rozwińzwiń

No Game No Life light novel: tom 6

Okładka książki No Game No Life light novel: tom 6 Yuu Kamiya
Okładka książki No Game No Life light novel: tom 6
Yuu Kamiya Wydawnictwo: Waneko Cykl: No Game No Life (light novel) (tom 6) Seria: No Game No Life (light novel) fantasy, science fiction
280 str. 4 godz. 40 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
No Game No Life (light novel) (tom 6)
Seria:
No Game No Life (light novel)
Tytuł oryginału:
ノーゲーム・ノーライフ (Nōgēmu Nōraifu)
Wydawnictwo:
Waneko
Data wydania:
2017-05-29
Data 1. wyd. pol.:
2017-05-29
Liczba stron:
280
Czas czytania
4 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380960626
Tłumacz:
Aleksandra Kulińska
Tagi:
light novel fantasy
Średnia ocen

8,1 8,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Re: Zero - Życie w innym świecie od zera. Tom II Tappei Nagatsuki, Shinichirou Ootsuka
Ocena 7,3
Re: Zero - Życ... Tappei Nagatsuki, S...
Okładka książki Naruto: Tajemna historia Konohy - Wspaniały dzień na ślub Shou Hinata, Masashi Kishimoto
Ocena 7,0
Naruto: Tajemn... Shou Hinata, Masash...
Okładka książki DRRR!! #1 (novel) Ryohgo Narita, Suzuhito Yasuda
Ocena 7,6
DRRR!! #1 (novel) Ryohgo Narita, Suzu...

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
41 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2192
2016

Na półkach:

Szósty tomik znacząco odbiega od dotychczasowej fabuły i rzuca czytelnika w odległą przeszłość. Odbiorca nie ma się co tutaj spodziewać dotychczasowej prostej i przyjemnej fabuły z pewnymi drobnymi erotycznymi podtekstami. Autor przygotował bowiem solidną dawkę emocjonalnej treści, gdzie nie braknie bólu, cierpienia i wszechobecnej śmierci. W scenariuszu nie będzie również miejsca dla dotychczasowych bohaterów. Rodzeństwo ustępuje pola „małżeństwu” graczy, którzy rzucili wyzwanie światu i doprowadzi do jego przemiany. Fani serii będą mogli się tutaj dowiedzieć, między innymi jak zakończyła się Wielka Wojna, jak Tet został wielkim bogiem czy co podczas międzyrasowego konflikty wyczyniała Jibril. Pojawia się więc w treści sporo odpowiedzi na wiele pytań, które nurtowały czytelników od samego początku. Twórca jednocześnie stara się pokazać, że wprowadzenie „zasady gier” do tego świata, znacząco polepszyło byt wszystkich istnień. Obok bardziej wymagającej i mocno dramatycznej treści, nie braknie tutaj również dozy widowiskowości, gdzie główni bohaterowie rzucają wyzwanie całemu światu, stawiają na szali wszystko, co dla nich najważniejsze. Treść potrafi być tutaj naprawdę mocno fascynująca i wciągająca, jednocześnie uzupełnia ona wiele luk fabularnych, stając się świetnym uzupełnieniem całej historii.

Cała recenzja na:

https://gameplay.pl/news.asp?ID=127093

Szósty tomik znacząco odbiega od dotychczasowej fabuły i rzuca czytelnika w odległą przeszłość. Odbiorca nie ma się co tutaj spodziewać dotychczasowej prostej i przyjemnej fabuły z pewnymi drobnymi erotycznymi podtekstami. Autor przygotował bowiem solidną dawkę emocjonalnej treści, gdzie nie braknie bólu, cierpienia i wszechobecnej śmierci. W scenariuszu nie będzie również...

więcej Pokaż mimo to

avatar
533
74

Na półkach: ,

Kolejny tom z serii, wydawało by się, że znów będzie zdominowany przez nasze rodzeństwo. Ale tu nadchodzi zmiana, wytrwały czytelnik dostaje perełkę z historii krainy. Historię opowiadającą o tym jak było zanim powstały zasady. Czasy w których ludzie nieustannie walczyli o przetrwanie, kiedy każdy dzień był walką o życie. Gdybym miał pomyśleć, że w takich czasach powstanie uczucie silniejsze od wszystkiego, nie uwierzył bym. Lecz oprócz tego wszystkiego dostajemy mnóstwo humoru oraz nie jednoznacznych sytuacji. Szczerze ten tom mnie w końcu zaskoczył czymś nowym. :D

Kolejny tom z serii, wydawało by się, że znów będzie zdominowany przez nasze rodzeństwo. Ale tu nadchodzi zmiana, wytrwały czytelnik dostaje perełkę z historii krainy. Historię opowiadającą o tym jak było zanim powstały zasady. Czasy w których ludzie nieustannie walczyli o przetrwanie, kiedy każdy dzień był walką o życie. Gdybym miał pomyśleć, że w takich czasach powstanie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
148
59

