Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu

Okładka książki Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu Robert Stefanicki
Okładka książki Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu
Robert Stefanicki Wydawnictwo: Agora Seria: Reporterzy Dużego Formatu reportaż
472 str. 7 godz. 52 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Reporterzy Dużego Formatu
Wydawnictwo:
Agora
Data wydania:
2014-09-25
Data 1. wyd. pol.:
2014-09-25
Liczba stron:
472
Czas czytania
7 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788326813689
Tagi:
Tybet
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Książki. Magazyn do czytania nr 5 (56) 2022 Justyna Bargielska, Marek Bieńczyk, Nick Cave, Jan Tomasz Gross, Renata Lis, Małgorzata I. Niemczyńska, Jacek Podsiadło, Redakcja magazynu Książki, Zyta Rudzka, Marcin Sendecki, Tadeusz Sobolewski, Magdalena Środa, Robert Stefanicki, Jarek Szubrycht, Katarzyna Wężyk
Ocena 6,9
Książki. Magaz... Justyna Bargielska,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
63 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
142
136

Na półkach: , , , , , ,

Chociaż nie byłam zbytnio zainteresowana tematem to sięgnęłam po książkę i czytało mi się ją świetnie. Można wręcz powiedzieć, że książka obudziła we mnie chęć poznania tej krainy.

Mimo wszystko, są minusy tej książki. Główny minus to brak chronologii, który powodował, że BARDZO się gubiłam w historii. Skakanie między różnymi okresami całkowicie wybijało mnie z rytmu i ciężko mi było zrozumieć to co czytam, a po przeczytaniu powieści mało w mojej głowie zostało. W dodatku 95% książki skupia się na relacji Tybet-Chiny - brakowało mi codzienności, kultury, poznania życia zwykłych Tybetańczyków. Kolejnym moim zarzutem jest zbyt dużo powtarzających się informacji. Przeczytając 3/4 powieści zaczęłam mieć wrażenie, że już kręcimy się w kółko i niczego nowego się nie dowiaduje.

Podsumowując, dobrze mi się czytało, ale jest kilka znaczących minusów powieści, które powodują ogólną ocenę na poziomie 6/10.

Chociaż nie byłam zbytnio zainteresowana tematem to sięgnęłam po książkę i czytało mi się ją świetnie. Można wręcz powiedzieć, że książka obudziła we mnie chęć poznania tej krainy.

Mimo wszystko, są minusy tej książki. Główny minus to brak chronologii, który powodował, że BARDZO się gubiłam w historii. Skakanie między różnymi okresami całkowicie wybijało mnie z rytmu i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
836
554

Na półkach: , ,

Nie wiedziałam wcześniej zbyt wiele o Tybecie, tylko podstawowe fakty. Doskonale więc, że książka Czerwony Tybet zaczyna od wprowadzenia historycznego. Historia tego kraju jest kluczem do wszystkiego, także do zrozumienia czym był Tybet przed zajęciem przez komunistyczne Chiny, czym jest teraz i czym może stać się w przyszłości.

🏔️ Dyktatura mnichów

Przede wszystkim nie spodziewałam się, że w Tybecie przed 1950, czyli wkroczeniem tam Chin, panowała dyktatura mnichów, wcale nie świętych, pobożnych i czcigodnych. Nawet jeszcze w XX wieku mnisi byli bezwzględni dla świeckich “poddanych”. Duchowni mieli nawet własną policję, która wręcz okradała zwykłych ludzi i traktowała ich właściwie jako folwarcznych wyrobników.

Ale to nie wszystko. Stefanicki tłumaczy, że Tybet do przejęcia przez Chiny żył nadal jak w średniowieczu. W XX wieku nie mieli tam dróg, tylko ścieżki, a podziały klasowe były bardzo silne. Większość mieszkańców wsi była analfabetami. Nic dziwnego, że niektórzy uwierzyli, że komunizm może przynieść coś nowego, lepszy dostęp zwykłych ludzi do podstawowych dóbr.

