Moja żmija

Okładka książki Moja żmija Ireneusz Gębski
Okładka książki Moja żmija
Ireneusz Gębski Wydawnictwo: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza literatura piękna
184 str. 3 godz. 4 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Data wydania:
2013-07-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-07-01
Liczba stron:
184
Czas czytania
3 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788320555332
Średnia ocen

5,1 5,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,1 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
833
548

Na półkach: , , , ,

Czy internetowa relacja może mieć przed sobą jakąkolwiek przyszłość?

Obecnie przyzwyczailiśmy się już do tego, że wiele znajomości, a nawet związków zaczyna się właśnie na różnych portalach społecznościowych. Zwykłe listy w dość szybkim czasie zostały wyparte przez maile, a teraz już nawet jeszcze krótsze formy, które są szybszą formą komunikacji.

W powieści Ireneusz Gębski przedstawia właśnie taką internetową relację opartą na mailach pomiędzy dwójką ludzi w średnim wieku. Zbyszek i Krystyna codziennie wymieniają się wiadomościami, od których w pewnym momencie zaczynają się uzależniać. Dochodzi do tego, że nie poprzestają na mailach — w grę wchodzą również SMS-y, rozmowy telefoniczne, czy wysyłane zdjęcia. Chociaż nie wiedzą, jacy są tak naprawdę — w realnym życiu, są sobą zafascynowani i szybko w grę zaczynają wchodzić uczucia. Największy problem leży jednak w tym, że żaden z bohaterów nie jest wolny... Jak zakończy się ten internetowy romans?

Autor oddaje w ręce Czytelnika swego rodzaju zbiór korespondencji Zbyszka i Krystyny. Kreuje je w bardzo realny sposób, tak, że można podejrzewać, iż są prawdziwe. Niektóre z nich wiadomości po pewnym czasie mogą jednak znudzić postronną osobę — słowa bardzo ważne dla osób zaangażowanych w relacje niekiedy nie mają żadnego znaczenia dla Czytelnika. Chociaż w części korespondencji pojawiają się nowe informacje, lepiej poznajemy bohaterów, tak również występuję maile, które trzymają się utartego schematu i nie wnoszą nic nowego.

Ogólnie rzecz biorąc, książka mnie nie porwała, ale czytało mi się ją po prostu dobrze. Byłam ciekawa, jak zakończy się ta historia, chociaż osobiście uważam, że opis na okładce zdradza trochę zbyt dużo. Raczej nie radzę Wam go czytać, jeśli lubicie niespodzianki i nie chcecie poznać zbyt istotnych faktów, na których opiera się fabuła.

"Moja żmija" to powieść o życiu, z którym nieodłącznie wiążą się wzloty i upadki. Historia internetowej relacji, która nie jest do końca typowa. Ireneusz Gębski zwraca również uwagę na zagrożenia związane z życiem w sieci i pokazuje, co może się stać jeśli zaangażujemy się zbyt bardzo. Autor ma lekkie pióro i pisze dość ciekawie, przez co książkę czytało się dobrze. Jeśli sam pomysł na fabułę i historia Was zainteresowała, to myślę, że warto sięgnąć po tę lekturę.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Autora — bardzo dziękuję.

Czy internetowa relacja może mieć przed sobą jakąkolwiek przyszłość?

Obecnie przyzwyczailiśmy się już do tego, że wiele znajomości, a nawet związków zaczyna się właśnie na różnych portalach społecznościowych. Zwykłe listy w dość szybkim czasie zostały wyparte przez maile, a teraz już nawet jeszcze krótsze formy, które są szybszą formą komunikacji.

W powieści Ireneusz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
76
7

Na półkach: ,

Rozmowę czyta się bardzo szybko, przeczytanie książki nie zajęło mi dużo czasu. Nastawiłam się jednak na coś całkiem innego. Nie sądziłam, że rozmowy z obcymi ludźmi mogą polegać tylko na wysyłaniu sobie erotycznych opowiadań albo na przeżywaniu "duchowego" romansu. A teksty w stylu "skarbie" czy "kochanie" pisane do obych, pojawiające się w książce bardzo często, uważam za normalnie zbyteczne. Pomijam już zakończenie, które nijak ma się do opisu książki. Nie tego się spodziewałam, nie polecam.