Na półkach: ,

A oto przed państwem recenzja szóstego tomu No game no life. Gdzie tym razem historia nie skupia się na rodzeństwu Sorze i Shiro, a jak głosi napis z obwoluty, małżeństwu, które rzuciło wyzwanie światu. Wreszcie dowiemy się, jak doszło do zakończenia tej strasznej Wielkiej Wojny i jakim cudem nieznaczący drobny chłopiec będący Bogiem Gier, zyskał tytuł Najwyższego Boga. A także obowiązkowo na sam koniec zostaniemy uraczeni przedsmakiem tego, co ma być w następnym tomie, czyli kolejnego kroku genialnego rodzeństwa, rzucającego znów wyzwanie.
Ale do rzeczy. Nowelka zaczyna się spokojnie, od komicznego incydentu, kiedy to Izuna znajduje Teta leżącego w bocznej uliczce Elkii, który o zgrozo umiera z głodu. W podzięce za nakarmienie oferuje grę, podczas której opowiada jej pewien mit, który tak naprawdę zna tylko on, a który opisuje, jak doszło do zakończenia Wielkiej Wojny. I w tym momencie następuje koniec sielanki oraz tego, co, poniekąd reprezentowało styl Kamiyi. Do tej pory jego nowelki były spokojne, luźne z dawką humoru, napięcia oraz zabawy. Nawet jak poruszały trudniejsze, czy smutniejsze zagadnienia to przedstawione były w taki sposób, że nie przytłaczały. Oczywiście rozumiało się trudy bohatera, jego problemy, ale one nie posiadały w sobie elementu depresyjnego. Teraz jest inaczej. Otrzymujemy dużą dawkę bólu, rozpaczy, beznadziejności oraz… śmierci. Dowiadujemy się, jak potworne było życie ludzi przed ustanowieniem dziesięciu zasad. Bo jakie inne może wieść życie niewielka osada zwykłych ludzi, którzy muszą ukrywać się przed wszechobecnym popiołem wywołującym skażenie oraz śmierć, a wokół trwa wojna flugieli ze smokami, elfów z krasnoludami, którzy równają szczyty gór do poziomu morza. Nic nie znaczysz, nawet najsłabsza rasa jest w stanie cię jednym ruchem rozszarpać na strzępy. I jak w takim otoczeniu nie czuć beznadziejności, kiedy twoi towarzysze giną, abyś ty mógł uciec.
Tak prezentuje się rzeczywistość, w której żyją ludzie i nasz główny bohater, Riku. Wszystko zdaje się bezcelowe, a nadzieja na przetrwanie do końca wojny ulatuje z każdym kolejnym dniem. Jednak jak to mówią, nadzieja mieszka na dnie puszki Pandory. Chłopak pewnego razu spotyka ex-machine, która została uznana za popsutą. Maszyna upiera się, że chce pozostać u boku Riku, aby móc go poddać analizie i zrozumieć czym jest „serce”. Chłopak nie ma wyboru, zgadza się, aby ex-machina o wyglądzie dziewczynki towarzyszyła mu w jego obowiązkach. Z czasem ich relacja się rozwija, zaczynają lepiej się rozumieć, aż Shuvi, zdradza mu powód, dla którego Przedwieczni Bogowie toczą wojnę. Riku dowiedziawszy się o przyczynie koszmaru, w jakim tkwią, postanawia zakończyć ten idiotyczny konflikt. Doprowadzając do ostatecznego momentu, w którym narodzi się Najwyższy Bóg.
Jak już wspomniałam, historia jest smutna, pełna cierpienia i beznadziejności, na tyle dużej, że aż wylewa się z kart książki. Mimo iż nie czyta się jej z uśmiechem na ustach, to i tak połyka się ją w całości. Jest to idealne uzupełnienie do fabuły, dzięki czemu wreszcie pojmujemy, dlaczego to Tet jest Najwyższym Bogiem, oraz że przechwałki Jibril o jej wyczynach podczas wojny nie są wcale przekoloryzowane. A czymże by było No game no life bez gier? Brak dziesięciu zasad nie przeszkadza Riku w grach, czy wręcz pogrywaniu, nawet miejscami na tle politycznym. Tu trzeba dodać, że pomysły ma na podobnym poziomie co Sora, więc fani jego działań nie powinni być zawiedzeni.
To, co mi się najbardziej podobało w całej nowelce to relacje pomiędzy Riku i Shuvi. Rozwijają się powoli bez zbędnego nacisku, ale też nie wloką się niemiłosiernie długo. Nie są w żadnym momencie przesłodzone, przekoloryzowane, ani też nie czuć, że coś zostało niedopowiedziane. A najbardziej podoba mi się to, jak pod wpływem drugiej osoby się zmieniają. Poszerzają się poglądy, odmieniają nastawienia i wreszcie rozumieją, że dadzą radę tylko razem.
