań i czekał na półce na swoją kolej. Nadeszła z końcem roku, a ty - zaskoczenie totalne!
Słaby styl, naiwna fabuła (dotyczy hurtem wszystkich opowiadań zbioru). Słownictwo przegadane, dialogi nienaturalne – na pewno nie brzmiące jak mowa dzieci, czy normalnych młodych ludzi, które momentami naśladują… Trochę to wszystko przypomina wprawki licealisty, który potrzebuje jeszcze wiele czytać i analizować pisarstwo innych, by móc w efekcie i sam coś dać światu.
W normalnym wydawnictwie jest jakaś selekcja autorów, jakaś korekta (nie czytałem dotąd tak nieporadnego i napuszonego stylu – pewnie właśnie w selekcji są odsiewane, a te co do odratowania – ratowane w korekcie),a może nawet jakiś opiekun obiecującego debiutanta? W Wydawnictwie Naukowym UMK na pewno czegoś takiego nie ma. Choć nie: otworzyłem książkę, a tam z imienia i nazwiska wymienieni dzieła i redaktor, i korektor! O zgrozo!
Powiedziałbym, że bardzo nie polecam, a jednak - zbiorek niewielki (dwa popołudnia męki),więc jeśli ktoś pragnie - po literaturze wielkiej czy chociaż niezłej - na własne oczy zobaczyć kuriozum, to...

Z niemałym trudem zdobyłem swego czasu ten zbiór opowiadań i czekał na półce na swoją kolej. Nadeszła z końcem roku, a ty - zaskoczenie totalne!
Słaby styl, naiwna fabuła (dotyczy hurtem wszystkich opowiadań zbioru). Słownictwo przegadane, dialogi nienaturalne – na pewno nie brzmiące jak mowa dzieci, czy normalnych młodych ludzi, które momentami naśladują… Trochę to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
228
85

Na półkach: ,

„Miasto niesamowitości to zbiór opowiadań z pogranicza weird fiction, horroru, fantastyki oraz thrillera, które łączy tytułowe miasto – Toruń. Zawarte w tomie historie zostały oparte w znacznej mierze na lokalnych legendach i tajemnicach, jak również na autentycznych, niewyjaśnionych sprawach sprzed lat. Swoją konwencją nawiązują do dokonań największych mistrzów prozy niesamowitej, takich jak Howard Phillips Lovecraft, Edgar Allan Poe, Stefan Grabiński, Herbert George Wells czy Arthur Conan Doyle.”

Nooo, nie.

Autor lub być może wydawca, zastosowali tutaj typowy „blurb bait”, że tak powiem – bo powyższy opis, który znajduje się na tyle okładki debiutanckiego zbioru opowiadań Huberta Smolarka, z pewnością przyciąga wzrok i zaciekawia – niestety to troszkę oszukaństwo, moim zdaniem.

Więcej znalazłem w trakcie lektury legend miejskich i elementów powieści przygodowej, niż faktycznej grozy niestety. Oczywiście, każde opowiadanie ma jej nieco, ale mam wrażenie, że jest to groza nieco wymuszona, a już na pewno skłaniająca się bardziej ku „Gęsiej Skórce” niż poważnym i mrocznym literackim dziełom w/w geniuszy horroru. Wydaje mi się, że autor nie do końca sobie przemyślał, w którą stronę chciałby pójść, zbiór to istny misz-masz różnych gatunków, ale przy żadnym opowiadaniu, nie poczułem nawet cienia ciarki na plecach, w przeciwieństwie do utworów Poego, Grabińskiego czy HPL-a, które mimo upływających dekad, nadal robią piorunujące wrażenie i potrafią srogo namieszać w głowie, i snach…

Widać, że autor jest młody, że uwiodła go wizja bycia pisarzem, wydać jak najszybciej, żeby móc już dotknąć swojego pierwszego papierowego dziecka – ja to oczywiście rozumiem, chociaż sam wychodzę z innego założenia – ale ja jestem chorym perfekcjonistą…

Wyłapałem kilka logicznych błędów, zwłaszcza w „Historii kilku znajomości”, ale nie chciałbym spojlerować, więc poprzestanę na tym.

