Mistrz i Małgorzata
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Mistrzowie Literatury
- Tytuł oryginału:
- Мастер и Маргарита
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2012-04-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-04-10
- Liczba stron:
- 528
- Czas czytania
- 8 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375108552
- Tłumacz:
- Andrzej Drawicz
- Tagi:
- Rosja XX wieku klasyka
"Mistrz i Małgorzata" - jak wiele genialnych utworów - wymyka się jednoznacznemu opisowi, prowokując mnogość interpretacji. Ta powieść szkatułkowa, bogata w odniesienia do literatury światowej, wciąż zadziwia bogactwem tematyki. Znaleźć w niej można rozważania na temat kondycji sztuki, echa nieustannego konfliktu twórcy z otoczeniem, klasyczny filozoficzny motyw walki dobra ze złem, ale także ciętą satyrę oraz ironiczne odniesienia do ocierającej się wielokrotnie o absurd radzieckiej rzeczywistości lat trzydziestych. A także - rzecz jasna - cudowny wątek miłosny tytułowych Mistrza i Małgorzaty, który dla wielu czytelników jest jedną z największych zalet tej książki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Z Behemotem wędrówka po Moskwie
Czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna rosyjskiej powieści Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”? Nie wierzę! Gdyby jednak ktoś taki się znalazł, to winien natychmiast zasiąść do lektury. Okazję ku temu stworzyło wydawnictwo Rebis, które w serii „Mistrzowie literatury” wznowiło niedawno powieść w tłumaczeniu Andrzeja Drawicza. I to z pięknymi kocimi fosforyzującymi oczami na okładce.
Na czym polega fenomen dzieła, uznanego powszechnie za jedną z najważniejszych powieści XX wieku? Rzecz cała rozgrywa się w Moskwie lat 30-tych XX wieku. Odwiedza ją niezwykły gość –szatan Woland ze swoją iście diabelską świtą: Korowiowem w kraciastym ubranku, Azazellem, nagą Hellą i kotem Behemotem, osobnikiem z niezwykłą fantazją i bezpretensjonalnością w zachowaniu, a także Abadonną, w oczy którego lepiej nie spoglądać. Towarzystwo to nieźle namiesza w stolicy rosyjskiego imperium. Głowa przewodniczącego organizacji literackiej Massolit za sprawą...oleju potoczy się po ulicach, a damy paradować będą po nich - ach! - w samym dessous, ruble zamienią się w dolary, z opuszczonego w niejasnych okolicznościach przez lokatorów-notabli mieszkania dochodzić będą tajemnicze dźwięki, a urzędnicy w poważnym urzędzie zaśpiewają głośno i to chórem, i przestać nie będą chcieli, a może nie mogli... Wolandowa świta to wyjątkowi kawalarze, można się nieźle ubawić, przyglądając się ich działaniom.
Skąd oni i dlaczego w Moskwie? Ano może z prostego powodu, że większość (…) dawno i świadomie przestała wierzyć w bajeczki o Bogu, jak utrzymywał Berlioz, ważny literat powieściowy, reprezentując w swoim mniemaniu społeczeństwo rosyjskie. A w 1931 roku w Moskwie prawdziwej, nie fikcyjnej, z polecenia władz wysadzono w powietrze największą świątynię stolicy, sobór katedralny pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela. Powieść Bułhakow pisał zaś w latach 1928 -1940, poprawiając je do samej śmierci.
Błazeńskie czyny pomocników szatana (to trzon I części) nie ku uciesze ogólnej jednak służą. Ich ofiarom tak naprawdę nie do śmiechu. Cóż bowiem począć, gdy dzieją się rzeczy, które wytrącają człowieka z oswojonego istnienia, choćby miało ono wymiar tak naprawdę jeszcze bardziej absurdalny (jak jesiotry drugiej świeżości) i groźny (jak seans zdawania waluty), niż owe igraszki diabelskie? Jesteśmy bowiem w rzeczywistości, w której cóż znaczy jedno przerzucenie w 5 minut człowieka z Moskwy do Jałty, kiedy ludzie znikają regularnie i bezpiecznie jest nie pytać dlaczego, a jeszcze lepiej to w ogóle o nic nie pytać. Moskwa, w której pojawia się Woland, jest miastem krętaczy, szpiegów, donosicieli, oszustów, ludzi, którzy zajmując urzędnicze stołki, korzystają z przywilejów posiadanej władzy bez skrępowania. W ostateczności nie dziwi w zasadzie dość na pozór nieprawdopodobna refleksja, że szatan, na którego patrzymy, jest istotą moralną!
