Historia Adeli
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Wydawnictwo:
- Novae Res
- Data wydania:
- 2017-10-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-10-25
- Liczba stron:
- 408
- Czas czytania
- 6 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380836815
- Tagi:
- literatura polska
W poszukiwaniu życiowego azylu większość z nas wyjechałaby na Południe. Adela Henert wybiera przeciwny kierunek - sprzedaje położony na skale domek, z którego przez lata podziwiała morze o barwie limonek, oddaje prowadzoną przez dekadę kawiarnio-księgarnię i opuszcza malowniczą włoską Sperlongę. Przybywa do mroźnego, zasypanego śniegiem Wrocławia, w sam środek ponurej polskiej zimy. Przywozi ze sobą dwie walizki, długi warkocz i plan - zrobić jedną dobrą rzecz.
Przedziwna i poruszająca opowieść o próbie odkupienia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Jedna dobra rzecz i jedna wspaniała opowieść
Mój mąż, Paweł Henert, odszedł ósmego grudnia. Dwunastego, pod wpływem Charlotte Grey o twarzy Cate Blanchett, postanowiłam zrobić – a raczej robić – jedną dobrą rzecz. Wtedy, kiedy się da, i to, co się da. Człowiek lubi sobie powtarzać, że jednostkowy akt niczego nie zmieni. Jeden uczynek, jedna decyzja, jeden głos, jedno słowo – nie mają znaczenia wobec morza innych uczynków, decyzji, głosów i słów. To bzdura. Wszystko zaczyna się od jednego człowieka i jednego gestu. Od jednej rzeczy – dobrej lub złej. Ja postawiłam na dobrą. I miałam nadzieję, że odnajdę w tym wszystkim sens i cel, nawet jeśli nie zwalczę wyrzutów sumienia.
Powyższy cytat to jedynie próbka magii słów, jakimi w swojej „Historii Adeli” uwodzi nas Magdalena Knedler. To kolejna już w dorobku autorki powieść obyczajowa i nie mam wątpliwości, że jest to jej najlepsza książka. I choć wcześniej wahałam się, które literackie oblicze pisarki wolę, teraz nie mam cienia wątpliwości – to właśnie w tym kierunku powinna ona podążać.
Adela Henert właśnie przyjechała do Wrocławia po wielu latach spędzonych we Włoszech. W nadmorskiej Sperlondze pozostawiła całe swoje dotychczasowe życie – pracę, dom, przyjaciół, a przede wszystkim wielką miłość. W Polsce musi zacząć wszystko od nowa, ponownie odkryć kim naprawdę jest i ze wszystkich sił starać się dalej żyć. W ramach „planu naprawczego” postanawia robić dobre rzeczy dla innych. Oddaje więc wszystkie pieniądze, ścina warkocz dla fundacji i przekazuje ubrania do przytułku. Dręczące ją wyrzuty sumienia sprawiają, że zaczyna żyć jak ascetka. Wynajmuje pokój u nieco ekscentrycznego wykładowcy akademickiego i podejmuje pracę w księgarnio-kawiarni. Dopiero znaleziona w pozostawionych przez poprzednią właścicielkę domu kartonach pęknięta filiżanka, sprawia, że Adela koncentruje się na czymś więcej, niż tylko rozpamiętywanie własnych win i strat.
Magdalena Knedler sprawiła, że po raz pierwszy od dawna dosłownie rozkochałam się w powieści. Delektowałam się każdym zapisanym słowem, każdą stroną i rozdziałem. Wraz z główną bohaterką odradzałam się i odkrywałam tajemnice przeszłości. Pierwszoosobowa narracja pozwalała mi bardziej wczuć się w postać Adeli i lepiej odczuwać targające nią emocje.
„Historia Adeli” to przepiękna opowieść o miłościach. Celowo użyłam tutaj liczby mnogiej, bohaterka pokazuje bowiem, że kochać można na wiele różnych sposobów, a sama miłość ma całą paletę odcieni. I choć w książce wszystko obserwować możemy wyłącznie z perspektywy głównej postaci, nie można jej zarzucić jednowątkowości. Wręcz przeciwnie, obok tytułowej historii Adeli, poznajemy również losy młodych ludzi żyjących w trudnych czasach PRL-u czy problemy współczesnej młodej dziewczyny, która wyłamuje się utartym schematom i musi walczyć z ludzkimi uprzedzeniami.
