Flawia de Luce jest jedyna w swoim rodzaju. Kiedy człowiek już ją pozna - przepadł. Bo czyż można nie darzyć sympatią tej, teraz już dwunastoletniej, rezolutnej dziewczynki, wielkiej wielbicielki i znawczyni chemii oraz detektywa-amatora? Bardzo skutecznego detektywa dodajmy. Spryciula wszędzie się wśliźnie, z każdego wydobędzie to, co chce. Jest ciągłym utrapieniem (i zmartwieniem) dla inspektora Hewitta... ale ten swój mały nosek wściubia w policyjne śledztwa tak uroczo, że nie sposób naprawdę się na nią gniewać.
Jej niezaspokojona ciekawość co rusz wystawia ją na niebezpieczeństwo, gdyż Flawia ma dziwną skłonność do znajdywania ofiar kolejnych morderstw popełnianych w Bishop's Lacey. Trup przy jej boku ściele się gęsto biorąc pod uwagę fakt, iż młoda osóbka jest mieszkanką bardzo małej miejscowości na angielskiej prowincji.
Nie inaczej jest w tym przypadku.
W piątym tomie przygód nielicencjonowanej detektyw de Luce w kościele św. Tankreda planowana jest ekshumacja wyżej wymienionego świętego, który od pięciuset lat spoczywa w kościelnej krypcie. Flawia nie może przepuścić takiej okazji! Nie byłaby sobą, gdyby nie wzięła udziału w tak niecodziennym przecież wydarzeniu. A jak już zdążyliśmy się przyzwyczaić, gdzie nasza mała bohaterka tam i... trup. I nie mówię tu o świętym Tankredzie. W krypcie bowiem znaleziono zwłoki kościelnego organisty, pana Collicutta, o którym sądzono, że nikomu nic nie mówiąc, po prostu opuścił Bishop's Lacey kilka tygodni wcześniej.
Kto go zabił? Jak? I dlaczego? To zagadka w sam raz dla Flawii de Luce!
Polecam.

Flawia de Luce jest jedyna w swoim rodzaju. Kiedy człowiek już ją pozna - przepadł. Bo czyż można nie darzyć sympatią tej, teraz już dwunastoletniej, rezolutnej dziewczynki, wielkiej wielbicielki i znawczyni chemii oraz detektywa-amatora? Bardzo skutecznego detektywa dodajmy. Spryciula wszędzie się wśliźnie, z każdego wydobędzie to, co chce. Jest ciągłym utrapieniem (i...