Po świetnej serii "Dziesięć płytkich oddechów" bez zastanowienia sięgnęłam po tę pozycję. Nazwisko autorki miało mi zagwarantować wciągającą lekturę, ale tak się nie stało. Książka może nie jest zła, ale oczekiwałam czego innego. Trudno mi przypisać ją do konkretnego gatunku literackiego, a jeżeli miała być ona połączeniem romansu i kryminału, to niestety nie potrafię jej wpasować w żaden z nich. Jeżeli chodzi o wątek romantyczny, to tak naprawdę on w ogóle nie istnieje, a jeżeli miałby być to kryminał, to w kiepskim wydaniu, o bardzo lekkim charakterze. Fabuła jest przewidywalna, mimo małych zawirowań akcji i przerzucaniu podejrzeń z bohatera na bohatera. Odkrywane tajemnice nie wzbudzają sensacji i prowadzą do oczekiwanego zakończenia.
Historia wydaje mi się wtórna i pod pewnymi względami przypomina mi książkę Barbary Freethly "Wszystko czego pragnęła". Tak jak byłam urzeczona poprzednimi książkami pani Tucker, tak ta jest dla mnie rozczarowaniem. Może nie do końca jestem sprawiedliwa w ocenie, bo opieram ją zwłaszcza na fakcie, iż rozminęła się z moimi oczekiwaniami. Może gdybym nie znała dotychczasowej twórczości autorki moje zdanie byłoby inne.

Po świetnej serii "Dziesięć płytkich oddechów" bez zastanowienia sięgnęłam po tę pozycję. Nazwisko autorki miało mi zagwarantować wciągającą lekturę, ale tak się nie stało. Książka może nie jest zła, ale oczekiwałam czego innego. Trudno mi przypisać ją do konkretnego gatunku literackiego, a jeżeli miała być ona połączeniem romansu i kryminału, to niestety nie potrafię jej...