Adeli towarzyszymy przez niemal rok, a akcja książki toczy się raczej niespiesznie. Jednak ani przez chwilę czytelnikom nie grozi nuda, autorka posiada bowiem rzadki w dzisiejszych czasach dar snucia opowieści. Swoją książką, okraszoną jak zwykle z resztą sporą dawką nawiązań do kultury i sztuki (tym razem przybliża nam klasykę literatury i włoski jazz) i doskonałym, acz dyskretnym poczuciem humoru, udowadnia, że powieści obyczajowe to chyba najbardziej pojemny z gatunków literackich, a ona niewątpliwie jest jego królową.
„Historia Adeli” to pozycja obowiązkowa na liście jesiennych lektury i myślę, że śmiało napisać mogę, że również najlepsza przeczytana przeze mnie w tym roku książka.
Anna Szterleja
Oceny
Książka na półkach
- 398
- 282
- 70
- 23
- 12
- 9
- 8
- 7
- 7
- 7
Opinia
Miłka Kołakowska | www.mozaikaliteracka.pl
___
Słyszeliście już o akcji „Daj Włos!”? To niesamowita inicjatywa fundacji Rak’n’Roll Wygraj Życie, w ramach której można przekazać własne włosy na peruki dla kobiet w trakcie chemioterapii. Jak widać, wystarczy niewielki gest, aby wzbudzić na czyjejś twarzy prawdziwy uśmiech. Ta bezinteresowna pomoc okazała się także biletem do nowej powieści Magdaleny Knedler, która swego czasu również przekazała włosy na szczytny cel i tym samym, mimowolnie podrzuciła wyobraźni zalążek wieloaspektowej i bez dwóch zdań poruszającej fabuły. Historia Adeli zaczyna się bowiem właśnie od ścięcia konkretnej długości warkocza…
Słoneczna Sperlonga, kameralna księgarnio-kawiarnia Giro Tondo i ukochany mąż Paweł, nad którego życiem zawisły czarne chmury. Tak wyglądała rzeczywistość Adeli Henert przez ostatnie dziesięć lat, ale rozdział zwieńczony dramatem właśnie został zamknięty. Kobieta wraca do rodzinnego Wrocławia, zaczyna pracę w księgarnio-kawiarni Becky Sharp i znajduje kawałek własnej przestrzeni w odziedziczonym domu Daniela Raczyńskiego. Jak się okazuje, ekscentryczna ciotka Stefania zostawiła mężczyźnie nie tylko poniemiecką nieruchomość, ale też stare listy i pękniętą filiżankę. W zachowanych pamiątkach ewidentnie tkwi tajemnica, która mimowolnie wznieca iskrę do wspólnego grzebania w przeszłości zmarłej Stefanii. Pojawiająca się za oknem kobieta i świeże herbaciane róże na grobie ciotki pozwalają sądzić, że sprawa ma naprawdę głębokie dno. W odkryciu prawdy pomaga tej dwójce przypadkowo poznane starsze małżeństwo, które nieoczekiwanie dokłada do dawnej opowieści całkiem sporą cegiełkę. Nieśpiesznie, krok po kroku, powstaje zatem coraz wyraźniejszy i tym samym coraz bardziej poruszający portret życia zmarłej kobiety.
Do pierwszoosobowej narracji autorka zaprasza tutaj Adelę Henert – kobietę, która przez ostatnie lata kosztowała nie tylko włoskiego słońca, ale też szczerego uśmiechu oraz prawdziwej miłości. Piękny obrazek zaburzyła jednak gorzka rzeczywistość, która zmusiła bohaterkę do poświęcenia własnego życia dla dobra drugiej osoby. W gorącej Sperlondze wydarzyło się także coś, co zauważalnie trapi duszę Adeli. Przeprowadzka ma pomóc kobiecie zwalczyć demony przeszłości, ale te kłębią się na dnie jej sumienia i nie dają chwili odpoczynku. Wyraźną wewnętrzną duchotę próbuje przewietrzyć on – świeżo poznany właściciel poniemieckiego domu. Daniel Raczyński okazuje się dla Adeli ogromną podporą, a także cierpliwym słuchaczem, któremu kobieta sumiennie powierza część własnej historii. Niewiarygodnie miło jest popatrzeć, jak ta dwójka wzajemnie się dogaduje, nawet jeżeli ich zdania są podzielone. Ich relacja jest nienachalna i stuprocentowo naturalna. Tu wszystko toczy się w odpowiednim tempie, nie za szybko i nie za wolno. Główni bohaterowie również zbudowani są tak, aby czytelnik nie widział w nich tylko stworzonych kreacji, ale przede wszystkich ludzi z krwi i kości. Adela i Daniel są nieidealni, mają pogmatwaną przeszłość, a także multum błędów wpisanych we własne życiorysy. Nie ma jednak wątpliwości, że są to bohaterowie z duszą, bez dwóch zdań wyraziści i autentyczni.