Rozmowę czyta się bardzo szybko, przeczytanie książki nie zajęło mi dużo czasu. Nastawiłam się jednak na coś całkiem innego. Nie sądziłam, że rozmowy z obcymi ludźmi mogą polegać tylko na wysyłaniu sobie erotycznych opowiadań albo na przeżywaniu "duchowego" romansu. A teksty w stylu "skarbie" czy "kochanie" pisane do obych, pojawiające się w książce bardzo często, uważam za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1548
863

Na półkach: , ,

W dzisiejszych czasach zawieranie znajomości na różnych portalach społecznościowych czy randkowych nikogo już chyba nie dziwi. Internet wyrównuje szanse osób nieśmiałych, które w realu nie mają odwagi zagadać nieznajomej osoby. Historię takiej właśnie znajomości przedstawił nam w swojej książce Ireneusz Gębski.

Oboje są w średnim wieku, ona mieszka w Wielkiej Brytanii, a on w Polsce. Oboje mają rodziny, a jednak szukają czegoś więcej. Krysia mieszka z mężem niedaleko Liverpoolu, pracuje tam, ale jednocześnie studiuje w Polsce. W kraju pozostała też jej córka. Zbyszek natomiast jest emerytowanym wojskowym, nadal pracuje, ale już w innej branży. Ma też rodzinę i dorosłego syna.

Oboje prowadzą ożywioną korespondencję mailową, rozmawiają za pomocą komunikatora, czasami wysyłają do siebie SMS-y i dzwonią. Wymieniają się też własnymi zdjęciami i opowiadaniami erotycznymi.

Jestem w stanie uwierzyć, że taka znajomość mogła mieć miejsce, nawet jestem przekonana, że wiele jej podobnych istniało i istnieje również obecnie. Internet sprzyja otwartości, łatwiej mówić o trudnych tematach, zwierzać się osobie, która faktycznie nas nie zna, łatwiej też mówić o swoich oczekiwaniach seksualnych.

Zdarza się, że takie znajomości przeradzają się w coś więcej, w romans, a niekiedy nawet małżeństwo. Jaki będzie finał tej znajomości, możecie przeczytać w "Mojej żmii".

Chociaż uważam, że ta korespondencja mogła faktycznie istnieć, to jednak samą książkę czytało mi się niezbyt przyjemnie. I nie chodzi mi nawet o duże zabarwienie erotyczne tych maili, ale bardziej o to, że takie wiadomości są ciekawe dla osób zainteresowanych, natomiast dla osób postronnych bywają nudne. Krysia często potrzebuje zapewnienia o swojej atrakcyjności, o tym że jest dla Zbyszka ważna. Czasami bezpodstawnie denerwuje się na mężczyznę. Opowiada mu o swoich problemach, odreagowuje na nim swoje stresy. On czasami z trudem znosi jej humory, więc ich znajomość wielokrotnie wisi na włosku. Trudno w tego rodzaju książce uniknąć ciągłych powtórzeń, tych samych pytań, zwrotów. Może naszym bohaterom zabrakło polotu? Chyba wolałabym, żeby oboje wykazali się większą kreatywnością, a nie powtarzali cały czas te same schematy.

Szczególnie Krysia jest postacią, którą trudno lubić. Wypowiada się, że chce być uczciwa wobec męża, że nie chce się dopuścić zdrady, a jednocześnie flirtuje ze Zbyszkiem i nie tylko nim. Marzy o tym by spędzić z nim noc, umawia się z nim i w ostatniej chwili rezygnuje. Jej zachowanie często jest bardzo niedojrzałe. Nie mówi nikomu o tym, że idzie na chemioterapię. Jej mąż przez tydzień nie może się z nią skontaktować, martwi się o nią, a jej się wydaje, że postąpiła bardzo szlachetnie, bo nie chciała nikomu przysparzać zmartwień.

Jak już wspomniałam znajdziecie też w tej książce opowiadania erotyczne, którymi nasi bohaterowie się wymieniają. Te fragmentu były faktycznie przesycone erotyzmem i działo się w nich dużo. Pewnie dlatego czytało się je znacznie przyjemniej. Każde z nich było inne, każde na swój sposób ciekawe, ale przede wszystkich dodawały one trochę koloru całej książce. Gdyby wypowiedzi bohaterów napisane były w podobnym stylu, lektura mogłaby być dużo ciekawsza.

Moim zdaniem książka jest średnia, więc też nie namawiam Was do tej lektury. Jednak jeśli kogoś zainteresowała ta tematyka, to nie będę też odradzała. Zastanawiam się jednocześnie, jak odebrałby tę pozycję mężczyzna, może dla niego byłaby ona bardziej interesująca? Jeśli któryś z panów się na to zdecyduje, to z ciekawością poznam jego opinię.

