Black Ice
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Tytuł oryginału:
- Black Ice
- Wydawnictwo:
- Otwarte
- Data wydania:
- 2014-11-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-11-05
- Data 1. wydania:
- 2014-10-07
- Liczba stron:
- 448
- Czas czytania
- 7 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375152630
- Tłumacz:
- Mariusz Gądek
- Tagi:
- młodzieżowa góry morderstwo zaufanie strach romans miłość
Nie daj się zwieść pozorom!
Britt długo przygotowywała się do wymarzonej wyprawy wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Niespodziewanie dołącza do niej jej były chłopak, o którym dziewczyna wciąż nie może zapomnieć. Zanim Britt odkryje, co tak naprawdę czuje do Calvina, burza śnieżna zmusza ją do szukania schronienia w stojącym na odludziu domku i skorzystania z gościnności dwóch bardzo przystojnych nieznajomych. Jak się okazuje, obaj są zbiegami. Britt staje się ich zakładniczką. W zamian za uwolnienie zgadza się wyprowadzić ich z gór.
Gdy dziewczyna odkrywa mrożący krew w żyłach dowód na to, że w okolicy grasuje seryjny morderca, a ona może stać się jego kolejnym celem, sprawy przybierają dramatyczny obrót…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Śledztwo nad przepaścią – wersja młodzieżowa
Zbrodnia lubi zimę. Krew malowniczo rozbryzguje się na śnieżnobiałej powierzchni, zapadająca po zmroku cisza potęguje każdy, nawet najmniejszy szelest, a wysokie zaspy odcinają każdego od cywilizacji. Nie ma dokąd uciec, pomoc nie nadejdzie. Jesteś tylko ty i twój oprawca. Czekają cię zmagania z własnymi słabościami, z drugim człowiekiem i z naturą. Cel jest jeden: przetrwać.
Britt Pheiffer wie co nieco o survivalu. Część technik poznała dzięki swojemu byłemu chłopakowi, Calvinowi, a część przyswoiła sama, przygotowując się do wyprawy wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Ta podróż, dzielona z przyjaciółką Korbie i jej chłopakiem, miała być spełnieniem marzenia i próbą zmierzenia się ze swoimi słabościami. Na dodatek dziewczyna widziała w niej niespodziewaną szansę na odzyskanie byłego chłopaka, który miał dołączyć do ekipy jako opiekun swojej młodszej siostry Korbie. Plan był dopięty na ostatni guzik: mieli sprzęt, zapasy, schronienie i mapy. Jednak pogoda i tak pokrzyżowała im szyki. Nim Britt i Korbie dotarły do bazy wypadowej i spotkały się z chłopakami, złe warunki panujące na drodze zmusiły je do porzucenia samochodu i szukania pomocy. Ciepły kąt, w którym upatrywały wybawienia, okazał się więzieniem, zaś oprawcy mieli co do nastolatek własne plany. Przerażenie przyjaciółek spotęgował fakt, że góry skrywały w sobie tajemnice brutalnych morderstw, których ofiarami były młode dziewczyny. Marzenie szybko zamieniło się w koszmar, w którym przyszło im zmierzyć się nie tylko ze swoimi słabościami...
