Do tej pory nie spotkałam się z twórczością Chmielewskiej i wiem już, że popełniłam ogromny błąd. Bo choć do tej pory jedynie narzekałam na tę książkę, tak teraz kajam się w pierś i serdecznie Wam ją polecam! Autorka przenosi nas do lat sześćdziesiątych, gdzie spotykamy się ze znudzonymi pracownikami tygodnika „Szósty Wieczór”. Sekretarz redakcji, Krzysio, szuka wraz ze swoimi współpracownikami ciekawego tematu, który byłby godny opisania w lokalnej gazecie. Od słowa do słowa, chłopcy wpadają na pomysł zorganizowania lądowania statku kosmicznego na garwolińskim rynku. Zachwyceni swoim pomysłem, angażują wszystkie możliwe osoby do realizacji projektu – zaczynając od mechaników i elektryków aż po zastępcę Ośrodka Badania Opinii Publicznej. Z wielką determinacją dziennikarze rozwiązują kolejne problemy, aby zobaczyć reakcję i stosunek mieszkańców dla gości z innej planety. Nikt jednak nie spodziewa się, jakie skutki przyniesie za sobą to niezwykłe, dla mieszkańców, wydarzenie. LĄDOWANIE W GARWOLINIE to zabawna historia, pełna świetnych i kreatywnych pomysłów. Choć początkowo książka była odrobinę nudna i irytująca, to później przerodziła się w ciekawą i humorystyczną opowieść. Całość jest naprawdę dobra, napisana świetnym językiem, choć przyznam, że kilkakrotnie musiałam sprawdzać znacznie poszczególnych słów. Dla wymagających – nie brakuje także wątków miłosnych  Książka ma zaledwie 246 stron i od momentu rozpoczęcia przez dziennikarzy przygotowań do lądowania, czyta się ją w ekspresowym tempie.

Do tej pory nie spotkałam się z twórczością Chmielewskiej i wiem już, że popełniłam ogromny błąd. Bo choć do tej pory jedynie narzekałam na tę książkę, tak teraz kajam się w pierś i serdecznie Wam ją polecam! Autorka przenosi nas do lat sześćdziesiątych, gdzie spotykamy się ze znudzonymi pracownikami tygodnika „Szósty Wieczór”. Sekretarz redakcji, Krzysio, szuka wraz ze...