Zachcianki.

Zbiór dziesięciu zmysłowych opowiadań.
Dziesięciu młodych, najlepszych chyba, choć niekoniecznie, autorów polskich. Przeczytałam z zaciekawieniem, zachwytem, pasją. Przeczytałam, bo w dobie ludzi o pięćdziesięciu twarzach(lub odcieniach; jak głosi oryginał) i wampiriad pisanie o seksie tak ładnie, zmysłowo i...seksownie jest bardzo, bardzo rzadkie.
Chutnik z zapalonej feministki przekształciła się nagle w historię o dwóch, niecodziennych, niewiedzących o swoim jestestwie, lesbijkach. Jednej zmarł mąż a drugiej kot.
Dębski świetnie warsztatowo opisał historię rodem z pornograficznego kryminału i zoologii.
Dukaj pobawił się warsztatem i językiem.
Gretkowska wskrzesiła Marilyn Monroe i Chanel no 5.
Kofta pokazał, że seks to też biznes z uczuciami.
Kuczok był Kuczokiem; namalował poezją coś, co uchodzi za...przestępstwo.
Miłoszewski zasmucił idąc w świat seksu rodem z Orwella.
Plebanek była może i trochę zbyt wyrafinowana, ale za to ciekawa.
Tulli i Twardoch natomiast opisali erotyzm bez erotyzmu za pomocą kawy, szminki i burzy złotych włosów.

Wszędzie była codzienność. Poranne mycie zębów, spocone pośladki w upalny dzień przyklejające się do dżinsów, nie te, co powinny słowa. I tak sobie myślę, leżąc w brudnej koszulce nocnej, że artyści mają zwyczajne życie; jak każdy; tylko wymyślają i grają gdy ktoś, nie oni, patrzy.
Polecam gorąco.

Zachcianki.

Zbiór dziesięciu zmysłowych opowiadań.
Dziesięciu młodych, najlepszych chyba, choć niekoniecznie, autorów polskich. Przeczytałam z zaciekawieniem, zachwytem, pasją. Przeczytałam, bo w dobie ludzi o pięćdziesięciu twarzach(lub odcieniach; jak głosi oryginał) i wampiriad pisanie o seksie tak ładnie, zmysłowo i...seksownie jest bardzo, bardzo rzadkie.
Chutnik z...