Za jego sprawą zostaje rozwiązana sytuacja Mistrza (trzon II części), czyli zaszczutego przez krytykę pisarza, autora „rękopisu, który nie płonie”, opowieści o Jeszui Ha-Nocri z Jeruszalajim, poczciwym filozofie z nieco naiwną wiarą w dobroć ludzką. Historia Mistrza i zakochanej w nim Małgorzaty jest piękną opowieścią o miłości za cenę życia. Także o dążeniu ku przeznaczeniu, o poświęceniu i prawie do szczęścia, dla którego można udać się nawet na bal u szatana. Małgorzata jest niezwykłą bohaterką literacką, odważną, zdeterminowaną, świadomą, taką bardzo współczesną kobietą. Wie, czego chce i do tego dąży. W samym Mistrzu zaś odnaleźć można ślady historii jego twórcy – Michaiła Bułhakowa, i w romansie, i w chwilach słabości, bo on również spalił swoją powieść (na szczęście jej wczesną wersję). Tytułowy Mistrz zapłacił straszną cenę za pragnienie wypowiedzenia historii o Poncjuszu Piłacie i Jeszui, tak jak Poncjusz Piłat za skazanie filozofa -mędrca, którego los jest transpozycją historii biblijnego Jezusa. Pamiętać jednak należy, że wizja Bułhakowa zbliża się do herezji, bowiem opiera się na przekonaniu, że Jezus był jedynie najdoskonalszym z ludzi, jacy żyli na ziemi.
Czytelnik poznaje 4 rozdziały księgi Mistrza, doskonale wplecione w tok głównego opowiadania. Może więc sam się przekonać, dlaczego dla Mistrza nie było miejsca w rosyjskiej rzeczywistości. Czy pustkę po nim wypełni poeta Iwan Bezdomy, ten, któremu – jak się dowiadujemy na początku powieści – nie udało się zaprzeczyć istnieniu Jezusa Chrystusa na zamówienie Berlioza?
Narosła wokół książki ogromna liczba interpretacji. Przypisywano jej sens rozbudowanej alegorii politycznej; przedstawiano jako utwór gnostyczny, misteryjny, mityczny, utopijny, jako wykładnię motywów satanistycznych i, zgoła odwrotnie, afirmacje rdzenności i zakorzenienia narodowego; rozpatrywano symbolikę i znaczenia głębokie, wykrywano szyfry, roztrząsano dwuznaczności, badano zaplecze – czytamy w posłowiu Andrzeja Drawicza. To wszystko właściwie nieważne, „Mistrz i Małgorzata” to towar pierwszej świeżości jest!
Justyna Radomińska
Cytaty za: „Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow, Rebis 2012.
Oceny
Książka na półkach
- 69 154
- 21 174
- 13 416
- 7 420
- 1 851
- 798
- 766
- 552
- 301
- 185
Opinia
W książce Michaiła Bułhakowa zmagamy się z takimi tematami jak: „miłość”, „zdrada”, „kobieta”, „nauczyciel”, „samotność”, „śmierć”, „cierpienie”, „własza”.
NIGDY NIE ISTNIAŁ
Mistrz i Małgorzata to powieść, której akcja rozpoczyna się w Moskwie. W parku na Patriarszych Prudach spotykają się Berlioz, będący redaktorem miesięcznika literackiego i Iwan o pseudonimie Bezdomny, poeta. Znajomi rozmawiają na temat wiersza, który przekazał Iwan redaktorowi. Berlioz nie jest zadowolony z utworu. „Chce dowieść poecie, że istota rzeczy zasadza się nie na tym, jaki był Jezus, dobry czy zły, ale na tym, że Jezus jako taki w ogóle nigdy nie istniał[1].” Rozmowę podsłuchuje nieznajomy człowiek, który przysiada się do bohaterów. Zdziwiony jest, że obaj są ateistami i wierzą w samodzielne kierowanie swoim losem. W dodatku nieznajomy przepowiada Berliozowi śmierć, przez ucięcie głowy. Zanim jednak dochodzi do tego tragicznego wypadku, cudzoziemiec opowiada bohaterom historię o Poncjuszu Piłacie i Jeszui Ha-Nocri. Obaj stwierdzają, że opowieść jest nader interesująca, jednak niezgodna z Ewangelią. A kiedy nieznajomy wspomina, że zamieszka w mieszkaniu Berlioza, bohaterowie uznają go za obłąkanego. Redaktor postanawia powiadomić o cudzoziemcze biuro turystyki zagranicznej. Udając się do najbliższego telefonu, przechodzi przez szyny i...