Ostrzegam przy okazji też przed streszczeniem książki, które znajduje się na okładce. Moim zdaniem zdradza ono zbyt wiele, więc odradzam jego czytanie osobom, które są zainteresowane tą lekturą.

http://korcimnieczytanie.blogspot.com/2013/10/ireneusz-gebski-moja-zmija.html

W dzisiejszych czasach zawieranie znajomości na różnych portalach społecznościowych czy randkowych nikogo już chyba nie dziwi. Internet wyrównuje szanse osób nieśmiałych, które w realu nie mają odwagi zagadać nieznajomej osoby. Historię takiej właśnie znajomości przedstawił nam w swojej książce Ireneusz Gębski.

Oboje są w średnim wieku, ona mieszka w Wielkiej Brytanii, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3145
926

Na półkach:

Zbyszek i Krystyna to dwójka bohaterów, którzy poznali się przez internet i codziennie ze sobą korespondują. To ludzie, którzy posiadają już życiowe doświadczenie. Ich początkowe wiadomości do siebie są dość formalne i pełne dystansu, z czasem poznają się oni coraz lepiej i ulegają obopólnej fascynacji. Oboje jednak mają partnerów. Co z tego wyniknie? Jak potoczą się ich losy? Czy ta znajomość ma sens i rację bytu? Przekonacie się sami, kiedy sięgniecie po książkę.

Moje pierwsze skojarzenie - skąd ja znam podobną historię? Oczywiście na myśl przychodzi "Samotność w sieci" ze względu na komunikację przez internet. Wirtualna znajomość i romans - wspominano o tym już wiele razy, więc tematyka nie jest nam obca.

Zbyszek mieszka w Polsce, a Krystyna w Anglii. Początkowo, jako osoba, która mieszkała kiedyś w Anglii, próbowałam wczuć się w jej postać, ale... naprawdę nie dałam rady. Kobieta w średnim wieku, która ma męża, flirtuje z kolegą z pracy, z partnerem od tańca i ze Zbyszkiem przez internet. Pomyślałam sobie tylko: co za pusta latawica! Jest jak chorągiewka, jak wiatr powieje, tak jej się zmienia zdanie, niepoprawna, roztrzepana osoba. Uwielbia Zbyszka, za chwilę się na niego gniewa, nie odzywa, itd., itp. Taka nastolatka. Mam tylko cichutką nadzieję, że autor nie czerpał inspiracji do stworzenia tej postaci z obserwacji rzeczywistej osoby, bo to byłoby załamujące, że taka kobieta gdzieś sobie żyje. Doprawdy nie mogę zrozumieć co takiego niby widzieli w niej Ci wszyscy mężczyźni. Niemoralna, porąbana baba. Okładka książki ciekawie oddaje tą bohaterkę. Flirtuje ze Zbyszkiem, potem traktuje go jak przyjaciela i opowiada mu o swoich nowych zauroczeniach. Kto wie ile z tego jest wyssane z palca "przez samą bohaterkę", żeby poczuć się lepiej w oczach przyjaciela. Ogarnij się kobieto, nie masz 18 lat. Napisała Zbyszkowi, że... będzie się mocno pieprzyć z mężem. Zero wstydu - można dostrzec dziwny a zarazem interesujący układ pomiędzy nimi. Totalnie go nie pojmuję, całkowicie nie jest on stworzony na moją cierpliwość.

Ona:" Będzie jazda bez trzymanki" - o planowanym seksie z mężem.

On: "Ciekawe tylko czy będzie miał formę?" - No żeż!!! Jaki mężczyzna zapyta kobietę z którą kiedyś flirtował o formę jej męża w łóżku? Chce z nim konkurować, czy jak? Czy ja jestem jakaś inna? Nie rozumiem tego!

Zbyszka uznałam za najnudniejszego bohatera świata!!! Nic go nie rusza, czeka jak wierny pies Pluto na swoją panią (i nie mówię tutaj o żonie). Wreszcie robi z siebie totalnego kretyna swoimi głupimi, nie na miejscu żartami i dopiero wtedy jest... jakiś.

Beznadziejni bohaterowie. Po prostu nie ma szans, żeby ich polubić. Chorągiewka i skała/ślimak. Tak kreowali się przynajmniej w swoich wiadomościach.

Zobaczcie ile emocji wzbudzają we mnie te postaci, grrr! Autor chce ukazać, że kobieta zmienną jest, że potrafi przeinaczyć swoje słowa w całkowite przeciwieństwo. Krysia jest niczym tytułowa żmija, nigdy nie można jej zaufać.

