Psia trawka
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Nowy Kanon
- Tytuł oryginału:
- Le Chiendent
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2014-04-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-04-23
- Data 1. wydania:
- 1933-11-10
- Liczba stron:
- 343
- Czas czytania
- 5 godz. 43 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328008427
- Tłumacz:
- Hanna Igalson-Tygielska
- Tagi:
- literatura francuska OuLiPo
- Inne
Prawdziwa gratka! Nieprzetłumaczona dotąd na język polski debiutancka powieść wybitnego francuskiego pisarza współzałożyciela grupy OULIPO Raymonda Queneau wiosną w Nowym Kanonie!
Zwariowana powieść z plejadą postaci rodem z kabaretu: obserwator podglądający rodzinę, saksofonista próbujący uwieść panią domu, zazdrosny syn ślący listy z pogróżkami, brat dozorcy wynajmujący pokój saksofoniście, siostra brata dozorcy - ciekawska intrygantka – a w tle: romanse, tajemnice, ukryty skarb, ucieczka z domu i… wojna etruska! Najważniejszym bohaterem książki, jak zwykle u Queneau, jest język i forma. Koktajl humoru, absurdu i świetnej zabawy!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Łuskanie postaci
Wariacka powieść podmiejska osnuta na kanwie zabawy w głuchy telefon – tak w skrócie można opisać „Psią trawkę” Queneau. Kto mieszkał kiedyś w malutkich miasteczkach albo bywa na wsi, kojarzy być może duszną atmosferę, w której ludzie podsłuchują to, co nie przeznaczone dla nich, słyszą z tego tylko połowę, rozumieją jeszcze mniej i dopowiadają sobie całą resztę. Na farsę – materiał idealny. Tyle tylko, że z początku nic jej nie zapowiada. Czytałam blurb z tylnej części obwoluty, obiecujący mi jakiś skarb, polowanie. Tymczasem mija kilkadziesiąt stron i widzę coś zupełnie innego. O co chodzi?
Piotr Wielki, miłośnik obserwowania przemykających przez miasto płaskich ludzkich sylwetek, po kilku latach rutynowego przesiadywania w kawiarni całkiem niespodziewanie skupia się na jednej, a im więcej uwagi jej poświęca, tym bardziej ta wyodrębnia się, tym bardziej się uniezależnia i tym mniej wiadomo o niej z góry. Zaintrygowany, podąża za nią aż na przedmieścia, jak autor, który znienacka postanowił wkraść się pomiędzy swoich bohaterów, albo kolejna postać, albo diabli wiedzą, kto jeszcze. A tam, wśród zbyt ciekawskich oczu i zbyt chłonnych uszu, okładkowe zapowiedzi zaczynają się spełniać.
Przetłumaczona po raz pierwszy na język polski powieść może się wydawać surrealistyczna i przypadkowa, jednak tylko wtedy, kiedy czytelnik nie wie nic o OuLiPo, o pisarskim credo Autora, słowem – kiedy nie ma pojęcia, co tak naprawdę czyta. Nie dajcie się zwieść. Queneau był jak Flaubert: programował dzieła z bezlitosną skrupulatnością; elementy zazębiają się, odbijają i rymują w nich wedle skalkulowanych wytycznych, zaś wszelki chaos jest jedynie pozorem. Zresztą, o „Psiej trawce” można pisać tak, jak pisze się czasem o arcydziele Flauberta. Niezbyt uważni czytelnicy „Pani Bovary” zarzucają autorowi miałkość bohaterów, którym trudno współczuć, z którymi nie bardzo da się utożsamić i w ogóle nie wiadomo, co z nimi począć. Rzeczywiście, bez zdolności do zauważenia korespondujących ze sobą znaczących detali arcydzieła formowane w oparciu o szacunek dla ścisłej dyscypliny tracą część swej urody. Czy dzieje się tak w przypadku nowego Queneau? Niekoniecznie. Ponieważ Pan Raymond był świetnym pisarzem, teoretyczny szkielet może spokojnie pozostać niezauważony pod solidną warstwą mięśni i dopóki nie uznacie za cel swojego życia wyławianie „reguł równie ścisłych jak reguły sonetu” przy pogłębionej lekturze, nie musicie poświęcać temu zagadnieniu ani chwili, by całkiem dobrze bawić.