Michaił Bułhakow tworzy utwór o dość wielowymiarowej problematyce. Mówi o polityce i prawach jakimi wówczas rządzi się państwo. Jest to także w dużej mierze powieść psychologiczna. A nade wszystko autor wplątuje w to wszystko filozofię. Powieść zaskakuje mieszaninom panujących nastrojów, jak i również zderzeniem rzeczywistości z fantastyką. Ci, którzy choć trochę kojarzą Moskwę z wieku XX, zauważą przelanie tej rzeczywistości na papier. W powieści przewija się wiele wątków: miłość Mistrza i Małgorzaty, motyw biblijny relacjonujący śmierć Chrystusa, a także niebanalną wizytę samego Szatana w Moskwie, za którą kryje się wiele komplikacji. Bohaterowie przedstawieni w utworze nie są przypadkowi. Dajmy na to tacy pisarze. O tym, że ktoś jest pisarzem nie decyduje utwór, jaki stworzył ani talent jaki posiada, a legitymacja i uległość wobec władzy. Autor obrazuje smutną rzeczywistość, w której człowiek nie stanowi, dosłownie, żadnej wartości, gdzie brak jest jakichkolwiek norm czy też zasad. Mówi, że tam, gdzie odrzucony zostaje Bóg, nie ma mowy o dobrym świecie, bo świat bez Boga po prostu nie może być dobry.
Książka zadziwia i przez wielu traktowana jest, jak arcydzieło. Powieść łączy w sobie wiele gatunków epickich. Realistyczne opisy Moskwy oraz opowieść fantastyczna o diabelskim świecie sprawiają, że czytelnik nie nudzi się historią. Wszystko się łączy i przeplata. Bułhakow zdumiewa, gdyż potrafi obok rzeczy poważnych, opisać coś w lekki, satyryczny sposób. Mistrz i Małgorzata to nie tylko powieść o człowieku i jego decyzjach, ale i o wierze w Boga. Już pierwszy rozdział mówi, że należy wierzyć, bo wierząc nic się nie traci. Nie wierząc zaś, świat staje się zły i chaotyczny. W dodatku Michaił Bułhakow tworzy świtę bohaterów, których nie da się nie lubić. Przykładowo, kot Behemot, który mówi: Upudrowałem sobie wąsy i to wszystko! Co innego gdybym się ogolił! Ogolony kot to rzeczywiście shocking, zgoda, zawsze to przyznam[2]. Albo Bengalski: - A więc, obywatele - rozpoczął z dziecinnym uśmiechem Bengalski - wystąpi teraz przed wami... - Tu Bengalski sam sobie przerwał i zaczął w innej tonacji: - Widzę, że po długim antrakcie mamy jeszcze więcej publiczności. Zwaliło się dziś do nas pół miasta! Parę dni temu spotykam przyjaciela i pytam: „Dlaczego nie wpadniesz? Wczoraj było u nas pół miasta.” A on mi na to: „Bo ja mieszkam w tej drugiej połowie[3]!” Pozostaje mi już tylko polecić legendarne dzieło Michaiła Bułhakowa, pisane bez nadziei na publikacje, niegdyś mocno cenzurowane a wpisane na trwałe do skarbnicy arcydzieł literatury[4].
- Katarzyna Sternalska
CYTATY:
• Wykład ów, jak się potem dowiedziano, dotyczył Jezusa Chrystusa. Chodziło o to, że do kolejnego numeru pisma redaktor zamówi antyreligijny poemat. Iwan Bezdomny poemat ów stworzył, i to nadzwyczaj szybko, ale, niestety, utwór jego ani trochę nie usatysfakcjonował redaktora. Główną osobę poematu, to znaczy Jezusa, Bezdomny odmalował wprawdzie w nad wyraz czarnej tonacji, niemniej jednak cały poemat należało zdaniem redaktora napisać od nowa. I właśnie teraz redaktor wygłaszał wobec poety coś w rodzaju odczytu o Jezusie, w tym jednym celu, by unaocznić twórcy jego podstawowy błąd. (...) Berlioz chciał dowieść poecie, że istota rzeczy zasadza się nie na tym, jaki był Jezus, dobry czy zły, ale na tym, że Jezus jako taki w ogóle nigdy nie istniał i wszystkie opowieści o nim to po prostu zwyczajne mitologiczne wymysły, czyli bujda na resorach.
narrator, str.11
• Nie ma takiej wschodniej religii, w której dziewica nie zrodziłaby boga. Chrześcijanie nie wymyślili niczego nowego, stwarzając swojego Jezusa, który w rzeczywistości nigdy nie istniał. I właśnie na to należy położyć nacisk.