Magdalena Knedler przeplata historie dwojga ludzi w sposób tak przemyślany, że odbiorca z przyjemnością i widocznym zaangażowaniem podpatruje ich działania. W pamiątkach po zmarłej Stefanii ukrywa się niesłychanie szczera, głęboka i poruszająca opowieść, której kolejne warstwy otulone są autentycznymi emocjami. Równie ujmująca, piękna i dramatyczna, a przede wszystkim zaskakująco bogata okazuje się przeszłość Adeli, tak skrzętnie skrywana przed otoczeniem. Naznaczone ambicjami rodziców dzieciństwo i późniejsza ucieczka w nieznane, której owocem okazało się spontaniczne, treściwe i płynące prosto z serca uczucie, zwane po prostu miłością – to jedno, a doszczętne poświęcenie się drugiej osobie, tak bezinteresowne, wstrząsające i sensowne zarazem – to drugie. Między kartami obu historii wciąż płyną kolejne przesłania, a jednym z nich jest zachęta do odświeżenia starej życiowej prawdy. Człowiek bowiem zawsze uczył się i będzie uczył na swoich błędach, a wszelkie słabości i niefortunne decyzje z przeszłości są w życiu po to, aby obrać właściwą drogę. Autorka równie pięknie rozpisuje się o wadze dobroczynności, wielokrotnie pokazując, jak niewiele trzeba, aby wspomóc potrzebujących. Ścięcie włosów na potrzeby fundacji Rak’n’Roll Wygraj Życie, zbieranie nakrętek dla hospicjum i regularne oddawanie krwi – to tylko wybrane przykłady, do jakich Magdalena Knedler angażuje główną bohaterkę. Adela Henert wspiera innych na każdym kroku, ale w jej przypadku szlachetna pomoc jest nie tylko gestem, ale też próbą zdjęcia z siebie niewyobrażalnego ciężaru, tak przytłaczającego i bolesnego zarazem.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że autorka plastycznie rozrysowała sylwetki bohaterów, zadbała też o wartościowy przekaz, w którym zawarła piękną zachętę do udzielania bezinteresownej pomocy. Historia ta niewątpliwie zyskuje na każdym kroku, ale jej największym atutem jest niesamowity klimat, tak finezyjnie spajający wszystkie wątki fabularne. Subtelnie wyważone zwroty w połączeniu z ironicznym poczuciem humoru sprawiają, że czytelnik z jednej strony uśmiecha się pod nosem, a z drugiej podziwia bogaty język, jakim nieprzerwanie posługuje się Magdalena Knedler. Autorka wielokrotnie odwołuje się do treści znanych dzieł literackich, ale nie zapomina też o muzyce, rozpylając wokół wyjątkowo nastrojowe utwory Enrico Pieranunziego, Renato Carosonego, Elli Fitzgerald, czy Enrica Ravy. Ten jazzowy wkład niezaprzeczalnie wpływa na doznania czytelnika, ale nie sposób nie wspomnieć o Danielu tańczącym w kuchni z samym Georgem Michaelem – to jest dopiero zjawisko!
Historia Adeli to powieść nasycona autentycznymi emocjami, których wyrazisty smak nieustannie lawiruje między tajemniczą przeszłością a świeżością dnia dzisiejszego. Powietrze wypełnia tu życiodajny aromat kawy, niepowtarzalny zapach książek oraz intensywna woń czekoladowego brownie, a w tle wciąż roznoszą się utwory Pieranunziego, Carosonego i Enrica Ravy. Magdalena Knedler w sposób niesłychanie wymowny definiuje kwintesencję miłości, dzięki czemu czytelnik nie tylko rozkoszuje się szczerym uśmiechem, ale przełyka też gorzkie łzy. Ta historia zostanie ze mną na długo!
Miłka Kołakowska | www.mozaikaliteracka.pl
więcej Pokaż mimo to___
Słyszeliście już o akcji „Daj Włos!”? To niesamowita inicjatywa fundacji Rak’n’Roll Wygraj Życie, w ramach której można przekazać własne włosy na peruki dla kobiet w trakcie chemioterapii. Jak widać, wystarczy niewielki gest, aby wzbudzić na czyjejś twarzy prawdziwy uśmiech. Ta bezinteresowna pomoc okazała się także biletem do...