Hubert, póki co, pisze dość nierówno – podobało mi się bardzo opowiadanie zdecydowanie pachnące Lovecraftem, czyli „Vilcabamba”. Generalnie autor wstrzelił się w mój gust, bo uwielbiam czytać Prestona & Childa, no i ubóstwiam Lovecrafta – połączenie tego i stworzenie opowiadania w takim klimacie – wow – biorę z pocałowaniem ręki.

Bardzo dobrze jest także napisana „Bestia” – postaci dziennikarzy i samego protagonisty (a może i antagonisty jednocześnie…?) opowiadania – bardzo dobrze stworzone, wyraziste, prawdziwe. Mimo, że historia jest prosta i szybko można domyślić się finału – to chyba jedno z lepszych opowiadań w zbiorku. Może też dlatego, że jestem świeżo po „Mindhunterze”.

Ale żeby nie było za słodko – wspomniana już wyżej „Historia kilku znajomości” – postać głównego bohatera jest tak niesamowicie irytująca dla mnie, to chyba chodzący zbiór wszystkich głównych ludzkich cech, których nienawidzę i które działają na mnie jak płachta na byka…

W opowiadaniu kuleją także dialogi, i to mocno – generalnie jak przy tym temacie jesteśmy, wspomnę jednym zdaniem o korekcie – kiepsko to wygląda, często uśmiechałem się pod nosem czytając, ponieważ niektóre zdania czy rozmowy bohaterów są okrutnie sztywne i niewiarygodne – to moim zdaniem jest do doszlifowania.

Drugim najsłabszym utworem z „Miasta niesamowitości” – jest „Trzecia trzydzieści trzy” – o ile postać jest dość dobrze skonstruowana, to opis jego nocnych spotkań i same sceny z „przeciwnikiem” – bardzo słabo napisane i strasznie niewiarygodne, niestety tutaj również kuleje logika – ja właściwie w jednej ze scen, która miała być w założeniu przerażająca – uśmiechnąłem się z politowaniem…

Natomiast niewątpliwym plusem książki, jest bohater drugiego planu – czyli Toruń. Autor bardzo zgrabnie opowiada pewne legendy, opisuje zabytki – czuć ducha grodu Kopernika zdecydowanie i to mi się bardzo podoba.

Drugim świetnym zabiegiem, jaki zastosował Hubert, jest wplatanie w opowiadania znanych powszechnie postaci – dość nowatorski i przyjemny dla czytelnika punkt programu.

Generalnie – jest dużo do poprawy. Autor popełnia chyba jeden z najczęstszych i najpopularniejszych błędów debiutanta, czyli zanadto podkreśla uczucia i wrażenia, które towarzyszą bohaterom – odziera ich w ten sposób z tej nutki tajemniczości, a czytelnikowi zabiera możliwość domysłów – a w grozie, czy generalnie w literaturze, ważniejsze jest to, co nie zostało pokazane/opisane/wyjaśnione. Jaka frajda jest w czytaniu co drugie zdanie, że stworzenia były plugawe/były pomiotami/bluźnierczo…to trzeba wyeliminować – można to zaznaczyć raz, ale potem niech klimat sam się tworzy w głowie osoby czytającej – tak to odczuwam przynajmniej ja.

Niemniej, cieszę się, że ten zbiorek wpadł mi w łapki, absolutnie nie uważam czasu z nim spędzonego, za stracony. To było przyjemne i interesujące kilka godzin.

Natomiast uważam i powtórzę to również na końcu – że opis okładkowy wprowadza w błąd i należałoby go nieco przemodelować, w przypadku drugiego wydania „Miasta”😉.