Nie mówiąc już o tym, jak dużą rolę grała (i nadal gra) religia w państwie i jak silnie wpływała na mentalność Tybetańczyków, którzy teraz wyznają buddyzm, ale wcześniej panował tam animizm i pogaństwo.

🏔️ Wielka religia wielkie problemy

To jest taka historia, że głowa puchnie. Przy tym to, co opisują rozmówcy autora, afera z „possij mi język” z 2023 roku, to mały pikuś. Ale po szczegóły wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży przez mnichów tybetańskich musicie sięgnąć do książki. Ja nie będę o tym pisać. Wystarczy, że czytając to czułam się brudna.

Dlaczego Chińczycy okupują Tybet? Z tego, co pisze Stefanicki, to nie jest nic osobistego. Ekstremalnie zacofany, nieudolnie zarządzany i podzielony wewnętrznie Tybet był uważany za strefę strategiczną, po którą prędzej czy później sięgnął by ktoś inny, np. Rosja. Więc Chińczycy zrobili to pierwsi. Nawiasem mówiąc to terytorium Tybetu zajmuje w przybliżeniu około ¼ Chin i ma sporo bogactw naturalnych. To także zapewne miało wpływ.

🏔️ “Święty” czerwony Tybet

Podoba mi się, że Stefanicki patrzy uważnie i porównuje komunizm zaprowadzany w Tybecie przez Chiny, do tego zaprowadzanego w Polsce w latach ‘40 i ‘50. W Tybecie terror był znacznie silniejszy. Jest zresztą nadal.

Ciekawe jest też to, jak PR uciekinierów z Tybetu, oraz samego Dalajlamy wykorzystał mesjanizm. Wykreował “Dach świata” na magiczne miejsce ułatwiające osiągnięcie duchowych szczytów. Celem było zdobycie “serc” i poparcia w sprawie oddzielenia się Tybetu. To pierwsze się udało, na drugie Stefanicki daje raczej małe szanse. Powody są skomplikowane, ale m.in. chodzi o niezadzieranie z Chinami.

🏔️ Taki sam kraj jak inne

Choć zaszczepienie zachodniej kulturze wizerunku Tybetu uduchowionego, świątobliwego było skuteczne, to autor książki Czerwony Tybet wyjaśnia, że taki obraz jest mylny. Mieszkają tam tacy sami ludzie, jak wszędzie, żądni władzy, chciwi, „grzeszni”. Wśród nich są oczywiście też tacy prawdziwie religijni, ale wyjątki potwierdzają tylko regułę.

Historia Tybetu w skrócie opisana przez autora dowodzi, że to pod pewnymi względami kraj jak każdy inny – miał wzloty i upadki historyczne. Jeden z tych ostatnich nadal trwa. Niestety Stefanicki nie ma dobrych wróżb na przyszłość. W najbliższym czasie nic się nie zmieni na lepsze.

Nie wiedziałam wcześniej zbyt wiele o Tybecie, tylko podstawowe fakty. Doskonale więc, że książka Czerwony Tybet zaczyna od wprowadzenia historycznego. Historia tego kraju jest kluczem do wszystkiego, także do zrozumienia czym był Tybet przed zajęciem przez komunistyczne Chiny, czym jest teraz i czym może stać się w przyszłości.

🏔️ Dyktatura mnichów

Przede wszystkim nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
98
9

Na półkach:

świetna książka, dużo detali, ogromna wiedza o kraju, ale jak dla mnie zbyt rozległa i miała zbyt dużo detali.

świetna książka, dużo detali, ogromna wiedza o kraju, ale jak dla mnie zbyt rozległa i miała zbyt dużo detali.

