Szarlotka

Okładka książki Szarlotka Agata Machczyńska
Okładka książki Szarlotka
Agata Machczyńska Wydawnictwo: Upiorne Muchomory literatura piękna
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Upiorne Muchomory
Data wydania:
2015-04-27
Data 1. wyd. pol.:
2015-04-27
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394215682
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1992
991

Na półkach: , , , ,

Niedługo czeka mnie maraton z książkami fantastycznymi i historycznymi, więc postanowiłam wziąć do ręki jeszcze jakąś książkę obyczajową. Padło na Szarlotkę, która zwracała na siebie moją uwagę prostą okładką. Objętością też nie grzeszy, a i fabuła mnie ciekawiła, gdyż do końca nie wiadomo, o czym ta Szarlotka jest.

Ela i Antek wracając z Czech mają wypadek. Oboje przeżywają mimo obrażeń, jednak mimo to nie potrafią się pozbierać. Chłopak nie potrafi wyrzucić z głowy tego, jak wyglądała jego dziewczyna w trakcie wypadku, ona nic nie pamięta. Po powrocie do Polski zaczynają przytrafiać im się różne dziwne rzeczy, których sami nie rozumieją.

Cała fabuła opiera się na tym, co się dzieje po wypadku w głowach bohaterów. Wydaje mi się, że dzieje się to tylko w nich, gdyż trudno mi wyobrazić sobie, że dzieje się to naprawdę. To jest minus tej książki. Podczas czytania czułam się tak, jak podczas lektury Ferdydurke, Gombrowicza. Na twarzy miałam jeden wielki znak zapytania. Autorka zdecydowanie przesadziła z groteską - wydaje mi się, że żeby używać tego zabiegu trzeba po prostu to umieć, a nie znam zbyt dużo pisarzy, którym by to wychodziło. Gatunek ten wymiera - tak myślę.

Jest to historia o poszukiwaniu siebie - tyle udało mi się zrozumieć. Bohaterowie są jednymi z tych, których nie lubię. Za bardzo cieszą się życiem. Narkotyki? Zdecydowanie stracili w moich oczach. Poza tym Agata Machczyńska przesadziła z ilością seksu na tych dwustu czterdziestu stronach. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ciągle myśleli tylko o tym, by gdzieś się zaszyć i... cieszyć sobą. Owe sceny erotyczne są zbyt odważne, jak na tematykę tej książki i faktu, że rodzice, czytając krótki opis i widząc okładkę, mogą sprawić tę pozycję swoim pociechom. Sama dałam się zwieść i spodziewałam się czegoś lżejszego. Szkoda, bo miałam nadzieję na coś, co sprawi mi mnóstwo radości.

To ja jestem budowniczym mojego wszechświata, jestem autorem mojego życia. Ja piszę samą siebie. Tworzę i jestem stwarzana jednocześnie. Jestem aktem pisania. Jestem słowem.

Zdziwiłam się, że autorka odważyła się wyjść poza prozę. Bardzo spodobał mi się fakt, że znalazłam w środku klasyczną tragedię składającą się z trzech aktów. Szkoda tylko, że nie skończyło się na tym. Pomieszanie prozy, tragedii, opowiadania, wierszy i piosenek... Co za dużo, to nie zdrowo i moja radość z lektury znacznie osłabła. Nie da się jednak ukryć, że styl pisania Agaty Machczyńskiej jest świetny. Nie można odmówić jej talentu i mam nadzieję, że następna jej książka będzie lepsza pod względem fabularnym. Z pewnością to sprawdzę.

Zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało. Pojawiło się jeszcze wiele pytań i potrzebuję chyba dogłębnej analizy literackiej, by to zrozumieć. Myślę, że ta książka stanie się kiedyś lekturą szkolną, tak bardzo jest niezrozumiała. Spędziłam czas na lekturze bardzo miło, jednak nie lubię czytać tego, czego nie rozumiem. Przed napisaniem tej recenzji myślałam, o czym właściwie to jest i do tej pory nie mam pojęcia. Przesłanie, że to sami tworzymy swoje życie jest jak najbardziej jasne. Fabuła tylko jest tak skomplikowana, że trudno cokolwiek z niej wyciągnąć.

Ta książka jest dobra dla tych, którzy lubią, kiedy autorzy wymuszają na nich analizę tego, co napisali. Ja nie należę do takich osób - wolę, jak wszystko od razu rozumiem. Wyczułam w autorce potencjał i żałuję, że Agata Machczyńska zabawiła się w książkę z gatunku realizmu magicznego i nie wytłumaczyła wszystkiego na końcu. Chaos nie jest dobry, kiedy nikt go nie kontroluje.

Niedługo czeka mnie maraton z książkami fantastycznymi i historycznymi, więc postanowiłam wziąć do ręki jeszcze jakąś książkę obyczajową. Padło na Szarlotkę, która zwracała na siebie moją uwagę prostą okładką. Objętością też nie grzeszy, a i fabuła mnie ciekawiła, gdyż do końca nie wiadomo, o czym ta Szarlotka jest.

Ela i Antek wracając z Czech mają wypadek. Oboje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
339
217

Na półkach: , , , ,

To miał być spokojny powrót Antka i Eli z Czech do Polski, ale potworny wypadek wszystko zmienia. Od tej pory życie dwójki młodych ludzi będzie zupełnie inne. Będą musieli zmierzyć się z dziwnymi rzeczami i brać udział w niecodziennych sytuacjach, aby odnaleźć sens i prawdę.

