Finał trylogii ‘Matt Pulaski’. Hmmm, tylko czy to na pewno książka z tym bohaterem…? Nie ulega wątpliwości, że on tu jest – bo jest. Ale jako postać, nie wiem, dziesięcioplanowa? Jeśli popatrzę na „Cień proroka” przez pryzmat całej trylogii, to jest to jej najsłabsza część. Dwie pierwsze skrzyły od akcji, były nią napakowane jak jakiś kulturysta-amator sterydami. Może i to było mało prawdopodobne, ale nie ulega wątpliwości że czytało się samo. Niestety, tak nie jest w rzeczonej części. Ta jest całkiem inna od wcześniejszych, i tu naprawdę pojadę po bandzie – ale to taka wersja „Dnia Szakala” dla ubogich, że użyję takiego określenia starając się nie obrazić nikogo. Państwo ISIS przygotowuje zamach na polskiej ziemi, i my, Czytelnicy, śledzimy kronikę tegoż. Nie powiem że mnie to nudziło, bo tak nie było. Ale spodziewałem się udanej kontynuacji „Tropiciela” i „Bractwa Nieśmiertelnych”, i nie dostałem tego. Na plus Autorowi poczytam to, że przy samym końcu uraczył mnie niebagatelnym twistem (Ahmed…), ale to wciąż za mało żeby ocenić tą część równie wysoko jak wcześniejsze.

Finał trylogii ‘Matt Pulaski’. Hmmm, tylko czy to na pewno książka z tym bohaterem…? Nie ulega wątpliwości, że on tu jest – bo jest. Ale jako postać, nie wiem, dziesięcioplanowa? Jeśli popatrzę na „Cień proroka” przez pryzmat całej trylogii, to jest to jej najsłabsza część. Dwie pierwsze skrzyły od akcji, były nią napakowane jak jakiś kulturysta-amator sterydami. Może i to...