Na saksy i do Bułgarii. Turystyka handlowa w PRL
- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- Bellona
- Data wydania:
- 2019-04-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-04-03
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788311155350
- Tagi:
- Bułgaria literatura faktu nielegalny handel państwa bloku komunistycznego Polacy PRL przemyt reportaż turystyka ZSRR
Są tylko dwie rzeczy niezwyciężone na świecie – Czerwona Armia i polski turysta.
Gdyby bóg handlu Merkury, któremu w 495 r. p.n.e. wzniesiono w Rzymie świątynię, sprawdził walizkę polskiego turysty wyjeżdżającego i przyjeżdżającego z zagranicy w okresie PRL, to byłby w najwyższym stopniu zdumiony. Poza przyborami toaletowymi i piżamą zawierała ona bowiem kompletnie inne rzeczy niż w dniu wyjazdu lub była pusta. Co więcej, bez pudła można by było stwierdzić, skąd wracał. W pierwszym przypadku ze Związku Radzieckiego czy Indii, gdzie sprzedawano przywieziony towar a nabywano lokalny; w drugim – z Grecji czy Bułgarii, gdzie sprzedawano towar za dewizy lub pozyskiwano je w sposób pośredni. Bywało też, że powrót ze Wschodu wiązał się z przyrostem ilości sztuk bagażu, i to o wielkie gabaryty desek do prasowania czy ogromnych wówczas telewizorów.
Wycieczki do krajów, w których dokonywano największych obrotów handlowych, takich jak Turcja czy Grecja i niektóre rejsy dalekomorskie, stały się trudno dostępnym rarytasem. Bywało, że ustawiały się po nie kolejki, a sprzedające je w biurach akwizytorki miały nieoficjalny status księżniczek. Co więcej, zdarzało się, że zanim pojawiło się ogłoszenie o wycieczce, była ona już w całości sprzedana spod lady. W rezultacie często tylko niewielka część miejsc trafiała do wolnej sprzedaży.
Wybierz się w podróż śladami handlowymi PRL-u do Związku Radzieckiego (sezamu pełnego najróżniejszych skarbów),Bułgarii – wakacyjnego raju (także cenowego),Grecji – gdzie nierzadko obsługiwano turystów po polsku, Egiptu, skąd dzięki handlowi wymiennemu można przywieźć stosy biżuterii czy do odległej Korei, skąd hurtowo sprowadzano moherowe swetry.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 116
- 91
- 29
- 6
- 3
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Dobry zapis polskiego kombinatorstwa, które uważam za ogromną zaletę, razem z wszelakim drzymalizmem. Sporo anegdot i historii dotyczących tego co, gdzie i jak Polacy sprzedawali za komuny, by sobie dorobić.
Dobry zapis polskiego kombinatorstwa, które uważam za ogromną zaletę, razem z wszelakim drzymalizmem. Sporo anegdot i historii dotyczących tego co, gdzie i jak Polacy sprzedawali za komuny, by sobie dorobić.
Pokaż mimo tonie nazwałabym tej książki reportażem - to bardziej zbiór anegdot układających się w opowieść o jeszcze jednym wątku dotyczącym lat prl-u. momentami narracja wydawała mi się zbyt szczegółowa i nużąca, ale finalnie bardzo miło zaskoczyło mnie omówienie takich kierunków jak azja, skandynawia czy kraje arabskie, bo nie spodziewałabym się, że były wówczas wybierane przez polaków celem handlu. na minus z pewnością historie o kobietach pobitych przez swoich mężów opowiadane w formie żartu, choć poza tym elementem książka to przyjemne czytadło ukazujące jeszcze jeden kontekst naszego społeczeństwa.
nie nazwałabym tej książki reportażem - to bardziej zbiór anegdot układających się w opowieść o jeszcze jednym wątku dotyczącym lat prl-u. momentami narracja wydawała mi się zbyt szczegółowa i nużąca, ale finalnie bardzo miło zaskoczyło mnie omówienie takich kierunków jak azja, skandynawia czy kraje arabskie, bo nie spodziewałabym się, że były wówczas wybierane przez...
więcej Pokaż mimo toTematyka bardzo ciekawa, jest wiele ciekawych i śmiesznych (czasami mniej) historii "turystów", ale czasami autor przynudza.
Tematyka bardzo ciekawa, jest wiele ciekawych i śmiesznych (czasami mniej) historii "turystów", ale czasami autor przynudza.