W ostatnim czasie przeczytałam kilka naprawdę dobrych książek polskich autorów – takich, które naprawdę mnie oczarowały i zachwyciły. Po przeczytaniu opisu Szarlotki i będąc jednocześnie w momencie pozytywnego nastawienia do polskiej twórczości, postanowiłam zapoznać się z historią Antka i Eli. Zachęcały mnie również do tego słowa na okładce książki, które mówiły, że „Szarlotka to powieść, w której szaleństwo staje się normalnością, a absurd okazuje się być bardziej logiczny od zdrowego rozsądku”. Dłużej nie trzeba było mnie przekonywać, jednak po kilku stronach Szarlotki odniosłam wrażenie, że coś chyba poszło nie tak…

Pierwsza część książki była dla mnie niezrozumiałym chaosem i zlepkiem dziwnych scen, które nijak ze sobą współgrały. Akcja mknęła do przodu w ekspresowym tempie, ale nie w pozytywnym słowa znaczeniu. Nie był to ten rodzaj akcji, który nie pozwala oderwać się od książki, a raczej przeskakiwanie w czasie, szybkie zmienianie wątku bez żadnego płynnego przejścia. W pewnym momencie zaczęło mnie też przerażać zachowanie głównych bohaterów. Rozumiałam to, że są po wypadku, w którym oboje uczestniczyli, że była to dla nich ogromna trauma, ale to podejrzane zachowanie połączone z przeskokami w akcji nie prezentowało się dobrze. Właśnie przez to coraz ostrożniej przechodziłam z rozdziału do rozdziału.
Gdzieś w jednej czwartej książki zmienia się forma – konkretnie na dramat. Hm, no dobrze, ciekawy pomysł, i przyznam, że chyba najlepszy w całej powieści. Taka „nowość” w środku książki prezentowała się dziwnie, ale jednocześnie interesująco. Odniosłam też wrażenie, że dzięki przejściu na dramat historia nabrała lekkości, odrobiny szaleństwa i wspomnianego na okładce absurdu.
Pomimo tego znaczącego plusa akcja dalej skakała z wątku na wątek i nie mogłam doszukać się niczego, co w jakiś sposób mogłoby te skrawki ze sobą połączyć. Niektóre zdarzenia i sytuacje nie miały też w ogóle sensu i zastanawiałam się, po co one zostały tu wciśnięte, napisane i dołączone, skoro absolutnie nic nowego nie wnosiły do powieści. A skoro mowa o bezsensownych scenach, to pasowałoby tu wspomnieć o scenach seksu. Autorka dosyć mocno skupiła się na ich opisywaniu (dlatego uważam, że jest to dosyć odważna książka),ale tak jak napisałam wcześniej – one również zostały wciśnięte gdzieś między wiersze, tak po prostu, żeby tylko były. Mało tego, dochodziło do nich w najmniej odpowiednich momentach, co nie wpływało pozytywnie na absurdalność i szaleństwo sytuacji, a jedynie zaniżało końcową ocenę książki.
Oprócz dramatu w Szarlotce możecie znaleźć również chociażby krótkie wiersze. Łączenie tylu form wypadło fajnie, jednak znów muszę się do czegoś przyczepić. Krótkie, rymowane wiersze w Szarlotce najczęściej wydawały mi się takie… dziwne. Na dłuższą metę również bez sensu. Ich przekaz do mnie nie trafiał, a i one pojawiały się w dziwnych momentach. Sam pomysł łączenia różnych rodzajów w jednej książce jest trafiony, ale wykonanie już niekoniecznie.
Są też dwa małe plusy, które pozytywnie wpłynęły i na ocenę, i na samą książkę. Jednym z nich jest pewien mały bohater, a mianowicie kot Jasio, który za każdym razem przywodził mi na myśl Mistrza i Małgorzatę. Może to za sprawą wszechobecnej magii i dziwnych sytuacji. Drugim pozytywnym akcentem Szarlotki jest styl autorki. Lekki i przyjemny, język zaś prosty i łatwy w odbiorze. Ma w sobie też odrobinę powagi, ale tylko momentami i dodaje tym uroku całości.

Szarlotka nie jest powieścią dobrą. Myślę, że nie jest nawet przeciętną. Jest po prostu niedopracowana. Mam wrażenie, że akcja miała być takim chaosem kontrolowanym, ale coś wymsknęło się spod panowania i wyszło z tego to, co wyszło. Na szczęście autorka może pochwalić się pomysłowością i dobrym stylem, dlatego mam nadzieję, że przyszłe książki będą lepiej dopracowane, a jednocześnie będą miały w sobie ten urok i nutkę szaleństwa, którą ma Szarlotka.


http://zanim-zajdzie-slonce.blogspot.com/2015/08/193-szarlotka-agata-machczynska.html

To miał być spokojny powrót Antka i Eli z Czech do Polski, ale potworny wypadek wszystko zmienia. Od tej pory życie dwójki młodych ludzi będzie zupełnie inne. Będą musieli zmierzyć się z dziwnymi rzeczami i brać udział w niecodziennych sytuacjach, aby odnaleźć sens i prawdę.

W ostatnim czasie przeczytałam kilka naprawdę dobrych książek polskich autorów – takich, które...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1702
1687

Na półkach: ,

"I to ja jestem budowniczym mojego wszechświata, jestem autorem mojego życia. Ja piszę samą siebie. Tworzę i jestem stwarzana jednocześnie. Jestem aktem pisania".