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Jeśli myślisz, że że wiesz wszystko Tybecie, przeczytaj tę książkę, warto

Jeśli myślisz, że że wiesz wszystko Tybecie, przeczytaj tę książkę, warto

Pokaż mimo to

avatar
1760
1758

Na półkach:

Tybet.
Słowo, po którym szybko przywołuję z pamięci metodą skojarzeniową wszystko to, co wiem na jego temat. Okazuje się, że właściwie niewiele. Zasób wiedzy zbudowany na bazie filmu Siedem lat w Tybecie z Bratem Pittem, doniesień medialnych o pokojowej walce Dalajlamy o wolność i samospaleń mnichów niegodzących się na restrykcje religijne. Obraz niemalże romantyczny narodu zniewolonego, który walczy o niepodległość. Bardzo przypominający ten mojej Polski walczącej. Przed stereotypami uprzedzał mnie sam autor, pisząc – Nie należy jednak wierzyć fotoreportażom z Tybetu ukazującym mrowie chińskich żołnierzy na ulicach miast, obserwowane przez tybetańską biedotę z przerażeniem i smutkiem wypisanym na twarzach […] Podobne zdjęcia dobrze się sprzedają, bo odpowiadają stereotypom, ale Tybet tak nie wygląda. Mogę go wyrzucić do kosza. Łącznie z moim pojmowaniem walki o wolność. Dzisiejsza walka Tybetańczyków nie jest walką o wolność, bardziej o spokój sumienia. – prostuje autor.
Wyrzucam wszystko, poza jednym elementem.
Jednak o nim napiszę na końcu. Nie zmienia to faktu, że ten przekaz dziennikarza należy najlepiej zacząć czytać z czystą kartą, z całkowitą niewiedzą i nieznajomością tematu, zapisując ją zupełnie od nowa. Ja tak nie zaczęłam. Nieuprzedzona, z bagażem stereotypów, próbowałam dopasować, włączyć, połączyć, wcisnąć na siłę podawane informacje w wiedzę dotychczasową. Nijak mi to się nie udawało. Nic nie pasowało, nic nie współgrało, żadne elementy się nie zazębiały nawet. Wręcz przeciwnie! Burzyły dotychczasowe wyobrażenia. Przez mój umysł przeszedł tajfun wiadomości, wprawiając mnie w zakłopotanie, zdumienie, zaskoczenie, rozczarowanie i wreszcie żal oraz smutek przechodzące ostatecznie w się zadumanie.
Bo Tybet to pojęcie bardzo skomplikowane.
Kraj dysonansów i absurdów. Tych ostatnich tak dobrze znanych mi z rodzimego procesu komunizacji Polski. O bardzo skomplikowanych zawiłościach historycznych, ekonomicznych, kulturowych, demograficznych, społecznych i wreszcie tych najbardziej zapalnych – religijnych i politycznych. Jakąkolwiek dziedzinę życia Tybetańczyków bym nie wzięła pod lupę, trzymaną w ręku przez autora, w żadnej z nich nie znajdywałam prostej ścieżki rozumowania. Nawet słowo „patriota” nie było jednoznaczne. Jeśli przyjąć definicję jednego z rozmówców autora, że patriota to ktoś, kto ma odwagę mówić o krzywdzie, jaką robią nam Chińczycy, to zgodnie z tą definicją w Tybecie nie ma wielu patriotów – ripostuje ten ostatni. A rozmówca zgadza się z tym! Ten narastający chaos pomogła mi opanować analogia do historii walki o niepodległość przez moją ojczyznę.
Co nie znaczy, że nie smuciło mnie odzieranie z romantyzmu. Nawet bolało. Zwłaszcza gdy zrozumiałam porażający zasięg sinizacji wśród najmłodszych pokoleń Tybetańczyków. Są wśród nich tacy, którzy nigdy nie słyszeli o Dalajlamie! A przecież rekomendacja profesora Bogdana Góralczyka umieszczona na książkowej okładce, wyraźnie uprzedzała mnie, że autor zawiesza swoją opowieść między beznadzieją a nadzieją. Od czytelnika zależy, którą wersję wybierze. Obawiam się, że ja wybrałam tę drugą.
A to boli najbardziej – brak nadziei.
