Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Spodziewałam się romansu i olewczego podejścia do tematu pochodzenia głównej bohaterki i samej kradzieży (Bóg mi świadkiem, czasami widziałam takie przypadki grafomanii w literaturze romansowej...), tymczasem nie mogłam się oderwać. Odniosłam wrażenie, że Roberts odrobiła pracę domową, ba, mocno się dokształciła przy tworzeniu fikcyjnego muzułmańskiego państwa na Bliskim Wschodzie (nie mam w tym temacie wielkiej wiedzy, ale debilizmów nie stwierdziłam). To nie jest powieść napisana "na odwal się", ba, zawiera tłumaczenia niektórych terminów w przypisach (PRZYPISACH. KTO WIDZIAŁ PRZYPISY W ROMANSACH?), co mnie lekko zdziwiło.
Powiem szczerze, lektura przyniosła mi sporo satysfakcji (pomijając momenty bardzo smutne, bo przy nich nie było mi do śmiechu). Gdyby tak wywalić wątek romansowy (który, o dziwo, nie dominuje nad powieścią, a tego się spodziewałam) lub inaczej go rozpisać (nie tak, że miłość i pożądanie wypływają z kartek szerokim strumieniem, ale w sposób bardziej stonowany, niewalący czytelnika po oczach banałami w stylu "spojrzał jej w oczy i zalała ją fala gorąca" - nie, to nie cytat, ale to zdanie spokojnie mogłoby nim być), to wyszłaby z tego naprawdę fajna książka. Bo tło kulturowe i realia są ciekawie odwzorowane.
Generalnie "Słodka zemsta" kojarzy mi się z amerykańskimi filmami z lat 80-90tych, takimi, które kiedyś można było zobaczyć w polskiej telewizji w środku tygodnia o nieludzkiej porze (po 22giej). Nic ambitnego, ale jednocześnie przyzwoity i przyjemny w odbiorze tytuł, taki odrywający od rzeczywistości i relaksujący).
Jak najbardziej można przeczytać.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Spodziewałam się romansu i olewczego podejścia do tematu pochodzenia głównej bohaterki i samej kradzieży (Bóg mi świadkiem, czasami widziałam takie przypadki grafomanii w literaturze romansowej...), tymczasem nie mogłam się oderwać. Odniosłam wrażenie, że Roberts odrobiła pracę domową, ba, mocno się dokształciła przy tworzeniu fikcyjnego...