Jabłko, rodzynki, cynamon, goździki, a czasami nawet gruszka, morela, brzoskwinia i inne owoce stanowią pyszne nadzienie szarlotki. To wieloskładnikowe ciasto podane na różne sposoby, może smakoszy łakoci bardzo zaskoczyć. Analogicznie do składu tego wypieku, prezentuje się książka Agaty Machczyńskiej, która niczym szarlotka, zrobiona została z wielu składników, połączonych w jedną, fabularną, dość zjadliwą całość.

Agata Machczyńska to poetka, pisarka i z zamiłowania humanistka, a z wykształcenia anglistka. Autorka wolny czas spędza pisząc, rysując, zbierając życiowe doświadczenia i obmyślając plan światowej rewolucji. "Szarlotka" to jej debiut prozatorski. W sieci znajdziecie także blog pisarki pt. "Przepis na szarlotkę".

Antek i Ela, tworzący udany związek, wracają z Czech do Polski. Podczas podróży stają się uczestnikami groźnego wypadku samochodowego, z którego na szczęście wychodzą uratowani. Jednak nie wszystko wraca do normy, bowiem w życiu bohaterów zaczynają dziać się dziwne rzeczy, przy których zatarta zostaje cienka linia pomiędzy szaleństwem a normalnością. Bohaterowie w tym wszystkim zaczynają gubić to, co ich kiedyś połączyło.

"Szarlotka" to wieloskładnikowa książka, w której proza to jedynie jeden z wielu elementów, składających się na całe dzieło. I muszę przyznać, że zostałam zaskoczona, bowiem początkowe niecałe siedemdziesiąt stron tej lektury nie zapowiadało takiego właśnie kolażu. Połączenia prozy z poezją, piosenkami oraz co najbardziej zaskakuje – dramatem nazwanym "ZŁOTE MIASTO. Tragedia w trzech aktach". Taki dość duży rozstrzał literacki z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, bowiem nie każdy lubi styl liryczny, czy też klasyczną tragedię rozpisaną na trzy akty. Czytelników, którzy wielbią typową prozę narracyjną, takie elementy mogą zwyczajnie nudzić. Mnie z pewnością zaskoczyły i pomimo poczucia swoistego przesytu tą wariancją różnych odmian gatunków literackich, lektura tej książki stała się dla mnie ciekawym doświadczeniem.

Historia dziwnych wydarzeń dziejących się w życiu Antka i Ewy okraszona została sporą dawką uwielbianego przeze mnie realizmu magicznego, którego elementy autorka idealnie wplotła w fabułę swojej książki. Widoczny jest w niej również absurd oraz symbolizm wyrażający się poprzez wywoływanie u czytelnika luźnych skojarzeń, a także poprzez ukazanie zdarzeń, które niekoniecznie były ze sobą powiązane w typowo przyczynowo-skutkowy sposób. W "Szarlotce" znajdziecie także trochę humoru, trochę uśmiechu, ale również poprzez dość opisowe sceny erotyczne – szczyptę prowokacji. Jak widzicie więc, to książka pełna niespodzianek i nie wiadomo, czego spodziewać się na jej każdej, kolejnej stronie. A ja lubię takie wyzwania literackie, które pobudzają moje szare komórki do głębokiej analizy i refleksji.

Agata Machczyńska popełniła książkę, która w wielu swoich elementach nasuwa mi skojarzenie traktatu o szczęściu. O tym, że sami jesteśmy kreacjonistami naszego życia i sami tworzymy to, co daje nam zadowolenie. I niezmiernie przypadło mi do gustu porównanie ludzi i ich życia do autora oraz jego książki, którą sam stwarza. Taka symbolika, niezwykle trafiona, oddaje kwintesencję całego dzieła, tego wszystkiego, co musieli przejść bohaterowie, by odnaleźć siebie na nowo.

Wydawałoby się, że książka z tak smakowitym tytułem będzie lekką powieścią, nie wyróżniającą się niczym specjalnym wśród setek innych. Pozory jednak mylą, bowiem "Szarlotka" z pewnością nie jest książką, jakich wiele na naszym rynku wydawniczym. Zaliczyłabym ją do literatury niszowej, bowiem jej wielopłaszczyznowa treść zaspokoi jedynie nieliczne gusta czytelnicze. Dla mnie jej lektura była interesującym eksperymentem i jestem ciekawa, co też autorka pokaże nam w swoich kolejnych dziełach.


http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/

"I to ja jestem budowniczym mojego wszechświata, jestem autorem mojego życia. Ja piszę samą siebie. Tworzę i jestem stwarzana jednocześnie. Jestem aktem pisania".


Jabłko, rodzynki, cynamon, goździki, a czasami nawet gruszka, morela, brzoskwinia i inne owoce stanowią pyszne nadzienie szarlotki. To wieloskładnikowe ciasto podane na różne sposoby, może smakoszy łakoci bardzo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
128
20

Na półkach:

Życie Antka i Eli jest całkiem przeciętne, do czasu wypadku w drodze powrotnej z Czech. To jedno wydarzenie sprowadza za sobą kolejne, każde dziwniejsze od poprzedniego. Po powrocie do domu, okazuje się, że ani Antek, ani Ela nie mają już pracy, muszą sobie więc jakoś radzić...