„Miasto niesamowitości to zbiór opowiadań z pogranicza weird fiction, horroru, fantastyki oraz thrillera, które łączy tytułowe miasto – Toruń. Zawarte w tomie historie zostały oparte w znacznej mierze na lokalnych legendach i tajemnicach, jak również na autentycznych, niewyjaśnionych sprawach sprzed lat. Swoją konwencją nawiązują do dokonań największych mistrzów prozy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
57

Na półkach:

DAMIANOO CZYTA
WWW.DAMIANOOCZYTA.BLOGSPOT.COM

Hubert Smolarek – stypendysta Miasta Torunia w dziedzinie kultury oraz absolwent filologii UMK. W swoim zbiorze opowiadań ‘Miasto niesamowitości’ prezentuje nam różne historie, które łączy jedno- piękne miasto Toruń

grudnia 22, 2019
'MIASTO NIESAMOWITOŚCI' HUBERT SMOLAREK

Hubert Smolarek – stypendysta Miasta Torunia w dziedzinie kultury oraz absolwent filologii UMK. W swoim zbiorze opowiadań ‘Miasto niesamowitości’ prezentuje nam różne historie, które łączy jedno- piękne miasto Toruń

W zeszłym roku pojawił się na moim blogu wpis o innym toruńskim zbiorze opowiadań, również stypendysty Miasta Torunia- Michała Kadleca , dlatego kiedy odezwał się do mnie autor ‘Miasta niesamowitości’ z wielką chęcią postanowiłem sięgnąć po tę książkę i po raz kolejny przespacerować się ulicami swojego miasta.

CAŁA RECENZJA
https://damianooczyta.blogspot.com/2019/12/miasto-niesamowitosci-hubert-smolarek.html

DAMIANOO CZYTA
WWW.DAMIANOOCZYTA.BLOGSPOT.COM

Hubert Smolarek – stypendysta Miasta Torunia w dziedzinie kultury oraz absolwent filologii UMK. W swoim zbiorze opowiadań ‘Miasto niesamowitości’ prezentuje nam różne historie, które łączy jedno- piękne miasto Toruń

grudnia 22, 2019
'MIASTO NIESAMOWITOŚCI' HUBERT SMOLAREK

Hubert Smolarek – stypendysta Miasta Torunia w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
201
197

Na półkach:

Dostałam „Miasto niesamowitości” Huberta Smolarka i muszę przyznać, że nie paliłam niespecjalnie, żeby sięgnąć po tę książkę.

Ale kiedy już ją otworzyłam, wsiąkłam dokumentnie.

Nie, nie dlatego, że jak napisano na okładce „to zbiór opowiadań z pogranicza weird fiction, fantastyki oraz thrillera, które łączy tytułowe miasto – Toruń”. Nie. Dlatego, że uświadomiłam sobie, że mam do czynienia z językowym kameleonem! Ale o tym, duuużo szerzej, za chwilę.

Wydawca, prezentując tę pozycję, zachęca czytelnika przywołaniem wielkich gatunku: Poego, Lovecrafta, Doyle.

To prawda, wpływy czuć i słychać w narracji, w kreacji świata przedstawionego, w wydarzeniach i sposobie ich przedstawienia. Ale nie dajcie się zwieść: Hubert Smolarek mówi/pisze swoim własnym głosem!

Wszystkim czytelnikom i potencjalnym czytelnikom, powiem od razu, obcinając suspens:

warto przeczytać „Miasto niesamowitości”!

O, jak warto! Dla samych historii, które pojawiają się w opowiadaniach, a które wciągają, fascynują, ciekawią. Jeśli byliście w Toruniu, to poczujecie smak tego miasta.

Napisanie, że sam Toruń jest w pewnym sensie bohaterem zbioru „Miasto niesamowitości” jest truizmem. Halooo! Przecież po coś jest w tytule, prawda?

Ciężar dziejów miasta, wieki istnienia, tysiące ludzi, które w nim umarły i urodziły się zdają się wisieć nad każdą kartką opowiadań i dokładać swoje do ich ciężaru gatunkowego. Toruń jest jak niedopowiedziany bohater, który pojawia się tu, przypomni tam, zirytuje gdzieś indziej, tu przerazi, a tam oczaruje. Nie dostaniemy spaceru i wykładu z dziejów Torunia, ale z pokazanych fragmentów będziemy mogli dla siebie zrekonstruować atmosferę tego miasta.

Warto przeczytać „Miasto niesamowitości” Huberta Smolarka „dla akcji”, ale muszę przyznać, że czytałam opowiadania zawarte w tym cyklu

przede wszystkim dla języka, jakim zostały napisane.

Podam Wam kilka przykładów, kilka powodów mojego zauroczenia tym, jak Smolarek pisze.