Pokaż mimo toO ile sam pomysł na ten reportaż był dobry, to sama książka niezbyt przypadła mi do gustu. Było wprawdzie kilka pojedynczych fragmentów i anegdot, które przyciągnęły moją uwagę, ale mam wrażenie, że autor w pewnym momencie nie wiedział w jakim kierunku pójść, jeśli chodzi o treść i narrację. Z tego powodu uważam, że jest to jeden z gorszych reportaży, jakie miałem okazję przeczytać.
O ile sam pomysł na ten reportaż był dobry, to sama książka niezbyt przypadła mi do gustu. Było wprawdzie kilka pojedynczych fragmentów i anegdot, które przyciągnęły moją uwagę, ale mam wrażenie, że autor w pewnym momencie nie wiedział w jakim kierunku pójść, jeśli chodzi o treść i narrację. Z tego powodu uważam, że jest to jeden z gorszych reportaży, jakie miałem okazję...
więcej Pokaż mimo toPozycja bez wątpienia ciekawa, jeśli chodzi o poruszaną tematykę. Autor opisuje bardzo dokładnie i z całą masą szczegółów wakacyjne zagraniczne wyjazdy naszych rodaków w czasach PRL-u. Z tym, że owe wakacje najczęściej niewiele miały wspólnego z wypoczynkiem i relaksem, lecz nastawione były głównie na handel. Czasem wymienny, czasem za drogocenne dewizy. Ewentualne zwiedzanie zabytków, czy leżakowanie na plażach odbywało się tylko wówczas, gdy wszelkie transakcje handlowe przeprowadzono z lepszym lub gorszym skutkiem i „turyści” nie mieli już żadnego towaru na sprzedaż, albo brakło im kasy na kolejne zakupy. W czasach, kiedy handel zagraniczny był domeną państwową, a lokalne rynki były ubogie w towary, to pomysłowość i zacięcie handlowe polskich turystów wprost idealnie zapełniały lukę, z którą nie poradziły sobie duże instytucje państwowe. W większości przypadków transakcje kupna-sprzedaży przeprowadzano na stosunkową skromną skalę, ale zdarzały się też przypadki handlu hurtowego. Często gęsto problemem były jednak nie same transakcje, czy znalezienie klienta na swój towar (czy to w kraju, czy za granicą),ale wywiezienie, a potem wwiezienie dziesiątek, setek, a niekiedy nawet tysięcy kosmetyków, butelek alkoholu, butów, swetrów, futer, kryształów, sprzętów domowych i innych dóbr, których pożądali konsumenci zarówno w krajach komunistycznych, jak i tych spoza bloku wschodniego. I tutaj niektórym dopisało niewiarygodne wręcz szczęście, a niektórych spotkał pech. Szczęśliwcy zarabiali fortuny, pechowcy je potracili.
Ponieważ należę do pokolenia, które nie specjalnie pamięta te czasy, a już na pewno nie mogło w żaden sposób aktywnie uczestniczyć w tego typu wyprawach, książkę przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem, bo pokazała mi kolejne oblicze minionego ustroju, o którym raczej nie przeczyta się w żadnym podręczniku historii.
Trochę zastrzeżeń mam natomiast do wykonania, bo autor miejscami zanadto skupił się na szczegółach (np. wymieniając dokładne liczby uczestników poszczególnych wycieczek, ich miejsca zamieszkania, czy zawody),które bardziej by pasowały do opracowania naukowego niż do książki popularnonaukowej. Również niektóre anegdoty wydały mi się mało zabawne, żeby nie napisać, że wcale. W mojej opinii styl narracji wymaga doszlifowania.
Pozycja bez wątpienia ciekawa, jeśli chodzi o poruszaną tematykę. Autor opisuje bardzo dokładnie i z całą masą szczegółów wakacyjne zagraniczne wyjazdy naszych rodaków w czasach PRL-u. Z tym, że owe wakacje najczęściej niewiele miały wspólnego z wypoczynkiem i relaksem, lecz nastawione były głównie na handel. Czasem wymienny, czasem za drogocenne dewizy. Ewentualne...
więcej Pokaż mimo toBardzo zabawnie się to czyta z dzisiejszej perspektywy. Cieszę się, że wszystko o czym przeczytałam, to już tylko wspomnienia...
Bardzo zabawnie się to czyta z dzisiejszej perspektywy. Cieszę się, że wszystko o czym przeczytałam, to już tylko wspomnienia...