Książka potrafi być momentami intrygująca i wciągająca. Tych dwoje ludzi jest osamotnionych w tłumie. Cieszą się tym, ze mogą się sobie wyżalić, poopowiadać o codzienności, usłyszeć ciepłe słowo. Ich ekscytacja, że ta druga osoba czeka na Twoje słowa, pozdrowienia i serdeczności, jak na coś niezwykle cennego, że odpisze Ci na 100%, jest niebywała. Ich wymiana myśli przynosi im spokój, czują się docenieni.

To również przestroga, dla tych co korzystają z internetu, przed zawieraniem takich znajomości: niech mają się na baczności, niech nigdy nie ufają nikomu do końca, bo mogą się gorzko rozczarować. Nawet jeżeli znamy daną osobę miesiącami, to i tak nie wiemy, jakiej metamorfozie może ona ulec i w jakim momencie.

Mało wiarygodne i takie jakby na siłę wydały mi się wstawki i notatki bohatera pomiędzy ich wiadomościami. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tych listów nie było w żadnym komputerze... Wstęp o tytule "Zamiast wstępu" wydał mi się całkowicie zbędny, po prostu psuł początkowy efekt. Wolałabym, gdyby książka zaczynała się bezpośrednio od listów.

Autor pisze bardzo nierówno. "W cieniu Sheratona" podobało mi się niebywale, natomiast "Moja żmija" miejscami mnie jednak rozczarowała.

Opis z tyłu książki jest... strzeleniem powieści w plecy. Odstrasza niebywale. W kilku zdaniach przeczytałam dogłębne streszczenie zawartości książki. To po co ja mam ją czytać, jak niemal wszystko już wiem? Moja rada, nie patrzcie na tylną okładkę, przeczytajcie całość i wtedy zerknijcie. Po zapoznaniu się z tym tekstem czułam się bardzo rozczarowana, wszystkie karty zostały odkryte na dzień dobry. Te kilka zdań ma nas nęcić, wzbudzać ciekawość i rządzę, zostawić po sobie niedosyt, a nie wręcz odwrotnie...

W wiadomościach, każdy z bohaterów ma inną czcionkę, ale z czasem obydwie mi się ze sobą zlewały. Gdzieniegdzie było dla mnie nieczytelnie: po prostu nie wiedziałam, kto co pisze. Moim zdaniem czcionki powinny się drastycznie różnić od siebie wyglądem, albo przed każdą wiadomością wstawiłabym literę imienia:

K: ... (Krystyna)

Z: ... (Zbyszek)

Wtedy nie byłoby kłopotu i wszystko byłoby dostępne jak na dłoni.

Ich rozmowy mnie nie zachwycały, tak jakbym czytała jakąś rozmowę nieciekawych znajomych na facebooku, lub na jakimś czacie. Taka bezcelowa wymiana informacji, która nie wnosi nic do mojego życia, nie niesie jakiegokolwiek przesłania. Mogę sobie porozmawiać tak na co dzień, ale żeby czytać o tym książkę? Drażniące było ich (a głównie jej) dąsanie się na siebie, żądania, wyjaśnienia, tłumaczenia się przed sobą. Brr...

Dawno nie czytałam nic tak sztucznego i nudnego, niemalże do bólu. Nie mówię w tym momencie o informacjach, jakie sobie bohaterowie przekazują, ale o sposobie przekazu - nienaturalne, napuszone, zupełnie niepotrzebne ą i ę. Przez tą formę, było mi coraz gorzej identyfikować się z bohaterami.

"Pragnę wyrazić swoje podziękowanie za porannego buziaka" - no ludzie! Kto tak mówi? Nikt!

Właśnie ta "językowa idealność" wydała mi się absolutnie niepotrzebna. Jak na mój gust w ich wiadomościach było za dużo pośredniości i dystansu. Ale może to ja jestem za bardzo w gorącej wodzie kąpana?! Oboje są przecież jednak ludźmi statecznymi, dojrzałymi, mądrymi, więc może nie powinnam wyczekiwać po nich jakichś niewyszukanych, zwyczajnych odpowiedzi...

Każdy, normalny facet, który jest napalony na kobietę, chce ją jak najszybciej poznać i się z nią spotkać na małe tet a tet, a jeżeli ona go zwodzi i za długo każe na siebie czekać, to szybko z niej rezygnuje. Po co mu taka mailowa, platoniczna znajomość? Jednak nasz bohater należy niby do tych beznadziejnie romantycznych typów, którzy troszkę jakby czekają na swoją oblubienicę, ale troszkę jednak mają wszystko w nosie. Hmm, dziwaczne to...