Weźmy pierwsze opowiadanie, „Najlepszy przyjaciel”.

Mamy klasyczną historyjkę: dwóch nastolatków eksploruje ruiny zamku i kiedy odkrywają nieznany tunel, wbrew logice, a raczej – zgodnie z logiką nastoletniości – ładują się w niego i idą do przodu. Jak się domyślacie, skoro historia znalazła się w zbiorze opowiadań, któremu patronuje m.in Poe, to cała eskapada nie może się skończyć dobrze. Sprawdźcie sami.

Powiem tylko, że narracja jest poprowadzona w formie listu, napisanego prawie na łożu śmierci. Z listu i z opowieści patrzy na nas starszy człowiek, który posługuje się językiem dość nieudolnie, ale bardzo się stara. Wiele lat spędził poza Polską, dlatego czuć pewną obcość w tym, jak pisze i opowiada. Starzec stara się jednak pisać językiem, który ludziom z jego pokolenia kojarzył się ze staranną polszczyzną, z wysokim językiem. Jak się pewnie domyślacie, efekt czasem jest groteskowy, czasem koniczny, czasem łapiący za gardło. Mamy zatem „otwór w krzakach”[s.15], mamy „Stanisław jak zawsze nie odpuszczał, lecz i jemu udzieliła się coraz mniej przyjazna pogoda” [s. 12], mamy „zdecydował się podążać moim krokiem” [s. 18], mamy te wszystkie subtelnie rozsiane przez autora sugestie, że narrator stara się opowiedzieć swoją historię takim językiem, jakim pisane są, czytane pewnie przez niego, powieści grozy za kilka centów.

„Mimo przerażającej aury, wszechogarniającego mroku, ciszy przerywanej tylko kapiącą wodą, wilgotnego, sprawiającego trudności w oddychaniu powietrza część mnie chciała iść dalej” [s.18]
Drugie z opowiadań, „Historia kilku znajomości”,

zaprasza nas do głowy/świadomości niesamowitego zadufka, któremu wydaje się, że zjadł wszystkie rozumy. Narratorem jest student, który pozostał w głębi duszy osobą prostą mentalnie i intelektualnie.
I znowu – język! Język, który wydaje się być prawdziwym bohaterem „Miasta niesamowitości” Huberta Smolarka.
Język narratora tego opowiadania jest bombastyczny, odzwierciedla nierefleksyjną naturę bohatera, jest irytujący w jego świętoszkowatości. Jest smakowity.
Pokażę wam tylko kilka przykładów, które powinny zachęcić do czytania, wejścia w kontakt z tekstem.

„Szczególnie ojciec mojej misi, podburzany przez jej matkę, brzydził się na samą myśl o mojej skromnej osobie. Od niemal pierwszej chwili, gdy zostaliśmy sobie przedstawieni, patrzył na mnie spode łba i trącał tylko wszystkich pod stołem podczas każdego wspólnego posiłku i innych okoliczności, sugerując marność mego istnienia” [s. 32]

„Zawsze płacę kartą. Zbliżeniowo, Daremne są wasze wysiłki, by wycyganić ode mnie choć nędzne grosze. Następnym razem ubiorę chyba koszulkę z napisem „Nie mam drobnych” na przedzie i „Rowerzysto, nie dzwoń bezmyślnie” na plecach, by zawczasu zakomunikować, że pragnę spokoju. To nawet dobry pomysł. Zanotowałem w telefonie, by zamówić takową w jednym ze sklepów z dedykowanymi T-shirtami.
Niestety, w skutek powyższych sytuacji utraciłem przyjemność z podziwiania Torunia”. [s. 37]
Piękne, prawda?

Kolejne z opowiadań, „Pewnego chłopca niezwykłe przygody”,

to urocza, pogodna bajeczka, przywodząca mi na myśl „Bajki robotów” Lema. Uroczo archaizujący język, z orzeczeniem, jak przystało, na końcu zdania. Warto się w nie zanurzyć, bo autor zbiera w jedno wszystkie chyba podania dotyczące Torunia. Świetna zabawa, właściwie bardziej parodia, niż cokolwiek innego. A może nie, może spłycam?

