"To książki uchroniły mnie przed odebraniem sobie życia, kiedy myślałem, że nie wolno mi nikogo pokochać i nigdy przez nikogo nie będę kochany. To dzięki książkom nie czułem się opuszczony przez cały świat. One mogły być ze mną szczere, a ja z nimi".

Zacznę od tego, że musiałam dodać ten cytat, kiedy tylko doszłam do niego w książce zupełnie zmieniłam zdanie o bohaterze, który je wypowiedział. Zakochałam się w tych słowach, są takie prawdziwe i wydaje mi się, że dla każdego prawdziwego czytelnika są tak samo ważne, jak dla mnie.

"Mechaniczny książę" muszę przyznać bardziej mi się podobał od pierwszej części "Mechanicznego anioła". Tutaj akcja tak naprawdę rozpoczęła się od pierwszych i już do końca tego tomu trzyma czytelnika w niewiedzy. W wielu momentach musiałam złapać głęboki oddech i na głos mówiła "CO?!". Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji.

Także w tym tomie poznałam sekret Willa. Tak, na początku nie za bardzo za nim przepadałam. Myślałam, że jest zadufanym w sobie cynikiem, ale kiedy poznałam jego okropną tajemnicę od razu zmieniłam zdanie na jego temat i lubiłam go na równi z Jemem. Jem też mnie zaskoczył. Wiedziałam, że jest zakochany w Tessie, ale myślałam, że widzi iż Will także, a jednak... On nie zmienił się w ogóle, a szczerze mówiąc myślałam, że ma jeszcze jakieś pikantne sekreciki. Tessa za to ma nie lada zadanie do wykonania: musi sobie poważnie odpowiedzieć na pytanie, którego z przyjaciół wybierze? Jest naprawdę rozdarta i nie wie, co o tym wszystkim myśleć. Jednym razem czymś zachwyca ją Jem, za drugim Will, a ona wie, że w końcu będzie musiałam podjąć decyzję. Niestety, niezależnie od wyboru i tak któryś z nich będzie cierpiał, ale czy Tessa to przeżyje?

"Czy to właśnie znaczy kogoś kochać? Że każdy ciężar można rozdzielić na dwoje, że można nawzajem się pocieszyć słowem albo dotykiem?"

Oczywiście nic nie może działać po myśli bohaterów. Charlotte dostaje zadanie, że jeśli przez dwa tygodnie nie dowie się, gdzie jest Mistrz to Instytutem będzie kierował Benedict Lightwood wraz ze swoimi synami. Kobieta jest zrozpaczona, bo wie, że może stracić swój dom czego bardzo nie chce, ale na szczęście ma swoją rodzinę. Niestety właśnie jeden z jej najbliższych bardzo mocno ją zrani, a Charlotte będzie musiała srogo go ukarać. Do tego wszystkiego bracia Lightwood mają szkolić dziewczęta z Instytutu: Tessę, Sophie i Jessie. Treningi z początku nie są złe, ale w końcu dziewczyny dowiedzą się, że to przede wszystkim intryga uknuta przez ojca braci.

Bohaterowie będą musieli pokonać wiele przeciwności, odpowiedzieć na wiele poważnych, trudnych pytań i znaleźć najlepsze rozwiązanie, ale czy im się uda?
POLECAM!

"To książki uchroniły mnie przed odebraniem sobie życia, kiedy myślałem, że nie wolno mi nikogo pokochać i nigdy przez nikogo nie będę kochany. To dzięki książkom nie czułem się opuszczony przez cały świat. One mogły być ze mną szczere, a ja z nimi".

Zacznę od tego, że musiałam dodać ten cytat, kiedy tylko doszłam do niego w książce zupełnie zmieniłam zdanie o bohaterze,...