Muszę przyznać iż ta znajomość jest irytująca, ale jednocześnie bardzo ciekawa, niejednoznaczna i wielowymiarowa. Niby wszystko do przewidzenia, ale nic mi tutaj do siebie nie pasowało. Mają partnerów, ale wirtualnie świntuszą. Dorosła kobieta, która jest momentami bezwstydna, aby po chwili czuć wyrzuty sumienia i bać się spotkania ze Zbyszkiem. To intrygujące studium psychologiczne jednostki ludzkiej, ukazane etapami, powoli otwierające swoje wrota do zapoznania się z wykreowanymi postaciami.

Autor potrafił świetnie ukazać różnicę w myśleniu pomiędzy partnerami, kobietą i mężczyzną. Dla Krysi zdrada to kontakt fizyczny, seks, a dla Zbyszka wirtualny flirt jest już swoistą nieszczerością. Kobieta skacząc w bok bardziej martwi się na zapas tym, że zniszczy swoje dotychczasowe życie, że zdradzi męża i nie będzie mogła sobie tego wybaczyć, mężczyzna za bardzo się nad tym nie zastanawia. Tak jest przynajmniej w ich przypadku.

W książce są pododawane erotyczne opowiadania, którymi się całkowicie zachwyciłam - to takie maleńkie perełki, dzięki którym ta lektura zyskała wiele na wartości. Każde inne, każde niebywałe, każde konkretne. Zaśmiewałam się z komicznych opisów narządów płciowym:

PENIS to: zwierzak, włamywacz, wytrych, potężny korzeń, wiotka gałązka, flakowaty odwłok, twardy, czuły pobierz, atrybut męskości, pała, kicha,

POCHWA to: szparka, gorące wnętrze, gęstwina, czarna wysepka, kobiecość, przytulny tunel.

Jestem miłośniczką opowiadań, a te były świetne, interesujące, dawały powiew świeżości.

To powieść o życiu, trwaniu i przemijaniu, o wzlotach i upadkach, o nieustających zmianach, o ciągłości i końcu. Jednak gdzieniegdzie tekst wydawał mi się za... zwyczajny, taki szary - jak jesienna plucha za oknem. Autor potrafi tworzyć świetne teksty, ale ten nie jest porywający, nie czuję zachwytu, nie acham i nie ocham:)

Przerażająco nierówny utwór. Wszystkie erotyczne opowiadania i niektóre momenty pomiędzy bohaterami były wręcz bezbłędne i szaleńczo mi się podobały. Reszta wydawała mi się mało interesująca, nużąca, bez znaczenia, bez celu, nie wnosząca niczego. Nie żałuję jednak, ze przeczytałam "Moją żmiję", bo pomimo tych mankamentów, jest to dość dobra pozycja. Jeżeli potrafiła wzbudzić ona we mnie takie poruszenie, irytację i wzburzenie, kiedy czytałam zachowania bohaterów, to nie jest jednak źle. Jeśli odpowiada Wam tematyka tej książki, to zachęcam po jej sięgnięcie.

Zbyszek i Krystyna to dwójka bohaterów, którzy poznali się przez internet i codziennie ze sobą korespondują. To ludzie, którzy posiadają już życiowe doświadczenie. Ich początkowe wiadomości do siebie są dość formalne i pełne dystansu, z czasem poznają się oni coraz lepiej i ulegają obopólnej fascynacji. Oboje jednak mają partnerów. Co z tego wyniknie? Jak potoczą się ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
603
315

Na półkach: , , ,

Internet to miejsce, w którym możemy zrobić zakupy, przeczytać wiele porad, uczyć się, a nawet poznać nowych ludzi. Portali społecznościowych nie brakuje. To właśnie tam możemy "spotkać" osobę, która zmieni nasze życie. Zaczyna się od niewinnej wymiany zdań, następnie rozmowy trwają coraz dłużej, aż przywiązujemy się do danego znajomego. Przez internet staje się nam bliższa. Możemy wyżalić się z problemów oraz poszukać wsparcia w trudnych sytuacjach.

"Moja żmija"" to powieść, która rozgrywa się w internecie. Bohaterami są Zbyszek oraz Krystyna. Poznają się w wirtualnym świecie, który staje się dla nich odskocznią od rzeczywistości. Oboje są w średnim wieku, mają rodzinę a jednak szukają w internecie czegoś nowego. Ich wiadomości z czasem są coraz pikantniejsze, natomiast więź ich łącząca jest coraz silniejsza. Każdego dnia piszą do siebie o swoich problemach, o tym co działo się pracy. Wysyłają sobie także opowiadania erotyczne. Oboje uzależniają się od siebie, a jednak nigdy nie dochodzi do spotkania ...

