Która z nas - kobiet, nie podkochiwała się w piosenkarzach, liderach zespołów czy aktorach? Każda! Zapewne znajdą się takie, które powiedzą "Nie, ja tam nikogo takiego nie miałam, zawsze byłam realistką." Jasne ;) Ale to nie ważne, młodość ma swoje prawa.

Co się jednak dzieje, kiedy dorosła, ustatkowana kobieta traci głowę dla gwiazdy rocka? Spełnia swoje marzenia nieco późno. Ona ma męża, czwórkę dzieci i czterdziestkę na karku. On może się co najwyżej pochwalić karierą, pieniędzmi, talentem i ilością zaliczonych panienek. Przede wszystkim jest od niej młodszy, co stanowi tu jedną z poważniejszych przeszkód, a przynajmniej teoretycznie. Nie będę się tu rozpisywać na temat całej historii i jej przebiegu, bo po to są książki, żeby je czytać, a nie je opowiadać.

Tymczasem poruszę inny temat. Tę pozycję poleciłabym mężowi, zakochanemu w swojej żonie. Dlaczego? Bo w pewnej absurdalności tej całej historii jest jedna, wielka prawda dla takiego mężczyzny - jeśli kochasz kobietę, nie pozwól jej zajmować się wszystkimi dookoła, tylko nie sobą! Nie traktuj jej jak pewnik, swoją ostoje, która będzie zawsze i wszędzie bo przecież już powiedziała 'tak'! Życie jest ciężkie, są problemy, smutki i radości, ale w tym wszystkim trzeba znaleźć chwilę tylko dla siebie i dla was. Nie można podcinać skrzydeł, bo akurat urodziło się mężczyzną, a to kobietom przypadła rola 'klaczy rozpłodowych' i gospodyń domowych. Te kobiety mają prawo do siebie!

I poleciłabym też żonom, by pamiętały by walczyć o siebie, by interweniować już na samym początku, kiedy czują, że wraz z małżeństwem i dziećmi życie powoli się kończy. Nie wierzcie kiedy mówią "Tak ma być, taka rola matki/żony."

Być może nie jestem osobą na odpowiednim miejscu, by wygłaszać tu takie rzeczy, ale jak dla mnie historia "Nell" to historia wielu kobiet, żon na całym świecie. Być może nie wielu z nim przydarza się gorący romans z gwiazdą rocka, ale czy mężczyzna musi mieć miliony, by nas zdobyć? Wystarczy, że słucha, zauważa w nas zmiany, komplementuje i nie twierdzi, że zapomnieć o sobie i żyć już tylko dla dzieci i męża to coś normalnego. Wystarczy, że robi dokładnie to, o czym zapomniał już mąż…

Nell i William to dwie zupełnie ekstremalne postacie jak dla mnie. Uczucie, które ich łączy nazwałabym toksyczną miłością, bo od pewnego momentu jest w tej książce tak duszno, że nawet czytając brakuje ci tchu(w niekoniecznie pozytywnym sensie). Jest też przewrotna. Raz ich potępiasz, potem popierasz, wszystko zależy od perspektywy z jakiej patrzysz. Bo czy kobieta ma prawo zakochać się w kimś kto ją po wielu, wielu latach uszczęśliwia, sprawia, że czuje się piękna, potrzebna, że jest panią siebie? Czy ta sama kobieta jednak nie wychodzi na egoistkę i kompletną wariatkę porzucając czwórkę dzieci?

Zakończenie nie koniecznie jest idealne, ja osobiście poczułam się nieco niedopieszczona, a ciekawość zwyciężyła, ale postanowiłam mimo wszystko dać pięć gwiazdek. Dlaczego? Po pierwsze uwielbiam, kiedy muzyka wplata się w historię, a ja sama należę do tych kobiet, które śmiało przyznają, że wzdychały do nie jednego sławnego faceta, będąc jeszcze w szkole. Po drugie kocham tak strasznie zagmatwane charaktery, a postać Williama była niezwykle apetyczna. Po trzecie - ostatnie - ta książka naprawdę ma w sobie pewien morał, ostrzeżenie i kilka niezwykle ważnych lekcji, a styl w którym jest napisana, jest tą przysłowiowa kropką na i.

----
http://vegaczyta.blogspot.com/

Która z nas - kobiet, nie podkochiwała się w piosenkarzach, liderach zespołów czy aktorach? Każda! Zapewne znajdą się takie, które powiedzą "Nie, ja tam nikogo takiego nie miałam, zawsze byłam realistką." Jasne ;) Ale to nie ważne, młodość ma swoje prawa.

Co się jednak dzieje, kiedy dorosła, ustatkowana kobieta traci głowę dla gwiazdy rocka? Spełnia swoje marzenia nieco...