Po ostatniej wizycie w bibliotece przyniosłam do domu sporo nowości. Jedną z nich były "Przypadki Callie i Kaydena" Jessiki Sorensen. Jeju, jak się cieszyłam! Taka nowość, tak polecana... Od razu po skończeniu lektury szkolnej zabrałam się właśnie za tą pozycję i... zawiodłam się. Tak jak na "Eleonorze i Parku". To może teraz trochę o fabule...

Główną bohaterką jest Callie Lawrence - młoda zamknięta w sobie dziewczyna, która nikogo do siebie nie dopuszcza. Czy tak było od zawsze? Nie. Stała się taka tuż po swoich 12. urodzinach. Po tym, jak ktoś ją niewiarygodnie skrzywdził. Zabrał jej coś. Zmienił ją, prawdopodobnie na zawsze. Callie wiedziała, że nigdy nie będzie już taka sama...
Drugim bohaterem jest Kayden Owens. Chłopak, rówieśnik Callie, niezmiernie się od niej różniący. Popularny i lubiany, gra w drużynie futbolowej, ma piękną dziewczynę, o której marzy większość męskiej populacji - czego chcieć więcej? A jednak - nie wszystko jest takie różowe. Ojciec Kaydena jest tyranem domowym. Terroryzuje jego i braci, a matka nie interweniuje. W takim razie dla kogo chłopak ma powiedzieć o sytuacji w domu? Nawet gdyby to powiedział komuś dorosłemu, to i tak by nie uwierzyli - jego ojciec to szanowany, porządny mężczyzna, wzorzec dla innych. Nie pozostaje nic innego, jak pogodzić się z tym i żyć dalej. W pewnym momencie swojego życia chłopak nawet pragnie, żeby umrzeć.
Podczas pewnego wieczoru, na imprezie w domu Owensów, gdy ojciec maltretował Kaydena za domem, Callie niechcący to zauważa. Nie myśląc wiele ratuje chłopaka z opresji. Od tego momentu wszystko się zmienia. Los tej dwójki się ze sobą splecie, co przypieczętowują jeszcze wspólne studia.

Historia napisana przez Panią Sorensen przypomina mi troszkę "Hopeless" (sytuacja Callie i Sky) i "Niezgodną" (przypadek Kaydena i Tobiasa). Do tego jest bardzo przewidywalna. Od momentu, gdy Callie powiedziała, że stało się coś strasznego w dniu urodzin i po tym zaczęła nosić workowate ciuchy, nie chciała podobać się chłopakom - wiedziałam co się stało. A jeśli chodzi o bohaterów, to jedyną nie denerwującą mnie postacią był Luke, reszty jakoś nie trawiłam. I styl pisania autorki jakoś mi też nie przypadł do gustu :/
Podsumowując, książka nie porywa, "w tłumie ujdzie", ale jakoś, nie wiem czemu, po tej książce spodziewałam się czegoś więcej :/

Po ostatniej wizycie w bibliotece przyniosłam do domu sporo nowości. Jedną z nich były "Przypadki Callie i Kaydena" Jessiki Sorensen. Jeju, jak się cieszyłam! Taka nowość, tak polecana... Od razu po skończeniu lektury szkolnej zabrałam się właśnie za tą pozycję i... zawiodłam się. Tak jak na "Eleonorze i Parku". To może teraz trochę o fabule...

Główną bohaterką jest Callie...