Po spektakularnym - czytanym z zapartym tchem i wypiekami na twarzy - a także wywołującym u mnie uczucie niedowierzania (że to nasze, polskie!) "Motylku", wiedziałam, że seria o Lipowie autorstwa Katarzyny Puzyńskiej, to będzie coś, z czego tak łatwo nie zrezygnuję i przeczytam do końca z niemałą przyjemnością. Tak jak postanowiłam, bez wahania sięgnęłam po "Więcej czerwieni" - drugi tom cyklu.

Możliwość ponownego przybycia na komisariat to była, mimo dosyć nieprzyjemnych okoliczności, czysta przyjemność. W zaściankowym Lipowie oraz jego okolicach czuję się już prawie jak w domu. Kilka zagadkowych morderstw młodych kobiet oraz usilne próby znalezienia mordercy wśród okolicznych mieszkańców przez nietuzinkową Klementynę Kopp oraz młodszego aspiranta Daniela Podgórskiego to kanwa powieści. Podejrzanych osób jest wiele, każda mogła mieć motyw. Rozwiązanie nie jest jednak ewidentne i do samego końca ciężko mi było rozwikłać zagadkę.

Tak jak w "Motylku", tak i w niniejszej pozycji, szczególnie podoba mi się fakt, że nijak, prawie do samego końca, nie potrafię rozgryźć kto morduje. Duży plus dla autorki za tak porządnie skonstruowaną intrygę. Jest wciągająca, lekko napisana a przy tym nieprzewidywalna.

Można by się czepiać szczegółów, takich jak nieporadność policji, przewidywalna akcja przy zakończeniu powieści, ustawiczne powtarzanie przez autorkę funkcji pełnionych przez bohaterów, ale nie będę. Książkę przeczytałam z prawdziwą przyjemnością a drobne wpadki potraktowałam z przymrużeniem oka.

Zostanę na pewno z tą serią dłużej. Jest to idealna odskocznia od poważniejszych książek. Poza tym, co dla mnie niezmiernie istotne, jest nasza, rodzima. Cieszy mnie niezmiernie fakt, że Joanna Chmielewska ma godną siebie następczynię.

Po spektakularnym - czytanym z zapartym tchem i wypiekami na twarzy - a także wywołującym u mnie uczucie niedowierzania (że to nasze, polskie!) "Motylku", wiedziałam, że seria o Lipowie autorstwa Katarzyny Puzyńskiej, to będzie coś, z czego tak łatwo nie zrezygnuję i przeczytam do końca z niemałą przyjemnością. Tak jak postanowiłam, bez wahania sięgnęłam po "Więcej...