Dziennik 1949-1956
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Cykl:
- Sándor Márai Dzienniki (tom 2)
- Seria:
- Dzienniki i wspomnienia
- Tytuł oryginału:
- A teljes Napló
- Wydawnictwo:
- Czytelnik
- Data wydania:
- 2017-05-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-05-06
- Liczba stron:
- 528
- Czas czytania
- 8 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788307034126
- Tłumacz:
- Teresa Worowska
- Tagi:
- literatura węgierska
Drugi tom bardzo rozszerzonego wyboru dzienników Sándora Máraiego (1900–1989), jednego z najwybitniejszych dwudziestowiecznych pisarzy węgierskich.
Pisanie dziennika autor Wyznań patrycjusza rozpoczął w 1943 roku i kontynuował aż do samobójczej śmierci w 1989. W „Czytelniku” ukazał się dotychczas jednotomowy wybór z tego niezwykle obszernego diariusza. Publikowany obecnie tom, obejmujący lata 1943–1948, stanowi pierwszą część nowej, pięciotomowej edycji.
Dziennik Máraiego to dzieło intelektualisty, który w swoich notatkach zawarł refleksję nad światem, przemyślenia z lektur, ocenę socjologiczną i moralną współczesnych społeczeństw, namysł nad kondycją ludzką. Głębia myśli, bezwarunkowa uczciwość w ocenianiu otoczenia i siebie samego, błyskotliwość sformułowań, ironia i finezyjny dowcip – wszystko to nie pozwala oderwać się od lektury tej niezwykłej książki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Węgry, Włochy, Ameryka i pisarz
Dzienniki czytam rzadko, ale namiętnie. Nieważne czy są tylko zbiorem notatek, które nigdy nie miały trafić do czytelnika (a sława autora nie pozwoliła im zginąć), czy zredagowanymi zapiskami w zamyśle już przeznaczonymi dla odbiorcy – to z nich wyłania się najpełniejszy obraz autora, w twórczości często przycięty przez konwencję i wymogi gatunku.
Dla „Dziennika” Sándora Máraia kluczowa jest wielowymiarowość jego osoby połączona z burzliwością czasów, w których przyszło mu żyć. Drugi tom jego zapisków kręci się wokół dwóch tematów: emigracji i tęsknoty za ojczyzną oraz nadchodzącej starości. Na początku lat pięćdziesiątych pisarz musi uciekać z Węgier do Włoch – i choć nostalgia przebija z każdej napisanej w Italii strony, to autor wydaje się szczęśliwy. Martwi się o rodaków oraz rodzinę, boryka z poważnymi problemami finansowymi, ale znajduje pociechę w obrazie neapolitańskiej biedoty, co zaskakujące w przypadku człowieka tak chętnie powracającego do słowa „arystokracja”. Márai poświęca sporo miejsca kwestiom ekonomicznym, lecz ogólnie w okresie włoskim zdaje się wyznawać zasadę, że gdy wszyscy są ubodzy, to ubogi nie jest nikt. Ta tkwiąca z tyłu głowy myśl pozwala mu otwarcie zachwycać się neapolitańskim krajobrazem i formułować frazy świeże, często nawet dowcipne – co dla tego melancholicznego, cioranowskiego typu zupełnie, cóż, nietypowe. Przykład: oszczędnie, ale entuzjastycznie chwali zalety abstynencji, aby stwierdzić, że jest tylko jedna lepsza od niepicia wina. Picie wina.
Po przenosinach do Stanów Zjednoczonych, których pisarz wyraźnie się boi, „Dziennik” staje się zdecydowanie mroczniejszy. Nie dość, że Márai wyraźnie tęskni za włoskim pejzażem, to jeszcze zupełnie nie rozumie tak powszechnego i typowego dla Ameryki rozkochania w sukcesie oraz dążeniu do niego za wszelką cenę. W pewnym momencie pisze o amerykańskiej poezji (a odnieść można to do całego kraju), że rozumie ją, ale jej nie słyszy. Często zaznacza, iż w Europie pieniądze i sława były ubocznym skutkiem wielkości jednostki, a w jego nowej ojczyźnie – choć tego określenia unika za wszelką cenę – są pierwszym celem; za dostosowywanie do głosu publiczności liczne razy zgarnia widocznie lekceważony przez autora Hemingway. Zdecydowanie częściej Márai wspomina Węgry, coraz wyraźniej martwi się sytuacją na Starym Kontynencie, bardzo ostro i bez krzty litości krytykuje zarówno Związek Radziecki, jak i wszystkich, którzy otwarcie się sowieckiemu imperium nie sprzeciwiają.