I nie jest to wpływ subiektywnego przekazu. Wręcz przeciwnie. Autor dołożył wszelkich starań, by ukazać Tybet z perspektywy historii, teraźniejszości i rysującej się przyszłości. Często powoływał się na opisy, obserwacje, wspomnienia, przekazy innych dziennikarzy (w tym na Tiziano Terzaniego),podróżników, tybetologów, historyków czy badaczy. Swoją wiedzę opierał na własnych obserwacjach, wywiadach i rozmowach poczynionych podczas trzech wypraw – pierwszej w 2001 roku, drugiej w 2006 roku i ostatniej w 2013 roku. Miał możliwość porównania zmian. I tych pozytywnych, i tych negatywnych w każdej dziedzinie życia Tybetańczyków. Zwiedził nie tylko Tybetański Region Autonomiczny, ale również tereny tak zwanego Tybetu zewnętrznego włączonego administracyjnie do chińskich prowincji. Korzystał z każdego nadążającego się środka transportu, docierając do miast, klasztorów i pod jurty na dalekiej prowincji. Narażał się na niebezpieczeństwo, wypytując ludzi, co samo w sobie było odwagą, ale jak sam napisał – Nieraz wolałem nie zapytać. Ale jeśli nie zapytam, niczego się nie dowiem, bo tu nikt nie zwierza się obcemu sam z siebie. Mnóstwo kamer, szpicli i konfidentów. Rozglądanie się na boki, lustrowanie twarzy, ważenie słów – powszechna nieufność to cecha charakterystyczna współczesnego Tybetu. Sam wpadam w paranoję. – konkluduje autor. Mimo to – rozmawiał. Z mnichami, którzy mogli nimi nie być, przedstawicielami władz chińskich, którzy mogli wszystko, Tybetańczykami współpracującymi z Chińczykami, których konformistyczną postawę trudno było jednoznacznie ocenić i ze zwykłymi ludźmi, którzy mogli okazać się konfidentami. Bo postaw wśród społeczeństwa było wiele. Cały wachlarz odmian i hybryd. Od heroicznych więźniów politycznych (wśród nich dzieci) i samospalających się (nie tylko mnichów, teraz wiem, że osób świeckich również) poprzez idących na kompromis z Chińczykami, by ocalić cokolwiek z kultury rodzimej, na najpośledniejszej części społeczeństwa tybetańskiego: karierowiczach, szumowinach i sadystach skończywszy. Autor zajrzał również poza granice Tybetu i Chin. Do środowiska emigracji tybetańskiej. I to ten obraz najbardziej mnie rozczarował. Rozwiał mit o ekologii, pacyfizmie i równouprawnieniu jako głównych cechach tybetańskiego buddyzmu. Jako drugi rozpłynął się mit o naturalności, pierwotności i prawdziwości kultury tybetańskiej oglądanej przez turystów, w której nawet religia ulega komercjalizacji. Głównie dzięki wpływom ludzi z Zachodu. To zawiłe zagadnienie o obosiecznym ostrzu, autor wyjaśnia bardzo jasno i logicznie, kończąc kasandrycznym proroctwem – Być może za kolejne pół wieku jedyną wersją tybetańskiej religii będzie opracowana na Zachodzie wersja „light”.
Czytałam rozdział po rozdziale z coraz większym smutkiem, mimo że autor zadbał o przytoczenie wielu punktów widzenia i różnych opcji, nie stroniąc jednocześnie od wyrażenia własnego zdania. Uwielbiałam te ostatnie, kończące rozdział i brzmiące jak mocne akordy po skończonej grze. Pełne treści w metaforze lub przenośni idealnie podsumowujące temat, jak chociażby to określające korzystne działania Chińczyków wobec Tybetańczyków – Wilk włożył kapelusz i udaje pasterza. Jednak to nie oznaczało, że musiałam przyjmować je za swoje. Autor zawsze wybór pozostawiał mnie. Czasami w formie zawieszonego pytania.
Tylko jeden element pozostał z mojej poprzedniej wiedzy niezmieniony. Wyszedł nienaruszony z tego swoistego testu na wiedzę o współczesnym Tybecie. Cokolwiek by o nim nie powiedzieć, wskazać przyczyny, wytłumaczyć procesy społeczne, polityczne i gospodarcze, jedno jest niezmienne – Tybet jest krajem zniewolonym.
naostrzuksiazki.pl

