Przyjemnie się czytało, choć w połowie wydała mi się przydługa. Ale bardzo fajnie autorka poprowadziła fabułę - mimo że niewiele się dzieje, to relacje i rozmowy między bohaterami są ciekawe. Dopiero po zakończeniu książki zorientowałam się, że jest to druga część jakiejś serii. Może wtedy inaczej odbiera się postaci z drugiego planu (braci głównego bohatera i ich sympatie),jeśli czytało się wcześniejszą część. Na duży plus książki jest pozytywny obraz niedużej miejscowości oraz środowiska chrześcijańskiego, a przy tym niewiele seksu, bo w ostatnich latach w romansach można doświadczyć przesytu, zarówno w treści książek, jak i na okładkach ;). Ten romans jest bardziej skupiony na relacji i na dwóch głównych osobach i dzięki temu fajnie się czyta.

Przyjemnie się czytało, choć w połowie wydała mi się przydługa. Ale bardzo fajnie autorka poprowadziła fabułę - mimo że niewiele się dzieje, to relacje i rozmowy między bohaterami są ciekawe. Dopiero po zakończeniu książki zorientowałam się, że jest to druga część jakiejś serii. Może wtedy inaczej odbiera się postaci z drugiego planu (braci głównego bohatera i ich...

Lecimy w dół. Cz.2 zalicza spadek jakości. Lektorka nadal dobra.

Lecimy w dół. Cz.2 zalicza spadek jakości. Lektorka nadal dobra.

Chyba śmiało mogę powiedzieć, że męczyłam się czytając tę książkę a opis był ciekawszy od całej fabuły. Wcześniej zainteresowała mnie kontynuacja serii, jednakże chyba nie chcę męczyć się ponownie, jeśli ta trzecia część byłaby napisana w podobnym stylu.

Chyba śmiało mogę powiedzieć, że męczyłam się czytając tę książkę a opis był ciekawszy od całej fabuły. Wcześniej zainteresowała mnie kontynuacja serii, jednakże chyba nie chcę męczyć się ponownie, jeśli ta trzecia część byłaby napisana w podobnym stylu.

Utrata pamieci i ucieczka sprzed ołtarza? W sumie: czemu by nie? 😅

Lucy była zakochana w Zacku po uszy, ale 7 miesięcy temu uciekła. On porzucił marzenia o wspólnym życiu.
Teraz Lucy dzwoni w potrzebie, miała wypadek i wystąpiła u niej amnezja. Nie pamięta tych siedmiu miesięcy i wie jedynie, że kocha Zacka. On już próbował się z niej wyleczyć. Nigdy mu się to nie uda, gdy zacznie jej pomagać...
Ale co zrobić, gdy uczucie nadal gdzieś się tli, a ona ewidentnie potrzebuje pomocy?

"Uciekająca panna młoda" to jeden z tomów serii Summer Harbor od Denise Hunter. To historia lekka jak piórko, którą czyta się raz dwa. Przyjemna z nutą romantyzmu. Nie przebija pozostałych książek autorki, ale miło spędziłam z nią czas ❤️

Utrata pamieci i ucieczka sprzed ołtarza? W sumie: czemu by nie? 😅

Lucy była zakochana w Zacku po uszy, ale 7 miesięcy temu uciekła. On porzucił marzenia o wspólnym życiu.
Teraz Lucy dzwoni w potrzebie, miała wypadek i wystąpiła u niej amnezja. Nie pamięta tych siedmiu miesięcy i wie jedynie, że kocha Zacka. On już próbował się z niej wyleczyć. Nigdy mu się to nie uda, gdy...

Świetna historia która wciąga od pierwszych stron. Lucy budzi się zdezorientowana i nic nie pamięta poza faktem ze ma narzeczonego. Okazuje się być nim Zac, którego porzuciła przed ołtarzem poł roku wcześniej. Zraniony mężczyzna nie jest w stanie odmówić dziewczynie którą nadal kocha a która jednocześnie złamała mu serce. Lucy mimo braku pamięci pragnie odzyskać ukochanego. Polecam !

