Druga, po "Przetrwać Belize", książka Navala, którą dorwałem w swoje łapy i kolejna bardzo dobra pozycja.
Obrazuje świetną współpracę GROM-u z Navy SEALS, gdzie podczas operacji współgrają jak jeden organizm. Detale operacji oczywiście nie są przedstawione, ale całość czyta się jak powieść sensacyjną.
Duży plus również za ukazanie codzienności w czasie "wolnym" - jest z humorem, jest zaskakująco, bo u nas wiele rzeczy by za cholerę nie przeszło. Rozbroił mnie też tekst o muzyce Rammstein na siłowni- co jak co, ale zaskakująco pasuje do okoliczności.
Trochę siara jednak, że Jankesi dostarczają sprzęt, transport kołowy i powietrzny, wsparcie pancerne, a nasze chłopaki nie mają nic ponad cywilną Toyotę (białą, tak jak ich... mundury, Monty Python jak w mordę dał). O honkerach nie ma się co wypowiadać, bo, tak jak zresztą nadmieniono w książce, ten szrot nadaje się do wykopków na polu, a nie na wojnę.
Generalnie autor, słusznie zresztą, utyskuje na dziadostwo i bylejakość naszej "armii" pod względem mentalnym, względem wyposażenia i treningu- niewiele się zmieniło od czasów emitowania w TV "Kawalerii Powietrznej". Parę gorzkich słów pod adresem wszystkowiedzących notabli i mamy obraz jak z gabinetu krzywych luster.
Naval pisze bezkompromisowo, jest miejsce na kilka swojskich "kurew", ale nie ma się co o to czepiać- po mojemu takie akcenty są czasem przydatne. Kolejny plus za ukazanie pokręconych losów Strażaka i Drago, które przywiodły ich do polskich i amerykańskich jednostek specjalnych, świetnie się to czytało.
Ósemkę daję z czystym sumieniem i rozglądam się za pozostałymi książkami autora. Super robota.

Druga, po "Przetrwać Belize", książka Navala, którą dorwałem w swoje łapy i kolejna bardzo dobra pozycja.
Obrazuje świetną współpracę GROM-u z Navy SEALS, gdzie podczas operacji współgrają jak jeden organizm. Detale operacji oczywiście nie są przedstawione, ale całość czyta się jak powieść sensacyjną.
Duży plus również za ukazanie codzienności w czasie "wolnym" - jest z...