„W każdym razie latem siedemdziesiątego siódmego zdarzyło się coś bardzo dziwnego…” – tymi słowami Jim Hopper rozpoczyna opowieść o śledztwie, które prowadził w Nowym Jorku. Za słuchaczkę ma Nastkę, a czasu aż nadmiar, bo za oknem tylko śnieg.

Śledztwo, które z perspektywy czasu Hopper uznaje za jedno z najtrudniejszych w swojej karierze, dotyczy tajemniczych morderstw popełnianych przez seryjnego mordercę. Zgony są niezwykle brutalne, a do tego dziwne, gdyż na miejscu każdej zbrodni zabójca zostawia ręcznie przygotowane karty z tajemniczymi symbolami. Hopper zaś nie tylko musi znaleźć sprawcę, ale zrobić to pomimo różnych nacisków ze strony przełożonych i upływającego czasu.

Nowy Jork w ujęciu „Ciemności nad miastem” to miejsce niebezpieczne, w którym łatwo stracić życie. Brzydotę miasta podkreślają tu w zasadzie wszyscy bohaterowie, a na jego niefunkcjonalność Hopper narzeka raz na jakiś czas. Kradzieże, morderstwa i niesprawiedliwości są tu chlebem powszednim i widzi to nie tylko przybyłe z małego miasteczka małżeństwo Hopperów. Wydaje się, że właśnie ten protest przeciwko niesprawiedliwości jest głównym motywem najnowszej powieści ze świata Stranger Things.

Widać ją na wielu polach obok nieustannych cięć budżetowych jest największym przeciwnikiem Hoppera, który próbuje prowadzić śledztwo wbrew wszelkim przeciwnościom. Widać ją w kolejnych wątkach, które snuje Christopher, będących pozornie niepowiązane, ale jak to w powieściach bywa, ostatecznie wszystkie łączą się w jedną historię.

Samo śledztwo od początku przykuwa uwagę. Jest tajemnicze, zagadka zdaje się być jedną z tych niemożliwych do rozwiązania, a wraz z przybywaniem informacji i tropów, wyjaśnienie oddala się od policjantów. Do tego Christopher chyba za cel postawił sobie wnieść do swojej książki jak najwięcej akcji, bo wyrywa Hoppera zza biurka przy pierwszej możliwej okazji. Dzięki temu samo rozłożenie fabuły przypomina mniej więcej działania Hoppera na przestrzeni kolejnych sezonów – tzn., poziom jego zaangażowania, odkrywania i łączenia poszczególnych tropów.

Warto docenić także to, że autor mimo że snuje opowieść jak najbardziej sensacyjną i kryminalną, nie zapomina pod jakim szyldem tę historię opowiada i którymi bohaterami się zajmuje. Przez całą książkę przewija się ta nutka tajemnicy, niepokoju i przeczucia, że kryje się tu coś nadnaturalnego. Nie da się ukryć, przez całe śledztwo nie można oprzeć się wrażeniu, że cała opowieść powinna mieć jakieś paranormalne wyjaśnienie.

Jednak Adam Christopher utrzymuje całą powieść na granicy – i to ma całkowity sens zważywszy, na jakim etapie życia był wówczas Hopper i gdzie się wówczas znajdował.
Wyjaśnienia są oparte na logicznych argumentach, bo Jimowi z czasów w Nowym Jorku nawet do głowy nie mogło by przyjść jakiekolwiek inne. Jednocześnie Jim z Hawkins dopuszcza do siebie inną możliwość, co sprawia, że ten element tajemnicy pozostaje. Dzięki temu balansowi powieść świetnie sprawdza się zarówno jako samodzielna historia (czyli powieść sensacyjna), jak i książka ze świata Stranger Things.

Po tym co zaprezentowała pierwsza książka ze świata Stanger Things, można było się obawiać, w jakim kierunku cała seria będzie zmierzać. Na całe szczęście Adam Christopher udowodnił, że jest sens w rozwijaniu tego uniwersum od strony książek i że ciekawe historie można opowiedzieć, wykraczając poza małe Hawkins w Indianie.

Opinia także na: https://natemat.pl/blogi/recenzjeksiazek/278727,ciemnosc-nad-miastem?_ga=2.175198635.881468784.1563107705-578968109.1467746419

„W każdym razie latem siedemdziesiątego siódmego zdarzyło się coś bardzo dziwnego…” – tymi słowami Jim Hopper rozpoczyna opowieść o śledztwie, które prowadził w Nowym Jorku. Za słuchaczkę ma Nastkę, a czasu aż nadmiar, bo za oknem tylko śnieg.

Śledztwo, które z perspektywy czasu Hopper uznaje za jedno z najtrudniejszych w swojej karierze, dotyczy tajemniczych morderstw...