rozwińzwiń

Od moroszki po morwę

Okładka książki Od moroszki po morwę Ireneusz Gębski
Okładka książki Od moroszki po morwę
Ireneusz Gębski Wydawnictwo: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza literatura podróżnicza
285 str. 4 godz. 45 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Wydawnictwo:
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Data wydania:
2014-04-09
Data 1. wyd. pol.:
2014-04-09
Liczba stron:
285
Czas czytania
4 godz. 45 min.
Język:
polski
ISBN:
9788320555608
Tagi:
podróże praca
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
3145
925

Na półkach:

http://basiapelc.blogspot.com/2014/08/od-moroszki-po-morwe-ireneusz-gebski.html

Z piórem Ireneusza Gębskiego zapoznałam się już wcześniej przy okazji "W cieniu Sheratona" oraz "Mojej żmii". Z blogu autora miałam możliwość dowiedzieć się o jego zamiłowaniu do podróży. Wyjazdy i pobyty zarówno turystyczne, jak i te za chlebem, to główne składowe "Od moroszki po morwę".

Książkę czyta się szybko, treść jest interesująca, język bezpośredni, łatwy w odbiorze, bardzo przystępny.

Na "dzień dobry" zauważyłam brak zdjęć, lub map miejscowości - a w takich książkach jest to niemalże konieczne. Domyślam się jednak, że zdjęcia znacznie podniosłyby cenę książki oraz ze względu na lepszą jakość papieru jej wagę.

Brakowało mi również, aby każde kolejne nowe miejsce było oznaczone dokładnie w tytule - chciałabym widzieć nazwę kraju (nie zawsze od razu czytelnik zdaje sobie sprawę w jakim państwie przebywa) oraz nazwę miejscowości. Nie obraziłabym się także gdyby od razu w tytule był także wskazany czas pobytu w danym miejscu, np: 3 czerwiec - 11 październik 2010 (powrót do kraju/przerwa od 13 lipca do 20 sierpnia 2010).

Podróżując razem z autorem zdałam sobie sprawę, że nie rejestruje on swoich odczuć względem danych miejsc w sposób, który mógłby mnie zadowolić i zachwycić. W opisach zabrakło mi więcej... duszy. Pragnęłam odnaleźć maleńkie momenty, które oczarowałyby mnie i odkrywałyby dla mnie nowe miejsca w sposób zapierający mi dech w piersiach (jakieś opisy natury typu zachodu słońca, roślinności tudzież wspaniałej i mrożącej krew w żyłach burzy z piorunami). Możliwe, że jednak to ja jestem zbyt emocjonalna. Po prostu odczuwam wszystko w inny sposób. Odnosiłam wrażenie, jakbym czytała suche fakty - byłem tu i tu, zapłaciłem za to tyle i tyle (książka jest istną wyliczanką cen, co ma także oczywiście swoje dobre i praktyczne strony). Autor pisał notatki na bieżąco, po całym dniu, na świeżo i dlatego pewnie nie znajdował czasu na dłuższe opisy dotyczące danego dnia.

Lektura jest świetną pomocą dla osób, które wybierają się do pracy m.in.: na zbiory moroszki - występuje tu wiele cennych wskazówek i porad dotyczących zarówno zbierania tego owocu, jak i egzystowania w tamtych warunkach.

Po przeczytaniu "Od moroszki po morwę" mogę tylko pozazdrościć panu Gębskiemu tak intensywnego zwiedzania świata. Mam wrażenie, iż żadne turystyczne wyzwanie nie jest mu straszne. Bywały momenty wesołe, jak i smutne. Podziwiam jego energię i zapał do ciągłej chęci odkrywania świata na nowo.

Chciałam na koniec dodać, iż przepiękny, tajemniczy tytuł oraz genialna okładka zachwyciły mnie doszczętnie i całkowicie skradły moje serce.

http://basiapelc.blogspot.com/2014/08/od-moroszki-po-morwe-ireneusz-gebski.html

Z piórem Ireneusza Gębskiego zapoznałam się już wcześniej przy okazji "W cieniu Sheratona" oraz "Mojej żmii". Z blogu autora miałam możliwość dowiedzieć się o jego zamiłowaniu do podróży. Wyjazdy i pobyty zarówno turystyczne, jak i te za chlebem, to główne składowe "Od moroszki po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1702
1687

Na półkach: ,

"Ja niczego nie odkrywam, nic nie zdobywam, ale jestem ciekawy świata i ludzi".


Ireneusz Gębski określa siebie, jako amatora podróży zagranicznych. To dosyć trafne stwierdzenie, które niewątpliwie potwierdza najnowsza książka autora. Książka, słusznie zaliczana do literatury podróżniczej, będąca jednak swoistą formą sprawozdania z podróży, aniżeli z odkrywania nieznanych dotąd kultur. Autor stał się bowiem w pewien sposób kronikarzem własnych podróży, skrzętnie notując wszelkie detale dnia codziennego na obcej sobie ziemi.