„Bestia” jest językowo równie ciekawa jak pozostałe opowiadania.

Bohaterem i narratorem jest młody, gładki pracownik mediów, operator kamery. Jego polszczyzna płynie sobie swobodnie i jest jak jedzenie z fast-fooda: bez smaku. Narrator jest wielkomiejski, jest logiczny, albo stara się takim być. Ciekawe są takie drobiazgi, jak źle użyte wyrazy, które często znajdują się w portalach na listach „10 wyrazów, których znaczenia nie znasz” lub „10 wyrazów, których używasz nieprawidłowo”. Wiecie, jaki to język? Gładziuśki i pozornie poprawny, także pozornie politycznie-poprawny. Pełen jednak pogardy dla tytułowej bestii i uwielbienia dla „charyzmatycznego” dziennikarza. Kto jest bestią? Nie powiem, przeczytajcie. To opowiadanie jest jednym z lepszych w zbiorze.

Nie będę przeprowadzać dokładnej i głębokiej analizy języka pozostałych opowiadań.

Powiem tylko: sięgnijcie po „Miasto niesamowitości” Huberta Smolarka i wyjdźcie – czytając je i analizując – poza zapowiadanych na okładce mistrzów, poza Poego, Grabińskiego, Wellsa, których przywołanie ogranicza i zawęża odbiór.

Posmakujcie, jak pisze Hubert Smolarek.

Nie zawiedziecie się. Autor ma ucho do języka, jest wrażliwy na niuanse, słucha też miasta, jego zaułków i legend.
Wow, przeczytam „Miasto niesamowitości” Huberta Smolarka raz jeszcze, dla czystej przyjemności czytania!

www.veryurbanfantasy.pl

Dostałam „Miasto niesamowitości” Huberta Smolarka i muszę przyznać, że nie paliłam niespecjalnie, żeby sięgnąć po tę książkę.

Ale kiedy już ją otworzyłam, wsiąkłam dokumentnie.

Nie, nie dlatego, że jak napisano na okładce „to zbiór opowiadań z pogranicza weird fiction, fantastyki oraz thrillera, które łączy tytułowe miasto – Toruń”. Nie. Dlatego, że uświadomiłam sobie, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
852
62

Na półkach: ,

“Miasto niesamowitości” to interesujący zbiór, który muszę pochwalić za spoiwo, które stanowi Toruń oraz całkiem nieźle kreowaną atmosferę grozy. Taką klasyczną jaką zachwyca nas Lovecraft, Poe, Grabiński. Może nie tak intensywną, ale niewątpliwie czuć tu wpływ wielkich klasyków. Całość jest może trochę zbyt grzeczna, nieco manieryczna, ale w sumie miłośnikom klasycznego horroru powinna się spodobać.

Całość na https://bramygrozy.pl/literatura/260/miasto-niesamowitosci.html

“Miasto niesamowitości” to interesujący zbiór, który muszę pochwalić za spoiwo, które stanowi Toruń oraz całkiem nieźle kreowaną atmosferę grozy. Taką klasyczną jaką zachwyca nas Lovecraft, Poe, Grabiński. Może nie tak intensywną, ale niewątpliwie czuć tu wpływ wielkich klasyków. Całość jest może trochę zbyt grzeczna, nieco manieryczna, ale w sumie miłośnikom klasycznego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3129
2062

Na półkach:

Cechą wspólną na tak jest klimat i atmosfera, utrzymana w miarę równo.
Cechą wspólną na nie jest specyficzny rodzaj narracji: sztywna nieco, taka jakaś oficjalna, grzeczna i prosta - drażniła mnie, szczególnie na początku, potem jakoś przywykłam.

W sumie to polecam tą lekturę, przede wszystkim na jedną perełkę tu się ukrywającą, z której narodzić mogłaby się wspaniała powieść grozy!
Nie napiszę, o które opowiadanie chodzi, bo generalnie nie spojleruję:)

Cechą wspólną na tak jest klimat i atmosfera, utrzymana w miarę równo.
Cechą wspólną na nie jest specyficzny rodzaj narracji: sztywna nieco, taka jakaś oficjalna, grzeczna i prosta - drażniła mnie, szczególnie na początku, potem jakoś przywykłam.