Wracając do rzeczy. Pochwały pochwałami, ale jakieś minusy muszą być. W tym wypadku są dwa.
Chciałabym zaznaczyć, że Kamiya mimo tak dużej zmiany (przejście ze spokojnych historii do pełnym bólu) nie usunął stałego elementu, czyli wciskania (niestety często w nieodpowiednich momentach) podtekstów seksualnych, a w przypadku tego tomu wręcz po prostu wzmianek o współżyciu. To z pewnością miały być fragmenty komizmu, ale niestety coś nie wyszło. Naprawdę to nie w każdych okolicznościach brzmi dobrze i często sprawiało wrażenie nienaturalności, czegoś wymuszonego, wciśniętego, aby było, a pasowało jak pięść do nosa. O ile w poprzednich tomach to jeszcze się zlewało gdzieś z atmosferą otoczenia i wyglądało na zwykłe wzmianki z kategorii ecchi lekko sfrustrowanego seksualnie nastolatka. Tak tutaj to było niemalże w całości nieodpowiednie. Jednak ta drobna wada nie jest na tyle duża, aby w sposób znaczący wpływała na ocenę nowelki.
Druga sprawa to pomysł Riku na zakończenie wojny. Był genialny, do pewnego momentu. Ostatni ruch, jaki miał wykonać, osobiście wydawał mi się dość absurdalny i trochę niedorzeczny. Rozumiem konieczność jego wykonania, ale w mojej opinii to było głupie posunięcie. Takie 50/50 albo wygrasz i wszystko się uda, albo przegrasz, obracając wszystko w ruinę. No okej rozumiem to, ale jednak wydaje mi się to dziwne, taka osoba jak Riku z jego inteligencją nie wzięła żadnej poprawki na to, że jednak coś może pójść nie tak, co by spowodowało po prostu koniec wszystkiego? Aczkolwiek to była opowieść o przeszłości, także wiedzieliśmy z góry, że udać się musi. Chociaż tak po prawdzie w ostatecznym rozrachunku to ciężko nazwać zakończenie wojny happy endem. Fakt walki zostały zatrzymane, Tet przejął władzę i powstało dziesięć zasad, ale te rzekomo szczęśliwe zakończenie miało gorzki smak goryczy. Nie było rozczarowujące, czy denerwujące, jak to potrafi czasami z zakończeniami być, ale jednak nuta smutku cicho pobrzmiewała.
Od strony technicznej Waneko, jak zawsze się popisało. W sprawie błędów oprócz jednego zgubionego wyrazu nic nie wyłapałam. A okładka, obwoluta i kolorowe strony zachwycają, przy każdym tomie. Zresztą tak samo, jak cudowne ilustracje, do których chce się wracać. Chociaż te dwie z półnagimi dziewczynkami można było sobie darować, zastępując czymś lepszym.
Podsumowując. Pozycja obowiązkowa dla fanów tytułu i choć jest pełna cierpienia to równocześnie piękna. Bo mimo beznadziejności sytuacji prawdopodobieństwo nigdy nie będzie zero i cytując pewien fragment „cały ten rachunek prawdopodobieństwa jest do kitu”. Poza tym czytając ten tom, ma się świadomość tego, że przecież po tej całej wojnie nastał pokój, teraz wszelkie konflikt rozwiązywane są za pomocą gier, nikt nie może zostać zabity, a rodzeństwo wprowadza nowe świetlane rządy. I uważam, że Kamiya dobrze postąpił, nie dając tej historii, jako tomu zerowego, gdyż po jej lekturze niektórzy mogliby poczuć się rozczarowani kolejnym tomem, którego klimat by znacząco odbiegał od poprzedniego, a również znaleźliby się tacy, którzy przytłoczeni opowieścią o Wielkiej Wojnie nie skusiliby się na kontynuację.
Także zwolennicy historii zawartej w serii nowelek No game no life, śmiało możecie sięgać po kolejny tom, nie zawiedziecie się.

A oto przed państwem recenzja szóstego tomu No game no life. Gdzie tym razem historia nie skupia się na rodzeństwu Sorze i Shiro, a jak głosi napis z obwoluty, małżeństwu, które rzuciło wyzwanie światu. Wreszcie dowiemy się, jak doszło do zakończenia tej strasznej Wielkiej Wojny i jakim cudem nieznaczący drobny chłopiec będący Bogiem Gier, zyskał tytuł Najwyższego Boga. A...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    66
  • Posiadam
    41
  • Chcę przeczytać
    36
  • Light Novel
    5
  • Light novel
    4
  • Teraz czytam
    3
  • No Game No Life
    3
  • Ulubione
    3
  • Do kupienia
    2
  • 2017
    1

Cytaty

Więcej
Yuu Kamiya No Game No Life light novel: tom 6 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także