Adriatyk. Miejsca, ludzie, historie
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Seria:
- Mundus
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
- Data wydania:
- 2016-05-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-05-19
- Liczba stron:
- 336
- Czas czytania
- 5 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788323340683
- Tłumacz:
- Andrzej Robak
- Tagi:
- Adriatyk Albania Bośnia i Hercegowina Chorwacja Czarnogóra Słowenia Włochy podróże historia Europy
Dla milionów Polaków wyjazdy nad Morze Adriatyckie stanowiły pierwszy kontakt z południem Europy. Włoskie czy chorwackie plaże były wymarzonymi miejscami na wakacyjny wypoczynek. Adriatyk to jednak nie tylko plażowanie w słońcu. Nad morzem, gdzie już w starożytności stykały się ze sobą Wschód i Zachód, nadal dochodzi do mieszania się kultur. Uwe Rada zabiera czytelnika w podróż do wyjątkowych miejsc na południu Europy. Apulia pamięta nie tylko o niemieckiej dynastii Hohenstaufów, lecz także o spuściźnie po Bizancjum. Albania, skąd jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia uciekano statkami do Włoch, zaczyna pielęgnować swoje tradycyjne związki z morzem. Autor dociera na wybrzeże w Czarnogórze i Bośni, na półwysep Istria, gdzie spotyka zadeklarowanych Europejczyków, a także do miasta Adria, od którego wywodzi się nazwa morza. Adriatyk to taki obszar w Europie, gdzie proces integracji przebiega na peryferiach, a nie w metropoliach. Te ostatnie leżą bowiem bardzo daleko
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Postrzępiony Adriatyk
Miała być to książka o narodach wokół tego morza: trochę historii, trochę geografii i własna podróż autora. I przez kilkadziesiąt pierwszych stron budziła nadzieję na interesującą lekturę. Uwe Rada wyjaśnił mi skąd się wzięła nazwa Adriatyk i oprowadził po włoskiej Adrii, podzielił wspomnieniami z Rimini i zawiódł do Apulii. Ten kawałek włoskiego wybrzeża opisał najciekawiej, jednostronnie, ale z niekłamaną i zaraźliwą sympatią opowiadając o swoim rodaku i krajanie Fryderyku II Hohenstaufie. Potem jednak była to już tylko równia pochyła. O ile rozdział o Albanii, mimo uproszczeń, jeszcze się bronił, od Czarnogóry (gdzie notabene autor chyba przerwał swój objazd, inne miejsca wydają się związane już z kolejnymi wycieczkami) było bardzo źle.
Najgorszą wadą książki jest nieuzasadnianie przedstawianych tez. To, plus ich jednostronność, zrodziło u mnie podejrzenie, że opisy zjawisk związanych z danym miejscem, autor przygotowywał na podstawie pojedynczej (no czasem podwójnej) przypadkowej lektury. Taki jest rozdział o Fiume (Rijece) i Gabrielu D'Annunzio - swoją drogą świetny przykład jak o niezwykle interesującej postaci da się nie napisać ani jednej ciekawej rzeczy - kiedy Uwe Rada nazywa D'Annunzio faszystą (to nie Mussolini, ani nie Hitler, nie jest to oczywiste) oczekuję uzasadnienia. Nie dostaję go. Tymczasem brak innego kontekstu wytwarza pokrewieństwo miedzy D'Annunzio a ustaszami występującymi rozdział wcześniej. Takie uprawianie historii jest nie tylko błędne, ale i szkodliwe, bo tworzy w umysłach czytelników nieistniejące powiązania. W rezultacie dostajemy książkę, w której rzeczy przedstawiane jako fakty mogą nimi nie być i którą trzeba na każdym kroku sprawdzać.
W miarę jak stron przybywa coraz bardziej przeszkadza porwana narracja i brak idei scalającej. Autor opisuje pojedyncze miejsca nad Adriatykiem, ich wybór jest subiektywny i ma prawo taki być, ale powinien czemuś służyć. Cel również mógłby być całkowicie subiektywny (gdzie dojedzie moje clio), albo abstrakcyjny (piękno na przykład, bo sporo u Uwe Rada cytatów z literatury), ale tu pomysł był chyba taki, żeby pokazać jak poszczególne punkty na nadadriatyckiej mapie łączą się z innymi w głębi kontynentu/ów i między sobą, i w ten sposób wielokulturowość regionu pokazać jako sieć powiązań. Ambitnie (samo podjęcie próby można chyba zaliczyć na plus). Niestety " Adriatyk" nie utkał żadnego kobierca. Dostajemy pojedyncze obrazy, nieprzemyślane i postrzępione. Autor przypomina niedouczonego studenta, który za mało przeczytał żeby wiązać rzeczy w całość. Nic tu nie ze sobą nie współgra.
Nie współgra również stylistycznie, bo jest to też książka bardzo źle napisana: Nie można jednak powiedzieć, że najlepszy okres w historii miasta [Triestu] zaczął się już w XVIII wieku. Po czym następuje akapit udowadniający, że właśnie wtedy się zaczął. Takie kwiatki zdarzają się na tyle często, że dla czytelnika szukanie sensu, w zdaniach bez sensu, jest zwyczajnie męczące.
