Trochę nie mój typ książki wole te bardziej sielankowe :) Jednak przeczytałam i nie jestem do końca pewna czy takiego zakończenia się spodziewałam? Wnioskując z innych książek autorki wiem że lubi zaskakiwać.
Viki przeszła w ciągu ostatni 10-ciu lat wiele i widać jak życie ją zmieniło. Za wszelką cenę chciała się uratować i zapomnieć o magazynie na zawsze. Dlatego doprowadziła do śmierci swojego psychopatycznego mężulka, a potem kilka innych osób. Na szczęście ostatecznie udało jej się uratować z rąk "przyjacieli" a swoje szczęśliwe zakończenie zaskakująco znalazła przy Travisie. Co było dla mnie zaskakującym zwrotem i z początku myślałam że to zbyt pochopna decyzja.
Viki niestety nigdy nie mogła liczyć na wsparcie matki która zawsze jej nienawidziła, jednak pod koniec książki matka podjęła próby pojednania to mimo wszystko myślę iż było to lekkim nadciągnięciem ze strony autorki.
Kolejny nie potrzebny jak dla mnie punkt to sprawa biologicznego ojca który pojawił się pod koniec książki... Przesadzone jak dla mnie. Pojawił się raz przeprowadzili rozmowę, jednak on nigdy w sumie jej chyba nie chciał poznać, gdyż autorka nie wspomina już o ich relacjach pod koniec książki. Nie wypowiadam się co do Stewarda bo nie chce mi się nawet myśleć. Jedyny pozytyw to taki że zostawił Viki spory majątek i dziewczyna nie musiała się martwić o swoją przyszłość. Nie wiem do końca co myśleć o Travisie. Z początku był tak złowrogo nastawiony, z kolei pod koniec książki stał się dziwnie milutkim mężusiem.

Trochę nie mój typ książki wole te bardziej sielankowe :) Jednak przeczytałam i nie jestem do końca pewna czy takiego zakończenia się spodziewałam? Wnioskując z innych książek autorki wiem że lubi zaskakiwać.
Viki przeszła w ciągu ostatni 10-ciu lat wiele i widać jak życie ją zmieniło. Za wszelką cenę chciała się uratować i zapomnieć o magazynie na zawsze. Dlatego...