Do debiutów podchodzę zazwyczaj z ostrożnością, wolę sprawdzonych autorów, lubię wiedzieć, że dostanę dokładnie to, czego oczekuję, a nawet więcej. Nie powiem, że Autorka "Szarlotki" przekonała mnie do początkujących pisarzy, chociaż na książce się nie zawiodłam. Powieść Agaty Machczyńskiej jest pełna niespotykanych zdarzeń, dziwnych wypadków i incydentów.

Przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać po tej książce, zanim po nią sięgnęłam. Na okładce widnieje ostrzeżenie przed absurdami i szaleństwem, ale nie przypuszczałam, że aż w takim stopniu. Było kilka momentów, kiedy nie do końca ogarniałam, co tam się w ogóle dzieje, niektórych rzeczy w ogóle nie pojmowałam, serio. Jednak Antkowi i Eli zdawało się to aż tak bardzo nie przeszkadzać, jak mi, nie byli wystarczająco wstrząśnięci, poruszeni czy oburzeni. Łatwiej dopuszczali do siebie pewne fakty, bez potrzeby wyjaśniania ich.

Książkę czytało się szybko, jest prosta w odbiorze. W "Szarlotce" znajdziemy różne style literackie, z którymi Autorka świetnie sobie poradziła. Brakowało mi jednak opisów uczuć, wszystko wydawało się być odrobinę bezbarwne, bezosobowe, sztywne.

Choć mam książce sporo do zarzucenia, muszę przyznać, że byłam zaintrygowana, a jeśli kiedyś pojawi się dalsza część, z chęcią po nią sięgnę. Mogę polecić ją wszystkim, którzy chcą się oderwać od zwyczajnej rzeczywistości i przeżyć coś szokującego.

http://books-pal.blogspot.com/2015/06/szarlotka-agata-machczynska.html

Życie Antka i Eli jest całkiem przeciętne, do czasu wypadku w drodze powrotnej z Czech. To jedno wydarzenie sprowadza za sobą kolejne, każde dziwniejsze od poprzedniego. Po powrocie do domu, okazuje się, że ani Antek, ani Ela nie mają już pracy, muszą sobie więc jakoś radzić...

Do debiutów podchodzę zazwyczaj z ostrożnością, wolę sprawdzonych autorów, lubię wiedzieć, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
691
408

Na półkach: , ,

Blog autorki nawiązujący do jej debiutu:http://www.przepisnaszarlotke.pl/

Szarlotka jest książką polskiej autorki Agaty Machczyńskiej. Z początku niepozorny opis zamieszczony na okładce nabiera większego sensu po przeczytaniu tej powieści - całkowicie się z nim zgadzam. Książka ta to istne szaleństwo, tu nie ma miejsca na normalność czy szarą codzienność. Absurd wydaje się rozsądniejszy w walce przeciwko logice. Autorka zastosowała wiele gatunków literackich w tekście, aby podkreślić znaczenie danych sytuacji. Przykładowo znaleźć można tutaj tragedię, ale tylko w trzech aktach, która "już jest absurdem i zerwaniem z tradycją, bo klasyczne tragedie mają pięć aktów, zaś trzy akty mają komedie"*.

Jak możecie się także domyśleć, bohaterowie nie są schematycznymi postaciami, które pojawiają się w innych powieściach. Różnią się od nich w dużej mierze. Ela uwielbia pisać, tworzyć, ale od wypadku coś się zmieniło. Kobieta zaczyna się zmieniać, a wraz z nią Antek, który koniec końców znajdzie się w miejscu, do którego wysłałby go każdy człowiek przy zdrowych zmysłach. To jednak nie koniec, ponieważ 'wycieczka' do Złotego Miasta i wydarzenia, które spotkały tę parę uzmysłowiły im, czym dla nich jest szczęście. Nawet jeśli oznaczało to niejasne dla nas zachowania. Ich szczęście to oni sami, kiedy są razem.

Czytając tę książkę, dużo myślałam o tym, dlaczego jako przewodni wątek czy temat autorka wybrała rzeczy, które z pewnością nie są codzienne, normalne. Brałam pod uwagę różne aspekty; chęć pokazania psychiki ludzkiej po przeżytym wypadku czy kilku jointach lub nawet czysty absurd, czyli to, o czym nie pisze się za wiele. Myślę jednak, że tak naprawdę każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ każdy z nas jest inny i możemy doszukać się różnych przyczyn, powodów. Nie potrafię jeszcze tego do końca wyjaśnić czy przedstawić, bo po prostu mogłam nie wyłapać wszystkiego z tekstu po przeczytaniu go tylko raz - z pewnością zrobię to ponownie, ale nie teraz czy w najbliższym czasie. Uczynię to wtedy, gdy będę miała za sobą większy bagaż doświadczeń życiowych lub wtedy, kiedy po prostu będę bardziej gotowa na pełną interpretację tejże historii.

Podczas czytania Szarlotki i trzymania jej w dłoniach towarzyszyło mi trochę dziwne uczucie, ponieważ książka, która ma 240 stron jest cięższa od nieraz grubszych od siebie swoich poprzedniczek. Z pewnością powodem jest papier, na którym wydrukowany jest tekst, a jest to biały i śliski jego odpowiednik. Pierwszy raz spotkałam się z takim papierem w książce, więc było to dla mnie nowe doświadczenie. Jeśli chodzi o okładkę i szatę graficzną, nie jest ona jakoś bardzo skomplikowana, jednak w jakiś sposób nawiązuje do treści, co jest bardzo ważne. Może nie jest jakoś bardzo wygórowana czy zaskakująca, lecz nie jest także taka zła.