W sumie to polecam tą lekturę, przede wszystkim na jedną perełkę tu się ukrywającą, z której narodzić mogłaby się wspaniała...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

„Miasto niesamowitości” Hubert Smolarek

Dziś chciałabym Wam przedstawić nowego autora debiutującego zbiorem opowiadań z pogranicza weird fiction, horroru, fantastyki i thrillera.
Jest nim absolwent filologii polskiej Hubert Smolarek.
Książka zawiera osiem opowiadań,z czego każde utrzymane jest w innym klimacie. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich jest Toruń.
Historię miasta i nietuzinkowe postacie przewijające się na przestrzeni wieków, autor umiejętnie połączył z wykreowanymi przez siebie bohaterami. Dzięki temu zabiegowi, otrzymujemy solidną dawkę znakomitej lektury.
Aby nie psuć czytelnikom przyjemności płynącej z obcowania z tą książką, powiem tylko, że w tym przypadku okładka nie kłamie. Opowiadania są w przeróżnym stylu od thrillera po weird fiction.
Mnie osobiście urzekły dwa, utrzymane w klimacie horror. Jest to „Historia kilku znajomości” oraz „Trzecia trzydzieści trzy”.
Czy autorowi udało się sprostać potrzebom tak wymagającego rynku?
Otóż moim zdaniem jak najbardziej tak!
Wróżę Hubertowi (chociaż nie param się czarami😉),iż na debiucie się nie skończy, gdyż większość, która przeczyta książkę, będzie czekała na więcej!
Polecam serdecznie!

„Miasto niesamowitości” Hubert Smolarek

Dziś chciałabym Wam przedstawić nowego autora debiutującego zbiorem opowiadań z pogranicza weird fiction, horroru, fantastyki i thrillera.
Jest nim absolwent filologii polskiej Hubert Smolarek.
Książka zawiera osiem opowiadań,z czego każde utrzymane jest w innym klimacie. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich jest Toruń.
Historię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1149
281

Na półkach:

Tytułowe "Miasto niesamowitości" to 8 opowiadań "z pogranicza weird fiction, horroru, fantastyki oraz thrillera, które łączy tytułowe miasto - Toruń". Wszystkie opowiadania łączą jeszcze co najmniej dwie rzeczy - język i nie do końca odkryte tajemnice. Jak wygląda debiutancka książka Huberta Smolarka? Pora na fachową, wnikliwą, kompleksową, profesjonalną IWOGÓLE recenzję! A na poważnie - standardowo: parę słów na temat wrażeń po lekturze, bez szukania trzeciego dna itd., prymitywnie ale szczerze.

opinia na: https://kompotzpopiolu.blogspot.com/2019/11/miasto-niesamowitosci-hubert-smolarek.html

Tytułowe "Miasto niesamowitości" to 8 opowiadań "z pogranicza weird fiction, horroru, fantastyki oraz thrillera, które łączy tytułowe miasto - Toruń". Wszystkie opowiadania łączą jeszcze co najmniej dwie rzeczy - język i nie do końca odkryte tajemnice. Jak wygląda debiutancka książka Huberta Smolarka? Pora na fachową, wnikliwą, kompleksową, profesjonalną IWOGÓLE recenzję! A...

więcej Pokaż mimo to

avatar
684
422

Na półkach: , ,

Zjawa bez głowy stała odwrócona w moją strone. Strach, jaki mnie wtedy ogarnął, jest trudny, chyba niemożliwy do opisania. Zrobiło mi się przerażliwie zimno, a twarze na wszystkich malowidłach zaczeły się śmiać!"

Ave.
Dziś chciałbym wam polecić coś o czym zapewne (jeszcze) nikt z was nie słyszał. A to dlaczego? Ponieważ jest to świeża premiera prosto z torunia. Autor to absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika który dzięki stypendium miał okazje na zadebiutowanie.Nie ulega także wątpliwosci że grafik zrobił dobrą robote a całość na pierwszy rzut oka prezentuje się naprawdę dobrze; do tego "obietnica" opowiadań w stylu Lovecrafta, Poego, Wellsa, Grabiskiego czy Doyla- można się aż zdziwić ze nikt nie objął tego patronatem.