Wracając jeszcze do szkodliwości, autor niestety bez zastanowienia szafuje słowem nacjonalizm - ma się wrażenie, że wszystkie ruchy narodowościowe wewnątrz monarchii austrowęgierskiej to nacjonalizmy. W ogóle bardzo złe są rozdziały związane z po-nowożytną historią regionu. Z lektury można na przykład wnioskować, że:
- rozpad monarchii austrowęgierskiej był wielkim złem, które przydarzyło się Europie Środkowej - bo monarchia Habsburgów, wspaniała, wielonarodowościowa, jednoczyła narody - ciut nie Unia Europejska. Dwustronicowy opis owacji jaką mieszkańcy Opatiji (Chorwaci) zgotowali Franciszkowi Józefowi wjeżdżającemu do miasta byłby interesujący gdybyśmy dowiedzieli się dlaczego tak było, podany jako fakt, stwarza natomiast mylny obraz stosunków między narodami wchłoniętymi (jest różnica między słowem wchłonięty a zjednoczony) przez Austro-Wegry, w moim przekonaniu skłonnymi raczej wystawiać Franciszkowi Józefowi świadectwa uznania w zacnym stylu Jaroslava Haska.
- ustasze to Chorwaci, a hitlerowcy to hitlerowcy - szczerze mówiąc jestem zwolennikiem poprawności politycznej, wierzę, że język nas kształtuje i popieram pisanie naziści zamiast Niemcy; ale wybiórcza poprawność polityczna jest gorsza niż jej brak: u Uwe Rada mamy włoski faszyzm, chorwackich ustaszów, ale hitleryzm nie ma swojego narodowego przymiotnika; (swoją drogą obóz koncentracyjny w Trieście - Risiera di San Sabba został założony i dowodzony był przez Niemców)
- sprawa polska - bo mamy w Adriatyku liczne nawiązania do Polski i Polaków. Cieszę się że były, bo w tej lichej książce pełniły dla mnie rolę ciekawostek, ale też żadnej innej funkcji do spełnienia nie miały. Obrazu stosunku Polaków do Adriatyku z pewnością nie stworzyły, co najwyżej dały zaskakujące wrażenie, jakoby Polacy w monarchii austrowęgierskiej byli uprzywilejowanym narodem. Widać, że Uwe Rada liczył na to, że zostanie w Polsce wydany i kokietował przyszłego czytelnika.
Mam zwyczaj kończenia książek, nawet bardzo słabych i tylko dlatego dotrwałam do ostatnich stron. Było to trudne i na finiszu tej lektury zgromadziła się we mnie frustracja, i jej właśnie dałam wyraz. Z pewnością gdybym "Adriatyk" porzuciła w połowie (na przykład wtedy, gdy autor pisze, że Split leży w północnej Dalmacji, a ja już wiem, że całe to niezwykłe wybrzeże sprowadził do Dubrownika i Splitu, i w dodatku nie napisał o tych miastach, mimo że w obydwu spotkał się z interesującymi osobami, nic co by wychodziło poza komunały), więc gdybym porzuciła tę książkę wcześniej, recenzja byłaby mniej nieprzychylna.
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego ma bardzo ciekawą koncepcję serii Mundus, tłumaczącej, w przystępny sposób współczesny świat. Czytałam w jej ramach udanych "Spadkobierców Zapomnianych Królestw". I mam nadzieję że to oni, nie "Adriatyk", wyznaczają standard tego przedsięwzięcia.
Agnieszka Ardanowska
Książka na półkach
- 96
- 39
- 11
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
Opinia
Nagle znalazłem się w okolicach Trogiru. Z marszu jeszcze w domu pakowałem książki i ktoś podpowiedział mi, weź "Adriatyk". Ruszając w drogę wpadłem do swojej księgarni. Była. Nie przeglądając nawet kupiłem. Następnego dania, już na miejscu zaczęła się dla mnie przygoda. I nie mam tu na myśli Chorwacji którą odbieram raczej chłodno, ale książkę Uwe Rady "Adriatyk". Napisane z wdziękiem i pasją nie podróżnika ale pielgrzyma który idzie aby pojąć i jeszcze do niczego nas nie namawia. Bardzo lubię teksty o miejscach do których potem mogę zaglądnąć. Tak było z Kave Lvxor w Splicie. Siedziałem na schodku najwyższym popijając znakomite espresso i podczytywałem co o tym mieście opowiadał autor. Czytałem nawet na głos znajomym... w otoczeniu murów Pałacu Dioklecjana. Takie otoczenie knajpy z książką lubię najbardziej. Książkę przeczytałem niestety szybko. Następna nie była już tak dobra...
Nagle znalazłem się w okolicach Trogiru. Z marszu jeszcze w domu pakowałem książki i ktoś podpowiedział mi, weź "Adriatyk". Ruszając w drogę wpadłem do swojej księgarni. Była. Nie przeglądając nawet kupiłem. Następnego dania, już na miejscu zaczęła się dla mnie przygoda. I nie mam tu na myśli Chorwacji którą odbieram raczej chłodno, ale książkę Uwe Rady...
więcej Pokaż mimo to