"Ostatni templariusz"- tytuł dźwięczy mi w uszach, próbuje przedostać się w najdalsze zakątki mojej pamięci. Tak, pamiętam. Był taki film. Bez zawahania biorę książkę do ręki.
Powieść zaczyna się ciekawie. Czterech uzbrojonych ludzi w strojach rycerzy, na koniach, wkracza do Metropolitan Muzeum w Nowym Jorku. Strzelają do ludzi, kradną skarby, w tym maszynę kodującą, większości gościom mało interesującą. Jednak to co właśnie wydaje się być najmniej znaczące, okazuję się być największą ich zdobyczą.
Raymond Khoury wprowadza nas w usłaną tajemnicami historię Zakonu Ubogich Rycerzy Króla Chrystusa Świątyni Salomona, czyli inaczej mówiąc, Templariuszy, która nawiązuje również do postaci samego Jezusa i początków chrześcijaństwa. Do tego mamy oczywiście ciekawych bohaterów: szaleńca pragnącego ujawnić długo skrywaną przez Kościół prawdę o Chrystusie, duchownego, którego celem jest to, by ta prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego, ambitną panią archeolog oraz agenta FBI, który zauroczony nową towarzyszką, postanawia ruszyć wraz z nią w podróż.
Niestety, choć początek jest wciągający i dużo się dzieje z czasem tempo zwalnia. Pod koniec ponownie przyspiesza, jednak już nie tak, jakbym tego oczekiwała. Do tego z czasem fabuła robi się przewidywalna i nie stanowi już tak silnego magnesu. Książka broni się za to ciekawymi wątkami i historiami, więc nie jest to powód, by z tej pozycji zrezygnować.
Szczerze polecam!

"Ostatni templariusz"- tytuł dźwięczy mi w uszach, próbuje przedostać się w najdalsze zakątki mojej pamięci. Tak, pamiętam. Był taki film. Bez zawahania biorę książkę do ręki.
Powieść zaczyna się ciekawie. Czterech uzbrojonych ludzi w strojach rycerzy, na koniach, wkracza do Metropolitan Muzeum w Nowym Jorku. Strzelają do ludzi, kradną skarby, w tym maszynę kodującą,...