No ale dobra, pora na główną część.

"Miasto niesamowitości" to zbiór ośmiu opowiadań, z różnych tematów, rozgrywające się w różnych momentach... nie ma co ukrywać, są lepsze i gorsze: z całą pewnoscią zbiorek nie jest "równy".
Przygody z niesamowitym Toruniem zaczynamy od opowiadania pt. "najlepszy przyjaciel", jest to historia dwóch chłopaczków którzy jak to dzieci lubia odkrywać nowe miejsca, aż trafiają do dziwnego otworu w ziemi którego za wszelka cene chcą zobaczyć dokładniej- i tu pomysł był zacny, opisy przedstawione wiargodnie ale podczas czytania nie odczułem żadnego strachu i przez chwile zastanawiałem się czy ta książka będzie warta zachodu.

Drugie opowiadanie to historia pewnego upierdliwego studenta który wszystkim pragnie pokazać jaki nie jest wybitny- przyznam; denerwował mnie język , zupełnie nie pasujący do epoki, ale jak to bywa byłem zbyt nadpobudliwy i to co zdawało się być słabe okazało się pod koniec naprawdę dobre- opowiadanie znakomite i z morałem.

trzecie, "pewnego chłopcaq niezwykłe przygody" to krótka historia pewnej znanej osobistości Tooruńskiej, łebscy z was ludzie na pewno się domyślacie o kogo chodzi.

kolejne opowiadanie pt. "bestia" to dopiero literatura Grozy przez duże G. W historii tej grupa dziennikarzy przeprowadza wywiad z Leszkiem Bengalskim zwanym inaczej wampirem z bytomia który opowiada swoje morderstwa- i tu musze przyznać ze jest top mój faworyt w zbiorze. Mocne opisy i szokujące zakończenie sprawiło że zostanie to ze mną na dłużej.

Następne opowiadanie to typowe ghost story z solidnym zakończeniem. "Trzecia trzydzieści trzy" to historia ochroniarza którego prześladuje duch, z tym że tylko i wyłącznie naszego bohatera który biedny musi coś wykombinować.

Idąc dalej mamy opowiadańie " Toruń Kluczyki". Podczas czytania na pierwszy rzut oka rzuca się nawiązanie do kolei Grabińskiego. Własciwie pociągi i miłość do nich przewijają sie przez całe opowiadanie, tak dodam tylko że zakończenie wyciska łzy i łapie za serce.

W zbiorku mamy jeszcze opowiadanie pt. "vilcabamba" czyli opowieść która rozgrywa się podczas szukania pewnego miasta w Peru, gdy jeden z uczestników wpada do jaskini i odkrywa dziwne miejsce. To opowiadanie tematycznie "pachnie" Lovecraftem i jak dla mnie jest wręcz za bardzo podobne do kowencji mistrza.

Na koniec dostajemy " w upalną noc".Jest to historia młodego lekarza który "poskładał" gangstera po cięzkiej strzelaninie. Sytuacja była na tyle poważna że pacjenet prawie zmarł podczas operacji-jednak jak sami przeczytacie, delikwent coś tam widział a nie były to aniołki z harfami lecz obrazy jak u beksinskiego.

Podsumowując, myśle że lektura była dobrze spędzonym czasem a historie w nej zawarte prezentują sie naprawdę dobrze.

Zjawa bez głowy stała odwrócona w moją strone. Strach, jaki mnie wtedy ogarnął, jest trudny, chyba niemożliwy do opisania. Zrobiło mi się przerażliwie zimno, a twarze na wszystkich malowidłach zaczeły się śmiać!"

Ave.
Dziś chciałbym wam polecić coś o czym zapewne (jeszcze) nikt z was nie słyszał. A to dlaczego? Ponieważ jest to świeża premiera prosto z torunia. Autor to...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    35
  • Przeczytane
    34
  • Posiadam
    8
  • 2019
    4
  • Ulubione
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Przeczytane 2022
    1
  • ---
    1
  • Przygodowe
    1
  • E-book
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Miasto niesamowitości


Podobne książki

Przeczytaj także