Kontakt alarmowy

Okładka książki Kontakt alarmowy
Mary H.K. Choi Wydawnictwo: Zysk i S-ka literatura młodzieżowa
388 str. 6 godz. 28 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Tytuł oryginału:
Emergency Contact
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2018-09-17
Data 1. wyd. pol.:
2018-09-17
Data 1. wydania:
2018-04-27
Liczba stron:
388
Czas czytania
6 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381164504
Tłumacz:
Marta Faber
Tagi:
debiut literacki literatura dla młodzieży marzenie New Adult poszukiwanie sensu życia poszukiwanie własnej tożsamości powieść obyczajowa problemy młodzieży samotność spotkanie uczucie Young Adult
Średnia ocen

                6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
236 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
496
112

Na półkach: , , , ,

Żyjemy w świecie, gdzie zawieranie znajomości przez Internet czy telefon nie jest obecnie niczym dziwnym. Z niektórymi osobami mamy świetny kontakt, ale wolimy nie wychodzić poza sferę wirtualną, w obawie, że to, co do tej pory czuliśmy, może okazać się w rzeczywistości czymś zupełnie innym. Penny i Sam, zanim zaczęli pisać ze sobą wiadomości, spotkali się przelotnie dwa razy, jednak to telefoniczne wydzwanianie i wysyłanie sobie SMS-ów sprawiło, że tak bardzo się do siebie zbliżyli. Wspólnie mawiali o sobie „kontakt alarmowy”, ponieważ gdy działo się w ich życiu coś złego, zawsze wychodzili sobie na ratunek. Jak się można było domyślić, ta przyjaźń nie mogła pozostać wirtualna na zawsze…

DZIWNOŚĆ WSZĘDZIE, CO TO BĘDZIE?

Ostatnio trafiam na same specyficzne książki. Z jednej strony to bardzo fajnie, że mogę przeczytać raz na jakiś czas coś odmiennego i oryginalnego, ale z drugiej strony zawsze mam potem problem z napisaniem opinii. Niesztampowe opowieści często stawiają przed nami pytanie: „Czy ta oryginalność dobrze zadziałała na fabułę?”. W tym przypadku muszę przyznać, że odpowiedzi są dwie: i tak, i nie. Kontakt alarmowy nie jest bowiem książką dla wszystkich. Niektórych para przewodząca i ich problemy mogą po prostu nie ciekawić, a nawet irytować. Ja sama miałam chwilami problem z Penny i Samem. Ich zgranie, specyficzność łamana przez dziwność i to, że nikt ich nie rozumiał (serio, ja chwilami nie wiedziałam, o czym oni w ogóle gadają) bywały chwilami przytłaczające. Bo i owszem, byli dzięki temu realni, jednak niekiedy ich rozmowy do mnie nie przemawiały. Można powiedzieć, że to autentyczna, świetnie dobrana para, tak trudna do zrozumienia przez innych ludzi, a to niekiedy mogło czytelnika konsternować. Czasami nie mogłam przywyknąć do tej specyficzności. To nie znaczy oczywiście, że byli źle przedstawieni. Po prostu ich teksty wywoływały niekiedy nad moją głową wielkie znaki zapytania. Ta przygoda bardzo przypominała mi jazdę tramwajem w towarzystwie dwóch osób, które dyskutują ze sobą o rzeczach wywołujących u mnie zdziwienie, na dodatek używają dziwnych tekstów, które dla mnie mogą być niezrozumiałe, ale dla nich są jak najbardziej w porządku, w końcu są przyjaciółmi. Mam tu na myśli takie znaki charakterystyczne czy schematy rozmów, z którymi będą obyte tylko zaznajomione bliżej osoby. Co za tym idzie – nie wiem, czy w życiu codziennym zadałabym się z kimś takim jak Penny czy Sam.
Druga sprawa to fabuła książki. Przez większość czasu tak naprawdę nic się nie dzieje. Ot, długie opisy jakichś sytuacji z życia bohaterów, ich wspólnie pisanie wiadomości, spotkania Penny z przyjaciółkami i matką, raz kawiarnia, raz akademik, raz dla odmiany inne miejsce, tu jakiś nowy znajomy, tu jakiś fragment przeszłości… Chwilami brakowało mi trochę dynamiki i czegoś, co by nas bardziej do tej opowieści zachęciło. Nie jestem dokładnie w stanie ocenić, czego tutaj brakuje, ale przydałoby się jakieś ubarwienie fabuły, która z początku trochę przynudzała.
Ostatecznie książka była całkiem miła w odczycie, może trochę ze względu na swoją specyficzność i na to, że pomimo braku akcji coś tam się jednak ciekawego działo. Może niekiedy irytowało mnie zachowanie głównej bohaterki wobec swojej matki, która w moim odczuciu, nie była aż taka zła, może dałabym tu trochę więcej scen również z matką Sama, ale jednak nie było źle, a książka skutecznie umilała mi czas. Dodatkowa zaleta: bardzo szybko się ją czytało ze względu na liczne wiadomości SMS-owe, które wysyłali sobie Penny i Sam.