Berlioz, str.12
• Potem, kiedy prawdę mówiąc było już za późno, najróżniejsze instytucje opracowały rysopisy owego człowieka. Porównanie tych rysopisów musi zadziwić każdego. I tak, na przykład, pierwszy z nich stwierdza, że człowiek ów był niskiego wzrostu, miał złote zęby i utykał na prawą nogę. Drugi zaś mówi, że człowiek ten był wręcz olbrzymem, koronki na jego zębach były z platyny, a utykał na lewą nogę. Trzeci oznajmia lakonicznie, że wymieniony osobnik nie miał żadnych znaków szczególnych. Musimy, niestety, przyznać, że wszystkie te rysopisy są do niczego.
Przede wszystkim opisywany nie utykał na żadną nogę, nie był ani mały, ani olbrzymi, tylko po prostu wysoki. Co zaś dotyczy zębów, to z lewej strony były koronki platynowe, a z prawej złote. Miał na sobie drogi szary garnitur i dobrane pod kolor zagraniczne pantofle. Szary beret dziarsko załamał nad uchem, pod pachą niósł laskę z czarną rączką w kształcie głowy pudla. Lat na oko miał ponad czterdzieści. usta jak gdyby krzywe. Gładko wygolony. Brunet. Prawe oko czarne, lewe, nie wiedząc czemu, zielone. Brwi czarne, ale jedna umieszczona wyżej niż druga. Słowem - cudzoziemiec.
narrator, str.12-13
• W naszym kraju ateizm nikogo nie dziwi. Znakomita większość ludzi naszego kraju dawno już świadomie przestała wierzyć w bajeczki o Bogu.
Berlioz, str.15
• - Ale pozwólcie, że was, panowie, zapytam, co w takim razie począć z dowodami na istnienie Boga, których, jak wiadomo, istnieje dokładnie pięć?
- Niestety! - ze współczuciem odpowiedział Berlioz. - Żaden z tych dowodów nie ma najmniejszej wartości i ludzkość dawno odłożyła je ad acta. Przyzna pan chyba, że w kategoriach rozumu nie można przeprowadzić żadnego dowodu na istnienie Boga.
Woland, Berlioz, str.15
• Jak pan tam, profesorze, sobie chce, ale wymyślił pan coś, co się kupy nie trzyma. Może to i mądre, ale zbyt skomplikowane. Wyśmieją pana.
Woland, str.16
• - Skoro nie ma Boga, to kto kieruje życiem człowieka i w ogóle wszystkim, co się dzieje na świecie?
- O tym wszystkim decyduje człowiek.
Woland, Berlioz, str.16
• Po to, żeby czymś kierować, trzeba bądź co bądź mieć dokładny plan, obejmujący jakiś możliwie przyzwoity okres. Pozwoli więc pan, że go zapytam, jak człowiek może czymkolwiek kierować, skoro pozbawiony jest nie tylko możliwości planowania na choćby śmiesznie krótki czas, no, powiedzmy, na tysiąc lat, ale nie może ponadto ręczyć za to, co się z nim samym stanie następnego dnia?
Woland, str.16-17
• Człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk! Nikt nie może przewidzieć, co będzie robił dzisiejszego wieczora.
Woland, str.18
• Potraktował mnie nieprzyjaźnie, a nawet mnie obrażał; to znaczy wydawało mu się, że mnie obraża, ponieważ nazwał mnie psem. Co do mnie, nie widzę w tym zwierzęciu nic złego, nic takiego, żeby się obrażać za to słowo.
Ha-Nocri, str.28
• - Powiedz nu zatem, czemu nieustannie mówisz o dobrych ludziach? Czy nazywasz tak wszystkich ludzi?
• - Wszystkich - odpowiedział więzień. - Na świecie nie ma złych ludzi.
Piłat, Ha-Nocri, str.32
• Łatwo i miło jest mówić prawdę.