Nie przedłużając, powieść Agaty Machczyńskiej nie jest książką, która przychodzi lekko, łatwo i przyjemnie, ale która daje nam do myślenia, snucia refleksji. Zdecydowanie skierowana jest do osób dojrzałych, które będą mogły dogłębnie ją zrozumieć - ja przyznam się, że niezupełnie zagłębiłam się w problem głównych bohaterów, ponieważ w pewnym momencie stało się to trochę jak dla mnie przytłaczające. Nie jest to czymś złym, ale tylko sygnałem, bym mogła powrócić do lektury Szarlotki za parę lat, czy dłuższy okres czasu, a wtedy odnajdę to, co teraz przeoczyłam.

Polecam, byście się zapoznali z treścią, może to akurat coś dla Was? :)

*Niektóre informacje otrzymałam od pani Agaty drogą mailową, za co dziękuję.

http://oxu-czytanie.blogspot.com/2015/06/szarlotka-agata-machczynska.html

Blog autorki nawiązujący do jej debiutu:http://www.przepisnaszarlotke.pl/

Szarlotka jest książką polskiej autorki Agaty Machczyńskiej. Z początku niepozorny opis zamieszczony na okładce nabiera większego sensu po przeczytaniu tej powieści - całkowicie się z nim zgadzam. Książka ta to istne szaleństwo, tu nie ma miejsca na normalność czy szarą codzienność. Absurd wydaje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1159
477

Na półkach: , , ,

Ela i Antek to młodzi, szczęśliwi ludzie. Niestety do czasu, gdy wracając z wakacji w Czechach mają wypadek samochodowy, przez który ich życie kilkakrotnie wywróci się do góry nogami. Oprócz pewnej traumy, szczególnie u Eli, do młodych zaczyna bardzo szybko powracać wydarzenia i osoby z przeszłości, które do tej pory mieszkały w ich pamięci. Kolejne wydarzenia są tak nieprawdopodobne, że ciężko je zrozumieć, a co dopiero przeżyć. Zapraszam na książkę, w której absurd goni absurd.


W ostatnim czasie w moje ręce wpadała cała masa debiutów. Niektóre z nich były bardziej lub mniej udane, jednak zdecydowana większość autorów powielała dobrze znane już schematy. Pani Machczyńska postawiła na oryginalność i dobrze jej to wyszło. Szalona historia łączy w sobie świat realny z wymyślonym, gdzie z czasem zacierają się granice pomiędzy nimi.

Tytuł książki jest nieco zwodzący. Co prawda, przed zabraniem się za powieść czytałam jej opis, ale mimo to dziwiłam się w trakcie jej czytania. Przecież taki smaczny tytuł musi się w jakiś sposób wiązać z treścią, prawda?

"Szarlotka", choć naprawdę ciężko to zauważyć, jest debiutem, bardzo udanym. Autorka nie raz udowadnia czytelnikowi, że potrafi świetnie pisać w różnych stylach, bo oprócz opowiadania znajdziemy także teksty piosenek, poezję, a nawet trzyaktową tragedię! Troszkę zbyt dużo tego wszystkiego, ale nie da się powiedzieć, że pani Machczyńska nie potrafi pisać.
Książka oprócz akcji rozwijającej się z każdą stroną Autorka wprowadziła nieco magii. Niby po wszystkim, co wymyśliła pani Agata powinnam się była tego spodziewać, ale zaskoczyło mnie to nie powiem. ;)

Powieść jest bardzo ciekawa, więc jeśli chcecie się dowiedzieć troszkę o najlepszej szarlotce na świecie serdecznie Was zachęcam. A nuż Wam tak zasmakuje, że będziecie chcieli więcej.

Ela i Antek to młodzi, szczęśliwi ludzie. Niestety do czasu, gdy wracając z wakacji w Czechach mają wypadek samochodowy, przez który ich życie kilkakrotnie wywróci się do góry nogami. Oprócz pewnej traumy, szczególnie u Eli, do młodych zaczyna bardzo szybko powracać wydarzenia i osoby z przeszłości, które do tej pory mieszkały w ich pamięci. Kolejne wydarzenia są tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
517
243

Na półkach:

Nie każde życie jest realne. A już zdecydowanie nie takie, gdzie po jednym wypadku następuje sekwencja nieprawdopodobnych zdarzeń, które aż biją w oczy swoim absurdem. Jednak ten absurd można albo zaakceptować, albo znienawidzić i kompletnie nie zrozumieć jego przesłania.

Z Szarlotką pani Agaty dużo ryzykowałam. Z jednej strony jest to jej debiut literacki, a z debiutami bywa naprawdę różnie. Z drugiej zaś, opis z tyłu okładki przypomina mi trochę prozę Gombrowicza, no, może też Sąsiadów Adriana Markowskiego. Ale to, co zastałam w środku przeszło moje wszelkie wyobrażenie. Po lekturze doszłam do wniosku, że jestem pełna mieszanych, wręcz sprzecznych, uczuć, co skutecznie pozbawiło mnie umiejętności napisania czegokolwiek logicznego.

