Baśniarz

Okładka książki Baśniarz
Antonia Michaelis Wydawnictwo: Dreams literatura młodzieżowa
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Tytuł oryginału:
Der Märchenerzähler
Wydawnictwo:
Dreams
Data wydania:
2012-07-05
Data 1. wyd. pol.:
2012-07-05
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788393383160
Tłumacz:
Renata Ożóg

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
1809 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
339
217

Na półkach: , , , , ,

Są takie książki, które choćbyście nie wiem jak chcieli wyrzucić ze swojego serca, umysłu i duszy, zawsze tam pozostaną i – mało tego! – będą przypominać o sobie codziennie. Takich książek jest niewiele. Jedynie garstka autorów potrafi namieszać w życiu czytelnika swoją twórczością, słowami pełnymi emocji – żalu, cierpienia, bólu, radości, szczęścia – dialogami bogatymi w złote myśli, morałami oraz poetyckim językiem. Antonia Michaelis jest jedną z nich, a "Baśniarz", czyli historia o Małej Królowej, to książka, która naprawdę wprowadza chaos do czytelniczej wnętrza każdego mola książkowego.

„ – Nie wiem, jak to jest, kiedy się umiera – kontynuowała Mała Królowa. – Nikt nie wyjaśnił mi, czym jest śmierć. Ani wędrowne ptaki, ani biała klacz. Myślę, że bały się o tym mówić…”
(str. 57)

Życie Abla i Michi to czarno-biały film, w którym jedynymi dźwiękami są stare utwory Leonarda Cohena. Tam dzień jest kolorowy albo szary, pełen dobrych wieści lub tych złych, uśmiechu bądź łez. Chociaż Abel ma dopiero siedemnaście lat i maturę przed sobą, pracuje dniem i nocą, aby zapewnić swojej siostrze odpowiednie warunki do życia, nauki i dojrzewania. Dla sześcioletniej Michi Abel jest bratem, ojcem, bohaterem i cudownym baśniarzem potrafiącym ugotować obiad, zbudować łóżko, zrobić naleśniki a nawet tort. Lecz Abel ma też drugą twarz – zamkniętego, cichego dealera, znanego jako polski handlarz pasmanterią. Właśnie ta ciemna strona Abla tak fascynuje Annę, dziewczynę z dobrego domu, w którym powietrze ma kolor niebieski i która twierdzi, że żyje w bańce mydlanej. Wkraczając w życie Abla i Michi Anna staje się częścią opowiadanej przez chłopaka baśni. Jako różana dziewczyna odkrywa, że granica między rzeczywistością a fantazją powoli się zaciera, zaś na jaw wychodzi fakt, że fabuła nie jest fikcją, lecz czystą prawdą.

„Jak się zna kogoś całe życie, to można zobaczyć go nawet w ciemności.”
(str. 67)

