Powróciłem do "Oka Jelenia". No i jest dobrze, brawo dla autora, bo wciągnęło mnie dość mocno. Fabuła przemyślana, realia historyczne na najwyższym poziomie, można błyszczeć ciekawostkami jak jakiś Robert Storm, który również się pojawił.
Akcja dzieli się na rok 1864 i współczesność. O ile to co działo się w 1864 jest naprawdę dobre, o tyle pisanie o współczesności, a szczególnie działania i dialogi bohaterów panu Andrzejowi kompletnie nie wychodzą. Niestety, panie Andrzeju! Niech pan wyjdzie z archiwów i bibliotek, bo pisarz to przede wszystkim OBSERWATOR! A pan zupełnie nie wie co się dzieje wokoło, skoro pisze pan tak naiwne dialogi (no serio, pisz pan te "kurwy", a nie to dziecinne "urwał", to naprawde obniża wiarygodność), mało prawdopodobne motywy działania bohaterów (Marek chcący przestrzelić kolana antykwariuszowi - no urwał! bez jaj) i sposób działania antagonistów (naprawdę, żaden, ale to żaden człowiek sukcesu, taki jak Hipopotam Grężel nigdy nie doszedłby do fortuny, gdyby przesłuchania ludzi zaczynał od gimnazjalno-różowego "domyśl się". Serio. Taki ktoś ma cel, ma plan i od razu przechodzi do sedna, a nie leje po ryju i "domyśl się"). No a sam Marek po wskrzeszeniu Staszka na pewno nie ulotniłby się od razu, tylko chciałby pogadać, a nie "z nim to się jeszcze zgadam". Dlatego te fragmenty książki są dla mnie jako czytelnika niewiarygodne. A to grzech pisarza.
No i co. Liczę na ósmą część (poprzedzoną wyjściem z archiwum-biblioteki-piwnicy i obserwacją świata) - bo musi być, w końcu jest zadania, jest artefakt, niech pan dołoży do nich jeszcze Storma i w trójkę niech szukają i działają.
Tyle.

Powróciłem do "Oka Jelenia". No i jest dobrze, brawo dla autora, bo wciągnęło mnie dość mocno. Fabuła przemyślana, realia historyczne na najwyższym poziomie, można błyszczeć ciekawostkami jak jakiś Robert Storm, który również się pojawił.
Akcja dzieli się na rok 1864 i współczesność. O ile to co działo się w 1864 jest naprawdę dobre, o tyle pisanie o współczesności, a...