Ha-Nocri, str.35
• Wszelka władza jest gwałtem zadawanym ludziom i że nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej, ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości, w którym niepotrzebna już będzie władza.
Ha-Nocri, str.36
• Sława nigdy nie stanie się udziałem tego, kto pisze niedobre wiersze.
Riuchin, str.84
• Niech się pan zastosuje do starej, mądrej zasady. Podobne należy leczyć podobnym. Jedyne, co może przywrócić panu życie, to dwie wódki pod pikantną, gorącą zakąskę.
Woland, str.90
• - A więc, obywatele - rozpoczął z dziecinnym uśmiechem Bengalski - wystąpi teraz przed wami... - Tu Bengalski sam sobie przerwał i zaczął w innej tonacji: - Widzę, że po długim antrakcie mamy jeszcze więcej publiczności. Zwaliło się dziś do nas pół miasta! Parę dni temu spotykam przyjaciela i pytam: „Dlaczego nie wpadniesz? Wczoraj było u nas pół miasta.” A on mi na to: „Bo ja mieszkam w tej drugiej połowie!”
Bengalski, str.140
• Ludzie są tylko ludźmi. Lubią pieniądze, ale przecież tak było zawsze... Ludzkość lubi pieniądze, z czegokolwiek byłyby zrobione, czy to ze skóry, czy to z papieru, z brązu czy złota. Prawda, są lekkomyślni... No, cóż... I miłosierdzie zapuka niekiedy do ich serc... Ludzie jak ludzie... W zasadzie są, jacy byli, tylko problem mieszkaniowy ma na nich zgubny wpływ...
Woland, str.146
• Miłość napadła na nas tak, jak napada w zaułku wyrastający spod ziemi morderca, i poraziła nas oboje od razu. Tak właśnie razi grom albo nóż bandyty!
Mistrz, str.162
• Na dziesięć minut przed jej przyjściem siadałem przy okienku i nasłuchiwałem, kiedy stuknie rachityczna furtka. I jak to się dziwnie składa - zanim ją spotkałem, bardzo niewiele osób wchodziło na nasze podwórko, można powiedzieć, że nikt tam nie przychodził, teraz zaś wydawało mi się, że całe miasto podąża na nasze podwórko.
Mistrz, str. 163
• - Pytam was: co ludzie mogą podrzucić?
- Dziecko! - krzyknął ktoś z sali.
- Absolutnie słusznie - potwierdził konferansjer - dziecko, anonim, ulotkę, maszynę piekielną, diabli wiedzą co jeszcze, ale czterystu dolarów nigdy w życiu nikt nie podrzuci, takiego kretyna nie ma na świecie.
Aktor, ktoś z sali, konferansjer, str.191
• Wierzę! Te oczy nie kłamią! Ile to już razy powtarzałem wam przecież, że wasz podstawowy błąd polega na tym, iż nie doceniacie znaczenia oczu człowieka. Zrozumcie, że język może ukryć prawdę, ale oczy - nigdy!
Aktor, str.196
• Zrozumcie, że język może ukryć prawdę, ale oczy - nigdy! Ktoś wam zadaje niespodziewane pytanie, nie zdradzacie się nawet drgnieniem, błyskawicznie bierzecie się w garść i wiecie, co należy powiedzieć, żeby ukryć prawdę, i wygłaszacie to niezmiernie przekonywająco, i nie drgnie na waszej twarzy żaden muskuł, ale - niestety - spłoszona pytaniem prawda na okamgnienie skacze z dna duszy w oczy i już wszystko stracone.
Aktor, str.196
• Obojętne mu było, jak zginie. Chciał tylko jednego - by Jeszua, który nigdy w życiu nie zrobił nikomu najmniejszej krzywdy, mógł uniknąć męki.
narrator, str.207
• Słowem - jakaś historia nie z tej ziemi: zniknęło całe kierownictwo administracji teatru, wczoraj odbył się straszny, skandaliczny seans, a kto go przeprowadził i z czyjej inicjatywy - nie wiadomo.
narrator, str.217
• Druga świeżość to nonsens! Świeżość bywa tylko jedna - pierwsza, i tym samym ostatnia.
Woland, str.240
• Lubię siedzieć nisko, upadek wówczas niej jest tak niebezpieczny.
