Nastała moda na kryminały ze Skandynawii. Najpierw sukces odniosła trylogia 'Millenium' Stiega Larssona, a od jakiegoś czasu triumfy świeci Camilla Lackberg i jej seria kryminałów, gdzie akcja dzieje się w małej miejscowości, niby cichej i spokojnej, ale jednak pozornie.
I napiszę, że bardziej podobała mi się historia Mikaela i Lisbeth niż Eriki i Patrika. 'Księżniczka z lodu' nie mówi o korporacjach, redakcji odważnego miesięcznika czy o hakerach, ale o zwykłych ludziach i ich zwykłych problemach. Daje to pewien urok codzienności, ale mam małe zastrzeżenia.
Postać Eriki - jak nic wzorowana na Bridget Jones (myślę jednak, że na filmowej wersji - gdyby Erika była tak głupia, chybaby sama padła temu mordercy), którą wersję papierową nie znoszę, intryga może dobrze przemyślana, ale niezbyt ciekawa, jeśli chodzi o styl. Powieść jest napisana poprawnie, jak na kryminał i ma oczywiście złote zasady jak to, iż pierwszy podejrzany nigdy nie jest winny.
Jestem trochę zawiedziona - trochę więcej spodziewałam się po pani Lackberg, jednak dało się skończyć;-) I bez błędu odgadnąć, kto jest mordercą (tak mniej więcej po połowie objętości).

Nastała moda na kryminały ze Skandynawii. Najpierw sukces odniosła trylogia 'Millenium' Stiega Larssona, a od jakiegoś czasu triumfy świeci Camilla Lackberg i jej seria kryminałów, gdzie akcja dzieje się w małej miejscowości, niby cichej i spokojnej, ale jednak pozornie.
I napiszę, że bardziej podobała mi się historia Mikaela i Lisbeth niż Eriki i Patrika. 'Księżniczka z...