Becca Fitzpatrick porzuciła serię romansów paranormalnych na rzecz jednotomowego thrillera romantycznego. Traktujący o romansie anioła i dziewczyny cykl „Szeptem” nieszczególnie przypadł mi do gustu, dlatego miłym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że „Black Ice” wciągnął mnie w świat intrygi i do samego końca podtrzymywał zainteresowanie. Autorka rozpoczęła swoją opowieść od mocnego uderzenia, które często wita nas w „doroślejszych” thrillerach. Później ten punkt wyjścia rozpadł się na poszczególne wątki, które, przeplatając się, prowadzą bohaterów i podążającego ich śladami czytelnika… na skraj przepaści - zarówno tej dosłownej, jak i emocjonalnej. Co prawda, sama intryga nie jest trudna do rozwiązania i bardziej zorientowana w gatunku osoba szybko domyśli się, jaki będzie finał kryminalnej łamigłówki. Autorka powinna lepiej przemyśleć zastosowanie niektórych rozwiązań i skupić się na tych mniej oczywistych. Niestety, ale tutaj mrok trochę za mocno nasiąknął oparami młodzieńczych westchnień. Uważam jednak, że dla młodszych (zarówno wiekiem, jak i czytelniczym stażem) osób, ta powieść może świetnie sprawdzić się jako rozgrzewka przed pełnowymiarowymi thrillerami. Ponadto skłamałabym mówiąc, że w trakcie lektury nie towarzyszył mi „dreszczyk” – a to w dużej mierze zasługa klimatu. Śnieg, odludzie, ciemność i niebezpieczeństwo stanowią elementy, których właściwie nie da się źle połączyć. W napięciu śledziłam poczynania Britt i, mimo czającego się w kącie głowy rozwiązania zagadki, dawałam się ponieść chwili, przeżywając wraz z bohaterami grozę „tu i teraz”. Podczas gdy oni brnęli przez śnieżne zaspy, ja błyskawicznie przemieszczałam się z rozdziału na rozdział. Krótko mówiąc – jedną z najważniejszych zalet „Black Ice” jest fakt, że piekielnie wciąga i swoim chłodem budzi dreszcze na grzbiecie.
Jak już wspominałam, skoro mamy powieść przeznaczoną dla nastolatek, to (według wielu autorek) nie może ona obyć się bez wątku romansowego. W przypadku „Black Ice”, Fitzpatrick zdecydowała się na dość ryzykowne poprowadzenie różnorakich relacji. Mamy i pierwszą miłość, i syndrom sztokholmski – a do tego całą paletę skrajnych emocji rodzących się w skrajnych warunkach. Sporo tego i w gruncie rzeczy doceniam fakt, że autorka w taki sposób ubarwiła historię. Każdy obserwator zaczyna zastanawiać się, która więź jest toksyczna, a którą można nazwać prawdziwym uczuciem. W trakcie powieści taka burzliwa „gra umysłów” jest wielokrotnie sygnalizowana przez świadomą swojego położenia Britt. Nieczęsto w powieściach młodzieżowych świadomie zestawia się dwie perspektywy dotyczące jednej problematycznej relacji. Brawa dla autorki za starania będące dużym postępem w stosunku do serii „Szeptem”. Szkoda tylko, że te interesujące interakcje nie zostały wystarczająco dobrze pogłębione, bo mają w sobie naprawdę duży potencjał. Można odczuć, że autorka miała dobry pomysł, ale eksplorowanie go zaprowadziło ją na nieznane wody psychologii, których pewnie się nie spodziewała i nie wiedziała, jak sobie z tym poradzić. Wydarzenia poprzedzające zakończenie zasiewają ziarna wątpliwości i z pewnością zachęcałyby do zastanowienia się, czy wola przetrwania i związany z nią syndrom sztokholmski potrafią wpłynąć na dalsze życiowe decyzje dziewczyny, gdyby nie fakt, że finał jest jasny, ckliwy, rodem z tandetnego romansu; przy tym zupełnie nie pasuje do tego, czego świadkami byliśmy wcześniej. Takie nagłe wyjście z mroku na pełne słońce oślepia – a ja chyba wolałabym do samego końca pozostać wśród ciemności i grozy.
„Black Ice” rozgrzewa wyobraźnię domysłami i grozą mrozi krew w żyłach. Czytelnik niepostrzeżenie zostaje wciągnięty w sam środek walki o przetrwanie i na dodatek musi rozwiązać kryminalną zagadkę. Nie ma czasu na odpoczynek i nie ma szansy na to, by wyrwać się mroźnego uścisku powieści. Becca Fitzpatrick zrobiła duży postęp od czasów debiutu i obrała całkiem obiecujący kierunek. Jeśli chcecie przekonać się, czy, będąc nastolatkiem, rzeczywiście można przygotować się do walki o przetrwanie i czy uczucia mogą zamienić się w bilet do wolności, musicie sięgnąć po „Black Ice”.