Autorem powieści jest Ireneusz Gębski, który ukończył liceum ogólnokształcące, szkołę górniczą oraz policealne studium. Pracował m.in. jako sprzedawca, magazynier oraz ochroniarz. W 1991 roku stracił pracę. W swojej pierwszej książce „Spowiedź bezrobotnego” opisał 18 lat borykania się z bezrobociem.


Książka ta nie jest napisana tak jak każda powieść. Składa się ona jedynie z wiadomości Zbyszka i Krystyny. Dzięki tej wymianie zdań dowiadujemy się o życiu bohaterów. Jesteśmy świadkami rozwijającej się między nimi więzi. Pierwszy raz spotkałam się z taką formą książki. Autor był dosyć oryginalny, ale same wiadomości sprawiły, że źle się czyta taką powieść. Często gubiłam się w tym, kto do kogo pisze. "Moja żmija" to nie jest książka z wartką akcją czy wydarzeniami, które zapierają dech w piersiach. Powieść ta pokazuje jaką siłę ma internet. Dzięki niemu poznajemy innych ludzi, oni natomiast mogą zmienić nasze życie. Czytając "Moją żmiję" mamy wrażenie, iż czytamy kogoś korespondencję, naruszamy jego intymność, poznajemy sekrety. Widziamy jak zmieniają się relacje między bohaterami.

Powieść tę często odkładałam ,ponieważ wymiana zdań nie była zbyt ciekawa. Wolę tradycyjnie napisaną książkę z dialogami oraz opisami. Taka forma jaką zaserwował nam autor kompletnie do mnie nie przemawia.

"Moja żmija" to książka, która jedynie pokazuje jaki wpływ może mieć internet na człowieka. Spodziewałam się wiadomości pełnych emocji, uczuć oraz namiętności. Niestety Ireneusz Gębski nam tego nie zapewnia. Wizualnie lektura ta także nie zachwyca. Widząc taką okładkę w księgarni, nie pewnością nie byłabym nią zainteresowaną.

Internet to miejsce, w którym możemy zrobić zakupy, przeczytać wiele porad, uczyć się, a nawet poznać nowych ludzi. Portali społecznościowych nie brakuje. To właśnie tam możemy "spotkać" osobę, która zmieni nasze życie. Zaczyna się od niewinnej wymiany zdań, następnie rozmowy trwają coraz dłużej, aż przywiązujemy się do danego znajomego. Przez internet staje się nam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1702
1687

Na półkach: ,

"Słowa kobiety są bardziej ulotne niż pył, ale jednak go przypominają, gdyż jak on osiadają grubą warstwą."



"Ludzie listy piszą..." - tak śpiewali w ubiegłym wieku Skaldowie. W dobie obecnego, XXI wieku ludzie nie piszą już listów papierowych, co nie oznacza, że nie piszą w ogóle. Współczesne listy wysyłamy bowiem drogę elektroniczną. Czy taka korespondencja może przerodzić się w coś poważniejszego? Autor niniejszej książki, postanowił podjąć się tego właśnie wątku.

Ireneusz Gębski to dziennikarz i pisarz, który debiutował w 1982 r. Wiele swoich tekstów prozatorskich i aforyzmów zamieszczał na łamach różnorakiej prasy. Autor może być znany szerszemu gronu czytelników z dwóch powieści, które wydał: autobiograficzną "Spowiedź bezrobotnego" (2009) oraz "W cieniu Sheratona" (2011). Pisarz jak sam siebie określa to wielbiciel kobiet, miłośnik książek oraz amator podróży zagranicznych.

Najnowsza książka Ireneusza Gębskiego jest wymieszaniem gatunkowym: powieści epistolarnej z opowiadaniami. Bohaterami utworu są dwie osoby. Krystyna, emigrantka mieszkająca i pracująca w Wielkiej Brytanii, blisko Liverpoolu. Studiująca zaocznie w kraju i posiadająca długi staż małżeński oraz córkę w Polsce. Zbyszek to wojskowy na emeryturze, przebywający w Polsce i pracujący w oddziale polskiej firmy, mający żonę. Bohaterowie poznają się w wirtualnym świecie na jednym z wielu portali społecznościowych. Wymiana między nimi listów elektronicznych trwa nieprzerwanie dwa lata. Dwa lata przesycone erotyzmem, niedomówieniami oraz wielkim niezdecydowaniem.

Przedstawiona przez autora historia elektronicznego romansu nie jest autentyczna. Ireneusz Gębski nie znalazł w zakupionym laptopie pliku z zapisanymi listami. Wstęp do historii Zbyszka i Krystyny nawiązujący do autentyczności opisanych wydarzeń, ma za zadanie zaciekawić czytelnika, łaknącego prawdziwych emocji. Trzeba przyznać, że to dobry zabieg, dzięki któremu autor wzbudza kontrowersję dotyczącą ujawniania tajemnicy prywatnej korespondencji.