Tybet.
Słowo, po którym szybko przywołuję z pamięci metodą skojarzeniową wszystko to, co wiem na jego temat. Okazuje się, że właściwie niewiele. Zasób wiedzy zbudowany na bazie filmu Siedem lat w Tybecie z Bratem Pittem, doniesień medialnych o pokojowej walce Dalajlamy o wolność i samospaleń mnichów niegodzących się na restrykcje religijne. Obraz niemalże romantyczny narodu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
781
775

Na półkach: , , ,

"Czerwony Tybet"to doskonały reportaż Roberta Stefanickiego,który relacjonuje czytelnikowi podróż po zielonych dolinach,przez zmienny nieprzewidywalny krajobraz,po opisy niesamowitych spotkań z mnichami ale przede wszystkim to relacja o kraju Buddy i życiu Dalajlamy,który wszędzie widzi dobro.
Książka ta, to nie tylko historia Tybetu ale również i Chin ,i Indii,które współistnieją w trudnych losach narodu Tybetańczyków. Współistnieją na różnych zasadach. Jedni – ciemiężą, drudzy – współczują. Kto jest kim – wiadomo.
Robert Stefanicki w Tybecie był trzy razy w 2001r,2006 i 2013.Opisuje te wyjazdy chronologicznie by czytelnik mógł zobaczyć zmiany jakie zaszły w Tybecie.Ostatni wyjazd ( w Lhasie) sprawił,że nie mógł poznać tego miasta.Ta zmiana jednak dotyczy tego w jak szybki sposób zanika kultura tybetańska.Jak bowiem wytłumaczyć to,że miasto ,które kiedyś było siedziba Dalajlamy,obecnie znajduje się dzielnica tybetańska.Tu jasno widać jak kultura tybetańska jest systematycznie wypierana przez chińską, jednak wizja uciśnionego narodu walczącego o wolność i niepodległość jest bardzo daleka od rzeczywistości.Tym reportażem autor łamie stereotypy dotyczące Tybetu i uzmysławia nam, jak niewiele wiemy o narodzie, który od ponad 60 lat toczy beznadziejną walkę o niepodległość.
Jest to niełatwa lektura,gdyż czasami jest tragiczna i przygnębiająca ale i trudna w odbiorze.Autor bowiem wprowadza bardzo dużo wątków, które nie zawsze są ze sobą połączone, przeskakuje z jednego tematu w drugi, a każdy rozdział to osobna opowieść.Ale w takim przekazie widać jak trudną pracę wykonał Robert Stefanicki by powstał rzetelny przekaz ,który jest godny podziwu.To książka,którą nie przeczyta się w jeden dzień ,trzeba nad nią się skupić ale gdy dotrzemy do końca otrzymamy zupełnie inny obraz Tybetu niż ten,którym karmią nas media.

"Czerwony Tybet"to doskonały reportaż Roberta Stefanickiego,który relacjonuje czytelnikowi podróż po zielonych dolinach,przez zmienny nieprzewidywalny krajobraz,po opisy niesamowitych spotkań z mnichami ale przede wszystkim to relacja o kraju Buddy i życiu Dalajlamy,który wszędzie widzi dobro.
Książka ta, to nie tylko historia Tybetu ale również i Chin ,i Indii,które...

więcej Pokaż mimo to

avatar
13
7

Na półkach:

Jedna z lepszych pozycji o Tybecie, warta polecenia i sporo wnosząca dla osoby, która zbytnio Tybetem się nie interesowała.

Jedna z lepszych pozycji o Tybecie, warta polecenia i sporo wnosząca dla osoby, która zbytnio Tybetem się nie interesowała.