Natalia Lena Karolak
Oceny
Książka na półkach
- 6 321
- 4 371
- 1 357
- 799
- 232
- 82
- 54
- 43
- 36
- 34
Opinia
"Świetne!", "Cudowne!", "Po prostu genialne!"... mniej więcej te epitety pojawiają się w większości recenzji i na pierwszych stronach książki, gdzie recenzentki wyrażały swoje opinie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ta książka jest do bani. Wiem, że po tym poście mogę pożegnać się z rosnącą liczbą obserwatorów i komentarzy, ale cóż, w końcu po to mam bloga, aby dzielić się z odczuciami po lekturze.
Zacznijmy może od głównej bohaterki. Zwykła nastolatka, która planuje wybrać się podczas przerwy wiosennej w góry razem ze swoją przyjaciółką. Jak dla mnie była tylko pustą lalą, która czekała, aż tatuś albo brat zrobią wszystko za nią. Do tego upierdliwie czepiająca się jednej jedynej myśli, swojego byłego i jednocześnie brata swojej przyjaciółki, Calvina. Od pierwszego rozdziału nie myślała o niczym, a raczej o nikim innym, tylko o nim, tym samym denerwując mnie niemiłosiernie. Wmawiałam sobie, że Becca może w trakcie pisania dopracowała trochę jej charakter i nie będzie jednak tak źle. W pewnym sensie, miałam rację. Fitzpatrick faktycznie poświęciła Britt trochę uwagi. Niestety jakoś nie wybrnęła z tego z twarzą. Mniej więcej w połowie książki z rozpieszczonej gówniary zrobiła się pyskata i niezdecydowana (tak, niezdecydowana, ale w końcu czego lepszego można było się spodziewać?) małolata. "Calvin czy Mason?" "Clavin" "Nie, jednak Mason" i tak w kółko! Zwariować można przy czytaniu. Przez te ciągłe rozdwojenia jaźni (albo poćwiartowanie serca, jedno z dwóch) wymyśliłam powolną i bolesną śmierć dla naszej ukochanej Britt i gdyby nie to, że później starałam się ignorować wszystkie jej dziecinne zachowania, zrobiłabym to z zimną krwią.
Tu pojawia się nam następna postać, czyli Calvin. O nim jakoś nie będę się rozpisywać, bo a) nie był ciekawym charakterem b) był bardzo przewidywalną postacią c) wystarczy, że przez około 330 stron Britt nie przestawała o nim mówić. A więc, starszy brat Korbie, były chłopak Britt, facet z ogromnym ego... nic więcej (a zwłaszcza miłego) nie przychodzi mi do głowy. Pod koniec powieści pokazał swoje prawdziwe oblicze (chociaż podejrzewałam, że właśnie tak to się skończy). Nie mam bladego pojęcia, co Britt w nim widziała. Na jej miejscu trzymałabym się od tego typka z daleka, a nie wpychała mu na siłę język do gardła. Jego siostra też nie była lepsza. Nie poświęcę jej osobnego akapitu, bo niby po co? Równie płytka co Britt (jeśli nie bardziej) dziewczyna zapatrzona w siebie. W obliczu wyzwania, odpuszczała. Działa się jej krzywda? Leciała na skargę do obrzydliwie bogatego ojca. Znalazła się w naprawdę nieciekawej sytuacji (z której nawet Britt udało się wyjść cało)? Czekała aż jej pożal się Boże braciszek ją uratuje. Jednym słowem, wszyscy razem tworzyli trio idealne!
