Ożeż jasna cholera. Fuck!!!
Domagam się kolejnej części i to na już, bo ta historia wciągnęła mnie niesamowicie.

Ale do rzeczy:
Pewnego dnia Ella, 17-letnia sierota, dowiaduje się w szkole u dyrektora, że ma prawnego opiekuna - multimilionera Calluma Royala. Dziewczyna jest w szoku, nie zna gościa, nigdy o nim nie słyszała, więc przy nadarzającej się okazji ucieka gdzie pieprz rośnie. Oczywiście Callum ją odnajduje i wręcz siłą zaciąga do swojej posiadłości. Okazuje się, że ten Callum to przyjaciel jej ojca, którego Ella nigdy nie poznała. W sumie Royal okazuje się miłym facetem, ale jest jeden szkopuł – Callum ma synów. A żeby było bardziej intrygująco, jest ich pięciu i wszyscy nienawidzą nowoprzybyłego intruza.
Ale Ella nie da sobie w kaszę dmuchać. I za to należą się ogromne brawa dla autorek*. Miałam niezły ubaw będąc świadkiem wiecznych kłótni i docinek, głównie między Ellą i Reedem. Poniekąd ich relacja przypomina „Pięknego drania” Ch. Lauren.

Teoretycznie "Paper princess" to nie moja bajka, ponieważ nie znoszę gatunku new adult. Ale, po pierwsze - nie odczułam w ogóle nastoletniego wieku głównych bohaterów, po drugie - "Paper princess" to historia napisana tak, że nie sposób się od niej oderwać. Dlatego umieszczam ją na półce 'ulubione' i zaliczam do moich perełek. Mam nadzieję, że kolejna część mnie nie rozczaruje... tylko jak tu wytrzymać do końca lipca, kiedy "Paper princess" kończy się w takim momencie?

* Erin Watt to pseudonim dwóch autorek: Jen Federick i Elle Kennedy

Ożeż jasna cholera. Fuck!!!
Domagam się kolejnej części i to na już, bo ta historia wciągnęła mnie niesamowicie.

Ale do rzeczy:
Pewnego dnia Ella, 17-letnia sierota, dowiaduje się w szkole u dyrektora, że ma prawnego opiekuna - multimilionera Calluma Royala. Dziewczyna jest w szoku, nie zna gościa, nigdy o nim nie słyszała, więc przy nadarzającej się okazji ucieka gdzie...