"Detroit. Sekcja zwłok Ameryki" to kolejny tytuł wydany w ramach Serii Amerykańskiej przez wyd. Czarne. Do przeczytania tej książki zachęciły mnie artykuły dotyczące tego miasta ukazujące się z rzadka w czasopismach popularno-naukowych czy naukowych (trochę się miastami interesuję). Artykuły te przedstawiały Detroit jako miasto upadłe, gdzie w centrum tworzone są wielkie ogródki działkowe, a teatry zamieniane są na parkingi. Taki też jest obraz nakreślony w książce Ch. Leduff'a. Autor po latach pracy w "lepszych" miastach USA postanawia wrócić do swojego rodzinnego Detroit. Widzi tam strażaków pracujących w dziurawych kombinezonach i butach. Poznaje ludzi nie mających pieniędzy, by pochować swoich zmarłych członków rodziny. Obserwuje płonące pustostany, a nawet i zamieszkałe domy, podpalane dla sportu nie tylko przez młodzież. Słyszy o ciągłej korupcji wśród urzędników czy policjantów.
Książka ma charakter reportażu. Osobiście lubię styl reporterski. Jednak w tym przypadku nie do końca mnie on przekonuje. I nie mówię tu o wulgaryzmach, bo one też wpasowują się w cały klimat tej historii. Nie podoba mi się to ciągłe przeskakiwanie pomiędzy tematami, powroty do poprzednich wątków, nowe wątki i znowu kontynuacja historii z wcześniejszych stron. To męczy. Niemniej jednak całość jest interesująca, jeśli nie do przeczytania "od deski do deski", to chociaż do w miarę dokładnego przejrzenia. Zważywszy, że być może za jakiś czas będzie to przykład książki historycznej. (Prasa donosi, że Detroit otrzymało kolejne wsparcie rządowe). Ale być może to inne miasta staną na krawędzi bankructwa.

"Detroit. Sekcja zwłok Ameryki" to kolejny tytuł wydany w ramach Serii Amerykańskiej przez wyd. Czarne. Do przeczytania tej książki zachęciły mnie artykuły dotyczące tego miasta ukazujące się z rzadka w czasopismach popularno-naukowych czy naukowych (trochę się miastami interesuję). Artykuły te przedstawiały Detroit jako miasto upadłe, gdzie w centrum tworzone są wielkie...