Do historii Anny wprowadza nas mocny prolog – chociaż „mocny” to za mało powiedziane. Poetycki język, niedopowiedzenia, nuta tajemniczości i okoliczności, w których znalazły się postaci, umocniły mnie w przekonaniu, że nie będzie to jakaś tam opowiastka o miłości dwójki nastolatków. Zaraz, zaraz, a kto w ogóle powiedział, że jest to „jakaś tam opowiastka o miłości dwójki nastolatków”? No właśnie – nikt. Po przeczytaniu opisu zaliczyłam tę książkę do grona powieści młodzieżowych, a krótkie zdanie z tyłu egzemplarza „Anna i Abel – historia miłości, rozwiewająca wszelkie wątpliwości” tylko przytaknęły mojej sugestii.
Po cholernie dobrym prologu pozbyłam się wszystkich obaw, że ta oto powieść wcale mnie nie zauroczy. Od razu spodobało mi się miejsce akcji i styl pani Michaelis, tak zupełnie inny od tych spotykanych w pozostałych powieściach. Wydawało mi się, że zamiast "Baśniarza" złożonego z naprawdę banalnych, prostych słów i zdań czytam najlepszy tomik poezji – to chyba dobre określenie na warsztat pisarski pani Antoni. W dodatku ilość metafor i symbolika wielu rzeczy/postaci dodają jej twórczości niesamowitego uroku.
Klimat również ogrywał ogromną rolę. Skute lodem morze, zamiecie śnieżne i mroźny luty stanowiły idealne tło do opowiadanej przez Abla baśni, zaś zwiastun wiosny – zawilce gajowe – sprawiły, że w którymś momencie historii Anny przed bohaterami otworzył się nowy rozdział. Nie wyobrażam sobie baśni o Małej Królowej w porze lata. Surowa zima odzwierciedlała emocje bohaterów i pokazywała ich cierpienie.
Świetny początek był zapowiedzią niesamowitych rozdziałów, ale niekoniecznie tak było. Działo się wręcz przeciwnie – prawie cały czas odczuwałam ogromną złość i irytację. Spytacie: dlaczego? A no dlatego, że chyba zbyt wiele oczekiwałam. Liczyłam na to, że "Baśniarz" wciągnie mnie do swojego świata już od pierwszego rozdziału i ustawiłam poprzeczkę bardzo wysoko. Koniec końców okazało się, że to był ogromny błąd, który zrozumiałam w momencie zakończenia przygody z Małą Królową i jej przyjaciółmi. Cała magia "Baśniarza" tkwi w tym, że wciąga powoli i stopniowo. Nic tam nie dzieje się szybko – wątek miłosny rozwija się delikatnie, powoli, subtelnie i ze smakiem (wiem, dziwne określenia, ale tak właśnie było), akcja szła swoim tempem, elementy układanki wskakiwały na swoje miejsca w odpowiednich momentach, zaś baśń opowiadana przez Abla nie traciła blasku ani na chwilę. Zanim rozpoczniecie lekturę "Baśniarza" chciałabym Wam doradzić jedną bardzo ważną rzecz – podejdzie do tej książki sceptycznie.

„Baśniarzu, dokąd żegluje ten statek, na którego pokładzie się znajdujemy? Dokąd prowadzi twoja baśń? Kto płynie czarnym statkiem? Czy poleje się jeszcze więcej krwi?”
(str. 169)

Co mogę powiedzieć o bohaterach? Pani Michaelis wiedziała kogo tworzy i jak ta postać ma prezentować się w skonstruowanym przez nią świecie. Z początku bardzo denerwowała mnie Anna i jej nagłe zauroczenie Ablem. Było to trochę dziwne i nie na miejscu, jak gdyby autorka od razu chciała przejść do konkretów, zapominając o rozwinięciu ich znajomości. Na szczęście później, mniej więcej wtedy, kiedy Anna poznała bliżej Abla i Michi, polubiłam główną bohaterkę. Jest to postać o ogromnym sercu, gotowa poświęcić się dla każdego, kto cierpi i potrzebuje pomocy, chociaż niekiedy jej lekkomyślność wpływała niekorzystnie na jej wizerunek. No ale kto jest idealny?
Abel Tannatek, czyli polski handlarz pasmanterią, to postać mająca dwa zupełnie inne oblicza. Jest kochającym bratem Michi, ojcem i baśniarzem, lecz także dealerem, który w ten sposób zarabia na utrzymanie ich obojga. Pokochałam Abla za obie twarze, a jeszcze bardziej pokochałam go za uczucie, jakim darzył Annę. Przez cały czas poświęcony na lekturę "Baśniarza" nie mogłam wyjść z podziwu dla jego osoby. Nawet nie wiecie, ile był gotów zrobić dla swojej młodszej siostrzyczki. Z kolei Michi… Mogłabym ją nazwać słońcem "Baśniarza". Gdyby nie ona to powieść pani Michaelis straciłaby to „coś”. Na samo wspomnienie dziewczynki o blond warkoczach ubranej w różową kurtkę i kochającą kakao czuję w sercu radość, ale także mnóstwo innych emocji. Jej rola w baśni Abla a także odwaga w realnym świecie uczyniły ją barwną, jedyną w swoim rodzaju postacią, którą zapamiętałam jako Małą Królową – Królową Skał.
Oprócz bohaterów, klimatu, warsztatu pisarskiego autorki i świetnego wejścia ważny jest również motyw baśni, w czasie trwania której zacierają się granice między fikcją a rzeczywistością. Z ręką na sercu przyznam, że spodziewałam się banalnych historyjek starszego brata ze szczęśliwymi zakończeniami. Tymczasem opowieść o Małej Królowej, morsie, latarniku i różanej dziewczynce stanowi osobny wątek, tak piękny i wciągający, że zapiera dech w piersiach, zaś sam koniec… Och! Co ja będę dużo mówić. Najlepiej przeczytajcie sami!