Pokaż mimo to

avatar
3769
950

Na półkach: , , , ,

Publikacja Stefanickiego przedstawia relacje z trzech pobytów autora w Tybecie z kilkuletnimi przerwami. Choć czasowo są to okresy obejmujące XXI wiek i dotyczące naocznego obserwowania rozwoju sytuacji tamtejszych rejonów, to autor często robi odniesienia do historii i tradycji narodowej, by tym lepiej oddać przemiany, jakim władze komunistyczne poddały Tybet. By dać wgląd w cały proces przemian społecznych i politycznych począwszy od natarcia Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w połowie XX wieku, aż po współczesne realia rządzące Tybetem, pokrótce udaje mu się również przedstawić historyczne motywy i wątki przenikania się mongolskich, indyjskich czy chińskich wpływów na tybetańską egzystencję w minionych wiekach.

Autor nie skupia się tutaj wyłącznie na najlepszych rzeczach, ani też nie epatuje tym wszystkim, co negatywne w życiu Tybetańczyków. Ma świadomość, że Tybet to nie tylko błogosławiony buddyzm i oddawanie się medytacjom, a sami przewodnicy duchowi nie są ludźmi wyzbytymi grzechu. Zatem Stefanicki odwołując się do historii wcale nie pokazuje Tybetu jako jaśniejącej plamy uduchowionej ludności żyjącej w równości i poszanowaniu praw. Wyraźnie zadbał o to, by czytelnik sam mógł sobie wyrobić zdanie i zobaczyć ten kraj takim, jakim naprawdę był zanim Chińczycy zaczęli przeprowadzać w nim rewolucję kulturalną, jakże katastrofalną w skutkach dla edukacji i języka. Trzeba będzie wielu lat, by tybetański powrócił jako język wykładowy (co też nie potrwa długo). A jak wyglądała sytuacja w kraju przed maoistycznym przejęciem? Tybet był krajem, w którym panował 70 procentowy analfabetyzm, wieśniacy byli wykorzystywani w celu płacenia danin, gdzie duchowni nie opiekowali się ludnością, ani nie dbali o rozwój, bo było im na rękę utrzymywanie w ciemnocie poddanych ich woli. Feudalny ustrój na pewno nie zapewniał człowiekowi wolności, ani godnego życia. Śmiało można powiedzieć, iż Tybet w pierwszej połowie XX wieku przypominał kraj wyjęty z średniowiecznych ksiąg. O czymś takim czyta się dziś z myślą, iż działo się tak dawno, że to już nie prawda, a tu zyskuje nowy wymiar.
Komunistyczne Chiny przekroczenie granic nazwały "wyzwoleniem", zmieniając nieodwracalnie panujący system. Ta inwazja i zniszczyła niemogący się obronić kraj i zdołała go zreformować, gdzie wcześniej ze względu na zbyt silny opór kleru nie miał szans na tego typu manewry. Dziś stykamy się tam z szeroko pojętą manipulacją ze strony okupanta względem tybetańskiej historii. Zaciera się istniejące ślady świętości i religii buddyjskiej o kształcie tybetańskim, odnoszącym się do duchowości i przeobrażeń mentalnych, a nie jak to odbierają Chińczycy w ramach zbawienia cielesnego. Czytając kolejne rozdziały "Czerwonego Tybetu" ma się nieodparte wrażenie, iż to co najcenniejsze Tybetańczycy bezpowrotnie utracili. Już tylko starsze pokolenia będą pamiętać ten kraj takim, jakim był. Podobno wśród młodych nie spotyka się dziś nabożności, podążają za obcymi trendami. Zatem to co uważane za tradycyjne odchodzi powoli wraz ze starszymi pokoleniami.