Antek i Ela wracając z wakacji ulegają wypadkowi. Spędzają kilka tygodni w jednym z czeskich szpitali. Jednak czytelnik niemal od razu zostaje przeniesiony z powrotem do miasta, w którym mieszkają: do domu bez światła, wody i prądu. Sami bohaterowie zostają wyrzuceni z pracy, a żyją jedynie z marnych oszczędności. Tutaj nawet rodzina nie jest w stanie pomóc. Do tego w ich życiu dochodzi do kilku niespodziewanych, wręcz nierzeczywistych wydarzeń.

Agata Machczyńska łączy prozę z dramatem, uzupełniając tę mieszankę odrobiną poezji. Do tej pory nie potrafię zrozumieć celu tego zabiegu. O ile niektóre wiersze trafnie oddają sytuacje, o tyle fragment z podziałem na role jest jeszcze większą abstrakcją. Miało być nowatorsko, ale niestety coś nie wyszło. Jeśli chodzi o fragmenty pisane prozą, to można nawet powiedzieć, że są całkiem udane. W miarę spójne, zawierające dobry pomysł na fabułę. Jednak z wykonaniem jest o tyle gorzej, iż autorka za bardzo skupia się na akcji. Wszystkie wydarzenia dzieją się po sobie tak szybko, że nie sposób czasami jest się połapać o czym w danej chwili jest mowa. Raz Ela się modli, potem nagle widzi swojego zmarłego psa i nie ma przy tym podanego żadnego porządku przyczynowo-skutkowego. A to prowadzi już do częstych błędów logicznych skutecznie niszczących przyjemność czytania. Natomiast ta część dramatyczna już zdecydowanie bardziej kojarzy mi się z nowatorstwem. Podział na role i późniejsze sytuacje mają sens. Nie mniej jednak muszę zwrócić uwagę na zbyt długie didaskalia i nieuporządkowane, chaotyczne i drewniane dialogi, które często nie były ze sobą w żaden sposób uporządkowany.

Szarlotce brakuje korektora, albo kogoś kto zająłby się też edycją i pilnowaniem nieścisłości w fabule. Z drugiej strony trzeba zaznaczyć, że książka została wydana przez sama autorkę, więc wiadomo, że proces wydawniczy wyglądał zupełnie inaczej. Jednak nie można dopuścić do takiej sytuacji, że czytelnik dostaje egzemplarz, któremu brakuje kilku istotnych szczegółów.

Szarlotka to książka, którą albo się polubi, albo nie. Osobiście nie potrafię się do niej do końca przekonać ze względu na błędy logiczne i niespójną, aż nazbyt abstrakcyjną fabułę. Moim zdaniem Szarlotka wymaga jeszcze kilku poprawek, a wtedy jej nowatorstwo i oryginalność będzie mogła zostać doceniona przez szersze grono czytelników. Jednak jestem ciekawa, co inni myślą o tym sposobie ukazania losów bohaterów.

Nie każde życie jest realne. A już zdecydowanie nie takie, gdzie po jednym wypadku następuje sekwencja nieprawdopodobnych zdarzeń, które aż biją w oczy swoim absurdem. Jednak ten absurd można albo zaakceptować, albo znienawidzić i kompletnie nie zrozumieć jego przesłania.

Z Szarlotką pani Agaty dużo ryzykowałam. Z jednej strony jest to jej debiut literacki, a z debiutami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
962
545

Na półkach: , , , ,

"Szarlotka" to debiut polskiej autorki Agaty Machczyńskiej, która prowadzi blog Przepis na szarlotkę, gdzie znajdziecie fragmenty powieści, inspiracje i inne ciekawostki na temat książki. Jak prezentuje się jej wnętrze?

Życie Antka i Eli już nigdy nie będzie takie samo. W drodze powrotnej z Czech do Polski dochodzi do wypadku, który nieodwracalnie odmienia ich samych oraz codzienność, z którą muszą się zmierzyć, co sprawia, że to co nieprawdopodobne, może być jak najbardziej realne...

Książka zaczyna się dość 'niewinnie' i nic nie zapowiada tego, co znajdziemy na dalszych stronach. Antek i Ela wracają z wakacji, gdy dochodzi do wypadku. Oboje lądują w szpitalu na długie tygodnie. Pierwsza myśl: będzie to książka o dochodzeniu do siebie po wypadku. Nie czytam aż tak wiele książek obyczajowych, ale "Szarlotka" szybko wciąga i nie przeszkadzał mi ten domniemany temat; wydawał mi się nawet ciekawy. Jest on jednak domniemany, ponieważ tak, w pewnym sensie "Szarlotka" jest o tym, jak dwójka, młodych ludzi radzi sobie po wypadku, ale nie w taki sposób, jak się tego człowiek spodziewa...

"Szarlotka" to debiut, ale po języku zdecydowanie tego nie widać. Już czytając fragmenty zauważyłam, że są napisane naprawdę dobrze i to samo czułam czytając książkę. Agata Machczyńska udowadnia, że dobrze się czuje w różnych stylach, bowiem w książce znajdziemy wiele różnych form utworów literackich. Poza prozą, mamy tutaj poezję, piosenki, utwory, opowiadanie oraz klasyczną tragedię podzieloną na trzy akty. Wszystko pięknie, ale przy ledwo 240 stronach i dość dużej czcionce, to wszystko po prostu gryzło się ze sobą i zostało jakoś tak stłamszone. Za dużo rzeczy na raz i choć nie można odmówić autorce talentu, to jednak nie uważam, żeby taka wariacja stylów wyszła "Szarlotce" na dobre.