Świetna historia która wciąga od pierwszych stron. Lucy budzi się zdezorientowana i nic nie pamięta poza faktem ze ma narzeczonego. Okazuje się być nim Zac, którego porzuciła przed ołtarzem poł roku wcześniej. Zraniony mężczyzna nie jest w stanie odmówić dziewczynie którą nadal kocha a która jednocześnie złamała mu serce. Lucy mimo braku pamięci pragnie odzyskać ukochanego....

Lucy w wyniku nieszczęśliwego upadku, doznaje wstrząśnienia mózgu i traci pamięć. Ostatnie co pamięta to, że przygotowywała się do zbliżającego ślubu z Zakiem.
Jak się jednak okazuje, wydarzenia które pamięta jako ostatnie miały miejsce przed kilkoma miesiącami a ona porzuciła swego narzeczonego na tydzień przed ślubem.
Zac jej nienawidzi ale jest jedynym, który teraz może jej pomóc. Czy zakochana w mężczyźnie kobieta będzie mogła liczyć na jego pomoc? Czy uda jej się odzyskać utracone wspomnienia i co się wydarzyło przed miesiącami, że opuściła narzeczonego?

Śmiało mogę stwierdzić, że to była lekka i przyjemna historia. Choć szkoda mi było Lucy, to nie bardzo ją polubiłam. Niby wiem co nią kierowało ale to, jak później postępowała, po opuszczeniu Zac’a, totalnie mi się nie podobało. Zac natomiast jest takim facetem jakich lubię. Z jednej strony twardy i nieustępliwy a z drugiej ma miękkie serce i nie opuści nikogo w potrzebie.
Ciekawa historia na osłodę.

Lucy w wyniku nieszczęśliwego upadku, doznaje wstrząśnienia mózgu i traci pamięć. Ostatnie co pamięta to, że przygotowywała się do zbliżającego ślubu z Zakiem.
Jak się jednak okazuje, wydarzenia które pamięta jako ostatnie miały miejsce przed kilkoma miesiącami a ona porzuciła swego narzeczonego na tydzień przed ślubem.
Zac jej nienawidzi ale jest jedynym, który teraz może...

https://czytam-w-nocy.blogspot.com/2022/01/trylogia-summer-harbor-denise-hunter.html

https://czytam-w-nocy.blogspot.com/2022/01/trylogia-summer-harbor-denise-hunter.html

Oj przykro mi się zrobiło z powodu straconego czasu.
Czemu więc przeczytałam?
- ponieważ nie lubię porzucać serii w środku
- z powodu sympatii do wybranych bohaterów
- myślałam, że coś w końcu zacznie się dziać.
Ale nie zaczęło.
Fabuła jest bez sensu i można to stwierdzić dopiero pod koniec, gdy cała tajemnica zniknięcia Lucy wychodzi na jaw.
Autorka pobudowała wątki tylko po to, żeby zdusić je w zarodku.
Co z Bradem? Ot tak odpuścił? Pojawił się jako koło ratunkowe dla biednej i zastraszonej Lucy i co? I nic.
Co z dziennikarzami? Też nagle wyparowali?
Gdzie jest jakaś akcja?
Całą książkę główna bohaterka robi maślane oczka do mężczyzny, którego porzuciła i narzuca mu się, tylko po to żeby po uzyskaniu jego wybaczenia znowu obarczyc go winą, za coś, co sama zrobiła.
Postać Lucy zawiodła mnie ogromnie.
O ile Zac jakoś dawał radę jako motywator do czytania, o tyle wszelkie wstawki typu "Bóg tak chciał" czy "Och Boże, pomóż mi to przetrwać" były nie na miejscu.
Po lekturze czuję się oszukana i zawiedziona.
Najgorsze jest to, że mam w domu trzecią część trylogii i póki co podchodzę do przeczytania jej, jak pies do jeża.
Z ogromnym uprzedzeniem i ostrożnością.

Oj przykro mi się zrobiło z powodu straconego czasu.
Czemu więc przeczytałam?
- ponieważ nie lubię porzucać serii w środku
- z powodu sympatii do wybranych bohaterów
- myślałam, że coś w końcu zacznie się dziać.
Ale nie zaczęło.
Fabuła jest bez sensu i można to stwierdzić dopiero pod koniec, gdy cała tajemnica zniknięcia Lucy wychodzi na jaw.
Autorka pobudowała wątki...