"Moja żmija" jest powieścią skonstruowaną na bazie listów, które dosyć często przeplatają się z fragmentami opowiadań. Krótkie formy tworzone przez dwójkę bohaterów mają wydźwięk mocno erotyczny. Trzeba przyznać, że w każdym z przedstawionych utworów czytelnik znajdzie więcej erotyzmu niż we wszystkich listach wysyłanych pomiędzy internetowymi "kochankami". I to właśnie główny mankament części epistolarnej najnowszej książki Ireneusza Gębskiego. Opowiadania erotyczne (tak na marginesie publikowane w okresie 1992-1994 w miesięczniku "Sexodrama") są bardzo dobre i z przyjemnością się je czyta. Autor właśnie w tych krótkich formach ukazał swój warsztat pisarski i z pewnością dla nich warto zajrzeć do książki.

W korespondencji Krystyny i Zbyszka brakuje iskry, namiętności i polotu. Ich listy są naszpikowane sztucznością, a nie tego spodziewa się czytelnik. Wydawałoby się, że dwójka osób, nie znających się w rzeczywistości i nawiązująca kontakt wyłącznie elektroniczny, będzie miała więcej odwagi do poruszania tematów na co dzień wstydliwych i zakazanych. Na tym tle o wiele bardziej niekorzystnie wypada kreacja Krystyny, bohaterki niezdecydowanej i mało sympatycznej.

Ireneusz Gębski swoim najnowszym dziełem udowadnia, iż kruche więzi stworzone na bazie relacji wyłącznie internetowej, nie mają szans na szczęśliwe zakończenie. Co więcej, często kończą się źle dla jednej ze stron, pozostawiając niesmak. Autor ukazuje również przewagę erotyzmu w opowiadaniach, które swoją różnorodnością, wzbudzają wiele barwnych emocji. Jeśli macie ochotę na taką właśnie lekturę, to zachęcam.

http://subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com/

"Słowa kobiety są bardziej ulotne niż pył, ale jednak go przypominają, gdyż jak on osiadają grubą warstwą."



"Ludzie listy piszą..." - tak śpiewali w ubiegłym wieku Skaldowie. W dobie obecnego, XXI wieku ludzie nie piszą już listów papierowych, co nie oznacza, że nie piszą w ogóle. Współczesne listy wysyłamy bowiem drogę elektroniczną. Czy taka korespondencja może...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1974
1621

Na półkach:

http://www.nieperfekcyjnie.pl/2013/07/moja-zmija-ireneusz-gebski.html

Niegdyś główną formą korespondencji były listy, które wysyłano na potęgę. To dzięki nim rozdzieleni członkowie rodziny komunikowali się ze sobą, a osoby mające się ku sobie mogły nawiązać głębszą więź, wierząc, że wyniknie z niej coś poważniejszego. Aktualnie tradycja wysyłania listów zdaje się wymierać, a na jej miejsce szturmem wkroczyły e-maile, dzięki którym można skontaktować się z innymi w mgnieniu oka. Jednak, jak to z siecią komputerową bywa, wszystko, co ktokolwiek umieści w Internecie, zostaje tam na zawsze. Każdy wysłany e-mail zapisuje się w pamięci, a nawet jeżeli zostaje usunięty, można go odzyskać bez większych problemów. Jednakże niektórzy chyba o tym zapominają...

Krystyna jest matką oraz żoną mieszkającą w małej miejscowości w UK, a także pracującą w dużej firmie, gdzie zajmuje się dokumentacją. Natomiast Zbyszek to emerytowany wojskowy, pracujący w oddziale wojewódzkim ogólnopolskiej firmy, który wraz z żoną mieszka w Polsce. Pewnego dnia Krystyna oraz Zbyszek nawiązują ze sobą kontakt internetowy poprzez pewien portal społecznościowy. Z każdym e-mailem ich znajomość zacieśnia się, przeradzając w intensywniejszą więź. Co wyniknie z internetowego romansu?

"(...) zauroczenia przychodzą i odchodzą. Samochody nie jeżdżą bez paliwa, a ogień miłości, choćby największej - wygasa, jeśli nie jest stale podsycany. Internetowe znajomości zawierane są tyleż szybko, co i łatwo, więc i ich zakończenie odbywa się podobnie. Nic się jednak nie zmieni w tym względzie, bo przecież wszyscy lubimy żyć złudzeniami. Trzeba tylko pamiętać o tym, że wirtualne kontakty potrafią zatruć życie równie skutecznie, jak te realne. Czasami nawet bardziej boleśnie..."

