Zaczęło się okropnie. Myślałam, że odłożę książkę na później. Nie sprawiało mi przyjemności czytanie o fazach rozkładu ciała w wodzie. Przemęczyłam pierwszy rozdział, a potem się zaczęło.
David Hunter, konsultant medycyny sądowej zostaje poproszony o pomoc w wydobyciu zwłok znajdujących się na terenach zalewowych w nadmorskiej maleńkiej miejscowości. Wszystko wydaje się jasne. Lord poznaje po ubraniu zwłoki swojego syna i prawie wszystkim wydaje się, że kilka tygodni temu popełnił on samobójstwo. Po ukończonej pracy Hunter jedzie szybko po krętych drogach wśród słonych bagnisk. W ostatniej chwili ostro hamuje omijając idącego wolno środkiem drogi miejscowego dziwaka. Wpada w poślizg i samochód zsuwa się do przybierającej wody.
Co było dalej? Nie powiem, bo nie chcę nikomu zabierać przyjemności czytania.
Powiem tylko, że nie mogłam się oderwać, gdy wydawało się już, że akcja zwalnia, to następował zwrot i " jazda kolejką górską" zaczynała się od nowa.
Powiem jeszcze, że ostatni raz tak się denerwowałam czytając "Trybunał dusz".

Zaczęło się okropnie. Myślałam, że odłożę książkę na później. Nie sprawiało mi przyjemności czytanie o fazach rozkładu ciała w wodzie. Przemęczyłam pierwszy rozdział, a potem się zaczęło.
David Hunter, konsultant medycyny sądowej zostaje poproszony o pomoc w wydobyciu zwłok znajdujących się na terenach zalewowych w nadmorskiej maleńkiej miejscowości. Wszystko wydaje się...