TARTA CZY CIASTO? CZYLI O TYM, JAK BYĆ NIEZDECYDOWANYM

Wspominałam już, że Penny irytowała mnie trochę swoim wyżywaniem się na matce. Sam też nie pozostawał dłużny, bo irytował nas swoim zachowaniem wobec swojej byłej dziewczyny. Nie jest to jednak poziom srogiej irytacji, kiedy macie ochotę rzucać książką po ścianach. To po prostu ludzkie wady i zalety, tak realnie przedstawione przez autorkę. Chwilami przez tą realność nie mogłam się zdecydować, czy lubię Penny i Sama. Ostatecznie pozostali mi najwyraźniej obojętni, choć jednocześnie bardzo mocno im kibicowałam, żeby w końcu się ze sobą zeszli. Halo, takie świry nie mogły być z nikim innym, jak ze sobą. Autorka genialnie przedstawiła rodzącą się pomiędzy dwoma osobami miłość, która poległa na równoczesnych zaprzeczeniach i połączeniach. Chwilami z uśmiechem na ustach mogłam porównywać relacje głównych bohaterów z relacjami z mojego życia.
Penny i Sam, jak i większość bohaterów tej książki, byli dla mnie trochę mgliści (poza tym wciąż mnie zastanawia, skąd Sam mógł mieć tyle tatuaży, skoro był tak przeraźliwie biedny – to tak w ramach wtrącenia). Fakt, każdy miał swoją odrębną historię, charakter, a jednak wciąż jawili się dla mnie jako niezbadani ludzie. To takie uczucie, jakbyśmy obserwowali wszystkie zdarzenia z boku, kiedy przed nami stoi szklana ściana. Niby było dobrze, a jednak było dziwnie i sama nie wiem dlaczego. Kontakt alarmowy naprawdę wzbudzał we mnie skrajnie uczucia, dlatego ta recenzja może wydawać się taka chaotyczna. Ostatecznie bohaterowie nie byli źli. Po prostu inni od innych, a więc inaczej przedstawieni. Podejrzewam, że ta przysłowiowa szklana ściana mogła być poniekąd wywołana licznymi kwestiami kulturowymi, które były tutaj nadmieniane. Chodzi o to, że nagle pojawiała się jakaś postać, którą wszyscy w Ameryce zapewne by znali, ale ja totalnie nie wiedziałam, kto to jest i skąd te żarciki w jej temacie. To taka sfera książki, do której nie miałam dostępu, bo stała się dla mnie niezrozumiała. Miałam też problem z niektórymi zdaniami, szczególnie kiedy Penny i Sam ze sobą pisali czy rozmawiali. Dziwnie przeskakiwali z tematu na temat i sama czasem już nie wiedziałam, czy chodzi o to, o czym myślę. Wobec tych zamysłów pojawiło się w mojej głowie pytanie: czy to tłumacz wprowadził takie lekkie zamieszanie w treści, czy może autorka? A może ja tu czegoś nie ogarniam? Nieodgadniona sprawa. Dodatkowo zakończenie – mam co do niego pewne zastrzeżenia. Są takie książki, które kończą się w pewnym momencie i my wiemy, że tu powinien właśnie nastąpić koniec. Są jednak książki, przy których dochodzimy do ostatnich słów i mamy takie: „Co? Już? Myślałam, że będzie coś jeszcze!”. Szczerze? Spodziewałam się po Kontakcie alarmowym czegoś więcej.

Podsumowując. Czy książka mi się podobała? Trochę tak, trochę nie, ale w większej części byłam nastawiona pozytywnie, ponieważ to idealna lektura na zabijanie czasu wolnego. Ani się przy niej za bardzo nie wkurzymy, ani nie popłaczemy, rzadko nawet uśmiechniemy, raczej będziemy przez większość czasu obojętni, ale nawet usatysfakcjonowani, bo nie zanudzimy się na śmierć. Bardzo fajnym, choć nie do końca oryginalnym pomysłem, było użycie tego tytułowego kontaktu alarmowego jako pretekstu do nawiązania znajomości. To taka obustronna korzyść. Może rzeczywiście brakuje tu niekiedy akcji i niektóre sprawy odbierają nam delikatnie przyjemność z czytania, ale i tak jestem zadowolona, że w moje ręce trafiła kolejna specyficzna książka ze specyficznymi bohaterami, którzy mieli całkiem nieźle przedstawioną sferę psychologiczną.

http://demoniczne-ksiazki.blogspot.com/2018/10/gdy-ci-smutno-gdy-ci-zle-napisz-do-mnie.html

Żyjemy w świecie, gdzie zawieranie znajomości przez Internet czy telefon nie jest obecnie niczym dziwnym. Z niektórymi osobami mamy świetny kontakt, ale wolimy nie wychodzić poza sferę wirtualną, w obawie, że to, co do tej pory czuliśmy, może okazać się w rzeczywistości czymś zupełnie innym. Penny i Sam, zanim zaczęli pisać ze sobą wiadomości, spotkali się przelotnie dwa...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    438
  • Przeczytane
    280
  • Posiadam
    97
  • 2018
    15
  • 2019
    14
  • Teraz czytam
    9
  • 2022
    7
  • 2020
    7
  • Ulubione
    7
  • Ebook
    4

Cytaty

Więcej
Mary H.K. Choi Kontakt alarmowy Zobacz więcej
Mary H.K. Choi Kontakt alarmowy Zobacz więcej
Mary H.K. Choi Kontakt alarmowy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także