„Nawet najgorsze można wybaczyć. Niemożliwe może stać się możliwe. Najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie…”
(str. 311)

Tak jak wspomniałam wcześniej, złość i irytacja przeszły, kiedy skończyłam jedną z najpiękniejszych książkowych przygód i opuściłam bardzo brutalną rzeczywistość. Dopiero wtedy nadszedł czas na łzy. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że pani Michaelis potrafi świetnie grać na emocjach czytelnika. O ile w pierwszej połowie lektury modliłam się, aby coś zaczęło się dziać, tak w drugiej radość goniła złość na Abla, irytacja zachowaniem Bertila zamieniała się w miłość do Michi, wściekłość na Gittę została zastąpiona uznaniem dla Anny… I tak do ostatniej strony. Nie! Chwila! Na ostatnich stronach były już tylko łzy i mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Uwierzcie mi lub nie, ale pierwszy raz spotkałam się z takim zakończeniem. Wybaczcie, że nie przytoczę Wam przymiotników określających zwieńczenie historii Anny i Abla, ale w ten sposób mogłabym Wam je zdradzić, co byłoby dosłownie zbrodnią. W każdym bądź razie… Mam nadzieję, że długo go nie zapomnicie.
Pozytywnych stron "Baśniarza" jest mnóstwo, zaś negatywnych tylko jedna – i to z mojej winy. Gdyby nie to, że za wysoko mierzyłam i nie pozwoliłam od razu porwać się "Baśniarzowi", z pewnością dałabym jej 10/10. Tymczasem myślę, że 9/10 to ocena idealna.

„Może jego repertuar odpowiedzi jest ograniczony? Na świecie jest więcej pytań niż odpowiedzi, a jeśli pytasz, dlaczego tak jest, to muszę wyznać, że na to pytanie nie znam odpowiedzi.”
(str. 321)

Podsumowując:
Jest to jedyna w swoim rodzaju opowieść o miłości, cierpieniu, zaufaniu i poświęceniu, białym szumie oraz przełamywaniu barier. Nie wiem, jakich słów mogę użyć na opisanie "Baśniarza". Ta książka zagościła w moim sercu obok innych powieści robiących piorunujące wrażenie i wątpię, abym kiedykolwiek o niej zapomniała. Ostatnie strony zmusiły mnie do pewnych refleksji. Doceniłam to co mam, ludzi, którzy mnie otaczają, swoją własną bańkę mydlaną, biały szum i niebieskie powietrze. Tak jak Michi chciałabym mieć swojego baśniarza, który tworzyłby dla mnie swoją własną baśń, lecz w innych okolicznościach – nie wtedy, kiedy wisi nad nim miecz Damoklesa.
Komu mogę polecić "Baśniarza"? Wbrew pozorom nie tylko młodzieży, lecz każdemu. Jeśli jesteście gotowi na spotkanie z szarą rzeczywistością i baśnią pełną barw, koniecznie sięgnijcie po "Baśniarza". Mam nadzieję że długo pozostanie w Waszych sercach i nie zapomnicie o Annie, Ablu i Michi (a także o różanej dziewczynce, morsie i Małej Królowej).

„Będziemy płynąć, ale jak to zrobimy, to umrzemy. A ja nadal nie wiem, co to jest śmierć. Byliśmy tak długo w drodze i poznaliśmy tylu ludzi, i nikt, absolutnie nikt nie wyjaśnił mi, co to jest śmierć”
(str. 365)

Są takie książki, które choćbyście nie wiem jak chcieli wyrzucić ze swojego serca, umysłu i duszy, zawsze tam pozostaną i – mało tego! – będą przypominać o sobie codziennie. Takich książek jest niewiele. Jedynie garstka autorów potrafi namieszać w życiu czytelnika swoją twórczością, słowami pełnymi emocji – żalu, cierpienia, bólu, radości, szczęścia – dialogami bogatymi w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    3 084
  • Przeczytane
    2 207
  • Posiadam
    550
  • Ulubione
    431
  • Chcę w prezencie
    71
  • 2014
    42
  • Teraz czytam
    38
  • Z biblioteki
    35
  • 2013
    32
  • 2015
    18

Cytaty

Więcej
Antonia Michaelis Baśniarz Zobacz więcej
Antonia Michaelis Baśniarz Zobacz więcej
Antonia Michaelis Baśniarz Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także