Zak Callahan to środkowy z braci Callahanów z Summer Harbor. Jako 27-latek zostaje porzucony przez swoją narzeczoną na tydzień przed ślubem. Lucy znika bez śladu, a chłopak nie może poradzić sobie ze złamanym sercem. Miesiącami rozpamiętuje każdy aspekt swojego życia z dziewczyną. Gdy jego życie zaczyna względnie wracać do normalności, Zak otrzymuje telefon, którego się nie spodziewał.
Lucy odzysku przytomność w barowej łazience. Ostatnie wspomnienie jakie ma to kolacja z jej narzeczonym, Zakiem. Gdy okazuje się, że jest sama w barze w Portland i do tego w sukni ślubnej, w bardzo drogich butach i z nieznanym jej pierścionkiem na rękach wpada w panikę. Jedyną osobą, która może pomóc poskładać jej wszystko w całość jest Zak. Jednak ten okazuje się nie być tak szczęśliwym jak wydawało się Lucy. Okazuje się, że 7 miesięcy z życia dziewczyny zostaje wymazane. Zak i Lucy wracają do Summer Harbor, gdzie będą musieli się zmierzyć z wieloma problemami.
Lucy jest zdezorientowana, nie ma pojęcia jak mogła porzucić jedynego mężczyznę jakiego kochała i to w taki paskudny sposób, jeszcze bardziej nie jasne okazuje jej się kolejne narzeczeństwo, w jakie się wplątało, całego powrotu do zdrowia nie ułatwia fakt, że całe miasteczko okazuje się być przeciwko jej, a Zak nie zamierza ponownie angażować się w relację z dziewczyną, która go opuściła. Na domiar złego w miasteczku zaczynają pojawiać się dziennikarze, którzy zrobią wszystko aby namieszać w życiu każdego dla odrobiny sensacji.
Zak stara się trzymać z dala od Lucy, mimo, że ta mieszka u niego w domu. Postanawia nawet wyprzeć dziewczynę wybierając się na kilka randek z inną kobietą, jednak okazuje się, że nie można pokochać kiedy swoje serce oddało się już wcześniej. Mimo usilnej walki serca i rozumu, mężczyzna jest w kropce. Lucy okazuje się być tą samą dziewczyną co przed wyjazdem i tak samo zakochana w Zaku, mimo odwzajemnionego uczucia, chłopak nie umie wyprzeć miesięcy, które spędził bez niej i nie potrafi zapomnieć, że mało brakowało, a zostałaby żoną kogoś innego, a jeszcze bardziej przerażające okazuje się, że dziewczyna w każdym momencie może odzyskać pamięć i wszystko zacznie się na nowo.
"Uciekająca narzeczona", to kolejna baśniowa historia miłosna. Chociaż bohaterów da się lubić, to jeśli chodzi o historię była ona przyjemna, ale ostatecznie rzeczywistość Lucy trochę mnie zaskoczyła, jej zachowanie było takie dziecinne, że to aż smutne. Porzucenie swojego ukochanego, tylko dlatego, że był zły, spakował się i wyjechał z kolegami, ale powiedział to w sposób, który dziewczynie się kojarzył z przykrym odejściem. Chyba każda zakochana kobieta, poczekałaby na powrót, albo już wtedy usiłowała dowiedzieć się co się dzieje, że wyjeżdża i do kiedy go nie będzie, a tu spakowane rzeczy, zmieniony numer i baju baju. Ta część mnie zawiodła, jednak całokształt książki całkiem przyjemny i wciągający.

Zak Callahan to środkowy z braci Callahanów z Summer Harbor. Jako 27-latek zostaje porzucony przez swoją narzeczoną na tydzień przed ślubem. Lucy znika bez śladu, a chłopak nie może poradzić sobie ze złamanym sercem. Miesiącami rozpamiętuje każdy aspekt swojego życia z dziewczyną. Gdy jego życie zaczyna względnie wracać do normalności, Zak otrzymuje telefon, którego się...

Dobra, przyjemna książka, ale bez szału.

Dobra, przyjemna książka, ale bez szału.