Książka jest z gatunku realizmu magicznego. Jak napisałam, nie spodziewałam się tego, ponieważ książka zaczyna się tak zwyczajnie, a później sytuacja robi się coraz bardziej szalona. Sama nie wiem, co mam o tym myśleć, ponieważ wiele momentów po prostu wprawiało mnie w konsternacje i nie wiedziałam po prostu, co mam ze sobą zrobić i jak sobie poukładać tę historię w głowie. Nie zmieniło się to aż do ostatniej strony, która zostawia czytelnika z większą ilością pytań niż odpowiedzi.

Powieść "Szarlotka" zawiera w sobie również wiele, odważnych scen erotycznych, ale to naprawdę wiele jak na te kilka dni, w których dzieje się główna akcja powieści. Jeden z takich fragmentów możecie przeczytać na stronie autorki, tutaj.

"Szarlotka" to bardzo ciekawa książka, choć teraz już wiem, że zupełnie nie dla mnie. Myślę, że wielu osobom może się spodobać, o czym świadczy fakt, że pierwsze recenzje są bardzo pozytywne, więc o tym, czy zasmakuje Wam "najlepsza szarlotka na świecie", musicie przekonać się sami.

"Szarlotka" to debiut polskiej autorki Agaty Machczyńskiej, która prowadzi blog Przepis na szarlotkę, gdzie znajdziecie fragmenty powieści, inspiracje i inne ciekawostki na temat książki. Jak prezentuje się jej wnętrze?

Życie Antka i Eli już nigdy nie będzie takie samo. W drodze powrotnej z Czech do Polski dochodzi do wypadku, który nieodwracalnie odmienia ich samych oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
74
46

Na półkach: ,

Czasami po przeczytaniu niektórych książek, spotykam się z tym, że mam wobec nich bardzo mieszane uczucia. Tak mieszane, że sama nie jestem w stanie stwierdzić, czy dana pozycja przypadła mi do gustu czy nie. Następstwem tego jest to, że więcej czasu spędzam na przemyślenia nad tym tworem, niż na samą jego lekturą. Coś takiego dopadło mnie w przypadku Szarlotki autorstwa Agaty Machczyńskiej. I pewnie uznacie mnie za wariatkę, ale jakimś cudem mi się to spodobało! Co na to wpłynęło? Przekonajcie się sami!
Antek i Ela to szczęśliwa para, która wiedzie spokojne życie. Do czasu, aż pewnego dnia, gdy wracają z Czech, przytrafia im się okropny wypadek samochodowy. Na całe szczęście bohaterowie cudem wychodzą z niego cało, jednak coś w ich życiu polega zmianie. Oprócz powypadkowej traumy, młodych nawiedzają duchy przeszłości. Przechodzą oni przez rzeczy ocierające się o fantastykę, a także sporą dawkę absurdu. Wszystko to, co ich spotyka, jest zarazem niewytłumaczalne i niezrozumiałe, ale gdzieś tam zahacza o granice zdrowego rozsądku. Czy Antek i Ela będą w stanie odnaleźć w tym wszystkim samych siebie i to, co ich połączyło?
Na początku wspomnę o samej promocji książki. Moim zdaniem założenie bloga, specjalnie jej poświęconemu, jest wspaniałym pomysłem! Nie traktuje on twardo o samej powieści, ale w błyskotliwy sposób do niej nawiązuje, pokazując powody, dla których warto po nią sięgnąć i zatracić się w niej. Jednak mimo to sądzę, że lektura tej książki bez lektury bloga, byłaby stracona i skazana na całkowite niepowodzenie, ponieważ w przeciwnym razie nie zrozumie się jej tak dobrze. Było tak w moim przypadku. To właśnie stałe wizyty na blogu zapewniły mi mocniejsze ugruntowanie moich refleksji "po-czytelniczych". A możliwe, że gdyby nie on, pogubiłabym się w dość absurdalnym świecie przedstawionym...
A był on czasami aż nazbyt przytłaczający... Powieści nie da się po prostu określić nazwą jednego gatunku. Ni to książka fantastyczna, ni to obyczajowa, trochę w niej z romansu erotycznego, czystej liryki i elementów z półki "literatura refleksyjna". Wszystkiego było po trochu i to właśnie to sprawiło, że niekiedy czułam się zagubiona i zmęczona. Dodatkowo spokojna i harmonijna narracja, w połowie powieści jest przerwana dramatyczną wstawką pod tytułem ZŁOTE MIASTO: Tragedia w trzech aktach. Myślę, że przeważyło to szalę przesady.
Jednak, jakby nie było, nie spowodowało to, że znienawidziłam tę książkę bez końca. Musiałam spędzić dużo czasu nad tym, aby w pełni ją docenić, ale uważam, że było warto. Gdzieś pod warstwą tego absurdu, można doszukać się spokojnie płynącej prawdy. Książka ukazuje problem przyszłości w wymiarze teraźniejszości. Bohaterowie sądzą, że nic nie jest w stanie zmienić ich przyszłości, dopóki nie odkrywają, że tak naprawdę sami biorą za pełną odpowiedzialność. Ich czyny, słowa i intencje mogą zdziałać więcej, niż sądzą, dlatego nie boją się odkrywać niezmierzone wcześniej lądy, nie boją się żyć pełnią życia i nie żałują wszystkiego, co przydarzyło im się w trakcie lektury. A było tego sporo. Po prostu biorą to za kolejną, bardzo istotną, życiową lekcję, która może nauczyć ich większej wrażliwości na siebie nawzajem. Dodatkowo powieść obrazuje bardzo zachwianą i absurdalną wizje świata, który przecież na co dzień nas otacza. Zakłamanie i nonsensy dnia codziennego, to tylko przykrywka, pod którą chowa się powód tego całego rozgardiaszu. A jesteśmy nim my sami - my, którzy nie potrafimy wyzbyć się barier, które trzymają nas w tym toksycznym świecie.
Książka przypominała mi dobre przedstawienie w teatrze, była dla mnie sztuką na wysokim poziomie. Sztuką niedosłowną, ale jakże bogatą w domysły. Sztuką samą w sobie, a nie sztuką dla sztuki. Myślę, że moja nauczycielka Wiedzy o Kulturze bardzo doceniłaby tę książkę, ze względu na wielobarwność płaszczyzn, na których możemy ją interpretować. Dowolność jest duża i zapewne każdy inaczej pojmie tę powieść, ale to właśnie to jest jej mocnym atutem. Myślę jednak, że najbardziej przypadnie do gustu osobą, które podczas czytania nie potrzebują zdrowego rozsądku, wyzbywają się wszelkich spekulacji i domysłów. To książka dla tych, którym nie przeszkadza wizja niezrozumienia i pomieszania, dla tych, którzy docenią czysty artyzm i będą z niego czerpali wielkimi garściami. A kto wie - może ten surrealizm świata i człowieka w nim żyjącego przypadnie Wam do gustu?

