To moja trzecia książka Deirdre Purcell, a styl tej pani podoba mi się z każdym kolejnym tytułem coraz bardziej. To taka powolna spokojna narracja, ale każda kolejna strona odsłania przed czytelnikiem coraz nowsze, ciekawsze treści. Postaci stają się swojscy, chociaż nie są żadnymi super bohaterami, a może dlatego wydają się żywi i bardzo plastyczni. A cóż o samej treści? Historia rodziny, a może tylko jednej z córek spleciona z innymi członkami tejże rodziny, w której brakuje ciepła, a ludzie bardziej cenią sobie pozory niż wszelkie uczucia. A może to rodzina w której ta miłość jest okazywana ale przez jakieś „pokrętne dobro” jak określił to jeden z bohaterów.
Akcja powieści toczy się w Irlandii, gdzieś we współczesności, ale chwilami cofa się nawet do I połowy XX wieku. Narratorkami są dwie kobiety, początkowo trzeba bardzo uważać, aby nie pomylić czasów i osób, ale po kilku rozdziałach nie miałam już z tym żadnych problemów. Podobało mi się, jak na kolejnych stronach stawała się żywa rodzina Shine’ów, szczególnie zaś Violet ze swoją miłością, jak powoli pojawiały się i wyjaśniały kolejne tajemnice rodzinne, każda strona była dla mnie ciekawym przeżyciem. Dla miłośników D. Purcell podpowiem, że „Tajemnice" są w pewien sposób powiązane z „Dziećmi Eve".

To moja trzecia książka Deirdre Purcell, a styl tej pani podoba mi się z każdym kolejnym tytułem coraz bardziej. To taka powolna spokojna narracja, ale każda kolejna strona odsłania przed czytelnikiem coraz nowsze, ciekawsze treści. Postaci stają się swojscy, chociaż nie są żadnymi super bohaterami, a może dlatego wydają się żywi i bardzo plastyczni. A cóż o samej treści?...