Jedyną postacią ratującą całe towarzystwo był Mason. Sam opis wyglądu przyciągał (i to jak!), a zachowanie, mimo kilku nieciekawych sytuacji, na prawdę wybijało się ponad nasz szary trójkąt. Jednym z minusów jakie w nim znalazłam, a raczej w pracy Fitzpatrick, to podobieństwo do Patch'a z "Szeptem". Mroczny, tajemniczy, skryty. Może po prostu autorkę ciągnie do takich typów. Tego nie wiem. Wiem za to, że mi taki image jakoś bardzo nie zawadzał, zwłaszcza w aranżacji malowniczych gór Teton. Kiedy pierwsze wrażenie jakie na mnie wywarł trochę opadło, ujawnił trochę ze swoich prawdziwych cech. Opiekuńczy, bezinteresowny, wrażliwy. I wtedy zadałam sobie pytanie, skoro Mason potrafił zmienić się na lepsze, to czemu Britt pozostała taką idiotką? Miała koło siebie wspaniałego faceta, a myślała o jakimś kretynie, który ją zostawił. Ah, ta logika...
Sama fabuła również pozostawiała wiele do życzenia. Czasami gubiłam się w głównym wątku, a raczej, co dokładnie nim jest: wyprawa w góry, miłosne rozterki Britt, czy nierozwiązana sprawa seryjnego mordercy. Nic nie schodziło na dalszy plan, jedynie znikało całkiem. Jeśli mowa była o (bardzo rozbudowanym) życiu uczuciowym Britt, wędrówka po górach i morderca wyparowywali z książki. Puff... i już nie było po nich śladu. Co dziwne, w dwóch ostatnich rozdziałach autorka zapomniała o jednej z bohaterek, a dokładniej o Korbie. Droga Pani Fitzpatrick! Jeśli Pani to czyta (w co szczerze wątpię), niech mi pani powie, gdzie zniknęła najlepsza przyjaciółka naszej bohaterki? Leżała spokojnie na kanapie jeszcze w rozdziale 35, a w następnych już jej tam nie było. A mówią, że ludzi nie mogą się po prostu rozpłynąć... Do tego dość przewidywalne zakończenie i kiczowaty epilog. Tajemnicę Masona odkryłam dużo wcześniej niż Britt, co do mordercy... chyba nie byłam bardzo zaskoczona kiedy już wyszło na jaw kto nim jest na prawdę.
Na koniec zawsze robię małe podsumowanie całej recenzji. Tym razem to chyba najtrudniejsze z zadań - zebrać w jeden akapit coś, co wszyscy kochają, a ty podchodzisz do tego, jak pies do jeża (albo sarny :P). Przy okazji recenzji "Wypowiedz jej imię" dodałam na koniec, że ta książka coś we mnie zmieniła. W przypadku "Black ice" nic takiego się nie stało. Żadna z sytuacji nie odmieniła mojego życia, żaden bohater nie zmusił mnie do głębszej refleksji nad swoim życiem. Książkę przerwałam dwa razy (niestety szkoła ma na mnie zły wpływ, zaczynam się staczać jako czytelnik i bloger), ale nie tęskniłam za nią zbytnio. Potrafiłam wręcz o niej zapomnieć. Ocena miała być niższa, ale (jak już wspominałam wyżej) Mason uratował trochę sytuację. Nie jest to powieść, którą zapamiętam na długi czas i chętnie wrócę do niej po latach. Raczej zwykła historia, o której szybko zapomnę (dla własnego zdrowia psychicznego).
zaczarowana-me.blogspot.com
"Świetne!", "Cudowne!", "Po prostu genialne!"... mniej więcej te epitety pojawiają się w większości recenzji i na pierwszych stronach książki, gdzie recenzentki wyrażały swoje opinie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ta książka jest do bani. Wiem, że po tym poście mogę pożegnać się z rosnącą liczbą obserwatorów i komentarzy, ale cóż, w końcu po to mam...
więcej Pokaż mimo to