Pokaż mimo toŚwietna książka przedstawiająca handel i podróże polskich turystów. 📖
Świetna książka przedstawiająca handel i podróże polskich turystów. 📖
Pokaż mimo toLiczba podawanych szczegółów, sprawnie oddawana atmosfera miejsc i wydarzeń sprawiły, że lektura była przyjemnością
Liczba podawanych szczegółów, sprawnie oddawana atmosfera miejsc i wydarzeń sprawiły, że lektura była przyjemnością
Pokaż mimo toFrykasy z ''demoludów" i nie tylko.
Choć początkowo treść publikacji nie zaskakuje, ponieważ autor nieco przynudza, widoczny jest też bark pomysłu na książkę. Sposób prowadzenia narracji mógłby być żwawszy. Nie wszystkie zaprezentowane anegdoty śmieszą- chyba mam odmienne poczucie humoru. Jan Głuchowski ma dość toporne pióro, jakby nie mógł zdecydować, co chce nam przekazać. Z czasem jednak jest coraz lepiej.
Obecnie przyszło nam żyć ''w ciekawych czasach", w których mamy mocno ograniczoną możliwość swobodnego podróżowania: pandemia, odradzające się antagonizmy, konflikty zbrojne. Ale czy bohaterom omawianej publikacji było lżej? W jaki sposób radzili sobie z utrudnieniami, często w podstawowych kwestiach? Często bywało i tak, że bilet na dany lot, rejs czy przejazd został sprzedany wcześniej, zanim pojawiło się ogłoszenie. Oferty rozprowadzano nieoficjalnie, spod tzw. lad. Takie były ówczesne realia.
Dziennikarz oprowadza nas po takich krajach, jak: Grecja, Egipt, Bułgaria, Rosja, Kuba, wskazując na ''zaradnych'' niekiedy wycieczkowiczów, ubijających interes przy pierwszej lepszej okazji. Co sprytniejsi, w ubrania zaopatrywali się w Turcji. Największym wzięciem cieszyły się ubrania (pożądane były futra),bajecznie tanie alkohole czy ubrania. A pierz i czosnek nabywano w NRD. Nie każdego też było stać na taką ekspedycję, nie wspomnę o rejsie kultowym ''Stefanem Batorym". W Egipcie kupowano stosy biżuterii.
Co? Gdzie? Kiedy? Za ile?
Podróżowano prawie wszystkim, czym się dało: samolotami (z wiadomych względów taka wycieczka była znacznie kosztowniejsza),statkami, pociągami, samochodami (kultowy Fiat 126 p.).
Dziennikarz sporo uwagi poświęca turystyce handlowej naszych rodaków na Węgrzech. Trzeba przyznać, że byliśmy wówczas odważni i przedsiębiorczy. Inwencji w przemycaniu nadwyżek towarowych, nam nie brakowało. Szczególne ''zasługi" na tym polu miały kreatywne starsze panie. Interesujący jest też wątek, w którym Głuchowski oprowadza nas po Indiach, przybliżając sylwetkę pierwszego premiera Jawaharlala Nehru i jego charyzmatycznej i zdecydowanej córki, Indiry Gandhi.
Frykasy z ''demoludów" i nie tylko.
więcej Pokaż mimo toChoć początkowo treść publikacji nie zaskakuje, ponieważ autor nieco przynudza, widoczny jest też bark pomysłu na książkę. Sposób prowadzenia narracji mógłby być żwawszy. Nie wszystkie zaprezentowane anegdoty śmieszą- chyba mam odmienne poczucie humoru. Jan Głuchowski ma dość toporne pióro, jakby nie mógł zdecydować, co chce nam...
Cóż... może to wina własnych wspomnień, ale chyba spodziewałam się czegoś więcej, liczyłam na opowieści ciekawsze, śmieszniejsze, takie bardziej. A było płytko, słabo, powierzchownie, żeby nie napisac nudno :(
PS. nasze opowieści z rodzinnych wyjazdów biją te na głowę :D
Cóż... może to wina własnych wspomnień, ale chyba spodziewałam się czegoś więcej, liczyłam na opowieści ciekawsze, śmieszniejsze, takie bardziej. A było płytko, słabo, powierzchownie, żeby nie napisac nudno :(
Pokaż mimo toPS. nasze opowieści z rodzinnych wyjazdów biją te na głowę :D