No cóż, nie da się ukryć, że pierwsza część była lepsza, a przecież nie można jej nazwać wybitną powieścią.

Ta z kolei przypomina mi powieści Abby Glines - związek bohaterów składa się głównie (a w sumie ma się wrażenie, że tylko) z płomiennego seksu. Madoc i Fallon albo wspominają seks z przeszłości albo uprawiają seks w teraźniejszości, ewentualnie właśnie znów się na siebie boczą. Seks, ucieczka, seks, rozstanie i tak w koło macieju.

Poza tym wybitnie irytujące jest dla mnie takie stereotypowe postrzeganie rzeczywistości - bohaterki zawsze niewinne i niedoświadczone, żadnych facetów, no bo wspominają tego jedynego ukochanego z przeszłości, a bohaterowie koniecznie muszą zaciągać do łóżka każdą chętną w ramach pocieszenia się i to jest ok. Chyba chętnie bym przeczytała książkę, w której po zawodzie miłosnym facet odcina się nie tylko od związków ale i od seksu z przygodnymi panienkami, ale wątpię, żeby taka istniała :D W końcu bohater musi udowadniać swoją męskość przez doświadczenie z tuzinami kobiet...

Gdzieś w tej książce zgubił się Madoc z pierwszej części, którego polubiłam za idiotyczne poczucie humoru. Co do Fallon, to nie mogłam jakoś jej polubić, a powód dla którego tak bardzo chce się na wszystkich zemścić był dla mnie jasny od razu, co oznacza, że intryga jakoś przemyślnie skomplikowana nie była.

Chyba dam sobie spokój póki co z tą autorką, zwłaszcza, że widzę, że chce sparować Jaxona z K.C., a jak lubię jego, tak jej nie cierpię, więc daruję sobie bycie masochistką ;)

No cóż, nie da się ukryć, że pierwsza część była lepsza, a przecież nie można jej nazwać wybitną powieścią.

Ta z kolei przypomina mi powieści Abby Glines - związek bohaterów składa się głównie (a w sumie ma się wrażenie, że tylko) z płomiennego seksu. Madoc i Fallon albo wspominają seks z przeszłości albo uprawiają seks w teraźniejszości, ewentualnie właśnie znów się na...