Ireneusz Gębski to urodzony w 1958 r. dziennikarz i pisarz, który debiutował na łamach prasy w 1982 r. Pracował w wielu zawodach: górnik, kowal matrycowy, kierownik magazynu, czy sprzedawca. Do tej pory wydał trzy książki: autobiograficzną "Spowiedź bezrobotnego" (2009 r.),"W cieniu Sheratona" (2011 r.) i "Moja żmija" (2013 r. ). "Od moroszki po morwę" to jego najnowsze dzieło. Ireneusz Gębski mówi o sobie, że jest wielbicielem kobiet i miłośnikiem książek.

"Od moroszki po morwę" to zbiór wspomnień autora z różnorakich zagranicznych podróży do wielu krajów, między innymi: Norwegii, Szwecji, Anglii, Danii, Holandii, czy Turcji. Podróży w celach typowo zarobkowych, oraz krajoznawczych. Wspomnienia zostały przedstawione w dwudziestu czterech rozdziałach, poprzez zapiski z dziennika oraz typowo opisowe fragmenty.

Najnowszą książkę Ireneusza Gębskiego podzieliłabym na dwie, tematycznie zróżnicowane części, których wspólnym mianownikiem jest podróżowanie. Część ukazująca wojaże autora, których celem było polepszenie swojej sytuacji materialnej, oraz część pokazująca wycieczki typowo turystyczne. Warto tutaj zwrócić uwagę, że dwie wymienione płaszczyzny nie zostały od siebie oddzielone i jak mniemam to słuszny zabieg. W książce bowiem, wspomnienia te przeplatają się, wprowadzając tym samym urozmaicenie i brak powtarzalności pewnych elementów. Dobrze, że autor postanowił w taki właśnie sposób zbudować konstrukcję tej książki, to przemyślany krok.

Warstwa wspomnień autora, oscylująca wokół wyjazdów za przysłowiowym chlebem to dość szczegółowe opisy dnia codziennego. Autor wyjeżdżał z kraju głównie po to, by zbierać owoce, w tym tytułową moroszkę, ale także by dokonywać różnorakich prac remontowych. To, co charakteryzuje te wspomnienia to mnogość detali, jak chociażby zmieniające się ceny chleba, czy innych artykułów spożywczych. Z tego względu właśnie, opisy te ukazane w formie dziennika, przypominają mi kronikę, w której autor odnotowuje dosłownie wszystko, nawet mało istotne kwestie. Niektóre fragmenty swoją formą przypominały mi inną książkę autora pt. "Spowiedź bezrobotnego", do której zresztą Ireneusz Gębski również nawiązuje. Fragmenty, ciekawe i mniej ciekawe – z pewnością ukazujące samo życie i raczej nie odkrywające niczego nowego, pełniące funkcję bardziej informacyjną i sprawozdawczą. Z pewnością miłośnicy klasycznej literatury podróżniczej mogą w tej płaszczyźnie się zawieść, gdyż celem autora było raczej opisanie wszystkiego co widzi, niż pozyskanie zachwytu czytelnika. To, co mnie niezmiernie zaciekawiło w tej warstwie to przedstawiony obraz stosunków między naszymi rodakami, jaki występuje podczas takich wyjazdów. Z notatek Ireneusza Gębskiego można byłoby stworzyć naprawdę dobry portret psychologiczny współczesnego Polaka, ze wszelkimi wadami i zaletami. Do tego wszystkiego, niektóre komentarze autora potrafią wzbudzić śmiech i niedowierzanie, co jest cennym doświadczeniem podczas lektury.

Druga płaszczyzna, ukazująca podróże Ireneusza Gębskiego, których celem był wyłącznie wypoczynek i relaks, to dość minimalistyczne opisy miejsc, w jakich bywał. Minimalistyczne, ale jednocześnie klarowne i zawierające dużo wiedzy dla przyszłego amatora podróży do konkretnego kraju. Z opisów tych wyłania się widoczna ciekawość autora do świata i zamiłowanie do wszelakich podróży. Czy więc któraś z tych dwóch płaszczyzn jest ciekawsza? W mojej opinii obydwie zasługują na taką samą uwagę, gdyż ich głównym walorem jest wszechobecny realizm i proza życia. Zarówno podróże za chlebem i te typowo krajoznawcze to słodko-gorzkie opowieści o życiu, bez koloryzowania.

Jeśli nastawiacie się na lekturę pełną przemyśleń egzystencjalnych i filozoficznych w kontekście podróży – nie zaglądajcie do tej książki. Jednak jeśli nie wiecie co to moroszka i nie zbieraliście nigdy zarobkowo owoców za granicą – warto zajrzeć do tego dzieła. Jeśli do tego wszystkiego lubicie czytać wspomnienia z różnorakich podróży to lektura dla Was. I jeśli chcecie mieć w swoich zbiorach książkę z kolorową i dopracowaną okładką, zachęcam do jej przeczytania.

http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/

"Ja niczego nie odkrywam, nic nie zdobywam, ale jestem ciekawy świata i ludzi".


Ireneusz Gębski określa siebie, jako amatora podróży zagranicznych. To dosyć trafne stwierdzenie, które niewątpliwie potwierdza najnowsza książka autora. Książka, słusznie zaliczana do literatury podróżniczej, będąca jednak swoistą formą sprawozdania z podróży, aniżeli z odkrywania nieznanych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    4
  • Przeczytane
    3
  • Posiadam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Od moroszki po morwę


Podobne książki

Przeczytaj także