Obce wywiady, szpiedzy i spiskowe teorie dziejów to tematy które zupełnie mnie nie interesują. Nie potrafię wiec wytłumaczyć dlaczego zgarnęłam z bibliotecznej półki "nowości" książkę Karen Cleveland "Muszę to wiedzieć". Jakaś pomroczność jasna mnie dopadła.

Postanowiłam jednak zmierzyć się z tym dziełem okrzykniętym za oceanem hitem. Cóż, jaki kraj takie hity chciałoby się powiedzieć bo książka jest jedną z tych które po przeczytaniu ulecą z pamięci już po dwóch dniach.
Jak już wspomniałam nie czytam thrillerów szpiegowskich więc trudno mi mówić o zawartości merytorycznej tego dzieła jednak czytałam krytyczne opinie innych czytelników i skłonna jestem przyznać im rację bo książka jest niezwykle przewidywalna a główna bohaterka mogłaby być każdym ale nie analityczką pracująca dla CIA. Oblałaby pierwszy test badający jej predyspozycje do zawodu i poziom inteligencji.

Vivian od lat żyje w szczęśliwym małżeństwie. Ma cudownego męża (od ilości lukru i słodyczy między nimi może odrobinę zemdlić), czwórkę równie cudownych dzieci (w jedno wymaga systematycznego leczenia) oraz pracę w której się spełnia i którą bardzo lubi. Oczywiście bez większych problemów udaje jej się łączyć rolę matki, żony i zaangażowanej w swoją prace analityczki.
Ten cudowny świat jednak zaczyna się rozpadać kiedy w trakcie działań operacyjnych natrafia na zdjęcie swojego męża który rzekomo ma być uśpionym rosyjskim szpiegiem.
Vivian staje przed dylematem czy poinformować o wszystkim zwierzchników czy ratować swoją rodzinę łamiąc wszelkie reguły i tajemnice służbowe.
I w tym momencie autorka już nawet nie udaje że stara się nadać tej historii choć odrobinę prawdopodobieństwa tylko mknie na skrzydłach swojej wyobraźni fundując czytelnikowi historię z serii "zabili go i uciekł".
Oby jeszcze skupiono się na wątku szpiegowskim, ale nie. Bohaterka przez większość czasu analizuje swoje małżeństwo, uczucia jakie żywi do męża, to jak spełnia się w roli matki i to jak witała na świecie każde ze swoich dzieci.

Ani to ciekawe, ani specjalnie wciągające, nie mówiąc już o finale, który strzelam, przewidziało 99% czytelników. Ot takie czytadło.

Obce wywiady, szpiedzy i spiskowe teorie dziejów to tematy które zupełnie mnie nie interesują. Nie potrafię wiec wytłumaczyć dlaczego zgarnęłam z bibliotecznej półki "nowości" książkę Karen Cleveland "Muszę to wiedzieć". Jakaś pomroczność jasna mnie dopadła.

Postanowiłam jednak zmierzyć się z tym dziełem okrzykniętym za oceanem hitem. Cóż, jaki kraj takie hity chciałoby...