To znaczne nasilenie stanów depresyjnych sprawia, że mocno uwidaczniają się mroczne strony osobowości autora. Wciąż potrafi zaskoczyć ciekawą myślą (wywodzi na przykład refleksję o antagonizmie techniki i natury z zestawienia...klimatyzatora i łuku) i kąśliwym, zapadającym w pamięć zdaniem („Bywa mi już gorąco w skali Fahrenheita, ale marznąć potrafię jeszcze ciągle tylko w skali Celsjusza”), ale widać wyraźnie, że nie radzi sobie ani z sytuacją osobistą, ani geopolityczną. Coraz częściej ucieka w homofobiczne diatryby (najczęściej wywodząc je z krytyki Gide'a, którego nazywa „starym demonicznym pederastą”), które są szczególnie przykre, gdyż próbuje pokryć je płytką warstwą racjonalizmu. Pozwala sobie także na przerażającą niechlujność intelektualną, gdy utożsamia bolszewików z Żydami – jego uzasadniony gniew skierowany przeciwko Związkowi Radzieckiemu przemienia się w bardzo podejrzaną niechęć rasową. Márai uwielbia krytykować współczesnych sobie za słabość charakteru, którą, niestety, sam wielokrotnie demonstruje. Wspomina o tym, że jest człowiekiem XIX wieku, który przypadkiem trafił w wiek XX – czasami objawia się to w sposób bardzo nieprzyjemny.
We wstępie zaznaczyłem, że każdy dziennik jest niemal bezpośrednim spotkaniem z człowiekiem – tak jest też w przypadku zapisków Máraia. I choć z pewnością nie jest personą kryształowo czystą, a jego osobiste wady widać tu bardzo wyraźnie, to bez wątpienia nie można jego myśli lekceważyć; w końcu to jeden z największych dwudziestowiecznych pisarzy Europy Środkowej. „Dziennik” warto przeczytać, bo to świetna literatura, nawet wtedy, gdy niezbyt ładna.
Książka na półkach
- 164
- 121
- 58
- 10
- 5
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
Opinia
Marai jak zwykle zachwyca. Węgier, który w sposób uniwersalny opisuje świat. Tak sobie wyobrażam obywatela Europy, świata. Człowieka wychowanego w wysokiej kulturze mieszczańskiej, chrześcijańskiej, z szerokim zapleczem intelektualnym. Człowieka, którego stać na rozsądną krytykę wbrew powszechnie panującej modzie (np. homokultury, wychwalanego nie wiadomo za co Freuda, perwesyjnego Gide'a, konsumpcjonizmu-amerykańskiego stylu życia). Stwierdzenie, że woli biednych, ale szczęśliwych Włochów a nie goniących za sukcesem, ale sfrustrowanych Amerykanów pasuje trochę do naszej sytuacji.
Ten tom Dziennika pokazuje niezłomność Marai'oego. Nigdy nie uwierzył w bolszewię tak jak wielu jego kolegów węgierskich po piórze (i Polaków, z których jeden dostał Nagrodę Nobla). Nie uwierzył we współczesne instytucje, które miały ratować świat, a na kongresach przyjmowały zbrodniarzy. Krótki opis Mołotowa przecierającego okulary podczas obrad ONZ przeraża do szpiku kości, jeśli człowiek uzmysłowi sobie co ten bandyta zrobił światu. Marai niemal na każdej stronie obnaża hipokryzję Zachodu wierzącego w komunizm i robi to w sposób znakomity, czasami dokładnie przewiduje przyszłość.
Długo delektowałem się tą lekturą. Jeszcze nie raz do niej wrócę.
Marai jak zwykle zachwyca. Węgier, który w sposób uniwersalny opisuje świat. Tak sobie wyobrażam obywatela Europy, świata. Człowieka wychowanego w wysokiej kulturze mieszczańskiej, chrześcijańskiej, z szerokim zapleczem intelektualnym. Człowieka, którego stać na rozsądną krytykę wbrew powszechnie panującej modzie (np. homokultury, wychwalanego nie wiadomo za co Freuda,...
więcej Pokaż mimo to