Przez treść stale przewija się pytanie ile Tybet stracił, a ile zyskał przez chińską interwencję. Czy skala zniszczeń rodzimej kultury i religii może być powetowana przez - wprowadzany na siłę i pod stałą kontrolą zwierzchnika - rozwój kraju?
Tożsamość kulturowa i duchowa Tybetu jest sukcesywnie zabijana. Folklor zostaje zdeptany, a najlepszych przypadkach pomieszany z chińskimi naleciałościami. Już dziś masowa turystyka z Chin, budowanie tam, hydroelektrowni, eksploatacja lasów zaburza ekosystem, którego konsekwencją będzie tragedia w postaci masowych wylewów wód i trzęsień ziemi. A każdy, kto decyduje się na wymianie handlową z Chinami przykłada się jednocześnie do wyzysku i niszczenia środowiska naturalnego Tybetu.

"Czerwony Tybet" dostarcza wielu ciekawych informacji odnośnie nie tylko bieżących stosunków jakie panują na linii z Chinami, ale informacji historycznych dotyczących sytuacji Tybetańczyków, strefy przejściowej utworzonej dla uchodźców w Nepalu oraz drugiej ojczyzny, jaką powoli dla Tybetańczyków stają się Indie. Pod uwagę wzięta jest też sytuacja gospodarcza i polityczna Nepalczyków i Indusów, będących niejako pod ostrzałem kontrolującej i wywierającej nań wpływy Republiki Chińskiej.
Nie miałam jeszcze do czynienia z tak bogato zaprezentowaną relacją z kraju, o którym pokutują głównie stereotypy. Nie byłam też świadoma pogarszającej się od lat sytuacji w Krainie Śniegu. Kraju, który staje się coraz bardziej izolowany przez Zachodem. Nie czyta się tego łatwo, ale uważam, ze to bardzo istotna lektura, obok której nie można przejść obojętnie.


Zdjęcia do książki http://stefanicki.eu/czerwony-tybet/zdjecia-do-ksiazki/

Publikacja Stefanickiego przedstawia relacje z trzech pobytów autora w Tybecie z kilkuletnimi przerwami. Choć czasowo są to okresy obejmujące XXI wiek i dotyczące naocznego obserwowania rozwoju sytuacji tamtejszych rejonów, to autor często robi odniesienia do historii i tradycji narodowej, by tym lepiej oddać przemiany, jakim władze komunistyczne poddały Tybet. By dać wgląd...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1523
1315

Na półkach:

Przygnębiająca lektura. Kwestia niepodległości Tybetu jest namacalnym dowodem na to, że nikt nie wstawi się za niepodległością innego kraju, jeśli nie ma w tym swojego interesu. Taki truizm.

Przygnębiająca lektura. Kwestia niepodległości Tybetu jest namacalnym dowodem na to, że nikt nie wstawi się za niepodległością innego kraju, jeśli nie ma w tym swojego interesu. Taki truizm.

Pokaż mimo to

avatar
608
111

Na półkach: ,

"Chodzenie po wodę od zawsze było zadaniem kobiety. Sami powiedzcie, co by kobieta robiła, gdyby nagle miała wszystko podane na tacy, a czasu tyle, ile przedtem - myślałaby o bzdurach, zaniedbała dom i męża, rozpuściła się jak dziadowski bicz, a może nawet, na swoją własną zgubę, grzeszyła. Dlatego właśnie, dla dobra żony, lepiej nie mieć kanalizacji."

"Chodzenie po wodę od zawsze było zadaniem kobiety. Sami powiedzcie, co by kobieta robiła, gdyby nagle miała wszystko podane na tacy, a czasu tyle, ile przedtem - myślałaby o bzdurach, zaniedbała dom i męża, rozpuściła się jak dziadowski bicz, a może nawet, na swoją własną zgubę, grzeszyła. Dlatego właśnie, dla dobra żony, lepiej nie mieć kanalizacji."

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    181
  • Przeczytane
    84
  • Posiadam
    33
  • Teraz czytam
    8
  • Reportaż
    7
  • Azja
    4
  • Chcę w prezencie
    4
  • Literatura faktu
    4
  • Do kupienia
    3
  • E-book
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu


Podobne książki

Przeczytaj także