Już we wstępie autor uświadamia, iż przedstawiana historia jest autentyczna, a Ireneusz Gębski poznał ją w wyniku zakupu komputera. Na twardym dysku odkrył plik systemowy zatytułowany "Moja żmija", który zawierał korespondencję kobiety mieszkającej w UK oraz emerytowanego oficera. Oczywiście pisarz mógł trochę dodać bądź ująć tej historii, niemniej sam zarys powinien być całkiem zgodny z faktami. Właśnie tutaj, w moim odczuciu, zaczynają się schody. Pióro pana Ireneusza Gębskiego znam z książki pod tytułem "W cieniu Sheratona", którą mile wspominam. W "Mojej żmii" zabrakło mi samego autora oraz jego inwencji. Tak naprawdę "Moja żmija" to zlepek e-maili, które ktoś wcześniej wymieniał między sobą, a autor złożył je w całość, być może upiększając ją tu i ówdzie.

Kolejnym minusem jest słaba korekta. W "Mojej żmii" znalazłam sporo literówek, a brak znaków przestankowych również przeszkadza podczas lektury. Do tego zaliczam także inne błędy, chociażby mylenie 'bynajmniej' z 'przynajmniej', jak również pisanie 'tak że' zamiast 'także'. Być może autor pragnął dogłębnie i realistycznie przedstawić korespondencję pomiędzy dwojgiem ludzi, którym nie obce są pewne błędy w pisowni, jednak nie uważam, aby taki zabieg pomagał w odbiorze książki.

Nie ukrywam także, iż nie zapałam sympatią do głównych bohaterów. Krystyna i Zbyszek to osoby irytujące i zachowujące się jak nieopierzone nastolatki, nieznające życia i uważające, że cały świat powinien leżeć u ich stóp. Dotyczy to zwłaszcza Krystyny, która nieustannie żali się nad umizgami ze strony mężczyzn, jednocześnie nie robiąc nic, aby zaprzestać temu. Z jednej strony zapewnia, że nie rozumie męskich zachwytów nad nią, a z drugiej sama prowokuje płeć przeciwną do tego, aby zalecali się do niej. Te infantylne zachowanie drażniło mnie za każdym razem. Ponadto poważne flirtowanie z kimś i zapewnianie go o swojej ogromnej miłości, będąc jednocześnie w stałym związku, jest dla mnie niedopuszczalnym zachowaniem, zwłaszcza w przypadku dojrzałych osób, które powinny mieć poukładane w głowie.

Rzecz jasna, wypadałoby także wspomnieć o plusach tej książki. Czyta się ją szybko, co ułatwiają niezbyt długie e-maile pomiędzy Zbyszkiem i Kryśką. Spodobały mi się także opowiadania erotyczne, które bohaterowie przesyłali sobie - niektóre okazały się całkiem niezłe i wciągające. Ich historia jest dobrą lekcją oraz przestrogą osobom, które bawią się w internetowe znajomości, zupełnie nie znając człowieka po drugiej stronie. Nawet długoletnie pisanie z kimś nie zastąpi spojrzenia tej osobie w oczy, dotknięcia i ujrzenia na żywo, dzięki czemu można poznać jej charakter. Pozornie niegroźna wymiana e-maili może przerodzić się w coś poważniejszego, wyraźnie zakrawającego o romans, co jednocześnie oznacza zdradę. Za każdym razem należy postawić sobie pytanie - czy warto?

http://www.nieperfekcyjnie.pl/2013/07/moja-zmija-ireneusz-gebski.html

Niegdyś główną formą korespondencji były listy, które wysyłano na potęgę. To dzięki nim rozdzieleni członkowie rodziny komunikowali się ze sobą, a osoby mające się ku sobie mogły nawiązać głębszą więź, wierząc, że wyniknie z niej coś poważniejszego. Aktualnie tradycja wysyłania listów zdaje się wymierać,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1722
1568

Na półkach: ,

http://kasandra-85.blogspot.com/2013/12/na-dobry-poczatek-tygodnia.html

http://kasandra-85.blogspot.com/2013/12/na-dobry-poczatek-tygodnia.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    4
  • 2013
    2
  • Chcę przeczytać
    2
  • Literatura polska
    1
  • Książka papierowa
    1
  • 2022
    1
  • Własna biblioteczka
    1
  • Zrecenzowane
    1
  • Przeczytane 2013
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Moja żmija


Podobne książki

Przeczytaj także