cytaty z książki "Camp Pozzi. GROM w Iraku"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
...patrząc na regularne amerykańskie wojsko, to nie mamy się czego wstydzić, są uzbrojeni w karabinki M16 (...), u nikogo nie widzę latarki, a przez nasz noktowizor patrzą pierwszy raz w życiu.
Późnym popołudniem (...) nagle blisko, bo za naszym murem, padają strzały, po chwili wybucha granat, odezwał się karabin naszego strzelca z wieży, nadleciał śmigłowiec szturmowy Apache i czyści krzaki okalające mur lotniska seriami z karabinu (...). Potężna maszyna z gracją lata tam i z powrotem, daje niesamowity pokaz swojej sprawności, i to na bojowo, ryjąc pod sobą krzaki i ziemię. (...) Wieczorem nadlatuje ten sam Apache i ląduje na naszym przydomowym lądowisku, jakby nigdy nic, śmigłowiec to śmigłowiec, ale pilot... no właśnie. (...) drobna blondynka, może z metr sześćdziesiąt, ładnie uśmiechnięta, zaprasza na oględziny swojej maszyny - to ona po południu pilotowała Apache.
...SEALsi na chwilę przystanęli, zdziwieni, dlaczego Polacy przyjechali na wojnę, jak się to wyrazili, rolniczymi pojazdami, wskazując na polską myśl technologiczną w postaci honkera.
Na drodze zaczyna być ciasno: auta ustawiają się w długie sznury (...) Obok naszego mercedesa idzie sprzedawca i natrętnie wciska nam arbuzy (...) Widzę w lusterkach, że trzymamy się kupy, ale kolejny samochód zastawiony jest przez natarczywych kupców, ktoś wciska im przez okno dywan, a ze mną próbują negocjować: hełm za rower. Wariactwo jakieś, wszyscy trąbią. Ostatni samochód utknął, bo rikszy przed nim odpadło koło. Czekamy. Jak tu szybko przemknąć przez skrzyżowanie, na którym ruch przypomina dziki rój bez ładu i składu? (...) Już zacząłem się serio obawiać, że zasypią nas arbuzami, a ja do ambasady pojadę na rowerze.
Kilku marynarzy ma przerwę i razem z nami obserwuje poczynania kolejnych ekip. Są zaskoczeni, że mają na pokładzie polskie sekcje, słyszeli o obecności naszej jednostki z relacji CNN, ale teraz mogą gościć nas osobiście. Spływają na nas podziękowania za robotę, jaką chłopaki zrobiły i robią w Iraku. (...) Dziękują całej Polsce.
Za wysokim murem czekał na nas niesamowity widok, a mianowicie wydmy. Błyszczą w słońcu, ale nie od pisku, tylko blaskiem wszelkiego rodzaju łusek po wystrzelonej amunicji do dział, armat, czołgów, wszelkiego kalibru i rodzaju. Ilości trudne do oszacowania, na kilku hektarach tonu wojennego odpadu, dziwne miejsce. Zgadujemy, że to pewnie odpad po poprzedniej wojnie, a może nawet po tej z Iranem.
Podczas działania, podczas szturmu walczymy ramię w ramię, nieistotne są etaty i stopnie, ważna jest robota. Ale tych kluczowych dla niektórych stopni, dla nas nie ma też poza robotą, lepiej się bije o swojego kumpla niż o kapitana.