Świąteczne wizyty u rodziny i znajomych zawsze są okazją pobuszowania po ich biblioteczkach i pożyczeniu kilku pozycji do poczytania.
Tak też weszłam w posiadanie "Krainy Chichów" Jonathana Carrolla, książki ponoć kultowej którą każdy szanujący się bibliofil podobno powinien przeczytać.
Przeczytałam więc i ja i przyznam że mam problem z jednoznaczną oceną tej pozycji.

Bohaterem powieści jest Tomasz Abbey - wypalony nauczyciel który postanawia zrealizować swoje marzenie i napisać książkę biograficzną o pisarzu którego twórczość fascynuje go od najmłodszych lat. Tym autorem jest Marschall France, pisarz książek dla dzieci (między innymi tytułowej "Krainy Chichów"). Ponieważ France już nie żyje osobą która może wydać zgodę bądź nie na wydanie jego biografii jest córka Anna zamieszkująca w małymi miasteczku Galen. Nasz bohater wyrusza wiec w podróż ze swoją przyjaciółką Saxony która również jest wielką fanką pisarstwa France'a.
Docierając do miejsca gdzie pisarz żył i tworzył marzy o tym aby dostać pozwolenie na napisanie książki i dostaje.
Zamieszkuję wiec w Galen, zbiera materiały i obserwuje życie mieszkańców. Szybko orientuje się że w tym hermetycznym środowisku dzieją się dziwne rzeczy a prawda która odkrywa staje się dla niego bardzo niebezpieczna.

Pierwszym skojarzeniem jakie miałam czytając tę książkę było skojarzeniem z "Cieniem wiatru". Nie chodzi tu oczywiście o klimat ale motyw zafascynowania literaturą, pisarzem i chęcią poznania jego twórczości i osoby.
"Kraina Chichów" to książka o pisaniu, o tworzeniu, o autorach, o mocy jaką ma słowo. Pisarz to osoba kreująca rzeczywistość (w tym przypadku wręcz dosłownie), która ma moc aby zmieniać świat w którym żyjemy.
Ta myśl bardzo do mnie przemawia jednak nie ukrywam że moja wrodzona alergia na czary/magię/fantasy przeszkadzała mi w odbiorze tej książki.

To z pewnością ważna pozycja w literaturze światowej. Czy zachwyca? Na pewno daje do myślenia. Nie żałuję że po nią sięgnęłam.

Świąteczne wizyty u rodziny i znajomych zawsze są okazją pobuszowania po ich biblioteczkach i pożyczeniu kilku pozycji do poczytania.
Tak też weszłam w posiadanie "Krainy Chichów" Jonathana Carrolla, książki ponoć kultowej którą każdy szanujący się bibliofil podobno powinien przeczytać.
Przeczytałam więc i ja i przyznam że mam problem z jednoznaczną oceną tej pozycji....