Aleksandra Lubińska
Oceny
Książka na półkach
- 395
- 176
- 87
- 13
- 8
- 6
- 3
- 3
- 3
- 3
Opinia
"Im człowiek mniej posiada, tym mniej cierpi. Ty chcesz mieć pieniądze i pewnego dnia je stracisz. Nie masz pojęcia, co znaczy być bogatym. Tak, im mniej kto ma, tym bardziej jest szczęśliwy."
"Im więcej rzeczy pragniesz, tym więcej masz zawracania dupy."
"Ale nie jest łatwo coś napisać, kiedy się nie ma nic do powiedzenia."
"Bywają dni, że ma głowę pełną myśli, trafnych, głębokich, oryginalnych refleksji, są dni, kiedy jasno widzi, że to jest tym i jeszcze tamtym, i inne dni, kiedy rozumie to i tamto, i jeszcze jedno i inne dni, kiedy serce mu się lekko ściska na myśl, że to nie jest to, tylko tamto, i wiele jeszcze innych rzeczy. Często ma pomysły, a jak pomysłów nie ma, to też to można napisać; i to bywa bardzo zabawne. Skąd to przychodzi? Nie bardzo wiadomo. Często ma wrażenie, że to, co ma do powiedzenia, jest bardzo ważne, nieraz nawet najważniejsze na świecie - to, co właśnie napisał albo to, co zaraz napisze, po prostu to, co ma w głowie. Tak, nieraz to, co najważniejsze na świecie, jest tutaj - na końcu jego nosa; tak właśnie nieraz myśli konsjerż Saturnin, czy siedzi na krześle, czy leży na łóżku, czy znajduje się w portierni, czy stoi na progu budynku, nad którym sprawuje pieczę, czy noc, czy dzień, czy jest sam, czy w towarzystwie żony, która nie znosi kanałowych szczurów i żywych krewetek; tak, Saturnin nieraz tak sobie myśli."
"Jak człowiek patrzy na rzeczy w sposób nieuprzedzony, wszystko się zmienia. To oczywistość utrudnia odbiór tego, co jako oczywiste przedstawia się przy pierwszym spojrzeniu. Dziwne, bardzo dziwne, nie brać pod uwagę przeznaczenia przedmiotu! Najpierw człowiek niczego nie widzi, bo jest w ruchu, potem się przygląda, żeby robić coś innego, w końcu kontempluje, bo jest zmęczony pracą."
"Słowa też są wyprodukowanymi rzeczami. Można je brać pod uwagę niezależnie od ich znaczenia. Niezależnie od swojego sensu mogą oznaczać coś zupełnie innego. Na przykład słowo czajniczek oznacza ten przedmiot, lecz mogę je brać pod uwagę niezależnie od tego znaczenia, podobnie jak na sam czajniczek do herbaty mogę patrzeć niezależnie od jego praktycznego zastosowania, którym jest parzenie herbaty lub bycie po prostu naczyniem."
"Bardzo ciekawe. Człowiek myśli, że robi jedno, a robi drugie. Myśli, że widzi to, a widzi co innego. Ktoś ci coś mówi, słyszysz coś innego, a to znaczyło jeszcze coś zupełnie innego. Cały czas, wszędzie tak jest."
"A ja sam kim jestem? Już to panu powiedziałem: nie wiem, kim jestem. A zresztą czy to pytanie ma sens? Czy to w ogóle coś znaczy, tak wykrzykiwać: kim jestem? Czy to ma jakikolwiek sens? Kim jestem? Jestem Étienne Marcel, urodzony w Besançon 23 maja 1905 roku, urzędnik bankowy, zamieszkały w Odonne, dom w budowie i tak dalej, i tak dalej. Mam taki to a taki charakter, czuję to i owo, żyję w pewien sposób. Psychologowie powinni móc mnie przeanalizować, prawda? A ja się jeszcze pytam, kim jestem! No, proszę, tym właśnie jestem! A jednak uporczywie czepiam się tego pytania. Napełnia mnie trwogą. Głupie, prawda? To nie wszystko. Czy to pytanie samo w sobie ma sens? Czy słowo być ma jakiś sens?"
