Zacznę od tego, że jestem fanem uniwersum Warcrafta, a Orkowie z Azeroth to zdecydowanie moja ulubiona “wersja” zielonoskórych! Muszę jednak przyznać, że jeśli chodzi o lore świata, to moja wiedza bazuje głównie na tym, co mogliśmy oglądać/ograć w Warcraft III. W poprzednie dwie części grałem jeszcze w czasach, kiedy komputery były na węgiel a internet na parę, a gry pochodziły głównie z bazarów i były obcinane okrutnie z cutscenek i tym podobnych elementów.

W związku z tym bałem się trochę, że Przez Mroczny Portal będzie miało dla mnie zbyt wysoki próg wejścia, gdyż opisuje bodajże wydarzenia z czasu akcji Warcraft II. Obawiałem się tym bardziej, że nie jest to pierwszy tytuł z serii Blizzard Legends. W skrócie - bałem się, że nie złapię klimatu. Ale z tym nie było problemu, nie trzeba znać wcześniej wydanych książek z serii.

Obawiałem się też typowego tytułu “na licencji” gry. Ostatnią nowszą książką na podstawie gry jaką czytałem była chyba któraś z uniwersum Assasynów i cierpiałem okrutnie, choćby ze względu na pokraczny przekład…

W przypadku Przez Mroczny Portal nie było tego problemu. Książkę popełnili Aaron Rosenberg i Christie Golden. O ile nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czytał coś Rosenberga (a okazuje się, że to weteran pisarstwa fantasy), to Christie Golden od razu z czymś mi się skojarzyła… I faktycznie! Autorka ma na koncie między innymi kilka udanych książek ze świata Ravenloft.

Fabuła jest spójna, postacie ciekawe i nie ma się wrażenia, że ktoś pisał książkę dla nastolatków, jak to często w przypadku takich powieści bywa. Dodatkowo tłumaczka tytułu, Pani Dominika Repeczko, ewidentnie “czuje” klimat i nie kaleczy oryginału… Pomińmy może tłumaczenia niektórych nazw własnych, ale to nie wina tłumacza, tylko narzuconego wzorca z centrali.

A o czym opowiada World of Warcraft: Przez Mroczny Portal? Zasadniczo o wojnie ;P Znany, lubiany i wcześniej pokonany szaman Ner'zhul tworzy nową Hordę, znajduje sposób na ponowne otwarcie Mrocznego Portalu w następstwie czego świat Azeroth ponownie zostaje zalany falą krwiożerczych, a teraz jeszcze żądnych zemsty Orków.

Co mnie szczerze zdziwiło, to poziom brutalności przedstawionej w tym tytule. Z tego co pamiętam, to książki na licencji zwykle były… Mało soczyste. Przez Mroczny Portal krew, flaki i czerepy uczestników konfliktu wylatują śmiało i bez oporów. Nie żebym był jakoś szczególnie napalony na jatki, ale wojna, nawet ta fikcyjna, powinna być właśnie tak przedstawiana.

Podsumowując!

Spodziewałem się czytadła na kilka wieczorów, przy którym mógłbym stopniowo wyłączać mózg przed snem i o którym szybko zapomnę. Dostałem jednak fantasy fajne, wciągające i budzące apetyt na więcej ze świata Hordy i Przymierza.

Źródło: https://tiny.pl/tg5tx

Zacznę od tego, że jestem fanem uniwersum Warcrafta, a Orkowie z Azeroth to zdecydowanie moja ulubiona “wersja” zielonoskórych! Muszę jednak przyznać, że jeśli chodzi o lore świata, to moja wiedza bazuje głównie na tym, co mogliśmy oglądać/ograć w Warcraft III. W poprzednie dwie części grałem jeszcze w czasach, kiedy komputery były na węgiel a internet na parę, a gry...