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Autorce, Agacie Machczyńskiej.

Czasami po przeczytaniu niektórych książek, spotykam się z tym, że mam wobec nich bardzo mieszane uczucia. Tak mieszane, że sama nie jestem w stanie stwierdzić, czy dana pozycja przypadła mi do gustu czy nie. Następstwem tego jest to, że więcej czasu spędzam na przemyślenia nad tym tworem, niż na samą jego lekturą. Coś takiego dopadło mnie w przypadku Szarlotki autorstwa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1742
985

Na półkach: ,

,,Szarlotka” to książka debiutującego wydawnictwa ,,Upiorne Muchomory”. Nazwa i logo są według mnie kapitalne i chwytliwe. Kto raz o nich usłyszy zapamięta na bardzo długo.

,,Szarlotka” opowiada o Antku i Eli, którzy zupełnie niespodziewanie doznają wypadku samochodowego. Od tej pory zaczynają dziać się niezwykle i dziwne rzeczy, które wywracają ich życie do góry nogami.

Tytuł mógłby was zwieść. Co sobie myślicie widząc słowo szarlotka? Oczywiście ciasto, ale też, że książka będzie o normalnym i może nawet banalnym życiu. Takim jak nasze. Normalność to ostatnie słowo o które bym posądziła tę książkę. Okazuje się jednak, że w tym szaleństwie jest metoda. Absurd goni tutaj absurd. Świat realny miesza się z tym wymyślonym. Życie Eli i Anta po wypadku przypomina skok na bungee, a czytelnik otwiera oczy ze zdziwienia. Nie dość, że nie dowierza to jeszcze nie wie czy to się bohaterom przydarza naprawdę czy może są w stanie narkotycznego transu i odrętwienia. Dużo tu magii, szaleństwa.

Dawno nie czytałam takiej książki. Myślę jednak, że autorka chciała w nowy sposób trafić do czytelnika. Ja odnalazłam tu przepis na to jak oddać się drugiemu człowiekowi. Co to znaczy? Czy należy to traktować tylko i wyłącznie w seksualnym aspekcie czy duchowym też? Jak wygląda nasza prawdziwa twarz? Jak odnaleźć swoją drogę w życiu i przepis na szczęście? Pewnie każdy znajdzie w niej coś innego, ponieważ symbole można dowolnie interpretować.

Książka momentami jest szokująca i prowokująca, zawiera parę gorących scen erotycznych. Wprowadziły one w tę książkę jakiś taki tajemniczy nastrój. Po prostu w niej pasowały. Niektórym może się ten panujący absurd nie podobać, wielbiciele nowości i refleksji znajdą coś dla siebie. Do mnie to trafia i przemawia. Czytałam parę godzin. Wszystko przez dużą ilość dialogów, a w połowie budowę jak dramat (podział na akty i sceny).

,,Szarlotka” to książka debiutującego wydawnictwa ,,Upiorne Muchomory”. Nazwa i logo są według mnie kapitalne i chwytliwe. Kto raz o nich usłyszy zapamięta na bardzo długo.

,,Szarlotka” opowiada o Antku i Eli, którzy zupełnie niespodziewanie doznają wypadku samochodowego. Od tej pory zaczynają dziać się niezwykle i dziwne rzeczy, które wywracają ich życie do góry...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    17
  • Przeczytane
    12
  • Posiadam
    4
  • Egzemplarze recenzenckie
    2
  • Egzemplarz recenzencki
    2
  • Do upolowania
    1
  • Kiedyś miałam
    1
  • 2015
    1
  • Nowe (2015)
    1
  • < Egzemplarze recenzenckie // dary losu >
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Szarlotka


Podobne książki

Przeczytaj także