Pani Clare po raz kolejny mną wstrząsnęła, wydaje mi się, że bardzo pozytywnie, potrzebowałam doznania tak silnych emocji. Miasto Upadłych Aniołów zdecydowanie różni się od poprzednich, być może dlatego, że nie ma już głównego wroga- Valentine'a. Czuć także nawiązanie w tej części do Diabelskich Maszyn, pojawiają się znane nam (tym, którzy przeczytali prequel Darów Anioła) już postaci takie jak: Camille Belcourt, Woosley Scott czy Will Herondale. Mnie to nawiązanie bardzo ucieszyło, na pewno urozmaiciło książkę.
Przejdę może do tego, o czym w ogóle jest czwarta część serii Dary Anioła. A więc z Jace'em dzieje się coś złego, miewa straszne koszmary, które doprowadzają go szaleństwa. Przez nie odsuwa się od Clary, lecz nadal mocno ją kocha. Ona chciałaby wiedzieć, co się z nim złego dzieje, ale on uparcie to ukrywa. Komuś bardzo zależy na schwytaniu Simona, aczkolwiek nie wie o Znaku Kaina, który zrobiła mu w Alicante jego przyjaciółka Clary. Przy okazji Camille składa mu dziwną propozycję współpracy, tylko czy można zaufać tej doświadczonej wampirzycy, która z łatwością potrafi manipulować? Na dodatek Simon umawia się z dwoma różnymi dziewczynami - Isabelle i Maią, nie wie, którą z nich ma wybrać. A przyjęcie zaręczynowe Jocelyn i Luke'a tuż tuż, więc ma coraz mniej czasu na podjęcie decyzji. Ktoś chce skłócić Clave z Podziemnymi, bo zabija Nocnych Łowców pozostawiając na ich terenach martwe ciała. Wszystko jest okryte tajemnicą, którą mogą tylko odkryć Clary i Jace, bo wiedzą o czymś istotnym w przeciwieństwie do Clave.
W tym tomie zatapiamy się w świecie zagadek, dziwnych zbiegów okoliczności, przypadków, które tworzą całość i ukazują sedno sprawy. Tylko kto za tym stoi? Tego dowiecie się czytając Miasto Upadłych Aniołów. Czyta się ten tom z zapartym tchem i nieposkromiona ciekawością by dowiedzieć się co się dzieje dalej. Emocje podczas czytania buzują niczym wrząca woda pobudzając wszelkie zmysły. Taką magią właśnie oczarowuje nas autorka serii Dary Anioła. Swoimi czarami skutecznie pomaga nam zapomnieć o rzeczywistości, pozwala nam zatracić się w tej powieści. Swoją rewelacyjną fabułą przyciąga nas jak różnoimienne magnesy. Wszystko dopracowane w każdym szczególe, a także lekki styl pisania Clare sprawia, że czyta się z przyjemnością. Nowe postaci równie genialnie wykreowane jak te starsze potrafią nas skutecznie zaintrygować. Cóż więcej dodać? Coraz trudniej opisać mi fenomen Darów Anioła. Po raz już czwarty gorąco polecam Wam tę jakże pochłaniającą lekturę!

Pani Clare po raz kolejny mną wstrząsnęła, wydaje mi się, że bardzo pozytywnie, potrzebowałam doznania tak silnych emocji. Miasto Upadłych Aniołów zdecydowanie różni się od poprzednich, być może dlatego, że nie ma już głównego wroga- Valentine'a. Czuć także nawiązanie w tej części do Diabelskich Maszyn, pojawiają się znane nam (tym, którzy przeczytali prequel Darów Anioła)...