"Étienne milczał; to, że najpierw funkcjonował w oczach Piotra jako sylwetka, a teraz stał się bandytą w oczach pani Cloche, sprowadzało go w rejony medytacji, na których jego szara substancja dotąd nie postawiła jeszcze neurona."
"Nie jest sceptycyzmem unikanie błędu, a czy może być większy błąd niż mniemanie, że się wie coś, czego się nie wie?"
"Z wielkim zaskoczeniem i niesmakiem przyjęliśmy wiadomość o pogryzieniu pana Systeme'a. Uprzedzamy całą psią populację, że podobne wybryki nie będą dłużej tolerowane na terenie naszej gminy. Psy mają łapać muchy, a nie nogawki uczciwych obywateli."
"Dlaczego nie zadbać o swój wygląd również po śmierci? Pielęgnuj starannie swoje kości.
Nie należy zapominać, że za pięćset, tysiąc lat lub więcej twoje szczątki zostaną być może wystawione w muzeum. Czyż nie warto się tam zaprezentować w najlepszym stanie?
Dzięki lekowi w płynie Nieśmiertelni masz szansę na szkielet estetyczny i gwarantowanie niełamliwy.
PODZIWIAĆ CIĘ BĘDĄ PRZYSZŁE POKOLENIA"
"Lepiej, żeby się dzieci wstydziły za rodziców, niż rodzice za dzieci."
"Własność, posiadanie jest źródłem wielu nieszczęść. Tajemnica szczęścia polega na tym, żeby nic nie posiadać. Szczęśliwy człowiek jest tylko wtedy, gdy żyje ubogi i w ukryciu, bo im się mniej posiada, tym łacniej jest umknąć złemu losowi."
"Ci, co sekretów nie mają, są jednak wobec nich podejrzliwi. Ale oczywiście mówię to tak tylko, bo jak powszechnie wiadomo, wszyscy mają sekrety. I tak jeden ukrywa ziarno jakiejś ułomności, inny kłopot z krewniakiem, trzeci jakąś krzywdę, którą mu wyrządzono i nie przestaje go dręczyć. Oczywiście nikt nie ma sekretów, na jakie zasłużył, bo istnieją wymyślone idiotyzmy. Jest miłość zawiedziona, miłość podeptana, miłość beznadziejna, miłość jałowa. Są zawiedzione ambicje, beznadziejne chęci, podeptana duma, jałowe uczucia. Tacy ludzie trzymają fason, chodzą wyprostowani, ale ugodzeni są śmiertelnie, a sekret drąży ich i przeżera na śmierć. Jad pająka mniej truje niż sekretna udręka."
"Jestem martwy. Dokładniej jestem zmarłym. Ale oczywiście nikt się nie domyśla; w przeciwnym razie hotelarze odmówiliby mi pokoju, a ludzie na ulicy mówiliby: Ale on cuchnie, czuć zaduch i zgniliznę. Przyznacie, że bardzo nieprzyjemnie jest słyszeć podobne uwagi. Nie znoszę, jak się mówi na mój temat za moimi plecami. Denerwuje mnie to. Bo mimo że nie żyję, nadal jestem bardzo wrażliwy."
"Odwrócił głowę i zdawało mu się, że widzi z tyłu coś jakby szczęście."
"Kiedy mu nie szło, wyładowywał zły humor na mamie i dźgał ją widelcem w pośladki. Ale pośladki mamy były bardzo jędrne i dlatego w naszym domu wszystkie widelce miały krzywe zęby."
"Im człowiek mniej posiada, tym mniej cierpi. Ty chcesz mieć pieniądze i pewnego dnia je stracisz. Nie masz pojęcia, co znaczy być bogatym. Tak, im mniej kto ma, tym bardziej jest szczęśliwy."
więcej Pokaż mimo to"Im więcej rzeczy pragniesz, tym więcej masz zawracania dupy."
"Ale nie jest łatwo coś napisać, kiedy się nie ma nic do powiedzenia."
"Bywają dni, że ma głowę pełną myśli,...