Woland, str.241
• Któż ci powiedział, że nie ma już na świecie prawdziwiej, wiernej miłości? A niechże wyrwą temu kłamcy jego plugawy język!
narrator, str.253
• Często długo i gorzko płakała potajemnie. Nie wiedziała, kogo kocha - żywego czy zmarłego? A im więcej mijało rozpaczliwych dni, tym częściej, zwłaszcza o zmierzchu, powracała myśl, że jest związana z kimś, kto nie żyje.
narrator, str. 254
• Niewątpliwie coś się wydarzy, ponieważ nic nie może trwać wiecznie.
Małgorzata, str. 255
• Sen ten może oznaczać tylko jedno z dwojga - rozmyślała - jeżeli nie żyje, a wzywał mnie do siebie, to znaczy, że przyszedł po mnie i że niebawem umrę. Ale jeżeli żyje, to sen może znaczyć tylko jedno - że chciał mi o sobie przypomnieć! Chce powiedzieć, że się jeszcze zobaczymy... Tak, zobaczymy się bardzo niedługo!
Małgorzata, str.256
• Odejdź z mojej pamięci, dopiero wtedy będę wolna.
Małgorzata, str.259
• Są sprawy, w których nie odgrywają najmniejszej roli ani różnice stanowe, ani nawet granice państw.
Korowiow, str.294
• Upudrowałem sobie wąsy i to wszystko! Co innego gdybym się ogolił! Ogolony kot to rzeczywiście shocking, zgoda, zawsze to przyznam. Ale w ogóle - w głosie kota zadrżała obraza - widzę, że robi się tu jakieś wycieczki pod moim adresem, widzę też, że staje przede mną poważny problem - czy aby powinienem iść na bal? Co mi na to odpowiesz, messer?
Behemot, str.298
• Ilekroć sytuacja na szachownicy staje się dla niego beznadziejna, zaczyna odwracać uwagę jak najostatniejszy szarlatan na moście.
Woland, str.298
• Król nie jest i nie może być pod szachem.
Behemot, str.300
• Jeśli grający obwieszcza szach królowi, gdy po królu na szachownicy nie pozostało już nawet wspomnienie, to taki szach nie ma mocy prawnej.
Behemot, str.300
• Im dłużej z panią rozmawiam tym dobitniej się przekonuję, jak bardzo jest pani mądra.
Woland, str.302
• Fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem.
Woland, str.317
• Czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
Behemot, str.321
• W przedmiot, który widać, każdy potrafi trafić.
Korowiow, str.325
• Rękopisy nie płoną.
Woland, str.334
• Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
• Behemot, str.336
• Służące wiedzą wszystko. Jest błędem sądzić, że są ślepe.
Behemot, str.338
• Za jedną z najgorszych ułomności ludzkich uważa tchórzostwo.
Afraniusz, str.354
• Należy pamiętać także o drobiazgach.
Piłat, str.358
• Bądź tak uprzejmy i spróbuj przemyśleć następujący problem - na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło, i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie? Przecież cienie rzucają przedmioty i ludzie. Oto cień mojej szpady. Ale są również cienie drzew i cienie istot żywych. A może chcesz złupić całą kulę ziemską, usuwając z jej powierzchni wszystkie drzewa i wszystko, co żyje, ponieważ masz taką fantazję, żeby się napawać niezmąconą światłością? Jesteś głupi.
Woland, str.415
• Mówimy, jak zawsze, różnymi językami. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda?
Woland, str.417
• Zbyt mnie straszyli i teraz niczym już przestraszyć nie są w stanie.
Mistrz, str.424
• Ach, zniewagi są najczęstszą nagrodą za dobrze wykonaną pracę!
Azazello, str.428
• Ten, który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha.
Woland, str.441
• Wszystko będzie, jak być powinno, tak już jest urządzony świat.
Woland, str.442
• Po co iść tropem tego, co się już skończyło?
Woland, str.442
Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, przełożyli: Irena Lewandowska, Witold Dąbrowski, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2000
W książce Michaiła Bułhakowa zmagamy się z takimi tematami jak: „miłość”, „zdrada”, „kobieta”, „nauczyciel”, „samotność”, „śmierć”, „cierpienie”, „własza”.
więcej Pokaż mimo toNIGDY NIE ISTNIAŁ
Mistrz i Małgorzata to powieść, której akcja rozpoczyna się w Moskwie. W parku na Patriarszych Prudach spotykają się Berlioz, będący redaktorem miesięcznika literackiego i Iwan o pseudonimie Bezdomny,...